-

808 -

6063 -

1444 -

1282
10010 plików
3940,82 GB
Foldery
Ostatnio pobierane pliki
Gatunek: czarna komedia science fiction
Data premiery: 20.02.1985
Czas trwania: 142:44
Reżyseria: Terry Gilliam
Występują: Michael Palin, Terry Gilliam (nie ujęty w napisach)
Autorzy napisów:
Tłumaczenie i napisy: Julius Caligo
Świat, w którym żyje Sam Lowry nie jest naszym światem. Ale różni go od naszego nie tak znów wiele. Na dobrą sprawę można sobie wyobrazić, że gdyby sprawy przybrały najgorszy obrót (choć wykluczając możliwość wojny nuklearnej) jeszcze za naszego życia historia Sama Lowry mogłaby stać się również naszym doświadczeniem.
Rzecz oczywiście nie rozgrywa się w Brazylii. Tytuł filmu pochodzi bowiem od znanej melodii, przewijającej się w tym obrazie, a poza tym jest całkiem i celowo przypadkowy. Więc nie w Brazylii, czyli wszędzie, tak jak akcja "Króla Ubu" Alfreda Jarry rozgrywała się "w Polsce, czyli nigdzie".
Wszystko to razem powoduje, że przed naszymi oczami zjawia się fantastyczny, ale nie tak znów odległy, świat totalnej biurokracji, ubezwłasnowolnienia jednostki, superorganizacji, technokracji i twardej ręki. Jego centralą okazuje się gigantyczne Ministerstwo Informacji, które zbiera wszystkie, nawet najdrobniejsze dane o ludziach zamieszkujących Ziemię. W owym ministerstwie - koszmarze - szary urzędnik, Sam Lowry (Jonathan Pryce) niczym część wielkiego komputera zajmuje się wyłącznie szeregowaniem i porządkowaniem informacji.
Jak pracowite tkaczki w przędzalni nijacy urzędnicy stoją rzędami, dziesiątkami, setkami, nakręcają motki informacji, wpisują do rejestrów, podkreślając, wpinając, numerując, dziurkując, segregując...
A potem przeraźliwy dzwonek i odstępują bezszelestnie swe motki, odchodzą na chwilę trzymając pod pachą bułkę z masłem, w ręku filiżankę z kawą, by potem wrócić do swego mrówczego motania. Ministerstwo przypomina wielki ul, pracujący - jak zawsze - z oddaniem, nie zauważając, że już od dawna praca ta idzie na rzecz trutni, a nie królowej.
Ale Sam Lowry nie widzi jeszcze ogromu tragedii i swego w owej tragedii udziału. Jest elementem sprawnego urządzenia, którego na razie nie próbuje oceniać, ani zrozumieć. Jeszcze się nie buntuje przeciwko zasadzie totalnej kontroli każdego człowieka, odbierania mu sfery intymnej, uczuciowej, myślowej. Totalny nadzór jest dla niego czymś oczywistym i zarazem abstrakcyjnym. Głęboko w sercu hoduje bowiem własny nieśmiały sen, złożony z naiwnych wyobrażeń o szczęściu. Oto pojawia się w nim kobieta nieziemskiej urody: piękna, dobra i kochająca - warto dla niej porzucić dotychczasowe życie. Tak, ta kobieta musi się pojawić, a wtedy Sam Lowry dostanie wielkich, anielskich skrzydeł i niczym Anioł, czy Superman, uniesie się w powietrze, by towarzyszyć swej bogince.
Wszystko funkcjonuje sprawnie jak w zegarku: Sam mota informacje w ministerstwie, przegryza sandwicza w przerwie i śni o zgrabnej anielicy aż do chwili, gdy dziewczyna ze snu pojawia się na jawie, a w życie Sama wkracza dziwaczny anarchista - Mr. Tuttle (Robert de Niro w nietypowej dla niego komediowo-charakterystycznej roli).
Pan Tuttle jest rewolucjonistą, walczącym z systemem totalnej kontroli i z państwem opartym na dyktaturze lepiej poinformowanych. Ministerstwo Informacji wszystko o nim wie. Długo nawijano na motki strumień danych o anarchiście, aż wreszcie drukarka komputera wystukała nań wyrok śmierci. Cóż jednak za pech! Cóż za pomyłka! Oto mała muszka wpadła między czcionkę drukarską i papier, rozlała się krwawą plamą na wyroku, zmieniając literę "T" na "B". Już pędzą specjalne oddziały totalnej policji, już dokonują desantu przez dach, już rozpruwają palnikami sufit i wraz z żyrandolem wpadają do świątecznie przystrojonego z okazji Bożego Narodzenia pokoju państwa Buttle. Biedny pan domu, włożony do plastikowego worka, znika na zawsze z życia swej małżonki.
Byłby to koniec świątecznej historii, gdyby na ślad owej "muszej" pomyłki nie wpadł Sam Lowry. Teraz już wie, że jako sumienny urzędnik, może liczyć na awans. Rzeczywiście jego szef Kurtzmann wydaje mu polecenie zbadania następstw pomyłki i jej naprawienia. W ten sposób Sam Lowry wpada w sam środek zwariowanej machiny. Teraz dopiero doceni jej ogrom i teraz dopiero ujrzy ją jako horror.
Sam Lowry odnajdzie nieszczęśliwą wdowę, proponując jej zadośćuczynienie, zobaczy też wymarzoną dziewczynkę o anielskich rysach oraz spotka samego Mr. Tuttle, który niczym "deus ex machina" pojawiać się będzie za każdym razem, gdy akcja zasupłała się na dobre: pomoże naprawić (nielegalnie oczywiście, gdyż zezwolenia na wszelkie naprawy posiadają wyłącznie państwowi "fachowcy") instalację w domu Lowry'ego, uratuje go przed mściwymi urzędnikami, wreszcie - w finale - niczym komandos terrorysta w ostatniej chwili uratuje Lowry'ego przed egzekucją. Wszystko to zaś uczyni nie tyle z przyjaźni do małego urzędniczyny, co z nienawiści do państwa.
Realność i sen mieszają się w "Brazil" dokładnie, tak by do końca nie przerażać i nie wyzwalać widza z uczucia horroru. Choć jest to ten typ angielskiego horroru, gdzie widz przez cały czas się śmieje, dopiero po zakończeniu projekcji uzmysławiając sobie wymiar grozy, z którą obcował.
Intelektualna groteska, zrealizowana w manierze sensacyjnego filmu science-fiction i angielskiej komedii purenonsensowej zarazem, opowiadająca o świecie pozbawionym wolności i indywidualności, wywołuje na sali gromki śmiech i odprężenie. Stawia jednak, nieomal mimochodem, poważne pytanie: jak długo jeszcze wolno się będzie śmiać z "Brazila" bez specjalnego zezwolenia?
- sortuj według:
-

1 -

0 -

1 -

0
2 plików
703,1 MB
Zaprzyjaźnione i polecane chomiki (7)



















