-
444 -
4118 -
8112 -
240
13607 plików
1386,68 GB
Z grupą Type-Moon fani anime mieli okazję zetknąć się kiedy trzy lata temu wyemitowano w Japonii dwunastoodcinkowe anime zatytułowane „Shingetsutan tsukihime”, zrealizowane na podstawie amatorskiej gry dla dorosłych wydanej przez ową grupę. Anime to zdobyło sporą popularność i należy przyznać, że pośród ekranizacji gier hentajowych jest jedną z ciekawszych pozycji. W międzyczasie, z uwagi na ogromny sukces owej gry, członkowie grupy postanowili poważnie podejść do tematu produkcji gier i już jako profesjonaliści wydali w 2004 roku grę „Fate/stay night”, która pobiła rekordy sprzedaży w dniu premiery. Na animowaną ekranizację fanom przyszło czekać dwa lata, ale otrzymali serial, który nie tylko miłośnikom gry ma szansę przypaść do gustu.
Podobnie jak w „Shingetsutan tsukihime”, akcja „Fate” rozgrywa się w dzisiejszej Japonii, gdzie głęboko skrywa się fakt istnienia czarów, złych mocy i duchów istniejących się wśród spokojnych obywateli. W tym świecie rozgrywa się co kilka dziesięcioleci walka pomiędzy siedmioma magami o zdobycie Świętego Graala, który podobno posiada moc spełniania życzeń. Magom towarzyszą potężni słudzy, wielcy bohaterowie mityczni, którzy z ogromnym oddaniem walczą u boku swych panów z pozostałymi konkurentami, pragnącymi zdobyć ten potężny artefakt. To walka na śmierć i życie, a tylko temu ukaże się relikwia, kto jako jedyny, wraz ze swym wiernym sługą, pozostanie na placu boju.
Kilkuletni Shirō Emiya był przypadkowym świadkiem poprzedniej wojny o Świętego Graala i jedynym, który wyszedł cało z piekła, jakie wtedy rozpętało się nad miastem Fuyuki. W pożarze, który strawił dużą część miasta, zginęli jego rodzice. On sam niechybnie podzieliłby ich los, gdyby nie natychmiastowa pomoc Kiritsugu Emiiego, przypadkowego przechodnia, który następnie adoptował chłopca. Kiritsugu był magiem chcącym zostać obrońcą uciśnionych. To pragnienie przelał z pozytywnym skutkiem na przybranego syna. Próbował także przekazać mu swą magiczną wiedzę, lecz Shirō okazał się niestety dość marnym uczniem, a niedługo potem Kiritsugu odszedł z tego świata nie dokończywszy dzieła...
Minęło dziesięć lat od ostatniej wojny, Shirō wyrósł na młodzieńca o złotym sercu. Wyuczonej magii używał w życiu codziennym, ale nie mógł o sobie powiedzieć, że jest prawdziwym magiem. Mieszkał sam w odziedziczonym po przybranym ojcu dōjō. Opiekę nad nim sprawowała postrzelona nauczycielka angielskiego Taiga Fujimura, a w domu tym często bywała jego nieśmiała koleżanka szkolna Sakura Matō, która pomagała mu w domowych obowiązkach.
Spokój w miasteczku Fuyuki został jednak ponownie zmącony przez kolejną wojnę o wielki artefakt. Shirō stał się przypadkowym świadkiem jednego z pojedynków. Jako ten, który poznał tajemnicę, musiał ponieść śmierć. W ostatniej chwili uratowała go piękna dziewczyna w lśniącej zbroi – sługa klasy Saber, którą Shirō nieświadomie przywołał. Tym razem i on został wybrany jako jeden z siedmiu pretendentów do zdobycia Świętego Graala...
Pierwsze wrażenia podczas oglądania serialu sugerują, że „Fate/stay night” będzie regularną haremówką z typowym dla tego gatunku zestawem postaci, co oczywiście musi mieć do pewnego stopnia miejsce w każdej erogame. W ekranizacji element ten zminimalizowano, a skupiono się na klimatycznej i do pewnego stopnia trzymającej w napięciu opowieści o magach, którzy toczą miedzy sobą krwawą walkę o przetrwanie.
Pojawiają się więc pojedynki w stylu typowym dla regularnego shōnena. Wojownicy są bardzo zręczni i silni, używają ciosów specjalnych i wygrywają pojedynki, kiedy teoretycznie powinni już nie żyć. Przeciwnicy naszych bohaterów mają tendencję do porzucania walki, kiedy mogliby z łatwością wygrać, bo za szybko zakończyłoby to fabułę... Są jednak istotne różnice: pojedynkujący się nie prowadzą między sobą przydługich konwersacji, a same pojedynki nie toczą się przez kilka odcinków. Trzeba też przyznać, że walki cechuje dynamizm, widać także, że bohaterowie śmiertelnie poważnie traktują starcia. U pojedynkujących się odczuwalny jest odpowiedni poziom agresji, a duża siła uderzeń dosadnie podkreślana jest przez obraz i dźwięk. Pojawia się rozsądna ilość krwi, widać, kiedy bohaterowie są ciężko ranni, ale krew nie tryska przesadnymi strumieniami.
Fabuła nie jest niestety tak ciekawa jak same pojedynki. Nie wykorzystano tu wszystkich wątków z gry, pominięto cały trzeci rozdział, który był poświęcony przeszłości Sakury (w serialu sprowadzono ją do roli ozdoby). Fabuła jest mało zróżnicowana i trochę za bardzo przewidywalna, a przy znaczącej przewadze pojedynków stanowi znacznie mniej ważny element, niż np. w „Tsukihime”. Tutaj, po kilku odcinkach przedstawienia świata, postaci i dosyć obszernych zasad gry, rozpoczyna się seria pojedynków z coraz silniejszymi przeciwnikami, przeplatana rozważaniami bohaterów na temat strategii w kolejnych walkach i małymi jedynie wstawkami z życia codziennego. Świat, w którym rozgrywa się akcja serialu, jest moim zdaniem zbyt hermetyczny. Wydaje się, że poza kilkunastoma postaciami związanymi z wojną mieszka tutaj dosłownie kilka osób. Skupiwszy się na pojedynkach twórcy zapomnieli trochę o reszcie świata i kiedy pod koniec serialu pokazują nagle kawałek miasta z normalnymi ludźmi, odnosi się wrażenie, że nagle oglądamy zupełnie inne anime. Tego efektu hermetyczności, dosyć charakterystycznego dla tego typu gier, nie widać jednak w wielu ich ekranizacjach, jak np. w „Kimi ga nozomu eien”, czy właśnie w „Tsukihime”.
Osobowości postaci w większości utrzymują się na poziomie standardów haremówkowych i shōnenowych. Mamy więc nieciekawego Shira bez wad i wianuszek dziewczyn o typowym dla tego gatunku wachlarzu charakterystyk. Nie stanowią jednak całości postaci występujących w serialu, wyjątek stanowi Saber, posiadająca bardzo silną osobowość, która czasami postępuje nawet wbrew poleceniom swego pana. Widzi siebie przede wszystkim jako twardą, zimną wojowniczkę, której nie brakuje odwagi i zaciętości w walce. Moim zdaniem Saber jest głównym powodem, który zatrzyma widza przed ekranem i jeśli miałbym do niej porównywać główną bohaterkę „Tsukihime” to Saber niczym jej nie ustępuje, a być może nawet pod pewnymi względami ją przewyższa. Z innych ciekawych postaci wymienić należy Rin – pewną siebie koleżankę szkolną Shira, która bezwzględnie dąży do celu, ale mając słabość do głównego bohatera staje się postacią dosyć nieprzewidywalną.
Utrzymanie elementu haremowego na minimalnym poziomie miało swoje zalety, ale i wady. Oszczędzono fanom ogranego schematu, twórcy nie zabierają nas więc na plażę, nie ma festiwali szkolnych, fajerwerków, ani nawet fanserwisu, ale w moim odczuciu ucierpiały na tym postacie, których osobowości poznajemy jedynie powierzchownie i głównie pod kątem ich stosunku do wojny. Twórcy poświęcają również minimalną ilość czasu na związki uczuciowe między głównym bohaterem i haremem. Z drugiej strony serial poświęcony jest owej wojnie, więc jest zrozumiałe, dlaczego pozostałym elementom poświęcono mniej uwagi. Wszystkie zresztą wymienione przeze mnie niedoskonałości są drobne i nie powinny raczej przeszkadzać głównym odbiorcom serialu.
Mankamenty te z nawiązką rekompensuje piękne wykonanie serialu. Mamy tu solidną animację, która szczególnie świetnie prezentuje się w efektownych walkach. Projekt postaci jest miły dla oka, ale nic poza tym, natomiast stroje walczących i broń są dosyć szczegółowe i dobrze zaprojektowane. Kolorystyka również zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Najmniej ciekawie prezentują się tła, w całym serialu znajdziemy zaledwie kilka szczegółowych grafik, a dużą przewagę stanowią oszczędne tła, bez żadnych ozdobników.
Muzycznie i dźwiękowo także nie można serialowi nic zarzucić. Kenji Kawai stworzył bardzo ciekawą ścieżkę dźwiękową, podobną stylem do jego muzyki z serialu telewizyjnego „Vampire Princess Miyu”, lecz tu wykonanej z trochę większym rozmachem. Również piosenki sprawiają dobre wrażenie, poza może drugim openingiem, któremu wyraźnie brak oryginalności. Bardzo żałuję natomiast, że w serialu nie znalazła się piosenka z drugiej strony singla „Disillusion”, zatytułowana „Wasurekaketeita no kana”, która użyta w odpowiednim momencie „Fate/stay night” wzbudziłaby w widzu silne emocje. Efekty dźwiękowe również stoją na wysokim poziomie. Spośród seiyū na uwagę zasługuje gra Ayako Kawasumi, która świetnie wcieliła się w dosyć nietypową dla niej rolę zasadniczej i agresywnej Saber.
„Fate/stay night” to bardzo dobry serial w swoim gatunku. Fabularnie może nie jest tak dobry, jak „Shingetsutan tsukihime”, ale pod względem wojny o artefakt i efektownych pojedynków, zachwycić może fana shōnenowych walk. Świetne wykonanie i oprawa dźwiękowa na pewno przysporzy serialowi wielu zwolenników. Przyznam, że sam oglądałem serial z dużą przyjemnością, mimo że nie jestem wielkim zwolennikiem pojedynków. Szczątki fabuły i niektóre z postaci wystarczyły, abym mógł się nim cieszyć. To po prostu kawałek dobrego anime, a w swojej klasie na pewno jest jednym z ciekawszych seriali tego roku.
Recenzja pobrana z serwisu Azumine.net
- sortuj według:
- 552,3 MB
- 13 sty 14 20:22
- 543,6 MB
- 13 sty 14 20:11
- 515,1 MB
- 13 sty 14 19:59
- 486,1 MB
- 13 sty 14 19:49
- 473,5 MB
- 13 sty 14 19:38
- 500,0 MB
- 13 sty 14 19:29
- 496,8 MB
- 13 sty 14 19:19
- 414,9 MB
- 13 sty 14 19:08
- 640,2 MB
- 13 sty 14 18:58
- 463,7 MB
- 13 sty 14 18:51
- 646,9 MB
- 13 sty 14 18:33
- 544,1 MB
- 13 sty 14 18:33
- 486,9 MB
- 13 sty 14 18:12
- 638,2 MB
- 13 sty 14 18:11
- 565,1 MB
- 13 sty 14 17:54
- 661,5 MB
- 13 sty 14 17:47
- 515,0 MB
- 13 sty 14 17:32
- 660,8 MB
- 13 sty 14 17:21
- 0,83 GB
- 13 sty 14 17:13
- 445,7 MB
- 13 sty 14 16:59
- 660,0 MB
- 13 sty 14 16:43
- 533,4 MB
- 13 sty 14 16:42
- 728,8 MB
- 13 sty 14 16:21
- 0,78 GB
- 13 sty 14 16:19
-
0 -
0 -
24 -
0
24 plików
13,5 GB