-
4035 -
1691 -
1239 -
69
7060 plików
222,89 GB
"Ostatni Lot Prezydenta" Część 5
Maniuś stal wyprostowany gdy zdawał meldunek:
- Do moich ludzi pretensji mieć nie mogę Panie Premierze, wykonali swoje zadanie zgodnie z określoną wcześniej procedurą.
- No, a ochrona Prezydenta? - zapytał Premier.
- Cichutka i poza terenem działań
- Słyszał Pan już o tym amatorskim filmiku z YouTube?
Maniuś kiwnął z lekka głową na znak, że zna sprawę. Premier kontynuował - Coś z tymi padającymi w filmiku strzałami trzeba zrobić i to natychmiast. Co by Pan zaproponował?
- Można puścić plotkę, że to ochrona strzelała, że dzielnie bronili ciała Prezydenta i nie pozwolili się nikomu zbliżyć, oczywiście aż do Pana przyjazdu.
- Bronili ciała Prezydenta? - zdziwił się Premier - Przecież oni nawet procy nie mieli prawa posiadać? Kto w to uwierzy?
- Panie Premierze, o tym wiedzą tylko nieliczni - a sama ochrona po takim wyróżnieniu nabierze wody w usta. Minie wiele czasu nim prawda wyjdzie na jaw...
- Do zachowania milczenia, zmuszą ich nasi ludzie z prokuratury. Ale gdyby co, niech Pan swoich za bardzo nie rozpuszcza, w każdej chwili mogą być bardzo potrzebni.
- Oczywiście, rozumiem - Maniuś delikatnie poprawił zwisający u swej szyi krawat - Tyle teraz mamy nieszczęść, załamań, depresji i samobójstw.
Premier przełknął ślinę, by upewnić się, że nic nie stoi na przeszkodzie, by ta mogła swobodnie, przełykiem spłynąć do żołądka.
- To na razie wszystko, co miałbym do Pana. Gdyby co, dam znać.
Premier wyciągnął gotową do uścisku dłoń.
- Tak jest Panie Premierze.
- Ach, jeszcze jedno - Premier przyciszył głos - Niech Pan mi powie, kto przeżył ten .......
Był piękny słoneczny dzień, gdy żona dziadka Fiodora wracała z zakupów do domu. Jej mąż od kilku już dni zachowywał się dość dziwnie, jakby w duszy kuła go jakaś drzazga. Kilka razy już próbowała z niego tę boleść wydobyć, ale nic nie skutkowało. Dziś pozwoliła sobie na większy niż zazwyczaj wydatek, mając nadzieję, że poprzez żołądek, da się męża uzdrowić.
Kiedy dochodziła już do bloku w którym zamieszkiwała, nagle spostrzegła dziwne zgromadzenie. Część osób, z pochylonymi głowami obserwowała z zaciekawieniem coś, co musiało najwyraźniej znajdować się tuż obok ich stóp - inni z kolei spoglądali w górę.
"Co to? Manna jaka z nieba spadła, czy co?" - pomyślała babcia. Zrobiła jeszcze kilka wolnych kroków - a potem znieruchomiała. Oczy nabrały wyrazu niepokoju - ręce zadrżały i rozluźniły się - na chodnik upadły dwie pełne zakupów siatki - już wiedziała co zaszło.
- Fiodor! Fiodor! Mój Fiodor!
Kiedy dobiegła do bezwładnego ciała, ludzie rozstąpili się. Uklękła i rozłożyła ręce - z oczu popłynęły łzy. Dziesięć metrów dalej stało dwóch wysokich mężczyzn, w odróżnieniu od innych byli tu obcy. Bacznie przyglądali się całemu zajściu. Gdy spostrzegli, że do miejsca wypadku zbliża się Policyjny radiowóz - odeszli.
