-
23161 -
4378 -
39110 -
2418
69826 plików
776,39 GB
![Foldery Foldery](http://x4.static-chomikuj.pl/res/152bece31a.png)
![Ostatnio pobierane pliki Ostatnio pobierane pliki](http://x4.static-chomikuj.pl/res/152bece31a.png)
![obrazek](https://static.wixstatic.com/media/0946f9_f52f9915877d475685330c5072d50453~mv2.jpg/v1/fill/w_839,h_553,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01/0946f9_f52f9915877d475685330c5072d50453~mv2.webp)
![obrazek](http://bi.gazeta.pl/im/65/46/13/z20212325Q,Prawdziwy-Philippe-Petit---.jpg)
Pamiętacie Twin Towers? Wybudowane w latach 1968-1971 dwie majestatyczne wieże w samym centrum Nowego Jorku. W tamtych czasach najwyższe budynki na świecie: 110 pięter, 417 m (wieża północna bez masztu telewizyjnego), 415 m (wieża południowa). Robi wrażenie, prawda? Dla jednych największym marzeniem było je zobaczyć na żywo, choćby z daleka, a co dopiero znaleźć się w środku lub na najwyższym piętrze. W czasach budowy wież znalazł się ktoś, kto zapragnął jeszcze więcej – przejść po linie między obiema wieżami. Czyste szaleństwo? Nie dla Philippe’a Petit.
Jego przygoda zaczęła się, gdy miał 16 lat. Zaczynał jak każdy inny linoskoczek – kilkadziesiąt centymetrów, kilka metrów i tak coraz wyżej. Występował na paryskich placach i zabawiał widzów swoimi umiejętnościami. Ale dwa, trzy metry to dla niego za mało. Niedługo potem zapragnął przejść na linie pomiędzy dwoma wieżami katedry Notre Dame. Odległość pomiędzy nimi wynosiła 40 m, a wysokość od ziemi – niecałe 69 m. Miał wtedy 22 lata. Dwa lata później zdobył Sydney Harbour Bridge (pylony 49 m szerokości i 89 m wysokości).
Miał 17 lat, gdy z powodu bólu zęba musiał iść do dentysty. I tak zaczęło się jego marzenie. W gazecie przeczytał, że w Nowym Jorku powstają dwa ówcześnie najwyższe budynki na świecie. Oczy Petita zabłyszczały, serce zabiło mocniej. Od tamtej pory nie liczyło się już nic. Musiał zdobyć te wieże. W filmie dokumentalnym pt. „Człowiek na linie” (swoją drogą nagrodzonym Oscarem), ówczesna dziewczyna Philippe’a – Annie – która brała udział w całym przedsięwzięciu, mówi tak: Nie mógłby dalej żyć, gdyby nie spróbował zdobyć tych wież. Czuło się, że są one jego własnością. Jakby były zbudowane specjalnie dla niego.
![obrazek](https://static.wixstatic.com/media/0946f9_5dc92f911e6940a1bd7ec0d1246535df~mv2.jpg/v1/fill/w_508,h_508,al_c,q_80,usm_0.66_1.00_0.01/0946f9_5dc92f911e6940a1bd7ec0d1246535df~mv2.webp)
Przygotowania zajęły mu 6 lat. Najpierw robił to we Francji, 8 miesięcy przed przeprowadził się do Nowego Jorku. Pomagała mu trójka najbliższych przyjaciół, którzy poświęcili całe swoje ówczesne życie dla niego, oraz pięcioro Amerykanów „zwerbowanych” na miejscu. Petit był bardzo zdeterminowany i w pewnym momencie popadł w swego rodzaju szaleństwo. Nie liczyło się już nic innego, tylko jego cel. Był nieustraszony i to było jego siłą napędową. Czy bał się? Tego nie wiemy, bo sam się do tego nie przyznaje. Ale jak powiedział w „Człowieku…”: Jeśli zginę, będzie to piękna śmierć. Umrę, realizując swoją pasję.
Najtrudniejsze okazało się wniesienie na szczyt WTC sprzętu, warzącego około tony. Gdy temu podołali, na górze okazało się, że wejście na dach jest strzeżone. Było wiele momentów, w których mogli się poddać, ale tego nie zrobili. Kłamali w żywe oczy, czekali ukryci aż strażnicy pójdą, w końcu rozwiesili wszystkie liny, mocowania oraz podpórki i 7 sierpnia 1974 roku o godzinie 7.15 Philippe Petir postawił nogę na linie. Jego marzenie w końcu się ziściło – balansował na oczach setek mieszkańców Nowego Jorku, turystów oraz policji, która bardzo szybko zjawiła się na dachu i czekała aż zejdzie. Spędził tam 45 minut(!). Miał tylko balans (długi drąg), żadnych innych zabezpieczeń.
Przy okazji pisania reportażu poznałam Piotra Błaszczaka – linoskoczka, który ma za sobą przejścia między budynkami m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Radomiu, Kielcach i wielu innych mniejszych miastach, oraz którego mogliśmy oglądać np. na Carnavale Sztukmistrzów w Lublinie. Zapytałam go, czy powtórzenie tego wyczynu jest realne. Piotr ugryzł to z dwóch stron. Z jednej, Petitowi pomogło to, że wieże nie były ukończone i było mu łatwiej przechytrzyć ochronę. Poza tym nie było takich systemów zabezpieczeń, które są co rusz ulepszane na potrzeby walki z terroryzmem. Z drugiej strony technologia mogłaby być sprzymierzeńcem, biorąc pod uwagę, że cudem udałoby się złamać hasła itp. Piotr zwrócił uwagę na sprzęt, którego Petit używał – tak jak wspomniałam, ważył on ok. tony – były to stalowe liny (tight-rop), które były trudne w montażu, duże i ciężkie. Dziś linoskoczek mógłby użyć liny luźnej (slackline), którą spokojnie schowałby pod kurtkę. Żyłkę potrzebną do przeciągnięcia liny, którą przyjaciel Petita „dostarczył” na drugą wieżę strzałem z łuku, Piotr przeniósłby dzisiaj za pomocą drona. Całość zajęłaby mu 2-3 godziny, a nie całą noc jak Petitowi.
Ale to wszystko pięknie wygląda w teorii. :) Samo złamanie zabezpieczeń graniczy z cudem. Poza tym w tych czasach linoskoczkowie nie chcą sobie psuć opinii takimi nielegalnymi wybrykami. Wszystko odbywa się legalnie, żeby (jak powiedział Piotr) „promować ten sport jako bezpieczna dla wszystkich alternatywa spędzania wolnego czasu, jako sposób na rozwijanie siebie, przezwyciężanie swoich słabości i ćwiczenie wytrwałości w dążeniu do celu”. Teraz wszystko opiera się na pozwoleniach, miasta chętnie zgadzają się na takie przedsięwzięcia, szczególnie przy jakiś imprezach, bo jest to duża atrakcja. „Najwięcej problemów pojawia się, gdy chcemy powiesić bardzo długą taśmę, obecny rekord świata to ponad 1 km. Przy takim projekcie całą akcje trzeba zgłaszać zazwyczaj do ruchu lotniczego, żeby nikt w nas nie wleciał samolotem. Dodatkowo taśma musi być dobrze oznaczona chorągiewkami, żeby była widoczna z daleka” – mówi Piotr.
Spektakularny wyczyn Petita zapoczątkował jego karierę trwającą do dziś. Wydał książki, w których opowiada o swoim spacerze, nakręcono o nim dwa filmy (wspomniany „Człowiek…” oraz fabularny „The Walk. Sięgając chmur”). Petita zapraszano na liczne wydarzenia, m.in. 1200-lecia Frankfurtu lub otwarcia stadionu Louisiana Superdome w Nowym Orleanie. Jego marzeniem jest przejść na linie nad Wielkim Kanionem (prawie się udało, ale podobno sponsor się wycofał w ostatniej chwili).
https://youtu.be/Ix3D0mCuDew
![obrazek](http://bi.gazeta.pl/im/12/f0/13/z20908306K.jpg)
FILM: "The Walk. Sięgając chmur": I ty możesz chodzić po linie
Joseph Gordon-Levitt, odtwórca roli Philippe'a Petita w filmie "The Walk. Sięgając chmur" (w kinach od 9 października): - Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy członków ekipy filmowej, rodowitych nowojorczyków, którzy omal się nie zakrztusili z wrażenia, kiedy weszli do zrekonstruowanego ze szczegółami lobby WTC.
Jest 7 sierpnia 1974 r. Dochodzi szósta rano. Wschodzące słońce zaczyna się odbijać w szybach dwóch bliźniaczych wież World Trade Center. Z dachu jednej na dach drugiej, ponad 400 metrów nad ziemią, Francuz Philippe Petit i jego współpracownicy przerzucili dwustukilogramową, ośmiometrową, stalową linę.
To miał być występ, którego Ameryka nigdy nie zapomni. Petit na oczach setek zgromadzonych na dole nowojorczyków przeszedł po linie w tę i z powrotem osiem razy. W powietrzu spędził 45 minut.
Marzenie o spacerze między najwyższymi wówczas budowlami świata narodziło się na etapie ich planowania. Philippe (ur. w 1949 r.) od najmłodszych lat interesował się magią i sztukami cyrkowymi, choć w jego rodzinie nie było takich tradycji. Po prostu od początku był inny: mimo problemów z nauczycielami i szkołą udało mu się nauczyć samodzielnie rysowania, szermierki, stolarstwa, w czasie licznych podróży hiszpańskiego, niemieckiego, rosyjskiego i angielskiego, zdobył także wiedzę na temat architektury i budownictwa – co akurat nie dziwi. Na linie stanął w wieku 16 lat, występował na ulicach Paryża, żonglował, jeździł na monocyklu. Ale jego poważniejszym debiutem był występ w Vallauris na 90. urodziny Pabla Picassa w 1971 r. W tym samym roku przeszedł nielegalnie na linie między wieżami katedry Notre Dame w Paryżu, a dwa lata później zgromadził oniemiałą publiczność i policję pod pylonami Sydney Harbour Bridge. Następną akcją miało być zdobycie WTC, oczywiście również nielegalnie.
Sam Petit mówi, że o budowie Twin Towers przeczytał w gazecie, w poczekalni u dentysty – od tego czasu wieże stały się jego obsesją, przedsięwzięciem planowanym drobiazgowo przez lata, któremu podporządkował wszystko i wszystkich.
Opowieść o niezwyczajnym szaleństwie
Do wydarzenia, które wprowadziło w osłupienie mieszkańców Nowego Jorku, wrócił po niemal 35 latach dokumentalista James Marsh w nagrodzonym Oscarem półtoragodzinnym amerykańsko-brytyjskim filmie „Człowiek na linie” (w kinach od 27 marca). „Mam umysł kryminalisty – wspomina reżyser pierwsze zdanie, jakie usłyszał od Petita. – Potem zademonstrował, jak zabić człowieka, posługując się egzemplarzem magazynu ťPeopleŤ, a przed naszym rozstaniem obrobił mi kieszenie. Miałem przed sobą niezwykłego indywidualistę, który patrzył na świat w unikalny sposób. Z wysokości i perspektywy, jakiej nie doświadczył nikt inny”. Wymarzony materiał dla filmowca. Numer z okradaniem Petit stosował zresztą często przy okazji zatrzymań przez policję. Charyzma i talent gawędziarski linoskoczka, hipnotyzującego od pierwszych kadrów dokumentu, zapewne zjednały mu ludzi, których zapalił do szaleńczego pomysłu i bez których nie zrealizowałby celu.
Sześcioletnie przygotowania do całej akcji zaczęły się na dużej łące na francuskiej wsi, gdzie rozpięto linę odpowiadającą odległości między wieżami (ponad 40 m). Petit kilka razy latał do Nowego Jorku, a osiem miesięcy przed planowanym wyczynem zamieszkał tam. Wynajął helikopter, żeby zobaczyć wszystko z góry, a towarzyszący mu fotograf robił zdjęcia. Philippe wielokrotnie penetrował budynki od środka, podając się za dostawcę. Innym razem udając francuskiego dziennikarza z magazynu poświęconego architekturze, pod pretekstem pisania tekstu o WTC, zdołał wejść na sam szczyt wciąż budowanych wież, porozmawiać z robotnikami i zrobić zdjęcia. W ten sposób zdobył dane do zbudowania makiet i obmyślenia sposobu umocowań olinowania.
Kwestią chyba trudniejszą od samego przejścia okazało się wniesienie do WTC około tony sprzętu, w tym stalowej liny, bez wzbudzania podejrzeń (!) i skoordynowanie prac zespołów na obu wieżach, przerzucenie liny i takie umocowanie, by wytrzymała podmuchy wiatru. Warto zdać sobie przy tym sprawę, że wszystko to musiało dziać się nocą w absolutnej ciszy. W przygotowania po stronie francuskiej zaangażowani byli Jean-Louis Blondeau, przyjaciel z wczesnej młodości, Annie Allix – ówczesna dziewczyna oraz Jean-François Heckel. Do ekipy zwerbowano także Amerykanów Jima Moore’a, Marka Lewisa, Barry’ego Greenhouse’a, Davida Foremana i Alana Welnera. Nie wszyscy zdali egzamin, ale wszyscy po trzech dziesięcioleciach z pasją opowiadają o tym niezwykłym wyczynie.
Zamiarem reżysera Jamesa Marsha było osadzenie historii Petita w gatunku heist movie, czyli opowieści o skokach na bank. I rzeczywiście powstał film z nerwem, w którym przed oczami widza przesuwają się fabularyzowane sceny rodem z kryminału, napięcie rośnie, a akcja obfituje w nagłe zwroty, a przy całym dramatyzmie jest też pełna humoru. Ale finał wart był największych poświęceń.
Sierpniowego poranka 1974 r. ludzie śpieszący do pracy zatrzymali się na chwilę, by ponad 400 m nad poziomem chodnika dostrzec ledwo widoczny punkt między wieżami. O godz. 7.15 Philippe Petit, wówczas 25-letni, bez asekuracji, jedynie z balansem, rozpoczął trwający ok. 45 minut spacer w tę i z powrotem, a właściwie taniec, w czasie którego kładł się na linie i pozdrawiał ściągniętych na dach policjantów. Po zejściu Petit został aresztowany i przebadany psychiatrycznie.
Tańcząc na linie
„On nie mógłby dalej żyć, gdyby nie spróbował pokonać wież. To tak jakby zbudowano je specjalnie dla niego”, mówi Annie Allix. Philippe stał się sławny, a jego dalszą „linową” karierę znaczą takie – już całkowicie legalne – wyczyny jak improwizacja na linie ze śpiewaczką operową Margaritą Zimmerman w Paryżu (1984), przedstawienie w Jerozolimie na kablu łączącym dzielnice arabską i żydowską (1987), spacer w Paryżu na ukośnie zwisającym kablu o długości 700 m, między Palais de Chaillot a drugim poziomem wieży Eiffla (1989). Jest też autorem tak spektakularnych projektów jak opera na linie przeciągniętej przez wąwóz rzeki małe Kolorado, przejście z opery w Sydney do Harbour Bridge, a także spacer na linie na Wyspie Wielkanocnej. Petit wystąpił w kilkunastu filmach, jest autorem książek, w tym „To Reach The Clouds” („Dosięgnąć chmur”) o spacerze między wieżami. Do grona jego przyjaciół zaliczają się m.in.: Michaił Barysznikow, Werner Herzog, Milosz Forman, Sting, Robin Williams. Obecnie Petit mieszka w Nowym Jorku jako artysta rezydent przy katedrze St. John the Divine.
To niewątpliwie zyski. A straty? Nowojorski spektakl zakończył wieloletnią przyjaźń z Jeanem-Louisem Blondeau i związek z Annie Allix. To ich wspomnienia, nadal żywe i pełne emocji, dają wielowymiarowe spojrzenie na spektakl nazwany „artystycznym przestępstwem stulecia”. Z udzielonego im przez reżysera prawa głosu korzystają w pełni, niemal w natchnieniu i z ogromnym wzruszeniem opowiadając o determinacji, wzlotach i upadkach, konfliktach i wielkim sukcesie, który tyle kosztował, zwłaszcza emocjonalnie.
Choć brzmi to jak truizm, balansując na linie, Petit balansował na granicy życia i śmierci, z czego doskonale zdawał sobie sprawę i o czym otwarcie mówił, jednak potrzeba przekroczenia tej granicy była silniejsza. Rezultat oczarował. I nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie, po co to wszystko – może po to, żeby było pięknie.
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB
![Zaprzyjaźnione i polecane chomiki (111) Zaprzyjaźnione i polecane chomiki (111)](http://x4.static-chomikuj.pl/res/cba406437d.png)