-
1820 -
2476 -
20464 -
98
24881 plików
276,54 GB
Dawno temu w krainie której światła porannego słońca przecinały bladą
powłokę sennie wspinającej się mgły... wyrosło nagle, przeciągając się
rozkosznie miasto .. a może wieś to była... bez nazwy... ogromne... duże. To
nie była zwykła miejscowość. Położona wysoko w chmurach... wśród gór, lekko
zsuwała się ślizgiem,po stoku... przypominała ze swymi dziwnie rozpiętymi
bocznymi uliczkami ciało odpoczywającego człowieka... na głowie kapeluszem
chmury mu były, na szyi cienką kreską pozawijana rzeka lśniła łuskami
pstrągów błekitnych... Każdy mógł dotknąć diamentów czystych kropel,
zaczerpnąć korale wiadrem drewniamym oplecionym zielenią sznurów... na
wyciągnięcie dłoni sięgał po kawałki niebieskich pól.... Czerwonością dachów
guziki sukmany skrzyły odbijające i tętniące falującym powietrzem...
oddychały spokojnie... bez pośpiechu... Stopy bielejącego piasku zanurzone
wśród wód ... łaskotane postaciami zielonych sukien lasu.... ciepłego
dotyku...
to marzenie to wariactwo!!! Mieć wszystko i wodę i góry wśród chmur, sięgać
i wszystko mieć o krok... czy może o krok do... właśnie, czy jesteśmy w , za,
czy może ... czy to ważne? Jak ryż ... głowa w słonecznej kąpieli, stopy
nurzane w bijących lekko ciepłem kropli tysiącach... z boku na bok
zwracający lico do... słońca...
Skręt... cisza... obrót... iskra... nowa spada na lont... taniec
szaleństwa... pęd wśród zatracenia... szukamy cienia, nurzamy się garściami
sypiemy na włosów pukle bielejące i pędzimy... taniec... chwila... obrót...
w słońce!
Szaleństwo jak poranna fala blisko i daleko ... jak dziecinne piąsteczki,
śmiesznie zaciśnięte... chwieją się w pączkach... przebudzeniem , brakiem
snu i brakiem tęsknoty za snem... sen ukojeniem darem dla fantazji...
ukoronowaniem dnia, prowadzi bez tchu... dalej!! Dalej!! Ten sam wiatr gra
wśród burz... mruczenie kołyszących burz... zrywa kapelusze, plącze
dłonie... jak sznury zawieszone na cieniuteńkich, nierównych gałązkach
płaczącej wierzby... kołysane nierówno a mają swe szaleństwo, tworzą
całość... a wszystko gwiżdże... gra!!!!!!!
.......... to moja opowieść... moje słowa... ciszą po burzy ulewnej , pośród
mokrej trawy ogrodu, zebrana... była burza, ulewna, zaczarowała,
zakręciła....... odeszła ... został zapach.......... okno otwarte...
Wioletta Wysoczańska
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB