-
868 -
1112 -
18787 -
521
21303 plików
45,16 GB
Monika Hartwig miała 13 lat, gdy poznała prawdę o ojcu. Do majowego popołudnia 1958 roku wiedziała tylko, że tata, którego nigdy nie poznała, był komendantem niemieckiego obozu w Płaszowie i zginął "gdzieś w Polsce", jednak matka niechętnie wracała do tamtych chwil.
Jej życie zmieniła rozmowa z Manfredem, właścicielem małego baru w Monachium, gdzie Monika często przychodziła na obiad. Tego dnia dziewczynka zobaczyła numer wytatuowany na przedramieniu mężczyzny i spytała o jego pochodzenie. Manfred niechętnie odpowiedział, że to pamiątka z obozu w Płaszowie. "Naprawdę? - Monika niemal podskakuje z radości. - Tam było dobrze. Wiem, bo tam był mój tata. Tata był komendantem obozu. Nazywał się Amon Goeth. Manfred blednie, opiera się o ścianę. - To była świnia, morderca... - mężczyzna wyrzuca z siebie najgorsze przekleństwa. Monika jest przerażona. Biegnie do domu, do mamy i po raz pierwszy zadaje pytanie, co takiego zrobił jej ojciec?" - opisuje dramatyczne spotkanie "Gazeta Krakowska".
Niedługo później Monika Hartwig dowiedziała się, że jej ojciec był brutalnym sadystą, który odpowiadał za śmierć kilkudziesięciu tysięcy ludzi, a 500 zamordował osobiście.
"Jestem własnym dowódcą"
O młodych latach zbrodniarza wiadomo niewiele. Podobno urodzony w Wiedniu Amon Goeth marzył o przyszłości literata, ale szybko zafascynował go nazizm. Już w wieku 22 lat wstąpił do NSDAP, a później zaczął robić karierę w SS. Ukończył wiele kursów wojskowych, jednak nigdy nie trafił na front. Podwładni uznali najwyraźniej, że lepiej sprawdzi się w działalności administracyjnej.
Z czasem Goeth otrzymywał coraz ambitniejsze zadania. W 1942 r. był jednym z organizatorów akcji likwidowania gett w Lublinie, Rzeszowie i Tarnowie, a na początku 1943 r. kierował już podobną operacją w Krakowie, gdzie zaczął ujawniać coraz bardziej sadystyczne skłonności. Na jego rozkaz rozstrzelano na krakowskich ulicach blisko 2 tysiące osób. Zdecydowaną większość krakowskich Żydów wywieziono do Auschwitz, natomiast grupa zdolna do pracy została skierowana do nowopowstającego obozu w Płaszowie. Amon Goeth osobiście nadzorował jej przemarsz, a z wielu relacji wynika, że jego ulubionym zajęciem było wyrywanie małych dzieci z objęć wędrujących matek i zabijanie maluchów na oczach rodziców.
W lutym 1943 r. Goeth otrzymał nominację na komendanta obozu w Płaszowie. "Jestem wreszcie swoim własnym dowódcą" - triumfował w liście do ojca. Na następne dwa lata stał się panem życia i śmierci tysięcy więźniów.
Komendant poluje
W jednej ze scen głośnego filmu Stevena Spielberga "Lista Schindlera" komendant Goeth (w tej roli fantastycznie spisał się Ralph Fiennes) wychodzi z karabinem na balkon swojej pięknej willi, z którego rozciąga się widok na obóz i strzela do więźniów. Wbrew pozorom ten wstrząsający obrazek nie zrodził się w wyobraźni hollywoodzkich twórców. Tak wyglądała codzienność w Płaszowie.
Amon Goeth trenował umiejętności strzeleckie, mordując ludzi bez najmniejszej przyczyny. Nie tylko z balkonu posiadłości (zwanej "Czerwonym domem"), ale także z grzbietu konia czy okna samochodu. Wyruszając na "polowanie", często zakładał ulubiony kapelusz tyrolski, który dla osób przebywających na terenie obozu stał się symbolem nadciągającej śmierci.
Były więzień Władysław Kopystecki wspominał: "Jak przyszedł (Amon Goeth) na teren obozu z psem, w białej koszuli, w butach, i z tyłu zastał ją, jak jadła ziemniaka. Strzelił jej w głowę, wywróciła się przy kotle. Wtedy zawołał dwóch Żydów, co robili w stajni, i kazał ją rzucić do drugiego kotła z gotującą wodą. Żydzi rzucili ją, ona jeszcze żyła, ruszała nogami i chlapała tą gotującą wodą. Kazał ją więc przykryć i odszedł sobie dalej".
Komendant nie miał litości także dla dzieci. W archiwach zachowała się relacja jednego z więźniów, opowiadającego jak 6-letni chłopczyk po wyjściu z ciężarówki zaczął uciekać. Goeth przywołał go łagodnym głosem, a malec podszedł do niego, wyjmując z kieszeni zabawkę. Komendant z uśmiechem odebrał mu ją, a następnie z zimną krwią zastrzelił dziecko. Goeth potrafił też zatłuc więźnia pejczem lub zmiażdżyć mu głowę, waląc w nią cegłą. Czasem spuszczał na Żydów Ralfa (na zdj.) i Alfa - owczarki niemieckie wytresowane do zabijania. Wyszukiwał też przez lunetę karabinu snajperskiego kobiety z dziećmi na rękach i sprawdzał, czy jednym pociskiem można zabić dwie osoby.
- sortuj według:
-
0 -
3 -
0 -
0
3 plików
223 KB