-
4035 -
1691 -
1239 -
69
7060 plików
222,89 GB
Stanisław Grzesiuk śpiewał kiedyś: "Możesz mnie chamem zwać, możesz mi w mordę dać, lecz od ......". Urodził się w Małkowie - ale sercem zawsze był związany z Warszawą. Miał swoje lewicowe poglądy i nie krył ich. Dziś w wielu publikacjach pisze się na jego temat: "Działacz społeczno-lewicowy, antyklerykał i ateista". Co do jego ateizmu, to jest to zgodne z prawdą - choć przyznam się, że nie wiem jak ustosunkował się do wiary już z końcem swego życia - będąc na łożu śmierci. Pozostaje jeszcze sprawa jego "antyklerykalizmu" i o tym należało-by się małe co nie co napisać - jak też to było u Pana Stanisława Grzesiuka z owym antyklerykalizmem. Mnie się wydaje, że najlepszym tego przykładem jest książka samego Stanisława Grzesiuka p.t. Pięć Lat Kacetu. W tym to obrazie Stanisław Grzesiuk bardzo jasno opisuje swój stosunek do kościoła i jego pasterzy. Otóż, był taki przypadek, o którym kilkakroć w swojej książce wspominał Stanisław Grzesiuk. Przypadek ten dotyczył pewnego księdza - któremu Stanisław uratował życie - a w późniejszym już okresie, ów ksiądz ratował życie jemu, gdy to Stanisław popadł w tzw. "Muzułmanizm Obozowy" - wysyłając do niego paczki żywnościowe (dla większości więźniów obozów koncentracyjnych, był to Dar Życia). Jestem pewny, że Stanisław Grzesiuk nie kłamał w swojej książce opisując te wydarzenia i przyjaźń, jaka zawiązała się między nim i owym kapłanem - to co pamiętam, spotykał się z nim i po zakończeniu wojny. Połączyło ich wspólne cierpienie i zachowanie w obozowych warunkach ludzkich uczuć - które to w owym czasie wielu traciło. Dwie odmienne dusze potrafiły znaleźć ogniwo które może łączyć ludzi. Ludzi o wręcz odmiennych poglądach i ustosunkowaniu się do wiary - tak bynajmniej wynika z przekazu pisemnego jaki pozostawił po sobie Stanisław Grzesiuk.
Moim zdaniem ten dobry przykład warty jest przypomnienia - ukazuje wyraźnie, iż może coś ludzi dzielić i to w sposób wyraźny, niemal jak dwa bieguny, a pomimo tych podziałów, może i coś ludzi łączyć i to nawet w pewną formę przyjaźni.
Warte jest to zastanowienia - zwłaszcza w obecnej dobie - gdzie Polak Polakowi częstokroć kością w gardle potrafi stanąć, by go zdusić.
Dlaczego tak się dzieje?
Otóż moim zdaniem, dzieje się tak z woli obcych wpływów, którym to podział Polaków służy w najlepsze. Obce mocarstwa zawsze miały i mieć będą swoich agentów wpływu w obcych krajach - a jeśli jeszcze uda im się w tych krajach swoich agentów powciągać na wysokie szczeble drabiny władzy, mogą uczynić i czynią z takiego państwa, coś w rodzaju drewnianej kukły pozbawionej rozumu, a sterowanej przy pomocy sznureczków, które to sięgają swoją długością (dzięki działalności owych agentów wpływu) tak daleko, by ich mocodawca mógł bezpośrednio sznureczkami manipulować wedle własnego uznania. Ot, pociągnie sobie za jeden sznureczek, i rączka kukły idzie do góry - pociągnie za inny - w górę idzie nóżka - nie pociągnie za żaden ze sznurków - kukła stoi jako bałwanek i nawet nie zamerda ogonkiem.
To, że stajemy się taką kukłą, to chyba już nie nowina?
Moim zdaniem Polska ma wiele takich sznureczków wszytych mocno w ciało - ale jeszcze nie wszędzie - inaczej nie starano by się z taką troską wprowadzić kolejnego sznureczka - tym razem ograniczającego naszą swobodę - poprzez kolejną, nową, wspaniałą i demokratyczną ustawę - o tak zwanej pomocy obcych mocarstw (w tym i z poza Unii Europejskiej) - na wypadek, gdyby społeczeństwu Polskiemu zachciało się nagle wymiany złotych żyrandoli, na Polski fajans.
Trzeba być bardzo ciemnym, by jasno nie zrozumieć, jak bliscy jesteśmy powrotu starych czasów - gdy to zaborcy równie z mocy prawa, mogli nas przywoływać do porządku swoim krwawym knutem.
- A masz niedobry Lachu! a masz! a masz!
Zdaje mi się, że jeśli nic nie uczynimy w tej to sprawie jaką przedstawiłem - jeśli nie znajdziemy wspólnej drogi, porozumienia. to już wkrótce zostaną nam zabrane z ręki i nożyczki i wszelkie ostre narzędzia, oczywiście dla naszego dobra, byśmy czasem tych sznureczków nie poodcinali o jakich pisałem.
Zapewniam, że te sznureczki są mocne - ciężko będzie je przegryźć zębami. Gra warta jest zatem świeczki. W innym przypadku, tak jakoś mi śpiewa coś w głowie - że ni to naszym już przodkom, ni też nam samym - nie będzie już komu świeczki na grobach naszych zapalić.
Edward Snopek
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB