-
24 -
4786 -
1 -
59
5082 plików
1411,98 GB
Gdyby Quentin Tarantino był feministką, wpadł w melancholijny nastrój i postanowił stworzyć anime o Brazylii, być może powstałoby Michiko to Hatchin. Być może – bo nie wykluczam też nieco bardziej prawdopodobnej wersji wydarzeń, według której po prostu zabrakło mi pomysłu na lepsze porównanie, trafniej oddające specyfikę tytułu, co do którego ze stuprocentową pewnością jestem w stanie stwierdzić tylko jedno – to pierwsza seria, która tak dokładnie trafiła w moje upodobania (co można łatwo sprawdzić, spoglądając na ocenę). Na pytanie, czy Michiko to Hatchin jest dobrym anime, odpowiedzieć nie potrafię, wiem natomiast, że dla mnie – i być może tylko dla mnie – jest tytułem genialnym, przynajmniej w swojej kategorii.Pierwszy odcinek może być dla potencjalnego widza mylący – nie licząc krótkich wstawek, przedstawiających uciekającą z więzienia ciemnoskórą kobietę, Michiko Malandro, oglądamy życie Hany – dziewczynki z rodziny zastępczej, dręczonej przez przybrane rodzeństwo i rodziców. Klasyczna historia o Kopciuszku? Sprawia to wrażenie taniego grania na emocjach – na szczęście, jak pisałem, mylne. W efektownym finale Michiko na seledynowym skuterze wpada przez okno do jadalni w domu Hany, pytając o nią. Dziewczynka i kobieta razem wyruszają w podróż, której celem ma być Hiroshi Morenos, mężczyzna z przeszłości Michiko i według niej ojciec Hany. Martwy, jeśli wierzyć plotkom.Rzeczą, o której należałoby powiedzieć najpierw i która wywarła na mnie największe wrażenie, jest specyficzna konwencja, w jakiej zrealizowano Michiko to Hatchin. Przede wszystkim całość utrzymana jest w mocno przerysowanym, pastiszowym tonie – stąd porównanie do Tarantino, od którego zacząłem. Rodzina Hany z pierwszego odcinka to tylko jeden z wielu przykładów – później pojawia się na przykład zabójca‑staruszek, który z powodzeniem odnalazłby się w obsadzie Pulp Fiction albo Kill Billa, kiedy indziej dostajemy jednoodcinkowy telenowelowy romans z małomiasteczkowym Casanovą – mężem fryzjerki – w roli głównej… Seria doskonale radzi sobie z lawirowaniem między konwencjami, przy czym najbardziej udały się fragmenty utrzymane w stylistyce filmu gangsterskiego, stanowiące jeden z najważniejszych elementów składowych Michiko to Hatchin. Trzeba jeszcze sprecyzować – pisząc „przerysowanym”, nie mam na myśli „przegięć” typowych dla japońskiej animacji, bo nie zobaczymy tutaj kiczowato kolorowych robotów, piersiastych nastolatek ani zniewieściałych bishounenów. Michiko to Hatchin zdecydowanie bliżej jest do zachodniego kina sensacyjnego i to właśnie z niego seria czerpie najwięcej. Ksiądz ze strzelbą, przybrany ojciec Hany z pierwszych odcinków, jak na standardy anime jest raczej mało efektowny – w porównaniu do elementów chrześcijańskich w seriach, w których takowe występują, wypada blado. Ale w sensownych i spójnych realiach przedstawionego tutaj świata, w tej stylistyce, jest czymś niezwykłym, zdecydowanie bardziej efektownym niż na przykład teoretycznie pokręcone, w praktyce udziwniane na siłę pomysły autorów typowych shounenów. Na tym jednak nie koniec, bo idea, na której opiera się Michiko to Hatchin, jest jeszcze nieco bardziej skomplikowana. Film sensacyjny w niezbyt poważnym klimacie zmieszano ze spokojniejszymi fragmentami z gatunku „okruchów życia”, co owocuje ciekawym efektem – wrażeniem, że spod „warstwy” pastiszu przebija się autentyczny, melancholijny dramat. Oczywiście ten dramat momentami też jest przerysowany, jak we wspomnianym odcinku o mężu fryzjerki, ale i tak połączenie sprzecznych konwencji robi wrażenie. Konsekwencja, z jaką pomysł zrealizowano, zasługuje na pochwałę – właśnie dzięki temu tytuł uzyskał unikatowy klimat.Brazylia – a raczej fikcyjny kraj wzorowany na Brazylii – z jednej strony kicz jarmarków, karnawału i telenowel, z drugiej, zaraz obok, bieda slumsów, odrapanych budynków i wiosek na skraju cywilizacji… Trudno wyobrazić sobie lepszy wybór miejsca akcji dla tego typu opowieści. Świat Michiko to Hatchin jest jednocześnie spójny i niesamowicie różnorodny – w towarzystwie głównych bohaterek odwiedzamy brudne dzielnice biedoty i wielkomiejskie wieżowce, zapuszczamy się na granicę dżungli, do antycznych ruin rodem z którejś części przygód Indiany Jonesa i na ciągnące się kilometrami wyschnięte pustkowia. Każde z tych miejsc ma specyficzny klimat, ale też świetnie wpasowuje się w klimat całości – efekt jest imponujący, bo chociaż autorzy z pewnością wzorowali się na realnym świecie, udało im się stworzyć coś wielokrotnie bardziej fascynującego niż większość wykreowanych od podstaw rzeczywistości fantasy czy science‑fiction, wypełnionych po brzegi nastawionymi na zainteresowanie odbiorcy udziwnieniami . Brudny, tani bar z chińskim żarciem w Michiko to Hatchin może okazać się o wiele ciekawszym miejscem niż gdzie indziej obce planety i inne wymiary.
Rok: 2008
Odcinki: 22
Gatunki: Sensacja, Komedia
Postaci: Policja/oddziały specjalne, Przestępcy; Rating: Przemoc; Miejsce: Ameryka; Czas: Współczesność
- sortuj według:
-
0 -
0 -
22 -
0
22 plików
7,53 GB