Download: Było nie minęło -2011- I Nadszedł Dzień Chwały - Na Szlaku Wielkiej Armii.avi
2011-10-08
I Nadszedł Dzień Chwały
Nie miało najmniejszego znaczenia ile kilometrów trzeba bedzie jeszcze przejechać, ile nocy spędzić w wykopach, ile ton ziemi przerzucić. Wobec tak ważnego zadania poszukiwawczego nie stawaliśmy nigdy dotąd. Kiedy koledzy ze Stowarzyszenia “Wizna 39” podjęli decyzję, iż najwyższa pora by odszukać doczesne szczątki kapitana Władysława Raginisa i w ruinach jego ostatniej reduty na Górze Strękowej godnie pochować, odłożyliśmy na bok wszystkie rozpoczęte przedsięwzięcia po to, by całą energię podporządkować temu jednemu celowi. Straszliwie długo i niespiesznie szedł dla człowieka-legendy i jego podkomendnych ten dzień. Szedł prawie dwa pokolenia, a przecież dla przebiegu kampanii wrześniowej każda godzina miała znaczenie nie do przecenienia. Nowa niemiecka strategia wojny błyskawicznej zakładała, że tędy w popisowym tempie przejdą dywizje pancerne i zmechanizowane. Ponad 40 000 ludzi i mnóstwo sprzętu, po to, by polskim wojskom odpływającym na wschód przeciąć drogę odwrotu – gdzieś pomiedzy Warszawą a Brześciem. I te tysiące ludzi i maszyn utknęły na przedpolach naszych schronów bojowych powstrzymywane przez siedmiuset obrońców. Walka tutaj nie była czczym, romatycznym gestem. Za cenę życia kapitana i jego ludzi kolejne cofające sie kompanie i bataliony mogły posłużyć do zaplanowanej przez Naczelnego Wodza rozgrywki na przedmościu rumuńskim.
Pierwszą swą mogiłę wraz ze swoim współtowarzyszem por. Brykalskim znalazł kapitan Raginis tuż przy wejściu do schronu, ale zaledwie na 2 tygodnie, bo kiedy weszli tu sowieci nie spodobały im sie składane na niej kwiaty i kazali obydwu oficerów przenieść na dół, w pobliże drogi. Punktem wyjścia do poszukiwania doczesnych szczątków bohatera był dla nas zatem stojący tu z dziesiatków lat tuż przy drodze Łomża-Białystok pomnik – fragment przeniesionej tu ściany schronu i leżący u jego stóp nagrobek. Wydawało się, że nic łatwiejszego, jak tylko zdjęć lastrykowe płyty i kopać. Jednak ten ślad okazał sie fałszywy. Nasze nocne kopanie w miejscu zda sie oczywistym skończyło sie fiaskiem. Na szczęście dwie stare fotografie sprzed półwiecza pomogły wyznaczyć nowy wykop. Tym razem zapiera nam dech w piersiach – z ziemi wyziera piękny, polski chełm, są guziki, są szczątki i – co najbardziej szokujące – łyżka granatu, urwana przy główce zapalnika wybuchem. I oto wreszcie nadszedł dla kaiptana Raginisa i porucznika Brykalskiego dzień wielkiej chwały – dzień uroczystego pochówku na Strękowaj Górze.
W tym felietonie przeniesiemy sie w okolice Białegostoku, po to, by wywiązać się ze złożonej kilka miesięcy temu obietnicy. Wracamy na gościniec napoleoński – to jedyny w swoim rodzaju fragment traktu, którym Wielka Armia najpierw maszerowała na Rosję a potem wracała spowrotem. I gdzieś tutaj w okolicach miejscowości zwanej tajemniczo Królowy Most resztka wracającej armi stoczyła bitwę z Kozakami. Szukamy miejsca, gdzie spoczęli napoleońscy żołnierze.
Na Szlaku Wielkiej Armii
W tym felietonie przeniesiemy sie w okolice Białegostoku, po to, by wywiązać się ze złożonej kilka miesięcy temu obietnicy. Wracamy na gościniec napoleoński – to jedyny w swoim rodzaju fragment tra