-
444 -
4118 -
8112 -
240
13607 plików
1386,68 GB
Prawdę mówiąc, po obejrzeniu tego filmu zapytałem siebie w duszy, czy ja aby na pewno zrozumiałem, o co chodziło Hideakiemu Anno – reżyserowi i twórcy serialu „Neon Genesis Evangelion” oraz uzupełniającego go opisywanego tu filmu. Pierwsze wrażenie, jakie najczęściej odnoszą widzowie, jest zazwyczaj całkowicie błędne – kolejny nudny serial o mechach. Później odkrywamy niezwykle ciekawe osobowości postaci i próby ich analizowania. Dostrzec także musimy symbolikę religijną i moglibyśmy uznać, że jest to nowa wersja Biblii według Hideakiego Anno. Znajdziemy tu w końcu głębokie rozważania filozoficzne, ale jakie tak naprawdę przesłanie niesie ten serial?
Zanim spróbuję odpowiedzieć na to pytanie, powrócę do samego początku. „Neon Genesis Evangelion” był wielkim powrotem Gainaksu na rynek anime od czasów serialu „Nadia: The Secret of Blue Water”, powstałego w 1990 roku. W ciągu pięciu lat przerwy studio produkowało gry komputerowe. Był to również wielki powrót dla Hideakiego Anno. „Evangeliona” zaczął tworzyć wiele lat przed tym, jak trafił on do telewizji. W międzyczasie zdążył się załamać i na cztery lata odciął się od świata. Ten serial miał być dla niego lekarstwem, próbą powrotu do świata. Słynne „nie mogę uciekać”, powtarzane w serialu przez Shinjiego, to właśnie słowa, które kierował do siebie reżyser serialu. Mamy więc do czynienia z dziełem, w które twórca włożył całe swoje serce. I chyba w tym należy upatrywać siły tego anime.
Pierwszy odcinek „Evangeliona” wyemitowano w październiku 1995 roku. Była to produkcja niezwykła pod każdym względem, a najciekawsze było to, że każdy fan z dość rozległej grupy widzów mógł w nim znaleźć coś dla siebie. Są tu mechy, jest humor, ale są także głębokie analizy psychologiczne i przemyślenia filozoficzne. Niestety, zakończenie serialu pozostawiało wiele do życzenia. Niekoniecznie dlatego, że nie w smak było fanom, ale dlatego, że go po prostu nie było. Podobno jakieś problemy skłoniły Gainax do zrealizowania dwóch ostatnich odcinków w formie, krótko mówiąc, niewymagającej wielkich nakładów pracy.
Właściwą realizację owych odcinków zaplanowano najpierw jako serię OAV, jednak później postanowiono wydać oba odcinki w formie animowanego filmu kinowego. Ustalona data premiery – 15 marca 1997 – okazała się nierealna. Zamiast tego, w kinach pokazano film zatytułowany „Death and Rebirth”, który zawierał siedemdziesięciodwuminutowy skrót wydarzeń mających miejsce w serii oraz nowe dwadzieścia siedem minut, będące fragmentem nowej wersji odcinka 25., do której scenariusz powstał jeszcze w czasie pracy nad głównym serialem. Gainax zebrał wielu sponsorów do tej produkcji, zaprosił też do współpracy Production I.G, które było odpowiedzialne w filmie za trójwymiarową grafikę komputerową (był to drugi w historii film anime wykorzystujący tę technikę). Cztery miesiące później „End of Evangelion” był wreszcie gotowy. Dzieło Hideakiego Anno zostało wreszcie ukończone i trzeba powiedzieć, że o ile sam serial był wyjątkowy, tak ten film, a szczególnie jego druga część, swoim rozmachem zwala z nóg.
Celem wprowadzenia należy przypomnieć, co zdarzyło się pod koniec serialu i czym zaczyna się „End of Evangelion”. Siedemnastym aniołem okazał się Kaworu Nagisa, który poświęcił swoje istnienie, aby dać szansę ludzkości. Shinji, który w geście rozpaczy wykonał na nim wyrok, pogrążył się w depresji. Załamana Asuka, nie mogąca nawet zsynchronizować się ze swoją evą, w stanie psychicznej ruiny zapadła w śpiączkę. Rei uzmysłowiła sobie, że nie jest tylko kolejnym klonem, który można zastąpić, i z własnej woli, wbrew rozkazowi, poświęciła życie dla Shinjego. Rei numer trzy posiadła duszę swej poprzedniczki, pozwalającą jej na dalsze odkrywanie prawdy o sobie. Misato, zdruzgotana śmiercią Kajiego, otrzymała od niego w spadku klucz do prawdy o NERV-ie, SEELE i aniołach. Ritsuko w nie lepszej formie psychicznej niż Asuka, została uwięziona za zniszczenie wszystkich nie posiadających duszy klonów Rei. Członkowie SEELE odkryli, że plany Genda dotyczące Lilith są inne niż ich własne (to oni wysłali Kaworu, aby przyspieszyć wywołanie Trzeciego Uderzenia). Po tamtym niepowodzeniu, SEELE postanowiło wykorzystać siły ONZ-etu, wszelkie dostępne środki wojskowe oraz dziewięć ev pochodzących z seryjnej produkcji, do zajęcia całego Geofrontu. Tak rozpoczyna się prawdziwa wersja zakończenia „Neon Genesis Evangelion”.
Po jego obejrzeniu zaczynamy intensywnie zastanawiać się, czym jest tak naprawdę jest ta historia. Zaznaczam jednak, że aby dobrze zrozumieć przesłanie w nim zawarte, należy film ten oglądać z wielką uwagą, najlepiej kilka razy. Wtedy, po wielu przemyśleniach, jasno ujrzymy przesłanie serialu. Wielu sądzi, że anime to jest nowoczesną interpretacją Biblii, która bardzo ostro potraktowała człowieka, wykazując jego arogancję względem boskich praw natury. Człowiek znalazł dzieło boże (Adama) i postanowił go wykorzystać do swych celów. Bawi się więc w boga i próbuje wywołać apokalipsę (Trzecie Uderzenie) – sam chce zbawić siebie... Wymysł heretyka, powiecie? Ale gdyby człowiek naprawdę znalazł na Ziemi istotę wyższą, to chętnie zamknąłby ją w laboratorium i pewnie próbował sklonować...
Stąd wysnuto kolejny wniosek. Skoro człowiek jest taki, jaki jest, to być może my, ludzie, nie jesteśmy prawdziwymi dziećmi bożymi. Może to anioły są prawowitymi dziećmi Boga, a my tylko weszliśmy im w drogę. Patrząc na zbrodnie, których dopuszcza się człowiek, nietrudno w to uwierzyć...
Teoria religijna upada jednak po wnikliwych analizach. Symbolika religijna wykorzystana tu jest prawie przypadkowa, a twórca serialu nie zna chyba dokładnie religii i kultów, z których czerpał inspiracje, ponieważ błędnie je zinterpretował. Np. jego aluzja dotycząca stworzenia Ewy, mająca na celu zobrazowanie niezmierzonej arogancji człowieka, rozlatuje się pod koniec filmu, kiedy dowiadujemy się, że to nie Adamowi owe żebro wyjęto, tylko... Nie napiszę tego oczywiście, ale powiem tylko, że stwierdzenie to wywołałoby zjeżenie włosów na głowie u niejednego wyznawcy religii chrześcijańskiej... Wydaje się więc, że dzięki użyciu tej symboliki, Anno chciał wyłącznie szerzej zobrazować przemyślenia filozoficzne.
W końcu dochodzimy do ostatniego wniosku, który był jasny od początku, należało tylko dowiedzieć się więcej o reżyserze. Shinji to Hideaki Anno, a głównym celem serialu było wyciągnięcie go z jego wewnętrznego świata, w którym ukrywał się przez kilka lat. To widzieliśmy już w pierwszej wersji ostatnich dwóch odcinków serialu, widzimy też tutaj, ale w większym wymiarze. Wbrew pozorom, film ten kończy optymistycznie. Apokalipsa jest tylko pretekstem do pokazania sensu życia, dlaczego mimo jego trudów warto do niego wrócić. To przesłanie, ważne dla samego reżysera, jest również niezwykle ważne dla zagubionej młodzieży dzisiejszego świata, która trudów tych nie wytrzymuje i zamyka się w sobie, czasem na całe życie...
Wróćmy jeszcze na chwilę do spraw bardziej przyziemnych. Film jest wykonany znacznie staranniej niż serial główny. Animacja, szczególnie przy niektórych scenach wybuchów, jest bardzo dokładna. Finałowe sceny filmu robią niesamowite wrażenie na oglądających, kunszt Hideakiego Anno jako reżysera nie budzi tu żadnych wątpliwości. Muzyka, nadal autorstwa Shira Sagisu, również jest lepsza niż w serialu i również nie odbiega rozmachem od samego obrazu. Jest taka suita orkiestrowa, zatytułowana „Munashi ki nagare”, którą uważam za jedno z najciekawszych nagrań w historii nie tylko twórczości Sagisu, ale i anime w ogóle. Dopełnia obraz doskonale, naprawdę ma się wrażenie, że ogląda się coś niezwykłego, ale tego nie sposób wyrazić słowami...
Muszę tu również przyznać, że żadne anime nie zmusiło mnie do tylu przemyśleń, co „Evangelion”. Serial o mechach? To żart, który wielu mądrzejszych fanów anime pozbawił naprawdę ciekawego spojrzenia na sprawy bardzo ważne. Anime to można oglądać zarówno jako świetny serial science-fiction z mechami, jak również rzecz dla bardzo wymagających fanów anime, trawiących treści w nim zawarte długo po jego obejrzeniu...
Recenzja skopiowana z serwisu Azumine.net
- sortuj według:
-
0 -
0 -
0 -
0
2 plików
1,36 GB