Do gabinetu Pierwszego Grisza wszedł niepewnym krokiem - doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że nie wszystko potoczyło się zgodnie z jego przewidywaniami. Czuł jak pali się grunt pod jego stopami. Do uszu wdzierał się klujący szept - "Masz kłopoty Grisza - Pierwszy jest na ciebie wściekły".
Czarę goryczy dopełniło spojrzenie Pierwszego - nie było w nim nic, co mogło by nieść jakąś nadzieję na poprawę nastroju szefa.
- Zawiodłeś mnie Grisza! Całkowicie mnie zawiodłeś! - mówił podniesionym głosem Pierwszy - To miał być majstersztyk, tak mnie zapewniałeś. Tymczasem wyłazi z tego śmierdzące gówno, którego smród roznosi się na cały świat! ...
- To nie moja wina ....
- Nie przerywaj kiedy ja mówię! - Pierwszy uderzył w blat biurka, potem począł kląć:
- Kurwa! Kto wam kazał strzelać? Mieliście to robić po cichu, a wy urządziliście sobie western! Gdyby to były inne czasy, już byś tu przy mnie nie stal, ale zdychał żywcem zakopany w ziemi! Rozumiesz?
- Tak jest! ale ...
- Nie ma żadnego ale! Nie interesuje mnie, że twoi podopieczni zawiedli, miałeś dużo czasu by do tej roboty dobrać odpowiedniejszych ludzi! Jako ich zwierzchnik, bierzesz za nich odpowiedzialność - Pierwszy zerknął okiem na raport, który już od dłuższego czasu ściskał palcami lewej ręki - Kurwa! Same niewypały. Ósma pięćdziesiąt sześć. Taki numer nie przejdzie, to nie średniowiecze Grisza. Czy ty sądzisz, że oni nie mają zegarków? Co powiesz gdy prawda wyjdzie na jaw? Rozumiem kilka minut, ale cały kwadrans?
- Potrzebny był czas na oczyszczenie terenu ... cholernie grząska ziemia ...
- Wy nie oczyszczaliście terenu! Wy urządziliście sobie polowanie! No, a ten filmik z komórki, skąd tam wziął się ten cywil? Dlaczego nie zabezpieczyliście tego odcinka?
- Miałem mało ludzi ...
- Bo niemal wszystkich wepchnąłeś do urwiska.
- Bylem pewny, że tam się rozbije - tłumaczył się rozpaczliwie Grisza.
- Niczego nie można być pewnym! Nawarzyłeś piwa Grisza, a teraz ja będę musiał je spijać... Co z autorem tego filmiku?
- Nie chciał z nami współpracować, trzeba było go ...
- Chcesz powiedzieć: zadźgać nożem?
Grisza opuścił głowę w dół. Patrzył w podłogę tak, jakby tam odkrył właśnie Egipskie hieroglify:
- Tak jakoś wyszło. Próbował uciec ....
- A wy go potraktowaliście jak wieprza i nawet nie potrafiliście uśmiercić. Trzeba go było dobić w szpitalu. ... Oj, Grisza, Grisza. Planować to ty może i potrafisz, ale praktyk z ciebie do dupy! ... Nie chce mi się już o innych twoich błędach wspominać, bo w końcu mógłbym dostać zawału. Pojedziecie na urlop. Przez najbliższe miesiące nie chcę was widzieć. Od tej chwili sprawę przejmuje Alosza, macie mu wszystko przekazać ze szczegółami. Zrozumieliście?
- Tak jest!
Za walkę o prawdę trzeba częstokroć zapłacić najwyższą cenę. A i to nie gwarantuje, że wszyscy będą skłoni zaraz w nią uwierzyć. Wystarczy, że pewna grupa ludzi - ściśle ze sobą współpracująca i wysoko postawiona - poruszy takie środki, metody i całą medialną maszynerię, by wielu nie tylko nie uwierzyła w ujawnioną prawdę, ale i poszła przeciw niej.
Koniec części piątej. CDN
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB