-
2211 -
895 -
2488 -
1867
8161 plików
608,34 GB
Wyzwanie zmartwychwstania
Mateusz Wichary
z 15 marca 2013
Strona - 1
"Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania?" (1 Kor 15,12)
Choć nie mogli. Czyli, mogli sobie to wyobrazić, że zmartwychwstania nie ma i było na to przyzwolenie w ich zborze. A nie mogli, bo zdaniem apostoła Pawła – a poprzez niego i samego Ducha Świętego – wiara w zmartwychwstanie to nie jakiś wątek poboczny w chrześcijaństwie. To jego samo serce, bez którego chrześcijaństwo traci swe życie.
A jak to jest dziś? Ktoś kiedyś zauważył, że zmartwychwstanie Jezusa tylko dla pierwszego pokolenia chrześcijan było dowodem na prawdziwość słów Jezusa. Dla każdego następnego pokolenia, tak pokolenia nawróconych Koryntian, jak i nas dzisiaj, zmartwychwstanie staje się już prawdą wiary. Czymś, w co się wierzy. Czy więc jest nam dalej potrzebne? Skoro nie jest już dla wiary dowodem, a raczej jeszcze większym wyzwaniem? Czy dalej powinno być dla nas tak ważne, jak było dla chrześcijan pierwszego pokolenia? Wsłuchajmy się w słowa Pawła.
W zmartwychwstanie trzeba wierzyć
Paweł pisze o tym w (1 Liście do Koryntian (15:1-4)) "Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem... Chyba żebyście uwierzyli na próżno. Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem;" Chrześcijaninem nie jest ten, kto za chrześcijanina się uważa. Nie jest również ten, kto chodzi do chrześcijańskiego zboru. Nie jest nim ten, kto się w zborze wychował. Nie jest również nim ktoś, kto ma jakieś poglądy o Jezusie Chrystusie lub wierzy w miłość Bożą. Nie na to wskazuje apostoł. Paweł opiera tożsamość chrześcijańską o wiarę w ewangelię, czyli zwiastowanie o określonych czynach i wydarzeniach związanych z osobą Jezusa Chrystusa. Koryntianie ją przyjęli i w niej trwają – i to właśnie, a nie cokolwiek innego sprawia, że są zbawieni.
Więcej: mają w niej trwać tak, jak Paweł ją im zwiastował. Jeśli ją zmieniają – na próżno (na daremno) uwierzyli.
W dniu, gdy papież Benedykt XVI ogłosił swoją decyzję o abdykacji, słuchałem bardzo ciekawej radiowej dyskusji. Z jednej strony, prof. Bartoś, katolik, dowodził, iż Benedykt XVI słusznie abdykuje – nie nadaje się do tej funkcji, zawiódł. Z drugiej strony luteranin, red. Bruncz, który brał go w obronę. W toku tej dość ostrej dyskusji pojawiło się pytanie o rolę doświadczenia wiary dla nauki Kościoła. Czy wiara chrześcijan powinna być źródłem poznania Boga dla Kościoła? Czy raczej na odwrót, to Kościół (hierarchiczny) powinien być źródłem wiary dla ludu?
Teoretycznie, dla protestantów spór ten – o tak rozumianą teologię „od dołu” i „od góry” – jest bezzasadny. Wierzymy przecież, że źródłem poznania Boga jest Słowo Boże. Wiara rodzi się przez słuchanie tego Słowa
"Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa". (Rz 10,17) , a nie na odwrót – to nie Słowo rodzi się z wiary Kościoła. To jasne wskazanie prymatu teologii „od góry”.
Z drugiej strony, kiedy jako baptyści pytamy, KTO w praktyce rozstrzyga, jak owo Słowo rozumieć, okazujemy się całkowicie „oddolni”. Nie ma żadnej hierarchii, która mogłaby nam cokolwiek nakazać. To Zbór wierzy, Kościół (ogół wiernych) wierzy, i zarówno Zbór jak i Kościół ostatecznie decydują, jak owo Słowo należy rozumieć.
Co ma to wspólnego ze zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa? Apostoł Paweł jasno stwierdza, że tożsamość chrześcijańska przychodzi „z góry.” To nie człowiek decyduje, na czym polega bycie chrześcijaninem. To nie Koryntianie mają moc zadecydować, co „dla nich” oznacza bycie chrześcijaninem i w co w zasadzie chrześcijanin wierzyć musi. To przychodzi spoza nich. Bóg wiąże się nie z czymkolwiek, ale z prawdami ewangelii. I poprzez wiarę w te prawdy nadaje swoją tożsamość grzesznikowi. To Jego tożsamość – dzieci Bożych, braci Jego Syna. I to On ustala zasady.
Warto o tym i dziś pamiętać. Dzisiaj dowodzi się nam, że człowiek wybiera sam swą tożsamość w 100%. Również to, czy chce być kobietą, czy mężczyzną. Wszystko staje się względne. Ostatecznym punktem odniesienia staje się sam człowiek. Tylko, że to nieprawda. W tym wydawało się najwyższym wywyższeniu człowieka, postrzeganiu go jako najwyższe dobro, kryje się największe jego upodlenie. Jeśli bowiem nie ma wartości ponad człowieka i poza człowiekiem, to człowiek nie jest w ogóle żadną wartością. Jak ujął to jeden teolog, „Człowiek współczesny jest sierotą. Nie jest zakorzeniony nigdzie poza czasem i przestrzenią. Czuje się zagubiony w nieskończonym kosmosie. Ciągle słyszy, że pochodzi od małpy i zmierza do nicości”. Oto wolność bez Bożej tożsamości i od Bożej tożsamości: rozpacz, samotność, beznadzieja i bezsens.
Wiara jest więc i osobistym aktem woli, i określoną treścią. Nie można jej zredukować do tylko jednego z tych dwóch wymiarów. Zawsze jest określonym działaniem duszy; zgodą, uznaniem – ale właśnie – określonych przekonań, wartości, celów. Danych człowiekowi z góry, z autorytetem. Właściwą treść bez zmieniającego życie poruszenia duszy krytykuje Jakub w swym Liście, jako wiarę "Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie". (Jak 2,17) . Ale i akt wiary bez właściwej treści jest próżny; (w Liście do Rzymian 10,2 ) "Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu". apostoł Paweł nazywa taką wiarę „nierozsądną” („nie wynikającą z poznania” – PE; „nie opartą na pełnym zrozumieniu” – BT). To wiara, ale wiara zbuntowana, odrzucająca Bożą treść (Chrystusa) i dlatego nie dająca usprawiedliwienia, które jest w Nim właśnie.
Nie chodzi mi o to, że mamy pogardzać ludźmi wierzącymi inaczej. Silna wiara zawsze zasługuje na szacunek. Ale chodzi o to, byśmy może nawet biorąc z nich przykład zachowali trzeźwość własnego myślenia i pamiętali, że chrześcijaninem i osobą zbawioną jest się przez wiarę w ewangelię, a nie przez cokolwiek innego.
To, w co wierzymy, zmienia nas. Bóg wie lepiej, w co mamy wierzyć. Wierząc w to, co wyznaczył Bóg, poddajemy się więc Bożym zmianom. A wierząc w to, na co mamy ochotę poddajemy się zmianom czysto ludzkim. Dalej wierzymy, ale jedynie w tradycje, mity, obiegowe stereotypy. Mienimy się mądrymi, a stajemy się głupi, jak pisze Paweł w Liście do Rzymian (1:22). Tracimy Bożą treść. Wypełniamy się poglądami ludzi. Zyskując popularność tracimy świętość. Zamieniamy Bożą prawdę na własne widzimisię. I zbierzemy tego owoc w pustce, rozczarowaniu, słabości i smutku. Nie mówiąc już o niewierze kolejnego pokolenia.
Wierzmy więc w zmartwychwstanie. Świat się nie zmienił aż tak. Dalej Boża prawda jest Bożą prawdą, i dalej człowiek stara się sobie życie ułatwić, tworząc prawdy rzekome, które wydają mu się korzystniejsze, a ostatecznie rodzą przekleństwo. Chrześcijaństwo dalej opiera się na ewangelii, która pochodzi od samego Boga. To JEGO dobra wiadomość. To JEGO orędzie skierowane do grzeszników. To On stał się człowiekiem i dla ludzi uczynił to, co uczynił i to On – Duch Święty – tej wiadomości używa dla zmiany naszego życia. Mamy wierzyć w wyjątkową osobę od Boga – Jezusa Chrystusa, który narodził się z Boga w ciele Marii, żył bezgrzesznie, umarł dla naszego zbawienia, zmartwychwstał, a teraz panuje w niebie, skąd powróci sądzić żywych i umarłych, a Królestwu Jego nie będzie końca.
Tak, to zadanie. Wiara jest próbą dla naszej woli i wyobraźni. Dla umysłu – sposobu postrzegania świata, światopoglądu. Wymaga pokory. Wymaga poszukiwań. Czasu. Modlitwy. Ciszy. Uczciwego uświadomienia sobie własnych wątpliwości i wołania do Boga o odpowiedzi na nie. Czytania książek autorów świętszych i mądrzejszych od nas samych. Czytania Biblii i znów ciszy, i modlitwy. Inwestycji tego, co w nas najlepsze; wysiłku intelektualnego i duchowego; przekraczania samego siebie. I to wszystko tak właśnie ma być, aby wiara nie była czymś tanim i lekkim, ale drogocennym i wypróbowanym. A w tym wszystkim Bożym, stałym, jednym dla wszystkich chrześcijan na całym świecie, niezależnie od miejsca i czasu.
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB