-
4050 -
1691 -
1244 -
69
7080 plików
223,62 GB
"Ostatni Lot Prezydenta"
odcinek 2
Grisza siedział i słuchał spokojnego głosu Pierwszego, który wpływał ze słuchawki telefonu służbowego do jego prawego ucha, jakby zimnym strumieniem. Wzrokiem badał stolik, na którym spoczywała taca - na niej kawa, pieczywo i miseczka z kawiorem.
- Czy otrzymałeś już listę? - zapytał Pierwszy.
- Tak, dziś rano - zapewnił.
- Wiesz co masz uczynić, gdyby któraś z tych osób przeżyła?
- Będą przygotowane karetki, ale nie mogę zagwarantować, że materiał dotrze na miejsce żywy, to będzie zależało od uszkodzeń jakich doznają po akcji. Moi ludzie już otrzymali fotografie tych osób z listy. Dałem wszystkim wyraźnie do zrozumienia, że jeśli który postąpi wbrew poleceniom, osobiście urwę mu łeb.
- Dobrze. Pamiętaj jednak, co do reszty .., no wiesz .., macie to zrobić po cichu.
- Tak jest.
Kola stal przy oknie - za szybą malował się zamglony obraz drzew - do uszu dobiegał dźwięk zbliżającego się w kierunku lotniska samolotu.
"To będzie już trzeci który w tej mgle chce wylądować" - pomyślał.
I nagle trzask koszonych drzew. Kola osłupiał - lecz oczy wciąż badały przestrzeń za szybą. Samolot próbował się wznieść - ratować, i wówczas nastąpił huk. Maszyna podzielona - rozpruta na kilka części, runęła w dół.
- Kurwa! - krzyknął, a potem skierował się na zewnątrz.
Biegł - kiedy był już blisko celu, zatrzymał się. Z kieszeni wyjął aparat komórkowy i nastawił funkcję wideo. Włączył nagrywanie i znów bieg przed siebie - wprost na miejsce tragedii.
Na ścieżce wiodącej do lasku minął znajomą postać dziadka Fiodora. Jeszcze kilka kroków po grząskim terenie:
- O tak, tak - szeptał sam do siebie.
Stanął i rozejrzał się. Gdzie-nie-gdzie paliło się - były to jakby niewielkie ogniska. Po terenie kręcili się już dziwni ludzie - padały słowa w dwóch językach. Kiedy zawyła syrena alarmowa, Kola usłyszał wyraźny głos:
- Zabijaj tutaj!
Ktoś prosi o życie - ktoś krzyczy - O, kurwa! - potem ucieka. Kola cofa się do tylu. Pada pierwszy strzał - po nim następują kolejne - drugi, trzeci, czwarty. Cofając się Kola kryje się za drzewami - jest przerażony. Kiedy dochodzi do dziadka Fiodora, ten odezwa się do niego stanowczym tonem:
- Nie idź tam Kola .., wracajmy.
Kola wyłącza kamerkę - dobiega do dziadka - teraz już razem oddalają się szybkim krokiem - byle jak najdalej od tego piekła.
Telefon zdążył wydać kilka dźwięków, nim mężczyzna w średnim wieku podniósł słuchawkę:
- Słucham? - zapytał.
- Melduję, że wszystko przebiegło zgodnie z planem. Miałem właśnie sygnał od Maniusia. Nie uwierzy Pan, ale kilka osób przeżyło ten upadek. Trzeba im było pomóc dołączyć do kolegów i koleżanek. Trochę to potrwało, ale jak zaznaczyłem, zgodnie z planem. Odmeldowuję się.
Głos zamilkł, a mężczyzna do którego dotarła wiadomość - odetchnął z ulgą, jakby mu właśnie spadł kamień z serca. Odczekał chwilę, a potem przycisnął kilka klawiszy i poczekał na połączenie.
- Pawełek? - zapytał.
- Tak.
- Wszystko przebiegło prawidłowo. Możecie zaczynać. Życzę powodzenia.
Teraz z kolei palce Pawełka poczęły zgrabnie naciskać klawisze aparatu. Na ten sygnał czekało już od kilku godziny, kilka ekip. Każda z nich przygotowana w innym terenie - zadania jednakże miały te same - odszukać i zebrać ważne materiały. Materiały które mogły zaszkodzić nie jednemu z tych - na samym szczycie.
Pawełek doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że należy działać delikatnie. Wydzwaniając do swoich ludzi podkreślał :
- Działajcie bez pośpiechu, to nie wzbudzi takich podejrzeń. A gdyby co, to pamiętajcie .., że przyszliście wyłącznie by zdobyć materiał do DNA. Zrozumiano?
- Tak jest.
Po zakończeniu rozmowy jeden z funkcjonariusz zapytał kolegę:
- Czy to nie wyda się dziwne?
- Co, niby dziwne?
- Nie ma jeszcze nawet oficjalnego potwierdzenia, że te osoby nie żyją. Nie mamy pojęcia w jakim stanie są ich ciała, a już zbieramy materiał do próbek DNA?
- Może i dziwne, ale my nie jesteśmy od tego aby to oceniać. To nie nasza sprawa. Róbmy swoje.
koniec odcinka drugiego - cdn
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB