-
4050 -
1691 -
1244 -
69
7080 plików
223,62 GB
Edward Snopek
"Ostatni Lot Prezydenta" - część 4
Premier niemal nie mógł oderwać się od telefonu - te ważniejsze rozmowy toczył osobiście - mniej ważne, pozostawił zaufanym ludziom z kancelarii. Przy tym nawale pracy, zapomniał o zmęczeniu.
- Panie Premierze nich że Pan szybciej wkłada tą marynarkę - ponaglał go przyjaciel. - Musimy się spieszyć, brat Prezydenta już z całą pewnością wystartował. My musimy być na miejscu przed nim, to konieczne Panie Premierze.
- Zaproponowałem mu wspólny lot, a on mi odmówił. Szkoda, to by ładnie wyglądało tak przed kamerami, pokazać tą moją troskę. Kilka miesięcy temu, też odrzucił moją przyjazną dłoń, choć zrzekłem się złotych żyrandoli. No, cóż ... nasz plan w kilku punktach nie poszedł zgodnie z pierwotnymi założeniami. A swoją drogą żal, że on teraz nie z tamtymi.
- Pomyślimy Panie Premierze i o tym, ale nie teraz. Później Panie Premierze, później. No, gotowe. Zaraz! Jeszcze buty!
- Co buty? Przecież mam już na nogach ...
- Brudne są Panie Premierze. Pan pozwoli, że przetrę je chusteczką.
Mężczyzna wyjął z kieszeni całą paczuszkę - nowych, papierowych chusteczek i starał się je rozpakować, ale nie szlo mu to najlepiej.
- Nie ma sensu, tam gdzie jadę wszędzie jest błoto - stwierdził stanowczo Premier.
- No tak, ma Pan rację. Więc pora nam już wyjść. Płaszcz włoży Pan na dole. Samochód już czeka.
Pojazd w którym przebywał brat Pana Prezydenta i towarzysząca mu osoba - jechał powoli, jakby miał odgórne polecenie by się nie spieszyć. Kierowca patrzył przed siebie, ale i bacznie słuchał o czym mówią pasażerowie.
- O której godzinie to się stało? - zapytał brat Prezydenta swego towarzysza podróży.
- W telewizji i radiu podają, że to była godzina ósma pięćdziesiąt sześć, ale kilku moich znajomych twierdzi stanowczo, że to było o kilka minut wcześniej.
- O ile minut wcześniej?
- Około kwadransa.
- Dziwne.
W tym momencie minął ich jakiś inny pojazd. W jego wnętrzu znajdował się Pan Premier. Poznali go - domyślili się też, czemu tak się wlekli - choć droga przed nimi rozciągała się luźną serpentyną.
Nie odezwali się jednakże na ten temat słowem - tylko spojrzeli sobie w oczy - to wystarczyło.
W kilka minut później kierowca przyspieszył, ale gdy dojeżdżali na miejsce katastrofy - znowu zwalniał.
Kola siedział wpatrzony w monitor komputera. Konwertował swój filmik, pragnąc uzyskać wyższą jakość obrazu - ale nie przyniosło to większych zmian i obraz nadal przedstawiał słabą jakość. Dźwięk też nie był wysokich lotów - jedynie jego własny głos, dziadka Fiodora, syrena i cztery strzały.
"Trzeba się dobrze wsłuchać, by coś jeszcze dosłyszeć" - pomyślał.
Coś jeszcze wyszeptał niezrozumiałego nim wszedł na YouTube - potem Najechał myszką na napis "prześlij film". Wahał się jeszcze przez dwie minuty, nim kliknął.
Tak rozpętała się burza. Filmik w szybkim tempie zyskał dużą oglądalność, a ta z kolei w znacznym stopniu przyczyniła się do wysuwania nowych teorii dotyczących tragicznego w skutkach i ostatniego lotu Prezydenta. Autor filmiku i widoczny na filmie dziadek stali się obiektem poszukiwań. Dla jednej strony byli ważnymi świadkami - dla drugiej - niewygodnymi.
koniec części czwartej cdn
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB