-
3858 -
2752 -
29606 -
2868
39435 plików
138,45 GB
Zaistniał obecnie dość zaskakujący fenomen: po rozpadzie bloku komunistycznego kontakty pomiędzy różnymi religiami stały się trudniejsze niż wcześniej. Jesteśmy świadkami powstawania fundamentalizmu i izolowania grup nie tylko innych religii, jak islamu, ale także wewnątrz chrześcijaństwa, jak ma to miejsce ze wschodnią tradycją prawosławia. Rodzi się stąd wrażenie, że kultury i religie zamiast spotykać się w płodnym dialogu, zderzają się w nieufności i odrzuceniu, wynikających jakby ze wzajemnej bojaźni.
Pozostając w sferze chrześcijaństwa zauważa się np.: że rosyjski Kościół prawosławny w czasie komunizmu był bardziej otwarty na dialog ekumeniczny, ponieważ stanowił on jedyną możliwość spotkania z wolnym światem, i był także rzecznikiem propagandy pacyfistycznej reżimu komunistycznego, teraz natomiast Kościół wschodni dąży do zamknięcia się w samym sobie i do odrzucenia jakiegokolwiek dialogu.
Dochodzą do tego także trudności obiektywne powstałe na bazie tzw. problemu unitów, który zatruwa relację pomiędzy katolikami i prawosławnymi. W ten sposób to, co dla Kościoła katolickiego miało być łatwiejszym sposobem do zbliżenia z prawosławiem, okazało się dużą przeszkodą.
Istnieją również trudności, które rodzą się z inwazji w krajach pokomunistycznych, tzn. obecność sekt protestanckich, ruchów i zakonów katolickich. Kościół prawosławny w tych państwach czuje się zagrożony, słusznie czy nie, i postrzega tylko jeden cel tej obecności - prozelityzm korzystający z ubóstwa osób i ze słabej organizacji Kościoła wschodniego.
Inne racje odrzucenia Zachodu ze strony ortodoksów (ale i islamu oraz hinduizmu) wynikają z powodów etnicznych i psychologicznych. Wiadomym jest, że prawie we wszystkich krajach tradycji prawosławnej ortodoksja zawsze uosabia świadomość narodową. Fala nacjonalizmu w tych krajach niesie ze sobą również odnowienie ortodoksji w wymiarze fundamentalizmu ciążącego do oddalenia wszystkiego co nie jest prawosławne, jako obcego kulturze i tradycji państwa.
Ostatnio na ulicach Aten miały miejsce manifestacje zorganizowane przez biskupów i mnichów. Tysiące osób wymachiwało flagami Bizancjum, Grecji i krzyżami, a na transparentach można było przeczytać po angielsku hasło: "Jestem ortodoksyjnym Grekiem i szczycę się tym."
Istnieje także fakt o wymiarze psychologicznym i historycznym. Jest wiadomym, że zakony Kościoła katolickiego przez wieki prowadziły dzieło prozelityzmu wśród ortodoksów i w innych religiach (myśli się tu o obecności katolików w Indiach, gdzie hinduiści, słusznie czy nie, czują się zagrożeni).
Prawosławni postrzegają zakony katolickie w ich krajach, tak jak my katolicy podchodzimy z nieufnością do sekt protestanckich ze Stanów Zjednoczonych, które działają w naszych parafiach.
Nawet na polu teologicznym były okresy, w których teologia prawosławna inspirowała się teologią scholastyczną najniższego lotu.
W ten sposób np.: wieki XVII i XVIII w Rosji odznaczają się ogromnym wpływem katolickim i protestanckim nie tylko w teologii, ale także w ikonografii i w muzyce liturgicznej. To wszystko wytworzyło zamieszanie w kołach kościelnych i życiu świeckich, szczególnie moskwian. Wpływ teologii katolickiej na rosyjską był tak duży, że w czterech Akademiach Kościelnych (Kijów, Moskwa, Petersburg i Kazań) nauczanie teologii odbywało się po łacinie, jak również podręczniki dogmatyczne były pisane w tym języku aż do połowy XIX wieku.
Dziś prawosławni pragną odzyskać świadomość indywidualności i tradycji odrzucając to wszystko co łacińskie, co więcej, ich teologia i duchowość często nie są twórcze, ale dialektycznie przeciwne chrześcijaństwu zachodniemu.
Trzeba zauważyć kolejny wymiar, który znajduje swe miejsce w podświadomości świata prawosławnego. Ortodoksi i protestanci nie wierzą w szczerość Kościoła katolickiego na polu ekumenicznym, znajdując zbyt wiele sprzeczności pomiędzy oficjalnymi dokumentami Kościoła i praktyką. Można również stwierdzić, że prawosławni boją się Kościoła katolickiego, jego organizacji i bogactwa.
Mylą oni Kościół z Watykanem i często z państwem Watykańskim, oraz oskarżają o sekularyzację, postrzegając go jako potęgę nie tylko na poziomie religijnym, ale również finansowym i politycznym. Boją się, że dialog ekumeniczny jest "koniem trojańskim", który pozwoli Kościołowi katolickiemu wchłonąć prawosławie. Poglądy te, słuszne czy mylne, oddziałują w duszach ortodoksów i warunkują ich zachowania w odniesieniu do katolików, szczególnie do zakonów.
Jeszcze bardziej dramatyczna sytuacja ma miejsce w krajach muzułmańskich i hinduistycznych. Wystarczy pomyśleć o problemach chrześcijan w Sudanie, Algierii, Indonezji, Indii. Dzisiaj nasze rodziny franciszkańskie działają na nowych terenach, bardziej wolnych z punktu widzenia politycznego, ale często o trudnych uwarunkowaniach ekumenicznych.
Nasza obecność na nich jest z korzyścią tylko dla katolików czy też może mieć jakieś znaczenie dla niekatolików? Jakie winno być zachowanie franciszkanina gdy przybywa na tereny niekatolickie, i co więcej, z nastawieniem tendencyjnym w relacji do Kościoła katolickiego? Wystarczy, że dąży on do adaptacji cywilizacyjnej w tych państwach, do inkulturacji, aby zostać zaakceptowanym?
Odpowiedź na te pytania przychodzi z zachowania samego Franciszka w relacji do świata i do muzułmanów. Jest interesującym dostrzec, że więcej jak 800- letnie postępowanie Franciszka, które teraz zaledwie odkrywamy, jest obecnie tak trudne w aplikacji, gdyż zakłada nawrócenie serca. Wcześniej jednak zobaczymy jakie było zachowanie Franciszka w relacji do świata i do ludzi innej religii, oraz zaznaczymy jak Franciszek został przyjęty przez niekatolików, i zapytamy się dlaczego on, katolik wierny Kościołowi, jest akceptowany i kochany przez niekatolików i niechrześcijan.
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB