Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto
cz.jurek
  • Prezent Prezent
  • Ulubiony
    Ulubiony
  • Wiadomość Wiadomość

Jurek

widziany: 27.09.2018 18:18

  • pliki muzyczne
    2631
  • pliki wideo
    1417
  • obrazy
    8115
  • dokumenty
    290

12581 plików
265,35 GB

Ukryj opis Rozwiń
FolderyFoldery
cz.jurek
animacje, gify, prezentacje
 
animacje i gify
kartki świąteczne
 
świąteczne ( Boże Narodzenie)
świąteczne ( Wielkanoc)
kartki religijn e
prezentacje
audio
 
Gniew - Zygmunt Miłoszewski (kotom.s.c)
Ludlum Robert
Miłoszewski Zygmunt - Ziarno prawdy
Ciekawe
Dla dzieci
 
audioboki
 
Filmy
Kacaraba
Dokumenty i inne
 
e-Booki
 
♠ Biblioteczka TYGRYSA
Filmy
Galeria
 
flora i fauna
 
Ptaki
różne
Złudzenia
Humor, satyra
 
Karykatury
WICE
Jan Paweł II
 
Muzyka, piosenki i pieśni
 
Nasza historia
 
Patriotyzm
 
Playlisty
Prywatne
Ramki
 
Regionalia
 
Religijne
 
Audio
 
Droga Krzyżowa
Dziesięć Przykazań Bożych
Dziesięć Przykazań Bożych filmy
Filmy i filmiki
 
! Biblia. The Bible (2013) PL
▶ Maryja z Nazaretu E 01-04 PL
Filmy o świętych
Gabriela Bossis '' On i ja ''
Galeria
 
Gify i animacje
 
Gorzkie żale mp3
Gość Niedzielny
 
Galeria rysunków
 
Tabliczka sumienia
 
Felieton y Fr. Kucharcz aka
Grafiki i myśli wyrachow ane
W ramach (galeria obrazów)
2005
2006
2007
2008
2009
2010
2011
2012
2013
2014
xxx
Kościół prześladowany
Malarstwo
 
Galleria degli Uffizi. 1
Galleria degli Uffizi. 2
Modlitwy i pieśni
 
Nowenna do Miłosierdzia Bożego mp3
Pieśni
 
Pismo Święte
 
Poczet Papieży
Przemyślenia o.Pio na każdy miesiąc - prezentacje
Przepiękny Rachunek Sumienia i konferencja o sakramencie pojednania-sup er!!!
Radio Maryja ma XX lat
Stop aborcji
Świadectwa, ostrzeżenia
 
Życie Pozagrobowe
Święci na każdy dzień
 
Święta i uroczystości w Roku Kościelnym
Święta Maryjne
Tradycyjna msza św. w obrazach
Watykan
Z humorem
 
Biblia na wesoło
Humor sytuacyjny
Złote myśli
Życie Jezusa
Historia Jezusa
Życie Jezusa - filmy
 
Życie Jezusa Chrystus a w obrazkac h
Różności
 
Tego nie zobaczysz w telewizji
 
Jan Pietrzak - felietony
 
Felietony
Jan Pietrzak - Naj
Videoklipy
Zachomikowane
Żydzi
Druga Prawda
Kampania Antypolonizmu- prof.dr.hab.Bo guslaw Wolniewicz
Prof.dr.hab.Pi otr Jaroszynski
« poprzednia stronanastępna strona »
  • 31 KB
  • 3 sie 11 15:50
Hans Memling, „Boże Narodzenie”, olej na desce, 1475–1500, Kolekcja prywatna

Maryja wyciąga ręce do leżącego na ziemi, bezbronnego Dzieciątka. W matczynym odruchu miłości chce wziąć Je w ramiona. Równie ważny gest, choć tylko symboliczny, wykonuje na obrazie Hansa Memlinga św. Józef. Dłonią lewej ręki osłania wątły płomyk świecy. Obawia się, by nie zdmuchnął go wiatr. Taką samą opieką będzie chciał otoczyć powierzonego jego trosce Syna Bożego. Te dwa proste gesty są najlepszą charakterystyką uczuć, jakie panowały w Świętej Rodzinie nie tylko tuż po narodzeniu Jezusa, ale także w następnych latach. Miłość Maryi, która zawsze będzie chciała pomóc swemu dziecku, oraz poczucie odpowiedzialności Józefa, który zawsze będzie chciał Je ochraniać przed niebezpieczeństwem. Ale Jezus ma także inną opiekę, przysłaną wprost z nieba przez Boga Ojca. Trzej aniołowie modlą się, otaczając Dzieciątko.
  • 21 KB
  • 3 sie 11 15:50
Federico Barocci, „Boże Narodzenie”, olej na płótnie, 1597, Muzeum Prado, Madryt

Pasterze nieśmiało uchylają drzwi stajenki. Święty Józef pokazuje im Jezusa. Jest noc, ale Dzieciątko i Jego Matkę oświetla mocne, nadnaturalne światło. W XVI i XVII wieku powstało wiele takich obrazów: nastrojowych, przeznaczonych do zacisza domowych apartamentów. Historia płótna Barocciego pokazuje, jak ważne były te dzieła dla żyjących w tamtych czasach ludzi. Obraz kupił od malarza z Urbino książę jego rodzinnego miasta, Francesco Maria Della Rovere. W 1604 r. Małgorzata Austriacka, żona króla Hiszpanii Filipa III, poprosiła księcia o podobne dzieło, tak bardzo była nim zachwycona. Artysta żądał jednak kilku miesięcy na realizację zamówienia, a królowa pragnęła mieć obraz jak najszybciej. Arystokrata zdecydował się podarować jej obraz ze swojej kolekcji. Wdzięczna Małgorzata Austriacka zapewniła księcia Urbino, że zawsze będzie go wspierać. A księciu tak trudno było rozstać się z tym obrazem, że zamówił jego wierną kopię u ucznia Barocciego, Alessandro Vitali.
  • 20 KB
  • 3 sie 11 15:49
Geertgen Tot Sint Jans, „Boże Narodzenie”, olej na desce, 1484–1490, National Gallery, Londyn

Brygida Szwedzka, żyjąca w XIV wieku święta, miała prywatne objawienie. Ujrzała Matkę Bożą adorującą swego narodzonego przed chwilą Syna. Od Nowonarodzonego bił tak niewyobrażalny blask, że nawet słońce nie mogłoby się z nim równać. Blask świecy, którą trzymał w ręce św. Józef, stał się zupełnie niewidoczny. Obraz Geertgena jest ilustracją tej wizji. Św. Józef ze świecą z niewidocznym płomieniem stoi po prawej stronie, za plecami Matki Bożej. Po lewej stronie kompozycję zamykają anioły oraz wół i osioł, zaglądające do żłóbka. Na twarzach Maryi i aniołów odbija się Boży blask. Dzieło holenderskiego artysty przedstawia jednak także inną wizję. Na drugim planie widoczny jest rozświetlony nadnaturalnym blaskiem anioł, zwiastujący pasterzom narodzenie Mesjasza. Poniżej widać niewielkie, ciemne sylwetki pasterzy zasłaniających oczy. Już wkrótce podążą do stajenki.
  • 32 KB
  • 3 sie 11 15:49
Martin Schongauer, „Boże Narodzenie”, olej na desce, ok. 1480, Państwowe Muzeum, Berlin

Maleńkiego Jezusa adorują zarówno Maryja z Józefem, jak i tłoczący się z prawej strony pasterze. Maryja, świadoma, że jej Syn jest Bogiem, klęczy przed Nim, pobożnie składając ręce. Święty Józef skromnie stoi z tyłu. Chrystus urodził się w stajni, w chłodzie i niedostatku, bo w Betlejem dla Świętej Rodziny zabrakło miejsca w gospodzie. Mimo to próżno szukać obrazów, które pokazywałyby przede wszystkim nędzę i skłaniały do litowania się nad losem Dzieciątka i Jego Matki. Malarskie przedstawienia Bożego Narodzenia prawie zawsze są „słodkie”, sielankowe i utrzymane w pogodnym nastroju. Pamiętajmy, że uboga, rozsypująca się stajenka, w której narodził się Zbawiciel, ma swoje symboliczne znaczenie. Jezus przyszedł na świat pogrążony w ideowym i duchowym kryzysie. Pozbawiona ścian stajenka jest właśnie obrazem tego świata. Chrześcijaństwo, które stworzył Chrystus, symbolizuje natomiast majaczące daleko w tle miasto, w którym wyróżnia się kościelna wieża.
  • 19 KB
  • 3 sie 11 15:48
Jacopo Comin, zwany Tintoretto, "Ofiarowanie Maryi" olej na płótnie, 1553–1556 kościół Madonna; Orto, Wenecja

Trudno oprzeć się wrażeniu, że głównym bohaterem tego obrazu są… schody – wspaniałe, rzeźbione, pozłacane. Maryję dostrzegamy dopiero po chwili. To mała dziewczynka podchodząca z prawej strony do czekającego na nią kapłana. Artysta nie namalował Jej ani w środku kompozycji, ani na pierwszym planie. Żeby jednak postać nie umknęła uwadze widzów, otoczył Jej głowę aureolą, a w tle za Nią rozświetlił niebo poświatą. O ofiarowaniu Maryi w świątyni jerozolimskiej mówią tylko apokryfy (pisma nieuznane za natchnione i nieomylne, i niewłączone do Biblii). Według nich, rodzice Niepokalanej, św. Anna i św. Joachim, przyprowadzili trzyletnią Maryję do świątyni, aby ofiarować Ją Bogu. „Dziewica Pańska sama bez żadnej pomocy wbiegła po stopniach aż do góry, tak że można było sądzić, iż jest już dorosła. W ten cudowny bowiem sposób Pan ukazał już w dzieciństwie swej dziewicy, jak wielkie rzeczy ona dokona i kim będzie w przyszłości” – czytamy w apokryficznej „Księdze o narodzeniu świętej Maryi”. Zainspirowany tym apokryfem Tintoretto podkreśla samodzielność Maryi, malując poniżej kilka matek, których dzieci wyraźnie nie chcą same podejść do kapłana. Na pierwszym planie widzimy jedną z nich, jak palcem pokazuje swojej córce Maryję, stawiając Ją za wzór. Liczące 15 stopni schody nadają obrazowi Tintoretta dodatkowe znaczenie. W XVI wieku popularne były w Wenecji coroczne procesje w kościele Madonna dell’Orto, podczas których śpiewano 15 graduałów. Malowidło Tintoretta dekorowało organy w tej świątyni. Poszczególne schodki symbolizowały więc kolejne śpiewy liturgiczne.
  • 29 KB
  • 3 sie 11 15:48
Simone Martini, „Wizja świętego Marcina” fresk, 1312–1317, Bazylika św. Franciszka, Asyż

Chrystus otoczony aniołami jak profesor studentami pokazuje im leżącego w łóżku mężczyznę. To święty Marcin, któremu Zbawiciel ukazał się we śnie. Przyzwyczailiśmy się, że św. Marcin jest zawsze przedstawiany w jednej i tej samej scenie. Pewnego zimowego dnia ten rzymski legionista spotkał jakiegoś biedaka, który był nagi i nie dostał jeszcze od nikogo jałmużny. Marcin wyciągnął miecz i rozciął na dwie części płaszcz, który miał na sobie. Połowę płaszcza dał żebrakowi. Ten szlachetny czyn miał swój ciąg dalszy, który jednak bardzo rzadko jest przedstawiany w sztuce. Simone Martini namalował konsekwencje wielkoduszności świętego na jednym z fresków w dolnym kościele Bazyliki św. Franciszka w Asyżu. „Następnej nocy ukazał mu się Chrystus, ubrany w tę część jego płaszcza, którą dał biednemu, i tak rzekł do aniołów, którzy Go otaczali: »W tę szatę ubrał mnie Marcin, który jeszcze jest katechumenem!«” – tak opisuje tę historię żyjący w XIII wieku dominikanin Jakub de Voragine w swojej „Złotej legendzie”. Jezus lewą ręką wskazuje śpiącego Marcina, a prawą podtrzymuje połowę płaszcza, którą dostał od świętego. Aniołowie słuchają Mistrza z zainteresowaniem, będącym hołdem złożonym Marcinowi. Wizja okazała się przełomowa w życiu tego żołnierza. Przyjął chrzest, porzucił wojenne rzemiosło i został duchownym. Z czasem doszedł do godności biskupa Tours. Kaplica św. Marcina jest pierwszą w lewej nawie dolnego kościoła w Asyżu. Została ufundowana przez kardynała Gentile Partino de Montefiore i ozdobiona jedenastoma freskami ze scenami z życia św. Marcina.
  • 27 KB
  • 3 sie 11 15:48
Luca Signorelli, "Zmartwychwstanie ciał" fresk, 1499–1502 katedra Santa Maria i San Costanzo, Orvieto

Dwaj aniołowie grają na trąbach. Anielska muzyka nie jest jednak tym razem skierowana w stronę nieba, jak na większości obrazów. Trąby są zwrócone w dół, w stronę ziemi. To sygnał dla ludzi, że nastał dzień Sądu Ostatecznego. Zmarli powstają z martwych. Sklepienie i ściany kaplicy San Brizio w katedrze w Orvieto pokryte są niezwykłymi malowidłami, których wspólnym tematem jest koniec świata. Obok „Zmartwychwstania ciał” znajdują się tam m.in. „Historia Antychrysta”, „Sąd Ostateczny”, „Piekło” i „Niebo”. Mimo że imponujące sylwetki aniołów są dwa razy większe niż ludzi, nasza uwaga skupia się przede wszystkim na powstających z grobów. A właściwie nie z grobów. Luca Signorelli nie namalował bowiem mogił. Zmartwychwstali wychodzą spod równej, białej powierzchni o dziwnych właściwościach. Dla wydobywających się spod niej ludzi jest plastyczna jak galareta lub sypka jak piasek. Dzięki temu mogą wyjść na powierzchnię. Dla stojących jest natomiast twarda jak skała. Ci, którzy zmartwychwstali wcześniej, stoją i czekają na Sąd Ostateczny. Wielu z nich wznosi wzrok w stronę nieba, niektórzy błagalnie podnoszą ręce. Ci, którzy zmartwychwstali niedawno, są jeszcze szkieletami, ich kości dopiero za chwilę pokryją się mięśniami i skórą. Ciała wszystkich zmartwychwstających są młode, wyglądają jak z podręcznika anatomii. Nawet starcy stają więc przed Sądem Ostatecznym w kwiecie wieku i bez ułomności. Grającym na trąbach aniołom towarzyszą sztandary z krzyżem św. Jerzego. Taki krzyż zwykle przedstawiano na chorągwi zwycięstwa, którą dzierżył w ręce zmartwychwstający Chrystus. W ten sposób artysta przypomina, że zmartwychwstanie ludzi zostało zapowiedziane zmartwychwstaniem Pana.
  • 29 KB
  • 3 sie 11 15:47
Enguerrand Quarton (Charonton), "Koronacja Najświętszej Maryi Panny", olej na desce, 1454, Muzeum Pierre-de-Luxembourg, Villeneuve-lès-Avignon

Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty wspólnie nakładają Maryi koronę na głowę. Duch Święty został przedstawiony konwencjonalnie, pod postacią gołębia. Zdumiewa natomiast, bardzo rzadkie na obrazie średniowiecznym, pokazanie Ojca i Syna jako osób wyglądających i ubranych jednakowo, jakby jedna była lustrzanym odbiciem drugiej. Enguerrand Quarton, zwany też Charonton, stworzył niezwykły obraz. Tłem dla koronacji Maryi jest swoista panorama całego świata. Niebo zajmuje większą część kompozycji. Najbliżej Boga znajdują się aniołowie. Natomiast po lewej i prawej stronie, w chmurach, widzimy tłum świętych asystujących niebiańskiej koronacji. Na samej górze tego zgromadzenia, poniżej aniołów, stoją prorocy (z lewej) i apostołowie (z prawej). Świat ziemski zajmuje wąski pas u dołu obrazu. Pomostem pomiędzy niebem a ziemią jest zbawcza śmierć Jezusa na krzyżu, namalowana na środku, pod sceną koronacji. Pod krzyżem klęczy fundator dzieła, kanonik Jean de Montagnac. Po lewej stronie znajduje się panorama Rzymu, a po prawej – Jerozolimy. Na samym dole wreszcie widzimy piekło (z prawej strony) i czyściec (z lewej). Tu jeszcze raz artysta namalował dostojnego fundatora dzieła. To wzlatująca w górę postać, którą anioł wyciąga z czyśćca jako pierwszą.
  • 18 KB
  • 3 sie 11 15:47
Nicola Grassi, "Matka Boża Różańcowa ze św. Dominikiem i św. Franciszkiem", olej na płótnie, I poł. XVIII w., Narodowa Galeria Słowenii, Lublana

Według tradycji, Najświętsza Maryja Panna objawiła się św. Dominikowi, dała mu różaniec i nakazała rozpropagować na całym świecie. Tę scenę pokazuje barokowy obraz włoskiego artysty Nicoli Grassiego. Matka Boża, z Dzieciątkiem na rękach, siedzi na chmurze, otoczona aureolą i złocistym, nadnaturalnym blaskiem. W oddali majaczą sylwetki aniołków. Rozmodlony Dominik klęczy z lewej strony obrazu. Nie patrzy ani na małego Jezusa, ani na Jego Matkę. Nie wyciąga ręki po różaniec. Decyzja o powierzeniu mu misji rozpowszechnienia modlitwy zapewne go zaskoczyła. Maryja, z delikatnym uśmiechem na ustach, trzyma różaniec w ten sposób, że jego paciorki spływają w dłonie świętego. Jezus zwraca się w stronę drugiego przedstawionego na obrazie świętego. To Franciszek z Asyżu. Na jego rękach i boku widoczne są stygmaty, a w prawej dłoni trzyma niewielki krzyżyk, symbolizujący zbawczą mękę Chrystusa. W sztuce bardzo często przedstawiano wspólnie świętych Franciszka i Dominika. Obaj żyli w tym samym czasie – na przełomie XII i XIII wieku, obaj byli wielkimi reformatorami Kościoła, obaj stworzyli istniejące do dziś zgromadzenia zakonne, które wprowadziły ożywcze prądy do życia Kościoła. Pomiędzy nimi na obrazie Nicoli Grassiego leży otwarta księga – Pismo Święte. To znak, że wszystko, co robili Dominik i Franciszek, znajdowało oparcie i potwierdzenie w Biblii.
  • 16 KB
  • 3 sie 11 15:46
Michelangelo Merisi da Caravaggio, „Męczeństwo świętego Mateusza”, olej na płótnie, 1599–1600, Kościół San Luigi dei Francesi, Rzym

Kaplica Contarelli w rzymskim kościele San Luigi dei Francesi zawsze jest pełna turystów. Nie tylko dlatego, że autor wiszących w niej obrazów jest bardzo znanym malarzem. Także, a może przede wszystkim, dlatego, że jego dzieła robią ogromne wrażenie, nawet na ludziach nieznających się na malarstwie. W kaplicy Contarelli na trzech obrazach Caravaggia spotykamy św. Mateusza. Pierwsze z tych dzieł pozwala nam zbliżyć się do tajemnicy jego powołania na apostoła, drugie – zrozumieć źródła jego inspiracji jako Ewangelisty, trzecie przypomina nam o jego męczeńskiej śmierci. Analiza tych trzech płócien może nam powiedzieć więcej o świętości Mateusza niż niejeden naukowy traktat. W Piśmie Świętym śmierć Mateusza nie została opisana. Caravaggio nawiązał do tradycji mówiącej o tym, że Ewangelista został przebity mieczem podczas sprawowania Eucharystii. Widzimy go, jak leży powalony na ziemię. Za chwilę kat wymierzy cios. Ołtarz znajduje się w tle. Na obrazie widnieje aż 13 osób. Snop namalowanego przez artystę światła skupia naszą uwagę na św. Mateuszu i kacie. Ewangelista ma na sobie szaty liturgiczne, natomiast niemal nagi kat jest upozowany na herosa z greckiej lub rzymskiej mitologii. Ich konfrontacja symbolizuje zatem starcie dwóch światów: pogańskiej kultury antycznej i Kościoła katolickiego. Nad św. Mateuszem unosi się chmura, z której anioł podaje mu palmę męczeństwa. Kat łapie świętego za rękę, próbując nie dopuścić, by przyjął ten symbol. Pozostałe osoby to przerażeni ludzie, obserwujący mord. Wśród nich Caravaggio umieścił swój autoportret. Z tyłu, na najdalszym planie, na lewo od kata, widzimy zadumaną twarz artysty.
  • 18 KB
  • 3 sie 11 15:45
Simon Marmion, „Cud prawdziwego krzyża”, olej na desce, ok. 1480, Luwr, Paryż

Matka cesarza Konstantyna Wielkiego św. Helena postanowiła odnaleźć krzyż, na którym zmarł Chrystus. W 326 roku przyjechała w tym celu do Jerozolimy. Jej poszukiwania relacjonuje obraz Simona Marmiona.
Nasz wzrok powinien najpierw podążyć w lewy górny róg obrazu. Artysta namalował bowiem dwie kolejno następujące po sobie sceny, z których wcześniejsza znajduje się właśnie w tle. Znajdziemy tam widziane z daleka poszukiwania podjęte przez matkę cesarza. Wynajęła ona robotników i kazała im kopać w ziemi. Wkrótce łopaty natrafiły na coś twardego. O tym, że wykopaliska zostały uwieńczone powodzeniem, dowiadujemy się już z następnej sceny, zajmującej środek kompozycji. Spod ziemi wykopano trzy krzyże. Św. Helena domyślała się, że na jednym z nich skonał Jezus. Wciąż jednak nie było wiadomo, na którym. Do znalezienia rozstrzygnięcia nie wystarczały już zwykłe ludzkie poszukiwania. Potrzebna była wskazówka z nieba. Helena postanowiła więc przeprowadzić pewien eksperyment w nadziei, że otrzyma taką wskazówkę. Pod jej nadzorem kolejno trzema wykopanymi na Golgocie krzyżami dotykano ciała zmarłej kobiety. Kiedy dotknięto ją trzecim krzyżem, stał się cud. Kobieta nagle powróciła do życia i zdrowia. Widzimy, jak się podnosi z mar, odrzucając śmiertelny całun, którym była owinięta. Helena, odziana w czerwony, symbolizujący godność cesarską płaszcz, pobożnie składa ręce do modlitwy. Tak samo robią stojące za nią damy jej dworu. U wezgłowia wskrzeszonej kobiety widzimy biskupa Jerozolimy Makarego, trzymającego w ręce laskę – pastorał i błogosławiącego uzdrowionej.
  • 26 KB
  • 3 sie 11 15:45
Pietro Cavallini, "Narodzenie Maryi" mozaika, 1291, kościół Santa Maria in Trastevere, Rzym

O narodzeniu Maryi nie wiemy nic pewnego. Pismo Święte nie mówi o Jej dzieciństwie. Z apokryfów, starych pism nieuznanych przez Kościół za natchnione i w pełni wiarygodne, dowiadujemy się, że Najświętsza Panna przyszła na świat w Jerozolimie jako córka Joachima i Anny. Na mozaice Pietro Cavalliniego widzimy, jak osłabiona po porodzie św. Anna leży w łóżku, a przyjaciółki i sąsiadki przynoszą jej posiłek. Maleńką Maryją opiekują się służące, przygotowując jej kąpiel. Ta ciepła, rodzinna scena ma nam przypominać, że Matka Boża była zwykłym człowiekiem, choć urodziła się bez grzechu pierworodnego. Tylko aureole nad głowami Maryi i Jej matki wskazują, że mamy do czynienia z kompozycją religijną. Dla nas, ludzi współczesnych, taka scena to nic odkrywczego, może nawet wydawać się nam banalna. Dla ludzi żyjących w średniowieczu było to jednak coś nowego. Do tej pory widzieli zwykle przedstawienia Jezusa panującego nad światem, zasiadającego na tronie, i Maryi, która Mu w tym królowaniu towarzyszyła. Pod koniec XIII wieku zaczęła jednak dominować nowa pobożność. Ludzie chcieli teraz czcić Jezusa nie tylko jako Boga, ale także jako człowieka. Zaczęły więc powstawać coraz liczniejsze obrazy pokazujące życie Świętej Rodziny. Popularne stały się też cykle scen pokazujących różne epizody z życia Matki Bożej. Taki cykl mozaik powstał także w rzymskim kościele Maryi na Zatybrzu. By nie było żadnych wątpliwości, o jaką scenę chodzi, w mozaice „Narodzenie Maryi” jej autor Pietro Cavallini podpisał na brzegu łóżka zarówno św. Annę, jak i Maryję. Kult Maryi – Niemowlęcia stał się szczególnie mocny we Włoszech. Istnieją tam nawet sanktuaria, w których czczone są jako cudowne figurki i obrazy Madonna Bambina.
  • 22 KB
  • 3 sie 11 15:44
Guercino (Giovanni Francesco Barbieri), "Św. Grzegorz Wielki ze św. Ignacym i św. Franciszkiem Ksawerym", olej na płótnie, 1625–1626, National Gallery, Londyn

Tylko kilku papieży w historii otrzymało przydomek „wielki”. Jednym z nich był św. Grzegorz (540–604), pierwszy papież, który przyjął takie imię. Na obrazach przeważnie jest on przedstawiany w szatach pontyfikalnych. Otwarta księga leżąca na kolanach wielkiego papieża ma przypominać o jego zasługach jako doktora Kościoła. Tak właśnie św. Grzegorza Wielkiego namalował również Guercino. Papież spogląda na lecącego nad nim białego gołębia, symbolizującego Ducha Świętego. To oczywiście oznacza, że reformy podejmowane przez św. Grzegorza miały swe źródło właśnie w Duchu Świętym. Obraz powstał na zamówienie kard. Ludovico Ludoviciego, bratanka papieża Grzegorza XV. Alessandro Ludovici, wybrany na papieża 9 lutego 1621 roku, zmarł jeszcze przed powstaniem obrazu, 8 lipca 1623 r. Podczas swego krótkiego pontyfikatu 12 marca 1622 r. kanonizował m. in. dwóch najwybitniejszych jezuitów – założyciela Towarzystwa Jezusowego Ignacego Loyolę i wielkiego misjonarza Azji - Franciszka Ksawerego. Obu świętych widzimy na obrazie Guercino. Stoją przy tronie papieskim. Św. Ignacy, z lewej strony, trzyma księgę, co przypomina o napisanych przez niego „Ćwiczeniach duchowych”. Św. Franciszek Ksawery, z lilią (symbolem czystości) w ręce, stoi z prawej strony. Świętym towarzyszą aniołowie i putta. Portret Grzegorza I Wielkiego i świętych jezuickich jest więc pośmiertnym hołdem złożonym papieżowi Grzegorzowi XV. Grzegorz Wielki był dla niego inspiracją, z myślą o nim przyjął to samo imię. Z kolei wyniesienie na ołtarze świętych jezuickich było najbardziej znaczącym osiągnięciem jego krótkiego pontyfikatu.
  • 16 KB
  • 3 sie 11 15:44
Pierre Cécile Puvis de Chavannes, "Ścięcie św. Jana Chrzciciela", olej na płótnie, ok. 1869, National Gallery, Londyn

Stojący z lewej strony kat wziął już potężny zamach. Bezbronny Jan Chrzciciel klęczy, oczekując na cios miecza. Cały czas trzyma jednak w ręce krzyżyk symbolizujący zapowiedź ofiary Chrystusa. Nie przestaje być prorokiem do ostatniej chwili. Święty Jan Chrzciciel ganił króla Heroda za to, że odebrał żonę Herodiadę swemu bratu. Herod z zemsty uwięził Jana. Mściwa Herodiada szukała okazji do zgładzenia proroka. Podczas przyjęcia u Heroda jej córka Salome zabawiała gości tańcem. Oczarowany król obiecał spełnić każdą jej prośbę. „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela” (Mk 6,25) – usłyszał. Chwilę później święty został zamordowany. Męczeństwo św. Jana Chrzciciela zawsze pobudzało wyobraźnię artystów. Wizja francuskiego symbolisty Puvisa de Chavannes wyróżnia się oryginalnością spojrzenia. Prześladowców świętego – Heroda, a zwłaszcza Herodiadę i Salome, zwykle przedstawiano jako perwersyjnie zadowolonych ze śmierci Jana. Tutaj jest inaczej. Herod w czerwonym, królewskim płaszczu i Salome, w białej sukni i z misą w ręku, stoją z prawej strony zatroskani i zamyśleni. Trudno powiedzieć, czy żałują swego czynu, czy obawiają się konsekwencji, ale na pewno nie cieszą się i nie odczuwają satysfakcji. Na drugim planie widać rozpaczającą kobietę chowającą twarz w dłoniach. Do postaci Salome pozowała księżna Marie Cantacuzène, która wiele lat później, w 1897 r., poślubiła artystę. Jako Herod został sportretowany sławny pisarz Anatole France.
  • 18 KB
  • 2 sie 11 20:57
Juan Martín Cabezalero, „Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny”, olej na płótnie, 1665–1670, Muzeum Prado, Madryt

Apostołowie patrzą zdumieni do środka sarkofagu. Jest pusty! A przecież jeszcze przed chwilą leżała tam Maryja. Przyszli Ją pożegnać. Niektórzy ściskają jeszcze w dłoniach róże – kwiaty kojarzone z Matką Bożą. Grabarz, którego widzimy z prawej strony, już przygotowywał się do zamknięcia grobowca kamienną płytą. Święty Piotr, którego widzimy z lewej strony, przypadkowo spojrzał w górę i… rozłożył ręce ze zdumienia. Jeszcze nie zdążył powiedzieć pozostałym apostołom, co zobaczył. Dlatego bezradnie się rozglądają. „Ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: Niepokalana Matka Boga, Maryja, zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej” – to słowa z konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus, ogłoszonej przez papieża Piusa XII w 1950 roku. Dogmat jest więc dość nowy, ale tradycja wiary we wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny sięga VI wieku. Często też Wniebowzięcie było tematem obrazów. Sławny hiszpański artysta Bartolomé Esteban Murillo zasłynął tak sugestywnym malarskim opracowaniem tematu Wniebowzięcia, że znalazł mnóstwo naśladowców. Jednym z nich był jego mniej słynny rodak Juan Martín Cabezalero, który żył w tych samych czasach co Murillo. Najświętsza Maryja Panna jest więc na jego obrazie – tak jak na płótnach Murilla – bardzo młoda. Jej biała suknia symbolizuje czystość, a niebieski płaszcz – wieczność. Matka Boża unosi się na obłokach, otoczona aniołkami. Dziewczęca twarz Maryi zapatrzona jest w dal, którą dostrzega tylko Ona. Charakterystycznie ułożona, lekko przechylona sylwetka dodaje wizerunkowi dynamiki i lekkości.
  • 29 KB
  • 2 sie 11 20:57
Lorenzo Lotto, "Przemienienie Pańskie" olej na desce, 1510–1512, Pinakoteka Miejska, Recanati

Jezus zaprowadził swych trzech uczniów, Piotra, Jakuba Starszego i Jana, na górę Tabor. „Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło” (Mt 17,2) – czytamy w Ewangelii według św. Mateusza. Apostołowie, którzy jeszcze przed chwilą spali, budząc się, słyszą słowa: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” (Mt 17,5). Słowa te Lorenzo Lotto wypisał po łacinie nad głową Jezusa. Dodatkowo zarówno Jezus, jak i pozostałe widoczne na obrazie osoby są podpisani. Apostołów widzimy na dole: z lewej Jana, w środku Piotra trzymającego klucz – atrybut najważniejszego z apostołów, a z prawej Jakuba. Są oszołomieni i sprawiają wrażenie, że nie bardzo rozumieją, co się dzieje. Zasłaniają oczy przed oślepiającym blaskiem promieniującym od postaci Zbawiciela. Jezusowi towarzyszyli podczas Przemienienia Mojżesz i Eliasz. Obaj prorocy przyklękają przed Chrystusem, składając Mu hołd. Eliasza widzimy z prawej strony. Reprezentuje on tu wszystkich proroków Starego Testamentu, którzy zapowiadali nadejście Mesjasza. Eliasz palcem wskazuje Jezusa, zaświadczając, że właśnie to On jest Mesjaszem. Mojżesz klęczy z lewej strony. Prawą ręką wskazuje na leżące na ziemi tablice z przykazaniami. W ten sposób przekazuje nam, że Jezus wypełni prawo nadane przez Boga Ojca. Cała osoba Chrystusa jest oświetlona, a wokół Jego głowy dodatkowo jaśnieje aureola. Otoczone aniołami złote światło widoczne wśród chmur nad Synem Bożym oznacza Boga Ojca.
  • 17 KB
  • 2 sie 11 20:56
Joachim Beuckelaer, „Jezus w domu Marty i Marii” olej na desce, 1568, Muzeum Prado, Madryt

Czasami duchowość schodzi w naszym życiu na dalszy plan. Nie znajdujemy czasu, żeby zastanowić się nad swoim postępowaniem, nad naszymi relacjami z Bogiem i z ludźmi. Troszczymy się przede wszystkim o sprawy materialne. Praca wypełnia nie tylko większość naszego czasu, ale nawet naszych myśli. Taką postawę życiowią ilustruje obraz Joachima Beuckelaera. Jesteśmy w domu Marty i Marii, dwóch sióstr Łazarza. W Ewangelii według św. Łukasza czytamy, że pewnego razu Jezus przyszedł tam w odwiedziny. Marta krzątała się w kuchni, chcąc Mu usłużyć, przygotować jak najwspanialsze potrawy. Jej siostra zaś usiadła u stóp Mistrza i słuchała, co mówił. Marta długo patrzyła na to z niechęcią. Wreszcie nie wytrzymała. Zwróciła się do Jezusa z prośbą, by nakazał Marii, żeby jej pomogła. „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę (…)” (Łk 10,41–42) – usłyszała w odpowiedzi. Już na pierwszy rzut oka dzieło flamandzkiego mistrza nas zaskakuje. Na pierwszym planie widzimy bowiem nie nauczającego Jezusa, ale bogato wyposażoną kuchnię. Marta wraz ze służącą krząta się w swoim królestwie. Musimy dobrze się przypatrzyć, żeby daleko w tle zobaczyć niewielkie sylwetki siedzącego na krześle Chrystusa i słuchających Go osób, wśród których znajduje się Maria. Mamy więc zadziwiającą sytuację: to, co najważniejsze, jest zepchnięte na drugi plan. Jezusa prawie nie widać, możemy za to podziwiać w szczegółach okazałe wiktuały: królika, bażanty, drób, rybę, kapustę… Spomiędzy nich spogląda na nas pogodna i zadowolona twarz Marty. Marta nie zauważa, że zabiegając tak bardzo o sprawy materialne, traci coś znacznie ważniejszego, coś, co w jej życiu jest zepchnięte na bardzo daleki plan. A my, czy jesteśmy bardziej podobni do Marty, czy do Marii? – zdaje się pytać artysta.
  • 39 KB
  • 2 sie 11 20:55
Jean Fouquet, „Męczeństwo św. Jakuba Starszego”, tempera na pergaminie, 1452–1460, Muzeum Condé de Chantilly, zamek Chantilly

Św. Jakub Starszy jako pierwszy z dwunastu apostołów zginął śmiercią męczeńską. Wzmianka o tym znajduje się w Dziejach Apostolskich: „W tym także czasie Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana” (Dz 12,1–2). Prześladowcą Jakuba był więc Herod Agryppa I, siostrzeniec Heroda Antypasa, wnuk Heroda Wielkiego. Zgodnie z tradycją Jakub zginął w 44 roku. Na pierwszym planie widzimy apostoła w ciemnej tunice. Klęczy ze złożonymi rękami, w oczekiwaniu na uderzenie miecza. Obok Jakuba leżą kapelusz i kij pielgrzyma. Atrybuty te przypominają o popularnym już w średniowieczu szlaku do grobu świętego w Santiago de Compostela. W tle Herod Agryppa I, ubrany w królewskie szaty, siedzi na koniu i wydaje katom rozkazy. Z lewej strony towarzyszy mu inny dostojnik, arcykapłan Abiatar. Obok Jakuba ścinany jest jeszcze jeden człowiek. To faryzeusz Jozjasz, który według tradycji nawrócił się na chrześcijaństwo pod wpływem nauk apostoła. Herod skazał go na śmierć. Jakub uzyskał zgodę na ochrzczenie Jozjasza przed egzekucją. Dlatego Jozjasz ma białą szatę, jaką przywdziewano po chrzcie, a koło niego stoi dzban z wodą. Scenę egzekucji artysta umieścił w krajobrazie okolic średniowiecznego Paryża, prawdopodobnie w dzisiejszej dzielnicy Montmartre. Obraz jest ilustracją książkową, tzw. iluminacją, w księdze „Godzinki Étienne Chevaliera”, jednym z najpiękniejszych piętnastowiecznych manuskryptów. Étienne Chevalier był sekretarzem i skarbnikiem króla Francji Karola VII. Księga została podzielona około roku 1700. Spośród 47 ilustracji 40 posiada Muzeum Condé de Chantilly.
  • 16 KB
  • 2 sie 11 20:55
Francisco de Zurbarán, "Św. Bonawentura na soborze w Lyonie" olej na płótnie, 1629, Luwr, Paryż

Nie ma wątpliwości, że św. Bonawentura wyróżnia się w tłumie namalowanych dostojników. Nie tylko dlatego, że siedzi na podwyższeniu i pod baldachimem, a jego szaty przypominają o godności kardynalskiej. Istotne jest przede wszystkim to, że wszyscy uważnie słuchają jego słów. Obraz przedstawia obrady Soboru Lyońskiego II, który w roku 1274 debatował m.in. w sprawie przywrócenia jedności Kościołów rzymskokatolickiego i prawosławnego. Zakończyłoby to schizmę trwającą od 1054 r. Taka była wola zarówno papieża Grzegorza X, jak i cesarza bizantyńskiego Michała VIII Paleologa. Św. Bonawentura (1217–1274), profesor uniwersytetu paryskiego, kardynał i biskup Albano, był jednym z najważniejszych reprezentantów strony katolickiej, cieszącym się wielkim szacunkiem prawosławnych. Rola Bonawentury była tym większa i trudniejsza, że musiał w roli głównego negocjatora katolików zastąpić św. Tomasza z Akwinu, który zmarł tuż przed soborem, w drodze do Lyonu. Rezultatem soboru w Lyonie było połączenie obu Kościołów tzw. Unią Lyońską. Św. Bonawentura tego nie dożył, zmarł bowiem jeszcze przed zakończeniem soboru. Przywrócona jedność chrześcijaństwa trwała jednak bardzo krótko, zaledwie siedem lat. Duchowieństwo prawosławne było bardzo niezadowolone z ustępstw, jakie poczynili jego reprezentanci na soborze w Lyonie, a zwłaszcza z uznania prymatu papieża. Michał VIII Paleolog był powszechnie krytykowany, wybuchły bunty. W końcu unia została zerwana, co jednak nie umniejsza oceny dokonań św. Bonawentury.
  • 26 KB
  • 2 sie 11 20:55
Spinello Aretino, "Św. Benedykt przepędza diabła", fresk, 1387, kościół San Miniato al Monte, Florencja

Fresk przedstawia legendę o dramatycznym wydarzeniu podczas budowy klasztoru na Monte Cassino. Pewnego razu benedyktyni poskarżyli się św. Benedyktowi, że nie są w stanie ruszyć jednego z kamieni. Benedykt dostrzegł, że na kamieniu siedzi diabeł, niewidoczny dla innych ludzi. – Odejdź, posłańcu szatana! – krzyknął święty. Wówczas diabeł uciekł. Benedykta widzimy na pierwszym planie z lewej, jak ręką pokazuje demonowi, w którą stronę ma odejść. Z prawej benedyktyni, którzy nie widzą diabła, bezskutecznie próbują podważyć kamień kijami. Zakończenie sceny artysta namalował w tle z prawej strony, nad głowami zakonników. Przepędzony diabeł odlatuje. Za chwilę budowa klasztoru zostanie wznowiona.
  • 10 KB
  • 2 sie 11 20:55
Peter Paul Rubens, „Św. Tomasz”, olej na desce, ok. 1611, Muzeum Prado, Madryt

O świętym Tomaszu Apostole mówi się czasem „niewierny Tomasz”. Oczywiście nie oznacza to, jakoby był niewierny Jezusowi. Był jednym z dwunastu Jego najważniejszych uczniów, zawsze przykładnie dochowującym Mu wierności. W naszej pamięci pozostał jednak jako ten, który nie uwierzył w Zmartwychwstanie. Miał pecha. Kiedy zmartwychwstały Jezus ukazał się po raz pierwszy apostołom, Tomasza przy tym nie było. Trudno się dziwić, że kiedy mu o tym opowiadali, miał zwykłe ludzkie wątpliwości. Dopiero kiedy ujrzał rany Zbawiciela, wypowiedział z pokorą znamienne zdanie, przytoczone w Ewangelii według św. Jana: „Pan mój i Bóg mój” (J 20, 28). Artyści bardzo często pokazywali niedowiarstwo Tomasza. Jest jednak także wiele obrazów oddających mu sprawiedliwość. Po zesłaniu Ducha Świętego Tomasz ewangelizował pogan, jak przystało na apostoła. Według tradycji działał w Persji i w Indiach. 3 lipca 67 lub 72 roku zginął śmiercią męczeńską w miejscowości Kalamina (Indie), przebity włócznią lub mieczem z rozkazu pogańskiego kapłana. Dlatego na obrazie Rubensa widzimy włócznię – narzędzie śmierci stało się bowiem atrybutem tego świętego. Rubens przedstawił Tomasza jako człowieka sędziwego, mającego za sobą doświadczenia całego życia. W jego ręce włożył księgę, którą święty wnikliwie studiuje. W ten sposób pokazał Tomasza nie jako patrona wątpiących, lecz jako patrona dociekliwych, tych, którzy chcą wszystko poznać i zrozumieć. Artysta sugeruje, że ciekawość świata nie opuściła Tomasza przez całe życie i nie stała się żadną przeszkodą w jego drodze do świętości.
  • 16 KB
  • 2 sie 11 20:54
Domenico Ghirlandaio (Domenico Bigordi), "Narodzenie św. Jana Chrzciciela" fresk, 1486–1490, kaplica Tornabuoni w kościele Santa Maria Novella, Florencja

Eleganckie wnętrze bogatego mieszczańskiego domu. Na podłodze siedzą dwie kobiety. Jedna z nich karmi piersią noworodka, druga za chwilę go wykąpie w stojącej obok zielonej wanience. To służące Elżbiety, żony kapłana Zachariasza. Elżbieta mimo podeszłego wieku urodziła dziecko. Teraz, zmęczona porodem, wypoczywa w łóżku. Noworodek okaże się ostatnim prorokiem Starego Testamentu. To św. Jan Chrzciciel. „Dla Elżbiety zaś nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem” (Łk 1, 57–58) – czytamy o tym wydarzeniu w Ewangelii według św. Łukasza. Ghirlandaio pokazał tę radość sąsiadów. Elżbieta właśnie przyjmuje ich wizytę. Odwiedzają ją trzy damy, których służąca niesie Elżbiecie w podarunku tacę z owocami. Fresk został namalowany na zamówienie bogatego bankiera z Florencji, Giovanniego Tornabuoni. Odwiedzające Elżbietę kobiety to osoby należące do jego rodziny. Uczonym nie udało się ustalić imion dwóch pierwszych, ale wiadomo, że trzecia, najstarsza z nich, to Lucrezia Tornabuoni, siostra Giovanniego, żona władcy Florencji Piotra Medyceusza, matka słynnego patrona artystów Wawrzyńca Wspaniałego. Nastrój przedstawionej sceny jest radosny, choć radość tę nieco mąci osoba służącej z prawej strony. Jest ona wyraźnie wzorowana na postaci tańczącej Salome z obrazu Filippo Lippiego „Uczta u Heroda”. To właśnie na prośbę Salome jej ojczym Herod Antypas nakazał zamordowanie św. Jana Chrzciciela. To podobieństwo służącej do Salome ma przypominać o męczeńskiej śmierci Jana.
  • 29 KB
  • 2 sie 11 20:54
Johannes Vermeer van Delft, „Jezus w domu Marii i Marty”, olej na płótnie, 1654–1655 National Gallery of Scotland, Edynburg

Jesteśmy w domu Marty i Marii, dwóch sióstr Łazarza, przyjaciela Jezusa. W Ewangelii według św. Łukasza czytamy, że pewnego razu Jezus przyszedł tam w odwiedziny. Marta krzątała się, chcąc Mu usłużyć, jej siostra zaś usiadła u Jego stóp i słuchała, co mówił. Vermeer namalował chwilę, w której Marta zwróciła się do Jezusa z pretensją pod adresem swej siostry. Poprosiła Go, by nakazał Marii, żeby jej pomogła. „(...) Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę (…)” (Łk 10, 41–42) – usłyszała w odpowiedzi. Postawę życiową Marty charakteryzuje niesiony przez nią koszyk z chlebem – symbol zabiegania o sprawy materialne, ziemskie. Kluczowy dla zrozumienia wymowy dzieła jest gest prawej ręki Zbawiciela. Jezus wskazuje palcem Marię, dając ją za przykład siostrze. Vermeer wyraźnie obawiał się, by jego obraz nie został zinterpretowany jako nagana życiowej aktywności. Dlatego namalowany przez niego Jezus zachowuje równowagę w traktowaniu obu sióstr. Wprawdzie palcem wskazuje Marię, ale w stronę Marty patrzy życzliwie i łagodnie. Artysta wydaje się sugerować, że scena w domu obu sióstr nie jest zderzeniem dwóch przeciwstawnych postaw życiowych: aktywności i kontemplacji. Życzliwe nastawienie Jezusa do obu sióstr ma zapewne pokazać, że akceptuje On i jedno, i drugie. Gest ręki ma jednak wskazać ludziom właściwą kolejność postępowania. Słuchanie Bożego słowa i zastanowienie się nad nim ma poprzedzać każdą postawę, jaką może wybrać człowiek. Najpierw modlitwa, a potem praca – mówi swym obrazem Vermeer.
  • 40 KB
  • 2 sie 11 19:35
Dominikos Theotokopulos, zwany El Greco, „Trójca Święta”, olej na płótnie, ok. 1577–1579, Mueum Prado, Madryt

Bóg Ojciec z miłością i czułością obejmuje Syna. Jezus odniósł właśnie wielkie zwycięstwo, jakim była Jego zbawcza śmierć na krzyżu. Żeby nikt nie miał wątpliwości, że obraz przedstawia chwilę, która nastąpiła tuż po zgonie Zbawiciela, El Greco namalował Chrystusa obdartego z szat i bezwładnie spoczywającego w objęciach Ojca. Jezus ma wykręcone ręce, tak, jakby jeszcze przed chwilą były one przybite do krzyża. Artysta wyraźnie zaznaczył też rany na rękach, nogach i boku Syna Bożego. Twarz Ojca wyraża bezgraniczny smutek, a Jego ramiona czule podtrzymują martwe ciało Syna. Nad głowami Ojca i Syna widzimy białego gołębia symbolizującego Ducha Świętego. W tle dostrzegamy złociste światło świętości. Osobom Trójcy Świętej towarzyszą płaczące anioły. W średniowieczu Trójcę Świętą przedstawiano zawsze w majestacie chwały i triumfu, często zasiadającą na królewskich tronach. Malarstwo renesansowe zwróciło natomiast uwagę na uczuciowie relacje pomiędzy Ojcem i Synem. Bóg Ojciec wie, że Syn zmartwychwstanie, ale Jego cierpienie bardzo go porusza. Inspiracją dla El Greca była tzw. Pieta – popularne wówczas przedstawienie rozpaczającej Matki Bożej, trzymającej na kolanach martwego Jezusa. Rozpacz Ojca na obrazie El Greca jest równie wielka. Obraz był jednym z pierwszych dzieł namalowanych przez artystę w Hiszpanii. Powstał na zamówienie dostojnika z Toledo Diego de Castilla i został umieszczony w kościele Santo Domingo el Antiguo w tym mieście.
  • 23 KB
  • 2 sie 11 19:34
Tycjan (Tiziano Vecellio), „Zesłanie Ducha Świętego” , olej na płótnie, 1545, kościół Santa Maria della Salute, Wenecja

Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym (...) – czytamy w Dziejach Apostolskich. Namalowanie Zesłania Ducha Świętego zawsze stanowiło wyzwanie dla artystów. Wiadomo, że nie mogli oni namalować szumu, a niewielkie „języki jakby z ognia” wydają się zbyt słabym malarskim podkreśleniem tej przełomowej w historii Kościoła chwili. Na ogół artyści pokazywali więc pełne emocji reakcje apostołów. Podobnie postąpił również Tycjan, ale przede wszystkim postanowił on wyeksponować Ducha Świętego. Bardzo jasne światło wylewa się z widocznej pod postacią gołębia trzeciej Osoby Boskiej na wszystkich obecnych w pomieszczeniu. W centrum obrazu widzimy Matkę Bożą. Tycjan malował swe dzieło w chwili, gdy Kościół przygotowywał się do rozpoczęcia soboru w Trydencie, który miał być odpowiedzią na ofensywę reformacji. Artyści w krajach katolickich często podkreślali wówczas ważną rolę Maryi, kwestionowaną przez protestantów. Obraz powstał dla kościoła Santa Maria della Salute w Wenecji. Tycjan wkomponował swe malowidło w kościelne wnętrze. Namalowane przez niego łuki i gzymsy są przedłużeniem architektury. Stwarza to iluzję, że Zesłanie Ducha Świętego ma miejsce w kościelnej kaplicy.
  • 29 KB
  • 2 sie 11 19:34
Andrea Mantegna, „Wniebowstąpienie”, tempera na desce, ok. 1460, Galeria Uffizi, Florencja

W Ewangelii według świętego Łukasza czytamy, że Jezus uniósł się do nieba w chwili, gdy błogosławił apostołom. Dlatego Andrea Mantegna namalował Jego prawą rękę w geście błogosławieństwa. W lewej ręce Jezus trzyma długą laskę z chorągiewką z wyszytym symbolem krzyża. To oczywiście przypomnienie, że Wniebowstąpienie zostało poprzedzone Ofiarą Jezusa – Jego męczeńską śmiercią. Zbawiciela otaczają aniołki, tworząc wokół Niego tzw. mandorlę, czyli wielką aureolę migdałowatego kształtu. Mandorla miała swoją głęboką symbolikę. Powstawała bowiem z przecięcia się dwóch okręgów. Okrąg, jako figura niemająca ani początku, ani końca, oznaczał Boską doskonałość. Jezus był jednocześnie Bogiem i człowiekiem. Przecięcie się dwóch okręgów to połączenie dwóch natur Jezusa: Boskiej i ludzkiej – obu nierozerwalnie złączonych w Jego osobie. Jezus wstępuje do nieba, chwila jest więc radosna. A jednak Jego twarz wypełniona jest smutkiem. Zostawia bowiem na ziemi Matkę i ukochanych uczniów. Jego wzrok, skierowany na Jana i Piotra, wydaje się wskazywać, że wydaje im jeszcze ostatnie polecenia. Jan (trzeci z lewej) przyciska do piersi książkę, przypominającą, że był ewangelistą. Ustawiając go najbliżej Maryi, artysta przypomina ukrzyżowanie, podczas którego Jezus poprosił umiłowanego ucznia o opiekę nad Matką. Zatroskana twarz Jezusa wydaje się potwierdzać powtórzenie tego polecenia. Piotr (drugi z lewej) śledzi z uwagą gest błogosławieństwa, którego udziela Jezus. Wie, że to właśnie on został wybrany na przywódcę Kościoła, namiestnika Bożego na ziemi.
  • 18 KB
  • 2 sie 11 19:33
Jan Matejko, „Zabójstwo św. Stanisława” olej na desce, szkic, 1892, Muzeum Pomorza Środkowego, Słupsk

Od tych dramatycznych wydarzeń minęło już 930 lat. Biskup krakowski Stanisław ze Szczepanowa napominał króla Bolesława, zwanego Szczodrym bądź Śmiałym, wytykając mu niewłaściwe, zbyt okrutne postępowanie wobec poddanych. Rozwścieczony monarcha kazał go zamordować. Bolesław wkrótce po tej zbrodni został pozbawiony tronu przez poddanych i zmarł na wygnaniu. A Stanisława w 1253 roku kanonizowano. Jan Matejko namalował scenę śmierci biskupa zgodnie z hagiograficzną tradycją. Mówi ona, że Bolesław osobiście zabił Stanisława i to w chwili, kiedy ten sprawował Mszę św. w krakowskim kościele na Skałce. Widzimy moment, kiedy tragedia już nastąpiła. Martwy biskup leży na stopniach prowadzących do ołtarza, przy jego głowie widać krew. Ciało świętego obrócone jest przodem do ołtarza, a tyłem do nawy, tak jak dawniej odprawiało się Mszę. W ręce biskupa widać zarys kielicha. Artysta sugeruje więc, że śmiertelny cios dosięgnął hierarchę w chwili, gdy odbywało się przeistoczenie wina w Krew Pańską. Czyni to ofiarę poniesioną przez biskupa jeszcze bardziej symboliczną. Król właśnie chowa miecz do pochwy. Nie ma więc wątpliwości, że to on zadał decydujący cios. Kronikarz Wincenty Kadłubek, opisując tragedię, starał się uzasadnić osobisty udział króla w zbrodni nieskutecznością działań jego sług. „Ilekroć okrutni służalcy próbują rzucić się na niego, tylekroć skruszeni, tylekroć na ziemię powaleni łagodnieją” – pisał. Do zwłok św. Stanisława zbliża się człowiek z toporem, by je poćwiartować. W kronice Galla Anonima jest bowiem wzmianka, że biskup został skazany na „obcięcie członków”. Według starej legendy, ciało świętego zrosło się potem w sposób cudowny. Miało to symbolizować los Polski, która po okresie rozbicia dzielnicowego zjednoczyła się z powrotem.
  • 25 KB
  • 2 sie 11 19:32
Duccio di Buoninsegna, "Chrystus ukazuje się apostołom, przechodząc przez zamknięte drzwi" tempera na desce, 1308-1311, Muzeum Opera del Duomo, Siena

Zdumieni apostołowie tłoczą się z obu stron i patrzą na błogosławiącego im Chrystusa. Zmartwychwstały Pan właśnie im się objawił w Wieczerniku. Uczniowie Jezusa schronili się tam, zamykając szczelnie drzwi. Jak czytamy w Ewangelii według św. Jana „(…) Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: »Pokój wam!«” (J 20,26). W samym środku obrazu, za plecami Jezusa, widzimy drzwi zamknięte poprzeczną sztabą. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że przez tak zaryglowane wrota nie można było zwyczajnie wejść. Dla Zbawiciela nie były one jednak żadną przeszkodą. Za chwilę Jezus pokaże swoje rany św. Tomaszowi. Uczeń ten był nieobecny, gdy Zmartwychwstały po raz pierwszy ukazał się apostołom. Tomasz pełen był wątpliwości, które Jezus postanowił rozwiać. Ślady po gwoździach widzimy wyraźnie na nagich stopach Zbawiciela. Scena ta jest częścią wielkiej kompozycji, zwanej La Maestà (czyli majestat Matki Bożej). Niegdyś ozdabiała ona ołtarz główny katedry w Sienie. Centralny obraz poliptyku przedstawia Madonnę na tronie, adorowaną przez aniołów i świętych. Otaczało ją 13 scen z życia Maryi i Chrystusa oraz 16 postaci proroków i świętych. Na odwrocie zachowały się 42 kompozycje poświęcone dziejom Chrystusa. Jedną z nich był właśnie obraz „Chrystus ukazuje się apostołom, przechodząc przez zamknięte drzwi”. Całość przypominała nieco ikonostas (ścianę z ikonami oddzielającą prezbiterium od nawy) z prawosławnej świątyni. Sztuka włoska była bowiem w średniowieczu pod silnym wpływem bizantyńskiej. Niestety, pod koniec XVIII wieku poszczególne części Maestà zostały rozdzielone. Niektóre obrazy zaginęły, inne znajdują się w różnych muzeach na całym świecie.
  • 10 KB
  • 2 sie 11 19:32
Hendrick ter Brugghen, „Wieczerza w Emaus”, olej na płótnie, ok. 1621, Zamek Sanssouci, Poczdam

Wieczerzę w Emaus wielu artystów przedstawiało jako scenę z pozoru rodzajową. Wokół Jezusa i Jego uczniów pojawiają się więc czasem karczmarz, służący, jacyś przypadkowi goście, zwierzęta domowe… Hendrik ter Brugghen postąpił inaczej. Pokazał tylko to, co najważniejsze. Dwaj uczniowie Jezusa, kilka dni po Jego śmierci, wybrali się do Emaus, wioski pod Jerozolimą. Po drodze spotkali nieznajomego, którego zaprosili na kolację w gospodzie. W chwili gdy łamał i błogosławił chleb, zorientowali się, że to zmartwychwstały Chrystus. W centrum obrazu widzimy ręce Jezusa trzymające chleb. Palce obu dłoni Zbawiciela łączą się w geście człowieka, który mówi o czymś ważnym i chce jak najlepiej dotrzeć do świadomości słuchaczy. Błogosławienie chleba miało wszak przypomnieć uczniom o ustanowieniu Eucharystii podczas Ostatniej Wieczerzy. Uczniowie nachylili się w kierunku Chrystusa, jakby chcieli bliżej przyjrzeć się Jego twarzy. Poznali Go, ale chcą się jeszcze upewnić, bo przecież pojawienie się Zmartwychwstałego jest wydarzeniem niezwykłym. Uczeń z lewej strony, nieco oszołomiony, bezradnie wyciąga ręce przed siebie, uczeń z prawej kurczowo trzyma się poręczy krzesła (widzimy tylko jedną jego rękę). W rezultacie w centrum kompozycji obserwujemy pięć dłoni, które chyba jeszcze precyzyjniej niż twarze oddają emocje przedstawionych osób. Artysta zrezygnował z oznaczania Jezusa aureolą. Wyróżnia Go jednak światło skupione na twarzy. Jezus nie patrzy na żadnego z uczniów. Jego oczy skierowane są na nas, oglądających obraz. Bo to właśnie do nas zwraca się Zbawiciel. To dla nas wszystkich ustanowił Eucharystię.
  • 23 KB
  • 2 sie 11 19:31
Pietro Lorenzetti, „Wjazd Chrystusa do Jerozolimy”, fresk, ok. 1320 r., Bazylika św. Franciszka, Asyż

Gałęzie palmowe, którymi mieszkańcy Jerozolimy witali Jezusa, mają potrójne znaczenie. Są oznaką zwycięstwa, bo Jego wjazd był triumfalny, są jednak także zapowiedzią Jego męki, którą przybycie do Jerozolimy bezpośrednio poprzedziło. Są wreszcie oznaką ostatecznego zwycięstwa Zbawiciela nad śmiercią. Chrystus wjeżdża do miasta na ośle. Obok widać małe oślątko. To oznacza, że artysta oparł się na Ewangelii według św. Mateusza, jedynej, która pisze o dwóch osłach. „Gdy się zbliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów, mówiąc im: »Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie uwiązaną oślicę i przy niej źrebię. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie. A gdyby wam kto co mówił, powiecie: Pan ich potrzebuje, i zaraz je odeśle«” (Mt 21,1–3). Jezus, decydując się na wjazd na grzbiecie osła, chciał pokazać mieszkańcom Jerozolimy, że jest Mesjaszem, na którego czekają. Nawiązywał bowiem do słów z Księgi Zachariasza: „Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy” (Za 9,9). Mieszkańcy Jerozolimy właściwie odczytali ten znak, o czym zaświadcza relacja Mateusza: „A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno: »Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach!«” (Mt 21, 9). Słowo „hosanna” oznacza prośbę o wybawienie. Lorenzetti mimo wszystko zdecydował się namalować Chrystusa nie na oślątku, lecz na oślicy, chciał bowiem, by Zbawiciel wyglądał dostojnie.
« poprzednia stronanastępna strona »
  • Pobierz folder
  • Aby móc przechomikować folder musisz być zalogowanyZachomikuj folder
  • dokumenty
    0
  • obrazy
    40
  • pliki wideo
    0
  • pliki muzyczne
    0

40 plików
0,89 MB




BAWZ2

BAWZ2 napisano 12.03.2016 19:06

zgłoś do usunięcia
Zapraszam
sierjorza

sierjorza napisano 13.03.2016 20:29

zgłoś do usunięcia
obrazek
ZAPRASZAM!!!! NA MOJEGO CHOMIKA CODZIENNA AKTUALIZACJA ----MNÓSTWO SERIALI---- ----MUZYKA---- ----FILMY----

H.grzesiek

koral61

koral61 napisano 23.07.2017 11:33

zgłoś do usunięcia
Audiobooki spakowane,czytane przez profesjonalnych polskich lektorów. Thrillery,sensacja,kryminały. Filmy z lektorem polskim. Zapraszam do pobierania.
wagnerka9595

wagnerka9595 napisano 23.09.2017 17:45

zgłoś do usunięcia
obrazek
Filmy-_2017

Filmy-_2017 napisano 29.10.2017 19:00

zgłoś do usunięcia
wagnerka9595

wagnerka9595 napisano 20.04.2018 19:09

zgłoś do usunięcia
obrazek
dined43998

dined43998 napisano 13.04.2022 01:37

zgłoś do usunięcia
Super chomik
gacenag360

gacenag360 napisano 11.12.2022 15:37

zgłoś do usunięcia
Super chomik
toyoga9536

toyoga9536 napisano 13.05.2023 16:35

zgłoś do usunięcia
Zapraszam

Musisz się zalogować by móc dodawać nowe wiadomości do tego Chomika.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności