-
24 -
4786 -
1 -
59
5082 plików
1411,98 GB
Pamiętacie moją recenzję filmu kinowego Hayate no Gotoku! Heaven is a Place on Earth? Wspomniałem tam o obawach, które wiązałem z zapowiedzianą już wtedy następną serią telewizyjną. Początkowe wieści o Can't Take My Eyes Off You były bardzo niejasne – sequel czy nie? Historia oparta na dalszych rozdziałach mangi czy oryginalna? Stuprocentowej odpowiedzi nie dostaliśmy aż do chwili emisji pierwszego odcinka. Sezon otoczony wielką tajemnicą, atmosfera podsycana przez wpisy Kenjirou Haty (autora mangi) na Twitterze, no i wreszcie efekt, który zaskoczył chyba wszystkich fanów walecznego lokaja, doprowadzając ich do skrajnych uczuć i mocnych słów po każdym kolejnym odcinku. Nie liczcie jednak, iż wszystko napiszę w pierwszym akapicie. Pozwólcie, że resztę moich odczuć poznacie w dalszej części tej recenzji. Akcja tego dzieła dzieje się w bliżej nieokreślonym czasie. Czemu? W ciągu kilku sekund zostaje nam pokazana sceneria zimowa, następnie słoneczne pustynie Nevady i japońskie lato wokół rezydencji Sanzeninów. Maria odbiera telefon od policji z amerykańskiego stanu Nevada, informujący, że Nagi ma się zgłosić po bliżej nieokreślony przedmiot, zostawiony przez jej nieżyjącego od lat ojca. Oczywiście z bliżej określonych (całkowicie bezsensownych) powodów przedmiot ten nie może zostać przysłany, więc wymagana jest osobista wizyta, na co nie zgadzają się Hayate i Maria – znając zamiłowanie dziedziczki do wszelkich paranormalnych tematów, nie chcą jej wysłać w okolice Strefy 51, gdyż nowy semestr szkolny za pasem. Cała scena kończy się jak zwykle kłótnią. Niby codzienność w rezydencji Sanzeninów? Nagle całkowicie znikąd pojawia się tajemnicza dziewczynka o fioletowych włosach, deklarująca szokującą dla ogółu informację o swoim pochodzeniu. Początkowe odcinki to typowa akcja znana z Hayate no Gotoku! – epizodyczne przygody całej zgrai bohaterów, z plączącą się gdzieniegdzie pod nogami Tsugumi, albowiem tak nazywa się dopiero co przedstawiona postać. Wygląda na to, iż czegoś ona poszukuje, nie ujawnia jednak swoich planów, próbuje za to zdobyć przyjaźń i zaufanie Nagi, co nieszczególnie jej się udaje. Niestety, całość zamysłu fabularnego poznajemy dopiero w drugiej połowie serii. Nowy, oryginalny pomysł Haty zaskoczył mnie już w pierwszej chwili, gdy wyszedł na jaw – dostajemy tutaj dłuższą historię rozłożoną na dwanaście odcinków. Niby nic złego, ale nie w tym przypadku. Hayate no Gotoku! nigdy nie było serią dobrze radzącą sobie z dłuższymi wątkami, jednakże to, co zaprezentowano w Can't Take My Eyes Off You podniosło wszystkie wady poprzednich sezonów do potęgi n‑tej, jednocześnie dodając od siebie stos kolejnych bubli, dziur i bzdur fabularnych, a wszystko to w kiepskim wykonaniu. Przy okazji nie zapomniano ogołocić tej części ze wszystkiego, co wcześniej było dobre. Lista zarzutów jest naprawdę długa… Od czegoś jednak trzeba zacząć. W pierwszej scenie anime widzimy Hayate Ayasakiego, zapowiadającego serial, podczas gdy w tle biją się dziewczęta z samorządu uczniowskiego, których zachowanie i teksty miały być najprawdopodobniej śmieszne. Formuła ta kontynuowana jest na początku i końcu kilku odcinków, po czym ni stąd, ni zowąd znika. Mam wrażenie, że twórcy zauważyli, iż pomysł był kompletną klapą i po prostu z niego zrezygnowali. Zastanawiam się jednak, w jakim celu w ogóle zastosowano taki chwyt. Nie znajdziemy czegoś podobnego w żadnej z poprzednich produkcji, a wciskanie gagów na siłę przed akcją główną to chyba desperacka próba poprawy odbioru serii przez widza. Siłą poprzednich części były wplecione w fabułę gagi i parodia niejednokrotnie najwyższych lotów, których teraz nie otrzymaliśmy. Przez ponad dziesięć odcinków nie pokazano nawet jednego dobrego żartu, dorównującego chociaż w połowie tym pamiętanym z produkcji Synergy Japan oraz J.C. Staff. Czyżby więc zamysłem Manglobe było oderwanie się od komediowej formuły i próba pójścia w poważniejsze wątki, mroczną historię wciągającą widza? Jeśli tak, to nie bardzo im to wyszło. Ukazany świat jest bardzo niespójny, nielogiczny, z masą elementów wrzuconych kompletnie na odwal się, bez ładu ani składu. Jestem widzem otwartym, nie mam nic przeciwko eksperymentom, próbom ukazania postaci w innej roli, ależ proszę. Wymagam tylko, aby całość nie obrażała mnie jako przedstawiciela gatunku Homo sapiens. Z przykrością, jako fan cyklu stwierdzam, że studio liczyło, iż odbiorca serii to osoba niemyśląca, której uda się sprzedać każdą bzdurę, aby tylko ubrać ją w strój dobrego pomysłu sprzed lat. Otrzymałem miszmasz elementów nadprzyrodzonych, bez żadnej idei na ich połączenie czy przedstawienie. Jak dobrze wiemy, same wątki nadnaturalne nie są w tej serii niczym nowym. Do tej pory jednak wykorzystywano je jako element gagów, czasem też odgrywały rolę komediową. Jednak nie w tym przypadku – tu postanowiono ukazać je śmiertelnie poważnie, oprzeć o nie fabułę, niestety z bardzo marnym efektem. Podobną logikę miało przetransportowanie wszystkich bohaterów do Las Vegas, połączone z próbą przekonania widza do tego pomysłu idiotycznymi historyjkami, jakże oni się tam znaleźli. Równie dobrze wszyscy mogliby się pokazać na środku Syberii, po nagłym przypływie chęci na poszukiwanie śladów mamutów. Podczas oglądania krążyła mi w głowie tylko jedna myśl, a mianowicie „litości, skończcie to wreszcie”. Kluczowy element konstrukcji fabuły wypadł fatalnie, a nic bez dobrych fundamentów stać nie będzie.
Rok: 2012
Odcinki: 12
Gatunki: Komedia, Romans, Satyra/parodia
Postaci: Meido, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Harem, Supermoce
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB