Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

6. Wiara jako przylgnięcie do Chrystusa.mp3

Skarbnia / Wiara / 6. Wiara jako przylgnięcie do Chrystusa.mp3
Download: 6. Wiara jako przylgnięcie do Chrystusa.mp3

1,42 MB

0.0 / 5 (0 głosów)
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Strona źródłowa:
mateusz.pl/czytania/2016/20160504.htm
o. Jacek Salij - Wierzę w Boga (mateusz.pl/ksiazki/js-pww/js-pww_01.htm)
(mateusz.pl/czytania/2013/20131006.htm#czytania)
mateusz.pl/czytania/2015/20150619.htm
mateusz.pl/czytania/2015/20150627.htm
mateusz.pl/czytania/2015/20150628.htm

~~~

Nie jesteś zbawiony z powodu twojej miłości od Boga. Jesteś zbawiony przez Jego miłość do ciebie. Nie jesteś zbawiony przez wiarę w Boga, jesteś zbawiony przez jego łaskę, która produkuje Jego wiarę w tobie.

Wiara nie sprawia, że wszystko jest łatwe. Wiara sprawia że wszystko jest możliwe.




Wiara nie jest czymś statycznym. Jest to pewna droga, podczas której coraz lepiej poznajemy samych siebie oraz Boga w Jego działaniu. Dokonuje się to stopniowo – dzięki Bożej pedagogii. Gdybyśmy od razu zobaczyli w pełnym świetle wszystko, co w nas wymaga nawrócenia, z pewnością nie potrafilibyśmy tego znieść. Bóg jednak ujawnia nam to w miarę, jak wzrasta nasza zdolność do przyjęcia Jego uzdrawiającego działania. Gdy nasza więź z Bogiem się rozwija, mamy coraz głębszą świadomość swojej słabości i grzeszności, lecz zarazem coraz bardziej wzrasta nasze zaufanie do Boga.

Ks. Maciej Zachara MIC, „Oremus” Okres Wielkanocny 2004, s. 152

...

WIARA jest ODPOWIEDZIĄ człowieka na MIŁOŚĆ BOGA



WIERZĘ W BOGA


Wyjdźmy od stwierdzenia św. Tomasza z Akwinu, że czym innym jest uznawać prawdziwość zdania: "Bóg istnieje", czymś zaś zupełnie innym jest wierzyć w Boga.


Spójrzmy na to rozróżnienie w perspektywie relacji między mną a tobą. Jeśli jesteś moim współmałżonkiem, ojcem lub matką, dzieckiem lub przyjacielem, uczniem lub przełożonym, twoje istnienie jest przecież dla mnie czymś oczywistym. Ale zarazem ja w ciebie mogę wierzyć lub nie wierzyć, tak samo jak ty we mnie, zaś moja wiara w ciebie może oznaczać dwie różne rzeczy. Jeśli się stało z tobą coś złego, na przykład popadłeś w alkoholizm albo rozregulowałeś się moralnie, moja wiara w ciebie oznacza, że nie uważam cię za człowieka zupełnie straconego; nawet wbrew ludzkiej nadziei, będę się mobilizował i poświęcał, aby ci pomóc wyjść na prostą drogę.

Moja wiara w ciebie może też przybrać inną postać. Uważam cię za człowieka szczególnie mądrego, dobrego, silnego, doświadczonego itp., i to daje mi iskierkę nadziei w sytuacji, która mnie przerasta. Załóżmy, że to ja jestem alkoholikiem i liczne moje próby wyrwania się z tego nałogu spełzły na niczym. Ale oto widzę (początkowo z niedowierzaniem), że ty uwierzyłeś w moje uzdrowienie, nie żałujesz sił, aby mi dopomóc, i czynisz to bardzo mądrze. Powoli zaczynam w ciebie wierzyć, chwytam się podanej mi przez ciebie ręki, i to, co jeszcze niedawno było niemożliwe, coraz bardziej staje się rzeczywistością: niewolę alkoholową mam już za sobą. Rzecz jasna, na twoją wiarę we mnie mogę również zareagować inaczej. Mogę mieć gdzieś twoje wysiłki, nawet jeśli są mądre i przepełnione prawdziwą życzliwością, i wcale w ciebie nie uwierzyć. Wówczas moja sytuacja jest nadal beznadziejna, tak jak była.

Uzbrojeni w powyższe intuicje, przyznamy zapewne rację św. Tomaszowi, który twierdził, że można bez żadnych zastrzeżeń uznawać istnienie Boga, a zarazem być człowiekiem niewierzącym. Można przecież uznawać istnienie Boga tylko dlatego, że rozum tego się domaga, albo w przerażeniu przed perspektywą ostatecznego bezsensu. Wiara w Boga zaczyna się dopiero wówczas, kiedy w Bogu Żywym znajduję źródło światła i mocy, kiedy spotykam Go w różnych okolicznościach mojego życia jako Kogoś Kochającego. Wierzę naprawdę w Boga, jeśli całą, na jaką mnie stać, głębią mojego jestestwa wiem, że On zasługuje na to, abym ja oraz każdy z moich bliźnich zawierzył Mu całego siebie.


Tylko dlatego mogę wierzyć w Boga, że najpierw Bóg uwierzył we mnie.


W Piśmie Świętym oraz w nauczaniu Kościoła ta wiara Boga w człowieka nazywana jest łaską bądź miłosierdziem. Ale uwaga: nasze wyobrażenia na temat łaski Bożej niekiedy są bardzo dalekie od prawdy. Bierze się to stąd, że zbyt rzadko nasze wyobrażenia o Bogu porównujemy z tym, co On sam nam objawił w Jezusie Chrystusie. Łaska Boża powinna nam kojarzyć się przede wszystkim z dobrym pasterzem, który szuka zagubionej owcy; z kochającym ojcem, który cierpi z powodu swego marnotrawnego syna i nie może się doczekać jego powrotu; z lekarzem i samarytaninem, który z miłością pochyla się nad człowiekiem trędowatym lub poranionym, i doprowadza go do zdrowia.

Moja wiara w Boga jest możliwa dlatego, że Bóg pierwszy uwierzył we mnie, mimo że jestem wobec Niego większym niewdzięcznikiem, niż to sobie uświadamiam. To właśnie wyraża tradycyjna formuła, że wiara w Boga jest łaską. Mianowicie łaską jest to, że mogę w Bogu szukać ratunku i że odnajduję w Nim kochającego Ojca; że mogę Mu zawierzyć siebie samego i ocalić swoją duszę, choćbym nawet się znalazł w sytuacji przekraczającej moją ludzką wytrzymałość. Tym bardziej łaską jest to, że właśnie w Bogu mogę szukać ochrony przed sobą samym, On bowiem ma moc wyzwolić mnie nawet z mojej grzeszności.

Z powyższego wynika, że miarą mojej wiary w Boga nie jest stan mojej świadomości, ale to, co zwykło się nazywać stanem mojej duszy. Choćby mówienie: "Panie, Panie!" napełniało mnie niewysłowioną słodyczą, choćbym mocą mojej wiary wyrzucał złe duchy, przenosił góry i czynił inne cuda, marna jest ona, jeśli nie przemienia mnie samego. Ale z drugiej strony: Choćby ogarnęły mnie takie ciemności, że nie odczuwam już nawet tego, że Bóg istnieje, nic mi to nie zaszkodzi, a może wręcz przyśpieszy moje duchowe dojrzewanie, jeśli tylko oburącz trzymam się prawa miłości, również wówczas, kiedy jest to niezgodne ze zdrowym rozsądkiem lub ponad moje siły. Nie wytrwałbym bowiem w takich sytuacjach w postawie prawdziwej miłości, gdybym obiektywnie nie był blisko Boga i gdyby On mnie nie umacniał.


Tutaj wtrąćmy radę dla człowieka niewierzącego, który nie wie jeszcze nawet tego, czy Bóg istnieje, chciałby jednak w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o Boga uniknąć zarówno nieuzasadnionej pewności, jak nieuzasadnionego agnostycyzmu.

Otóż podstawową sprawą, kiedy pytamy o istnienie lub nieistnienie jakiegoś bytu, jest wybór odpowiedniej metody poszukiwania odpowiedzi. Kiedy zaczęto liczyć się z istnieniem bakterii, uświadomiono sobie, że problemu tego nie da się rozstrzygnąć bez skonstruowania odpowiednio doskonałego mikroskopu. Kiedy nie wiedziano, czy w układzie słonecznym istnieje Neptun, a po jego odkryciu, czy istnieje jeszcze Pluton, było rzeczą jasną, że potrzebne są coraz większe teleskopy.



Jaką metodę należy zastosować, kiedy ktoś nie wie jeszcze, czy istnieje Bóg? Otóż nie wystarczy zauważyć -- o czym wie każde dziecko -- że jest On niewidzialny. My nie tylko nie możemy Go zobaczyć, ale w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zająć wobec Niego pozycji z zewnątrz. "W Nim bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" (Dz 17,28). On -- jak zauważa św. Augustyn -- jest bliższy mi niż ja sam sobie.


Jeśli zatem Bóg istnieje (mówię teraz do człowieka niewierzącego), to wszelkie moje poszukiwanie Go dokonuje się bezpośrednio w Jego obecności.


Co z tego wynika? To przede wszystkim, że jałowe będzie moje szukanie Boga, jeśli interesuje mnie głównie pytanie o pierwszą przyczynę wszechrzeczy. Choćbym bowiem uzyskał absolutną pewność, że Bóg istnieje -- przypomnijmy spostrzeżenie św. Tomasza -- wciąż jeszcze byłbym człowiekiem niewierzącym. Jak do poszukiwań astronomicznych niezbędne są teleskopy, tak -- jeśli ja naprawdę chcę szukać Boga Prawdziwego -- muszę to czynić nie tylko intelektem, ale całą moją życiową postawą, poniekąd całym sobą, przede wszystkim poprzez oczyszczanie się ze zła oraz kształtowanie w sobie postawy miłości.

Jeśli zaś właśnie w ten sposób Go szukam, to niewątpliwie czynię to już w przestrzeni Jego łaski, nawet jeśli nie jestem jeszcze pewien Jego istnienia. Pan Jezus mówił o tym bardzo prosto: "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą" (Mt 5,8). Z prawdy tej wynika, że nawet kiedy już Boga znalazłem i pokochałem Go całym sercem, nie wolno mi przestać Go szukać. Ostatecznie bowiem znajdę Go dopiero wówczas, kiedy zobaczę Go twarzą w twarz na życie wieczne.

Na koniec wspomnę o czymś, co dla nas w Bogu jest szczególnie fascynujące. Mianowicie Bóg dla każdego z nas jest Kimś Absolutnie Najbliższym. On kocha mnie bardziej niż ktokolwiek z moich najbliższych, na moim dobru zależy Mu daleko więcej niż mnie samemu. "Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka, to jednak Pan mnie przygarnie" (Ps 27,10; por. Iz 49,15; Syr 4,10). To chyba oczywiste: przecież to Bóg uzdalnia nas do wzajemnej miłości, przecież z Niego to płynie, że dla różnych ludzi jestem kimś drogim, a również ja czuję się głęboko związany z moimi najbliższymi. To On również uzdalnia mnie do tego, że zależy mi na moim dobru. Z kolei to mój grzech jest przyczyną tego, że potrafię skrzywdzić nawet ludzi sobie najbliższych, a własnego dobra szukam w sposób absurdalny, mianowicie niszcząc siebie i innych.

Im więcej to wszystko sobie uświadamiam, tym więcej będzie mnie radowało przykazanie, że Boga muszę kochać z całej duszy, z całego serca, ze wszystkich sił i ze wszystkich myśli. Odkrywa ono najistotniejszą prawdę zarówno o Bogu, jak o nas samych oraz o rzeczywistości, w której Bóg nas umieścił. Logikę tego przykazania najwyraźniej można zobaczyć w świetle tego wydarzenia, które miało miejsce dwa tysiące lat temu: że Jednorodzony Syn Boży, będący jedno ze swym Przedwiecznym Ojcem, dla nas stał się jednym z nas i dał się ukrzyżować. Czy trzeba bardziej przekonującego dowodu, że Ten, który chce, abyśmy Go kochali z całej duszy i ze wszystkich sił, szuka bezinteresownie naszego dobra?

o. Jacek Salij, "Poszukiwania w wierze"



WIARA NIE JEST ŚRODKIEM DO CELU

"Skoro raz uczynisz Świat celem, a wiarę, środkiem do celu, to niemal zdobyłeś już swojego człowieka, a to, jakiego rodzaju światowy cel sobie obrał, nie ma już większego znaczenia. Byle tylko zebrania, broszury, plany działania, ruchy ideowe, sprawy i krucjaty znaczyły dla niego więcej niż modlitwa, sakramenty i miłosierdzie, a będzie nasz - a im bardziej będzie "religijny" (w tym rozumieniu), tym pewniej będzie nasz. Mógłbym Ci tu pokazać niezgorszą klatkę zapełnioną podobnymi okazami."
"Listy starego diabła do młodego" - C. S. Lewis




DOJRZAŁOŚĆ W WIERZE

Apostołowie byli ludźmi wierzącymi, ale w bliskim kontakcie z Chrystusem, po pewnym czasie, doszli do wniosku, że ich wiara jest bardzo mała. Dlatego przyszli do Mistrza i prosili: „Przymnóż nam wiary”.

Wiedzieli, że wiara to fundament, i jeśli on będzie za słaby, o realizacji trudnych wymagań ewangelicznych w ogóle nie ma mowy. „Panie, przymnóż nam wiary”. W tej modlitwie Apostołów jest zawarta mądrość. Oni bowiem zaczęli odkrywać, co może dać Bóg, chcąc uszczęśliwić człowieka. Nie prosili o zdrowie, o przedłużenie życia, prosili o wiarę.

Chciałbym zwrócić uwagę na dwa pojęcia wiary, z którymi mamy do czynienia, a które nie zawsze są ustawione we właściwej harmonii. Mamy do czynienia z wiarą dziecka, które pamięta, że ojciec czy matka jest blisko. Dziecko ma swoje własne życie, ma świat zabawek, żyje obok rodziców. Rodzice troszczą się o wszystko. Dziecko wie, że ile razy będzie potrzebowało wsparcia, tyle razy może się zwrócić do swego ojca czy matki. Im bardziej dziecko kocha rodziców, tym usilniej zabiega o to, aby przebywało blisko, by rodzice byli w zasięgu jego wzroku, aby w każdym momencie mogło nawiązać z nimi kontakt.

W naszym podejściu do wiary często odnajdujemy tę postawę dziecka. My mamy swoje „klocki”, swoje „zabawki”. Czasami ta zabawa jest trudna, skomplikowana, bywa że chętnie rzucilibyśmy te „klocki” codziennego życia do kosza, ale ostatecznie to my budujemy nasze domy, nasz świat, pamiętając, że Bóg na nas patrzy. Kiedy się nam wszystko wali, gdy jesteśmy tym wszystkim przygnieceni, wtedy krzyczymy: Ratuj! I wówczas Bóg interweniuje. To jest nasz świat, a Bóg obok nas. Jeżeli Bóg zniknie, to czujemy się nieszczęśliwi. Jeżeli człowiek traci świadomość spoczywającego na nim wzroku Boga, gubi się w swojej samotności, zostaje bowiem ze swoimi „klockami”, które go ani nie uszczęśliwiają, ani nie mogą otworzyć przed nim perspektywy jakiejś nadziei.

Dziecko jednak dorasta, a gdy osiąga wiek dojrzały, zostawia klocki. Staje przed ojcem i powiada: „Tato, ja chcę z tobą współpracować. Ty masz swoje plany. Ja się chętnie włączę w twoje dzieła, bo wiem, że to, co chcesz uczynić, jest mądre. Ja nic lepszego nie wymyślę. Na własny rachunek życia rozgrywać nie zamierzam”. Odtąd zaczyna się współpraca. Ojciec powiada: „Dobrze, synu, mam dla ciebie pracę. Budujmy razem. To będzie nasze dzieło, moje i twoje”.

Ten etap wiary wygląda zupełnie inaczej, aniżeli wiara dziecka. Ta wiara sprowadza się do współpracy. W takim spotkaniu z Bogiem każde dzieło mojego życia jest owocem naszej współpracy. Każde dzieło przerasta moje możliwości. To jest wiara dojrzała. Takiej wiary szukali Apostołowie u Chrystusa. Oni wiedzieli, że w nich musi się dokonać przemiana.

Jeżeli nasza wiara się rozwija, to zmierza ona do współpracy z Bogiem. Wielkość wiary poznajemy po wielkości dzieł, które podejmujemy. Człowiek, który współpracuje z Bogiem, dokonuje dzieł większych aniżeli te, na jakie go stać. On sam zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby został sam, to absolutnie tego nie potrafiłby uczynić. Jeżeli może cieszyć się owocami swego trudu, to tylko i wyłącznie dlatego że nie jest sam, że współpracuje z Bogiem.

Na tym poziomie wiary nie ma już możliwości tracenia z oczu Boga, jak nie ma możliwości zapomnienia o tym, z kim niosę ciężką belkę. To jest świadomość współpracy. Cokolwiek podejmuję, nie podejmuję sam, Bóg dźwiga z drugiej strony. Gdyby On upuścił dźwigany ciężar, to ja momentalnie zostanę nim przywalony, bo sam nie potrafię go udźwignąć. Tu nie chodzi o świadomość wzrokowego kontaktu, lecz o świadomość bardzo bliskiej współpracy.

Wołajmy dziś wspólnie z Apostołami: „Panie, przymnóż nam wiary”. Daj nam odkryć szczęście ścisłej współpracy z Bogiem.

Ks. Edward Staniek

...

WIARA - ZAUFANIE BOGU, POLEGANIE NA BOGU

Dla św. Pawła skarbem cenniejszym nad wszystko jest Chrystus, głoszenie słowa Bożego i doświadczenie własnych słabości. Jeszcze dwa pierwsze można zrozumieć, ale uważać za skarb swoje słabości? Przeczuwamy, że to dla św. Pawła bardzo ważne. Jeśli byłby mocny, zbierałby zasługi dla siebie, na swoje konto, bo byłby w stanie czynić wiele. Skoro jednak jest słaby, nie z siebie to czyni, ale czerpie moc z zewnątrz – ze skarbca zasług Chrystusa Odkupiciela, do którego nie ma dostępu ani mól, ani rdza, ani złodzieje. Dlatego wszystko, co budujemy polegając na sobie, dla własnej chwały, szatan obraca w strzępy, kruszy albo wykrada. Św. Paweł, aby odkryć sekret skarbu, potrzebował 20 lat.

Wojciech Skóra MIC, „Oremus” czerwiec 2012, s. 94


ZAUFANIE BOGU

W miarę dojrzewania nasza wiara w Boga przeradza się w wiarę Bogu, Jego Słowu, które – wypowiadane – staje się rzeczywistością. Ta wiara ma moc przezwyciężyć każdą niemożność, każdą odległość nie do pokonania, każdą przepaść. Jezus – Boski Lekarz – przychodzi do nas, by wziąć na siebie nasze słabości i choroby. na jego słowo paraliż ustępuje, a nasze serce staje się zdolne do miłości.

Jacek Szymczak OP, „Oremus” czerwiec 2009, s. 116-117

...

Potęga wiary

Dwanaście lat cierpienia. Szereg spotkań z różnymi lekarzami i całe mienie wydane na lekarstwa. Wszystkie zabiegi okazały się bezowocne. Lekarze nie pomogli. Pacjentka czuła się coraz gorzej. Jakże łatwo w tej nieszczęśliwej kobiecie z Ewangelii może rozpoznać siebie każdy, kto został dotknięty nieuleczalną chorobą. Jak złudna jest nadzieja pokładana w lekarzach, jak szybko z powodu małej skuteczności ich zabiegów potęguje się rozczarowanie. Jak często chory zaciąga nawet długi, by zdrowie ratować, a o pokonaniu słabości nie ma mowy. Lekarze mogą wiele, ale nie są wszechmocni. Mimo wiedzy i dostępnych środków ze śmiercią wygrać nie potrafią.

Doskonale to ukazuje również druga postać z dzisiejszej Ewangelii. Jair, ojciec, który prowadzi Jezusa do swej umierającej córki. I on zrozumiał, że lekarze nie uratują dziecka. Została mu zatem tylko jedna szansa, znaleźć człowieka, który dysponuje mocą Boga i może wyrwać chorego nawet z nieuleczalnej choroby. Zawierzył Jezusowi.

Scena uzdrowienia kobiety rozgrywa się w drodze Jezusa do domu chorej córki Jaira. Oboje, cierpiąca na krwotok niewiasta i bezradny wobec śmiertelnej choroby dziecka ojciec, zawierzyli Mistrzowi z Nazaretu.

Wiara to skarb niesamowity. Najwyższe dobro, w którym mieści się całe bogactwo życia wiecznego i doczesnego. Rzadko jednak spotyka się ludzi, którzy potrafią całkowicie zawierzyć Bogu. Kobieta powiedziała sobie: „Żebym się choć jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. A gdy to stało się faktem, Jezus wyjaśnia, czemu zawdzięcza swe uzdrowienie: „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!”

Potęga wiary, podobnie jak potęga miłości, jest jeszcze wciąż nieodkrytą szansą człowieka. Nie cenimy wiary. Pokładamy ufność w pieniądzach, majątku, wiedzy, ludziach na stanowiskach, a nie doceniamy potęgi wiary. Tymczasem jedno dotknięcie Boga aktem wiary może ocalić człowieka znajdującego się w sytuacji zupełnie beznadziejnej. Jest to bowiem poddanie się promieniowaniu samego Boga, źródła życia i świętości.

Jak doskonalić wiarę swoją i innych? Przede wszystkim usilną modlitwą. To Bóg swoją łaską czyni człowieka podatnym na swe działanie. Potrzebna jest też świadomość ograniczonego działania wszystkich doczesnych środków, które w sytuacjach krytycznych zawodzą. Warto również z większą uwagą, sercem odmawiać wyznanie wiary: „Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego”. A w konkretnych okolicznościach sprawdzać, o ile wierzę Bogu. My najczęściej wiemy, że Bóg sprawi to, o co Go poprosimy. Tymczasem On nie sprawia z powodu słabej naszej wiary. To ona nie jest dobrym przewodnikiem Jego mocy w nasze serca.

W cisnącym się do Jezusa tłumie ludzi było na pewno wielu chorych. Dotykali Mistrza z Nazaretu, ale nie zostali uzdrowieni, bo nie czynili tego z wiarą. Jedna kobieta, anonimowa, dotknęła i została uzdrowiona.

Wiara to skarb bezcenny. Trzeba ją pielęgnować. Okazuje się, że w niej zawarte jest błogosławieństwo doczesne i błogosławieństwo wieczne. Trzeba zabiegać, by ona wzrastała w sercach naszych i w sercach innych. Rodzice, jeśli sami promieniują wiarą i potrafią przekazać ten skarb dzieciom, mogą być spokojni o ich los tu na ziemi i w wieczności. Największe wysiłki pedagogiczne może zniszczyć choroba dziecka, najpiękniejsze owoce wychowawcze może przekreślić śmierć. To tylko wiara jest w stanie twórczo wykorzystać nawet nieszczęście spadające na człowieka. Dobry chrześcijanin nieustannie doskonali swoją wiarę wiedząc, że od jej potęgi zależy w jego życiu wszystko.

Ks. Edward Staniek


~~~
Zobacz też:
mateusz.pl/czytania/2015/20150720.htm
mateusz.pl/czytania/2015/20150721.htm
Inne pliki do pobrania z tego chomika
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer
"Rozważania o wierze" - ks. Tadeusz Dajczer
więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności