-
794 -
14728 -
85717 -
1034
105308 plików
6934,71 GB
Bylem w kinie i wydawalo mi sie, ze juz tam jestem drugi raz na tym samym filmie. Przynajmniej wszysto wygladalo tak jak bym byl w kinie z moja klasa z czasow szkolnych. Cala grupa nie skladala sie tylko z jednej mojej klasy tylko byla wymieszana kolegami i kolezankami z roznych lat czasow szkolnych czyli jedni byli z Podstawowki, z Gimnazjum i inni ze szkoly sredniej, a takze osoby, ktore byly szczesliwe i niedostepne jak dla mnie, mam tu na mysli obca dziewczyne zupelnie mi nie znana przebywajaca w malym towarzystwie osob jej dobrze znanym. Oczywiscie jak sie nie trudno domyslec owa dziewczyna byla bardzo urodziwa i usmiechnieta. Ja jedynie dogladalem co sie dzieje wokol w calym kinie. Odstawalem sporo od innych osob. Towarzystwo bylo tak wymieszane, ze mozna bylo je zaliczyc do sielankowego wypadu grupowego majacego miejsce w kinie. Ja bynajmniej nazwal bym to sielanka bo wszyscy sie dobrze przy tym bawili ale nie ja. Bylem jak czlowiek z innej planety, ktory pojawil sie w nie odpowiednim dniu i w nie dopowiednim czasie, mocno odstawalem od wszystkich. Tak zreszta bylo, jest i byc moze bedzie jesli nic sie nie zmieni. W trakcie seansu nieznajoma przedstawiala takze kreatywna dziewczyne, ktora byla na tyle inteligenta, ze zalatwila sobie widocznie miejsce z przyjaciolmi ze szkoly w grupie mojej klasy. Byl taki jeden moment, w ktorym owa dziewczyna byla lepiej zauwazalna gdy nie zaslaniali jej przyjaciele. Byla pogodna, radosna, moze swiruska i jakby spiewala. Pamietam to jedynie przez mgle. Kiedy film dobiegal konca dziewczyna wstala z przyjaciolmi i niezwlocznie opuscila kino. A ja rozgladalem sie dookola jak glupi dogladajac wczesniej jej, a takze innych osob z klasy. Jak juz doszlo do tego ze wstalem z fotela to w sali kinowej juz nikogo nie bylo. Przed wyjsciem kolega mi zwrocil uwage, ze na samym koncu zostalo zapalone swiatlo i trzeba je zgasic. Zawsze bylem na koncu. Nie jestem pewien czy ktos je zgasil ale po tej scenie powoli ale sukcesywnie opuszczalem kino. Teraz po drodze czychala na mnie wieksza dawka szczescia innych osob na ktore chcac czy nie chcac musialem patrzyc gdyz ich omijalem. Jeden kolega z czasow Gimnazjalnych siedzial z dziewczynami i z kolega wchodzili we wspolna relacje z usmiechami na twarzy. Nieco dalej dwoch blizniakow z czasow podstawowki i czasow gimnazjalnych siedzialo razem w jakims butiku, takze rozmawiali i cos tam robili. Nieco dalej znowu jakis kolega tym razem siedzial przy scianie, a na nim jakas dziewczyna z ktora takze sporo rozmawial. A ja wciaz szedlem powoli i dogladalem innych osob bez slowa, bez dobrego znajomego, bez zadnej znajomej..sam... Czulem sie nikim... tzw. Stan bezsilnosci
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB