Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

147.jpg

Luca / Kaliningrad / Dzien 4 / 147.jpg
Dzien 4 - 147.jpg
Download: 147.jpg

79 KB

(640px x 853px)

0.0 / 5 (0 głosów)
W razie gdyby mi jednak poszkodziła niezbyt świeża woda, to nie mam się czego obawiać, bo w pobliżu jest toaleta, monitorowana całodobowo.

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Inne pliki do pobrania z tego chomika
Dzien 4 - 233.jpg
Najedzony, ruszyłem na podbój granicy. Tiry, Tiry, Tiry ...
Najedzony, ruszyłem na podbój granicy. Tiry, Tiry, Tiry i jeszcze raz Tiry, czekające na wjazd do Litwy. Minąłem je wszystkie i ku mojemu zdziwieniu dojechałem pod sam szlaban. Przede mną były tylko dwa samochody osobowe. Najważniejsze, że nie zgubiłem tych dwóch karteczek, które wypełniałem na wjeździe. Teraz nawet nikt nie zaglądał mi do bagaży. Przejazd przez granicę, przeszedł mi tak gładko, że byłem w szoku. Wszyscy byli sympatyczni i pokojowo nastawieni do zbłąkanego motocyklowego turysty. Żaden strażnik nie pytał czy jestem bezrobotny, gdzie mam rezerwację w hotelu i dlaczego teraz chcę wjechać na Litwę. O broń, narkotyki i materiały wybuchowe też nie pytali. Może ci z helikoptera dali im już znać, że niczego takiego nie mam, to darmo języka nie strzępili.
Dzien 4 - 232.jpg
Korzystając z chwili na posiłek, podpiąłem telefon z naw ...
Korzystając z chwili na posiłek, podpiąłem telefon z nawigacją. Przez dwadzieścia minut niewiele się podładował, jednak jak się później okaże nie będzie to bez znaczenia. Przed wyjazdem z domu tak się śpieszyłem, że nie wziąłem ładowarek do telefonów.
Dzien 4 - 231.jpg
Wygrzebałem z kieszeni wszystkie ruble, jakie mi zostały ...
Wygrzebałem z kieszeni wszystkie ruble, jakie mi zostały i poprosiłem o coś do zjedzenia. Kasy niewiele zostało to dostałem tylko hot-doga i czarną kawę. Na mleko do kawy nie było mnie już stać, brakło mi całe dwa ruble. Kartą za mleko się nie dało dopłacić, za mała kwota. Nie było też potrzeby, gdyż bułka z parówką znowu była smaczna i sycąca, a kawa ostra jak siekiera. Wiem, wiem, żywię się podle na motocyklowych wypadach, ale głównym powodem jest moje skąpstwo i szkoda mi czasu na czekanie i szukanie lepszej gastronomii. Dzięki BabaLucy w domu jadam smacznie, to tu nie muszę, choć jak widać nawet głupie hot-dogi w różnych miejscach są inne i smakują odmiennie.
Dzien 4 - 230.jpg
Do granicy jeszcze ze trzy kilometry a tu już zaczął się ...
Do granicy jeszcze ze trzy kilometry a tu już zaczął się sznurek stojących TIR-ów. No to się wpakowałem, przyjdzie mi tu spędzić całą noc. Trudno, do nocy pod gwiazdami trzeba się przygotować, zatem lepiej zawrócę na stację benzynową, którą przed chwilą minąłem. Motocykl niedawno tankowałem to nie będę się wygłupiał wlewając na siłę dwa litry benzyny. Lepiej się najem do pełna.
Dzien 4 - 211.jpg
Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć i nareszcie mam wiatr we ...
Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć i nareszcie mam wiatr we włosach, organizm się schładza i pot osusza. Jaka ulga i radość z odzyskanej wolności. Już myślałem, że padnę na tym parkingu na zawał. Muszę sobie kupić jakiś lżejszy motocykl, bo przepychanie tego tłustego żelastwa zbyt dużo mnie kosztuje. Wprawdzie przyjemność z jazdy rekompensuje te manewrowe mankamenty, ale trzeba myśleć przyszłościowo. Jestem coraz starszy i powinienem mierzyć siły na zamiary. Wiem, wiem niektórzy się teraz śmieją, ale nie uprzedzajmy faktów. Gdy już ostygłem, nałapałem odpowiednią ilość wiatru i poziom humoru wzrósł, nabrałem ochoty na kolejne zwiedzanie. Jak jechałem w tamtą stronę to z drogi widziałem latarnię morską i teraz wydało mi się dobrym pomysłem obejrzenie jej z bliska. Może nawet da się na nią wydrapać za symboliczną opłatę. Do latarni spokojnie dało się dojechać motocyklem. Tylko, że na miejscu okazała się ta latarnia najdziwniejszą jaką widziałem. Widząc z daleka obiekt o takim kształcie, umiejscowiony na brzegu morza, każdy założy, że to latarnia, a okazuje się, że nic bardziej mylnego. Była to spora antena udająca latarnię morską. Była tak umiejscowiona, że dołu masztu nie było widać, a widoczna z daleka góra udawała latarnię. Jakie faktycznie zadanie spełniała pozostaje owiane tajemnicą.
Dzien 4 - 210.jpg
No dobra mam już motocykl ustawiony w poprzek samochodów ...
No dobra mam już motocykl ustawiony w poprzek samochodów, teraz tylko jeszcze dopchać do tej odnalezionej parkingowej szczeliny. Przepchanie wzdłuż masek samochodów kilkunastu metrów po prostej poszło najłatwiej. Znowu musiałem powtórzyć procedurę obracania motocykla o kolejne 90 stopni. Czyli parę centymetrów do przodu, skręt kierownicą na maksa i potem do tyłu i znowu skręt itd. itd. aż do skutku. Na koniec została precyzyjna robota, przeciśnięcia się między dwoma puszkami tak, żeby niczego nie uszkodzić, zwłaszcza, że po bu stronach były raczej drogie fury, a właściciele mogliby się okazać mało wyrozumiali. Niestety nie obyło się bez przytulenia do jednego lusterka, ale na szczęście nic się nie stało i nie pozostawiłem nawet maleńkiej ryski. Nareszcie byłem wolny, cały zlany potem i z przegrzanym organizmem, ale wolny. Taka mała ciekawostka odnośnie tego miejsca parkingowego. Drewnianych budek z pamiątkami i małą gastronomią było z osiem i każda miała swoje własne zasilanie w postaci umiejscowionego w lesie agregatu prądotwórczego. Na zdjęciu słabo widać, ale hałasujących agregatów było sporo. Hałas był na tyle dokuczliwy, że musiały być na długich przedłużaczach, żeby w ogóle dało się rozmawiać przy budkach.
Dzien 4 - 209.jpg
Wróciłem do motocykla i wygląda na to, że nic nie zginęł ...
Wróciłem do motocykla i wygląda na to, że nic nie zginęło. Niestety pojawił się inny problem. To, że podjechałem pod samą budkę, by skorzystać z jej cienia się teraz zemściło. Moja droga odjazdu została skutecznie zablokowana samochodami. Nie wiem, czy to złośliwość tubylców, czy tylko bezmyślność. Na domiar złego motocykl mam ustawiony tyłem do drogi. Czekanie nic nie da, bo nikt plaży jeszcze nie wraca. Pewnie zejdzie ze dwie albo trzy godziny zanim ktokolwiek odjedzie. Przejazd przez las jest niemożliwy ze względu na metalową barierkę. Pozostaje się tylko przecisnąć między samochodami. Wszędzie jest za ciasno i moje Bydle się nie zmieści. W końcu znalazłem dwa samochody między, którymi jest prześwit na szerokość kierownicy. Tylko jak się tam dostać? Najpierw musiałem przepychając motocykl po 10cm do tyłu i do przodu, ustawić pod kątem 90 stopni. Ze dwadzieścia razy musiałem pchać i ciągnąć to 300 kilogramowe żelastwo, zanim się to udało. Sprawy nie ułatwiał grząski parkingowy kamyczek, rozsypany pod kołami. Cała kąpiel w morzu i schłodzenie organizmu stało się już tylko wspomnieniem. Byłem zlany potem od stóp do głowy i humor też spadł mi do poziomu zagryzania języka, żeby siarczyście nie przeklinać.
Dzien 4 - 208.jpg
W drodze na parking uwieczniłem kolejną ciekawą restaura ...
W drodze na parking uwieczniłem kolejną ciekawą restaurację, tym razem w kształcie wielkiej ryby, taka balszoja riba.
Dzien 4 - 207.jpg
Oczywiście ręcznik też został przy motocyklu, więc pozos ...
Oczywiście ręcznik też został przy motocyklu, więc pozostało mi tylko tradycyjne, ekologiczne suszenie na słońcu.
Dzien 4 - 206.jpg
W sumie to już parę ładnych lat nie byłem nad Bałtykiem. ...
W sumie to już parę ładnych lat nie byłem nad Bałtykiem. Od tej strony jest równie piękny i nie wiem czy nie cieplejszy niż od polskiej strony.
więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności