-
1830 -
2475 -
20271 -
98
24697 plików
276,78 GB
Pójdź miła, spowij zawojem
Pójdź mila, spowij zawojem me skronie!
Turban z twej ręki - bardzo piękny zgoła.
I nawet Abbas na Iranu tronie
Nie mógł subtelniej spowić swego czoła.
Turbanem była wstęga, która splotem
Ze skroni Aleksandra opadała -
Dla wszystkich, którzy panowali potem,
Klejnot królewski, ozdoba wspaniała.
Wspaniały turban zdobi skroń cesarza,
Zwą to koroną - o nazwanie mniejsza!
Klejnot i perła - zachwytem obdarza,
Lecz muślin to ozdoba najpiękniejsza.
Czystym, srebrzystym muślinem, kochana,
Czoło mi spowij dobrym, czułym gestem!
Czymże cesarska wysokość tak znana?!
Spójrz tylko - zaraz jak on wielki jestem.
Przełożył
Leopold Lewin
Twoim oczom być posłusznym
Twoim oczom być posłusznym,
Twoim ustom, twojej piersi,
Twoim głosem pieścić uszy
Było treścią mojej pierwszej,
A wczoraj, ach! - i ostatniej
Szczęśliwości. Zgasł ten ogień,
Co cieszyło - dziś mnie rani,
Ciążąc jak dług nazbyt drogi.
Dopóki nie raczy Allah
Przywieść nas do pojednania,
Słońce, księżyc, ziemia cała
To sposobność do płakania.
Przełożył
Julian Przyboś
Skryte
Gdy miła oczkami strzela,
Wszyscy przystają w podziwie,
A ja wśród nich, co to znaczy,
Jestem wiedzący prawdziwie.
A znaczy: Jego miłuję,
Nie innych, nie byle kogo,
Więc wy, dziwiąc się i tęskniąc,
Idźcie sobie swoją drogą.
Owszem, niezwykła jest władza
Patrzącej wokół dziewczyny:
Lecz ona jemu obwieszcza
Słodycz najbliższej godziny.
Przełożył
Robert Stiller
Pierwsza strata
Ach, któż mi wróci owe dni świetlane,
Owe dni pierwszej miłości,
Kto mi choć jedną godzinę przywróci
Tamtych uroczych dni!
Samotny błądzę, sycąc swoją ranę,
W rytm jednej skargi serce wciąż się smuci,
O niepowrotnie zbiegłym szczęściu śni.
Ach, któż mi wróci tamte dni świetlane,
Tamte urocze dni!
Przełożył
Gabriel Karski
Pieśń majowa
Jakże, naturo,
Lśnisz - urodziwa.
Jak błyszczy słońce,
Śmieje się niwa.
Pękają pąki
Kwiatem w gałązkach,
Tysiące głosów
W gęstwinie kląska.
Rozkosz i radość,
Serce gorące -
O szczęście, szczęście,
Ziemio i słońce.
Miłości miła.
Jak złote pióra,
Jak ranny obłok
Płyniesz po górach.
Błogosławieństwem
Spływasz w zagony -
Świat wonią kwiatów
Oszołomiony.
Kocham cię, miła,
Kocham, wiosenna -
Czytam w twych oczach,
Żeś mi wzajemna.
Tak skowroneczek
W pieśni swej tonie,
A kwiaty piją
Niebieskie wonie,
Jak ja cię kocham
Serca pożarem,
Ciebie, co młodość,
Radość i wiarę
Dajesz mej pieśni,
Że w lot się zrywa.
O, za tę miłość
Bądź mi szczęśliwa.
Przełożył
Włodzimierz Lewik
Skoro Zulejka twoje nazwanie
Skoro Zulejka twoje nazwanie,
I ja też muszę mieć imię.
Pragniesz pochwalić mnie, kochanie.
Będzie mi Hatem na imię.
Nie pycha w mojej powstała głowie,
Że imię to mnie należy:
Kto się rycerzem Jerzego zowie,
Ten jeszcze nie święty Jerzy.
Hatemem Thai nie mogę zostać -
Zbyt skąpe na to mam grosze,
Hatema Zagraj jak przybrać postać,
Którego życiem - rozkosze?
Lecz nie zawadzi onej pary
W żywej mieć zawsze pamięci;
Brać i rozdawać szczęścia dary -
Błogosławione to chęci.
Gdy się cieszymy sobą wzajem,
Życie wydaje się rajem.
Przełożył
Leopold Lewin
Dobrze znam spojrzenia mężczyzn
Dobrze znam spojrzenia mężczyzn;
Jeden mówi: "Kocham, cierpię
I pożądam, i rozpaczam."
Moc tych słówek zna dziewczyna.
Wszystko to mi nie pomoże,
Wszystko to mnie nie porusza.
Ale Hatem! Twe spojrzenia
Darzą dzień dopiero blaskiem,
Mówiąc: "Ty mi się podobasz
Tak jak dotąd nikt na świecie.
Widzę róże, widzę lilie,
Parków dumę i ozdobę,
Mirt i fiołki, i cyprysy,
Wszystko, co upiększa ziemię;
Wystrojona jest jak cudo,
Aż ogarnia nas zdziwienie,
Rzeźwi, leczy, błogosławi,
Że czujemy się już zdrowi,
Jakże chętni znów chorować."
Wtem ujrzałeś ją, Zulejkę,
I już zdrowyś, znów chorując,
I już choryś, znów zdrowiejąc.
I uśmiechasz się do świata
Tak jak nigdy. A Zulejka
Wie, co twe spojrzenia wiecznie
Mówią: "Ty mi się podobasz
Tak jak dotąd nikt na świecie."
Przełożył
Stanisław Jerzy Lec
Do Liny
Jeśli dotrze, ukochanie,
Do rąk twoich ta pieśń łzawa,
Siądź przy tamtym fortepianie,
Gdzie twój wierny druh rad stawał.
Najpierw strunom każ rozbrzmiewać,
Nim wzrok pierwsze słowa spotka...
Masz nie czytać, tylko śpiewać,
Gdyż o tobie każda strofka.
Słowa druku, czerń na bieli,
Jawnym smutkiem są owiane.
One głos twój rozanielą...
Sercu mogą zadać ranę.
Przełożył
Tadeusz Chróścielewski
Sonety
II
Przyjazne spotkanie
Drogą szarą i stromą, co wśród skał się wiła,
Idę, przestronnym płaszczem po szyję okryty,
Na łąki, niespokojny i smutkiem przybity -
Pchała mnie do ucieczki tajemnicza siła.
Naraz jakby się nowa jasność objawiła:
Dziewczyna idzie ścieżką, spoziera w błękity,
Piękna jak owe lube i wdzięczne kobiety
Z kraju poezji. Moją tęsknotę zgasiła.
Otuliwszy się szczelniej, bo dreszcz przebiegł ciało,
Odwróciłem się. Widząc, że stracić ją mogę,
Że oddala się gniewna, jakby zawiedziona -
Jednak pobiegłem za nią. I dobrze się stało!
Że mi ciążył nadmiernie, przeto płaszcz na drogę
Zrzuciłem. A dziewczyna padła mi w ramiona.
Przełożył
Leopold Lewin
Sonety
XVII
Szarada
Dwa słowa są, misterne jest ich powiązanie,
Wybieramy je chętnie z innych słów gęstwiny,
Lecz nie możemy dociec prawdziwej przyczyny,
Która im sens nadaje i przelotne trwanie.
W młodym i starym wieku miło niesłychanie
Obydwa sprzęgnąć z sobą zuchwale jak rymy;
Jeśli w imieniu jedno z drugim połączymy,
To wyrazimy przez to lube pożądanie.
Pragnę teraz być u nich w miłosnej estymie,
By zespolone w jedno mnie uszczęśliwiły;
Mam nadzieję, że los mi nagrodę wypłaci:
Że będę je smakował jak wybranki imię,
Że oba w jeden obraz połączą się miły,
Że będą żyły w jednej uroczej postaci.
Przełożył
Leopold Lewin
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB