Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto
cz.jurek
  • Prezent Prezent
  • Ulubiony
    Ulubiony
  • Wiadomość Wiadomość

Jurek

widziany: 27.09.2018 18:18

  • pliki muzyczne
    2631
  • pliki wideo
    1417
  • obrazy
    8115
  • dokumenty
    290

12581 plików
265,35 GB

Ukryj opis Rozwiń
FolderyFoldery
cz.jurek
animacje, gify, prezentacje
 
animacje i gify
kartki świąteczne
 
świąteczne ( Boże Narodzenie)
świąteczne ( Wielkanoc)
kartki religijn e
prezentacje
audio
 
Gniew - Zygmunt Miłoszewski (kotom.s.c)
Ludlum Robert
Miłoszewski Zygmunt - Ziarno prawdy
Ciekawe
Dla dzieci
 
audioboki
 
Filmy
Kacaraba
Dokumenty i inne
 
e-Booki
 
♠ Biblioteczka TYGRYSA
Filmy
Galeria
 
flora i fauna
 
Ptaki
różne
Złudzenia
Humor, satyra
 
Karykatury
WICE
Jan Paweł II
 
Muzyka, piosenki i pieśni
 
Nasza historia
 
Patriotyzm
 
Playlisty
Prywatne
Ramki
 
Regionalia
 
Religijne
 
Audio
 
Droga Krzyżowa
Dziesięć Przykazań Bożych
Dziesięć Przykazań Bożych filmy
Filmy i filmiki
 
! Biblia. The Bible (2013) PL
▶ Maryja z Nazaretu E 01-04 PL
Filmy o świętych
Gabriela Bossis '' On i ja ''
Galeria
 
Gify i animacje
 
Gorzkie żale mp3
Gość Niedzielny
 
Galeria rysunków
 
Tabliczka sumienia
 
Felieton y Fr. Kucharcz aka
Grafiki i myśli wyrachow ane
W ramach (galeria obrazów)
2005
2006
2007
2008
2009
2010
2011
2012
2013
2014
xxx
Kościół prześladowany
Malarstwo
 
Galleria degli Uffizi. 1
Galleria degli Uffizi. 2
Modlitwy i pieśni
 
Nowenna do Miłosierdzia Bożego mp3
Pieśni
 
Pismo Święte
 
Poczet Papieży
Przemyślenia o.Pio na każdy miesiąc - prezentacje
Przepiękny Rachunek Sumienia i konferencja o sakramencie pojednania-sup er!!!
Radio Maryja ma XX lat
Stop aborcji
Świadectwa, ostrzeżenia
 
Życie Pozagrobowe
Święci na każdy dzień
 
Święta i uroczystości w Roku Kościelnym
Święta Maryjne
Tradycyjna msza św. w obrazach
Watykan
Z humorem
 
Biblia na wesoło
Humor sytuacyjny
Złote myśli
Życie Jezusa
Historia Jezusa
Życie Jezusa - filmy
 
Życie Jezusa Chrystus a w obrazkac h
Różności
 
Tego nie zobaczysz w telewizji
 
Jan Pietrzak - felietony
 
Felietony
Jan Pietrzak - Naj
Videoklipy
Zachomikowane
Żydzi
Druga Prawda
Kampania Antypolonizmu- prof.dr.hab.Bo guslaw Wolniewicz
Prof.dr.hab.Pi otr Jaroszynski
« poprzednia stronanastępna strona »
  • 32 KB
  • 5 lip 11 16:25
Vicente Juan Masip, zwany Juan de Juanes "Pogrzeb św. Szczepana", olej na desce, ok. 1564 Muzeum Prado, Madryt

Święty Szczepan był pierwszym chrześcijańskim męczennikiem. Nauczał w Jerozolimie. Czytamy o nim w Dziejach Apostolskich: „Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu” (Dz 6,8). Oskarżony przez Sanhedryn o bluźnierstwo został ukamienowany w 36 roku. Juan de Juanes przedstawia scenę pogrzebu, zainspirowaną innym zdaniem z Dziejów Apostolskich: „Szczepana zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem” (Dz 8,2). Obraz odpowiada na typowe dla renesansu oczekiwania pokazywania tylko rzeczy pięknych. Zmarły Święty jest ubrany we wspaniałą szatę, a jedynym znakiem ukamienowania są ledwo widoczne strużki krwi na głowie. Wśród ośmiu osób, składających Szczepana do grobu, jest jedna, która sprawia wrażenie „wklejonej” z zupełnie innego obrazu. Mężczyzna drugi z lewej, odziany na czarno, jest jedynym, który nie rozpacza i jedynym, który patrzy wprost na widza. Widać wyraźnie, że nie jest uczestnikiem sceny, lecz widzem, tak jak my. Długo sądzono, że to autoportret artysty. Dopiero niedawno uczeni zidentyfikowali tę postać jako sponsora obrazu. To patrycjusz z Walencji, don Juan de Aguiló. Finansował on namalowanie dla miejscowego kościoła św. Szczepana (San Esteban) nie tylko tego dzieła, ale także czterech innych z życia Świętego: „Kazanie w synagodze”, „Oskarżenie o bluźnierstwo”, „Prowadzenie na egzekucję”, „Męczeństwo św. Szczepana”. Na początku XIX wieku wszystkie dzieła kupił król Hiszpanii Karol IV. Z królewskiej kolekcji dostały się one do Muzeum Prado.
  • 19 KB
  • 5 lip 11 16:25
Petrus Chri stus. „Boże Narodzenie”, olej na desce, ok. 1445, Narodowa Galeria Sztuki, Waszyngton

Wejście do betlejemskiej stajenki prowadzi przez wspaniały, marmurowy, rzeźbiony portal? Nie, przecież widać wyraźnie, że stajenka ma dziurawe ściany i dach. To raczej my, widzowie, patrzymy na narodzenie Pana przez portal naszego świata. Świata, w którym od początku istnienia ludzkości rządzi grzech. Informują o tym rzeźby wymalowane przez artystę na tym fikcyjnym portalu. Warto się im przyjrzeć. Z obu stron stoją Adam i Ewa, co przypomina nam o grzechu pierworodnym. Ewa nawet trzyma w ręce jabłko. Nad pierwszymi rodzicami na łuku widzimy sceny wygnania z raju i ich późniejszego życia, naznaczonego cierpieniem i pracą. Jest także scena zamordowania Abla przez Kaina. Nawet malowane płaskorzeźby w górnych narożnikach, wydawałoby się czysto dekoracyjne, mają znaczenie symbolicznie. Dwaj wojownicy rwący się do walki przypominają o tym, że to grzech zwrócił ludzi przeciwko sobie. Tymczasem w środku znajdujemy zapowiedź odkupienia. Właśnie narodził się Jezus. Leży nagi na rąbku sukni swej Matki. Adorują Go Maryja, Józef i aniołowie. Józef wyraźnie pokazuje, że mamy do czynienia ze świętym miejscem. Zdjął z głowy kapelusz, a z nóg zrzucił chodaki. Widzimy je namalowane przed jego lekko pochyloną sylwetką. I jest na tym obrazie jeszcze jeden świat, świat spokojnej niderlandzkiej wsi. Chłopi rozmawiający ze sobą, opierający się o mur stajenki, patrzą do jej wnętrza, nie rozumiejąc, że stało się coś ważnego, niezwykłego. Jeszcze nie pojęli tego, co już wiemy my, spoglądający na narodzenie Zbawiciela przez portal przypominający nam o grzechach ludzkości.
  • 27 KB
  • 5 lip 11 16:24
Giovanni Antonio Boltraffio, „Matka Boża z Dzieciątkiem, św. Janem Chrzcicielem i św. Sebastianem”, olej na desce, 1500, Luwr, Paryż

Matka Boża i Dzieciątko patrzą na nas z obrazu. Jezus wyciąga rączkę w geście błogosławieństwa. To zwykła scena. Niezwykłe wrażenie robią natomiast czterej mężczyźni otaczający Maryję i Jej Syna. Dwaj klęczący są ubrani w renesansowe stroje, jeden ze stojących jest niemal nagi, a drugiego okrywa zwierzęca skóra. Mimo to stanowią jednolitą, zwartą grupę. Łączy ich wyraźne zwrócenie się w kierunku Zbawiciela i Jego Matki. Stojący z lewej strony mężczyzna to oczywiście św. Jan Chrzciciel. Pełni on tu ważną rolę osoby przypominającej o misji, którą ma do wypełnienia Jezus. Palcem prawej ręki pokazuje więc na Niego, a jednocześnie na krzyż, który trzyma w lewej ręce. Drugi stojący mężczyzna to św. Sebastian. Był on rzymskim żołnierzem, zamęczonym strzałami z łuku za wyznawanie chrześcijaństwa. Zwykle przedstawiano go przywiązanego do drzewa i obnażonego, z ranami zadanymi przez strzały. Tak też namalował go Boltraffio. Sebastian był patronem w chorobach zakaźnych i cieszył się dużym kultem. Znalazł się na obrazie, bo fundatorzy dzieła uważali go za swojego patrona. Klęczący mężczyźni to właśnie fundatorzy. Z lewej Giacomo Marchione de Pandolfi da Casio, a z prawej jego syn – Girolamo. Girolamo był poetą, więc Boltraffio ozdobił jego skronie wieńcem laurowym, nadawanym wówczas honorowo wybitnym literatom. Obraz został namalowany do ufundowanej przez rodzinę Casio kaplicy w kościele Santa Maria della Misericordia koło Bolonii. Boltraffio uważany jest za najwybitniejszego ucznia Leonarda da Vinci. Według starej tradycji, aniołka przygrywającego u góry całej scenie namalował dla swojego ucznia sam mistrz.
  • 14 KB
  • 5 lip 11 16:24
Joachim Patinir, „Krajobraz ze św. Janem Chrzcicielem nauczającym”, olej na desce, ok. 1515–1518, Królewskie Muzeum Sztuk Pięknych, Bruksela

Postać nauczającego Jana Chrzciciela i grupkę zasłuchanych w jego słowa osób widzimy z bardzo daleka. Wydają się ginąć w namalowanym z rozmachem pejzażu. W dodatku artysta umieścił punkt widzenia odbiorcy dość wysoko. Patrząc na namalowaną scenę, czujemy się, jakbyśmy stali na wzgórzu. To zachęca, by zwrócić uwagę bardziej na krajobraz niż na ludzi. Nie jest to zabieg przypadkowy. Jan Chrzciciel mówił swoim słuchaczom rzeczy ważne. „Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 3,2) – nawoływał. Zapowiadał nadejście Mesjasza. Patinir zastosował więc ciekawy zabieg: istotę przesłania Jana Chrzciciela zawarł w sposób symboliczny w krajobrazie otaczającym świętego i jego słuchaczy. Po prawej stronie widzimy rzekę. To Jordan, w którym Jan chrzcił ludzi. Na brzegu rzeki artysta namalował bardzo małą sylwetkę człowieka, a nieco dalej jeszcze mniejszą scenę chrztu w rzece. To postać nadchodzącego Chrystusa i Jego chrzest. Na pierwszym planie z lewej strony stoi wielkie uschnięte drzewo, od dołu oplecione winoroślą. Symbolizuje ono biblijne drzewo życia, według legendy uschnięte po grzechu Adama i Ewy. Winorośl owijająca się wokół tego drzewa jest zapowiedzią przezwyciężenia grzechu pierworodnego dzięki ofierze Chrystusa, bowiem Ojcowie Kościoła, wykorzystując grę łacińskich słów vitis (wino) i vita (życie), identyfikowali drzewo życia z winoroślą. Poza tym winorośl symbolizuje przeistoczenie wina w krew Zbawiciela w sakramencie Eucharystii. To, co mówi Jan, czytamy więc od prawej strony do lewej, oglądając kolejno chrzest Jezusa, Jego nadejście, czyli rozpoczęcie publicznej działalności i wyrażoną symbolicznie ofiarę.
  • 16 KB
  • 5 lip 11 16:24
Robert Campin, „Święta Barbara”,część tryptyku,, olej na desce, 1438 Muzeum Prado, Madryt

Pozornie to zwykła scenka rodzajowa. Młoda kobieta siedzi na ławie w schludnie urządzonym pokoju. Jest pogrążona w lekturze. Na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na to, że widzimy św. Barbarę. Ale dla ludzi w XV w. było oczywiste, że zarówno biały ręcznik wiszący przy ścianie na środku obrazu, jak i lilia we flakonie z lewej strony oznaczają czystość. Najważniejszy atrybut św. Barbary artysta umieścił jednak najdalej. Przez otwarte okno na horyzoncie widać wieżę. Barbara (zm. 306) była córką Dioskura, poganina z Nikomedii lub Heliopolis w Bitynii. Została przez ojca uwięziona w wieży, a następnie ścięta za wyznawanie chrześcijaństwa. Campin umiejętnie naprowadza widza na ten symbol. Jasność bijąca z otwartego okna skłania, by tam popatrzeć. Oko widza kierują również pieczołowicie namalowane belki stropowe, biegnące w kierunku okna. W tę stronę prowadzi zresztą większość linii sprzętów znajdujących się w pokoju. „Święta Barbara” jest uważana za jedno z lepszych dzieł Campina. Podziw budzi zarówno precyzja rysunku, jak i umiejętne skontrastowanie zimnego światła naturalnego z okna i ciepłego, bijącego z kominka. Cała kompozycja skierowana jest w lewą stronę. W tym kierunku zwrócona też jest postać Świętej. Obraz został tak namalowany, ponieważ pierwotnie był bocznym skrzydłem tryptyku ołtarzowego, którego środkowa część zaginęła. Zachowało się natomiast drugie skrzydło. Przedstawia św. Jana Chrzciciela oraz fundatora tryptyku – Heinricha von Werl – teologa rodem z Kolonii, mieszkającego w Bazylei.
  • 17 KB
  • 5 lip 11 16:24
Duccio di Buoninsegna, Powołanie apostołów Piotra i Andrzeja, tempera na desce, 1308–1311, National Gallery of Art, Waszyngton

Oglądamy scenę z Ewangelii według św. Mateusza: „Gdy [Jezus] przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: »Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi«. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim” (Mt 4,18–20). Jesteśmy więc świadkami powołania pierwszych Apostołów, jednej z tych chwil, które zadecydowały o powstaniu Kościoła. Najważniejsza postać na obrazie – Jezus – stoi z boku i wyciąga rękę do skromnych rybaków. W centrum natomiast znajdują się kandydaci na pierwszych Apostołów. Artysta chciał bowiem, by nasza uwaga skupiła się przede wszystkim na nich. Piotr (w błękitnej tunice) już chyba podjął decyzję: patrzy w kierunku Jezusa, odpowiada gestem ręki na Jego gest. Jego brat Andrzej jest poważny i zamyślony. Wie, że zgoda oznacza zmianę wszystkiego. Nie tylko dotychczasowego trybu życia, ale także sposobu patrzenia na świat. Obaj rybacy trzymają sieć pełną ryb. Duccio di Buoninsegna nawiązuje do Ewangelii według św. Łukasza, w której scena powołania pierwszych Apostołów jest bardziej rozbudowana. Przez całą noc nic nie złowili, mimo to Chrystus kazał im znów rzucić sieci. Wielki połów przekonał ich ostatecznie. Piotr i Andrzej nie patrzą jednak na ryby w sieci. Piotr spogląda na Jezusa, z którym teraz ich losy zostaną już na zawsze związane. Andrzej patrzy na nas, oglądających ten obraz. Tak jakby słyszał słowa Jezusa: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5,10). Scena rozgrywa się przy brzegu Jeziora Galilejskiego, ale artysta nie namalował w tle krajobrazu. Zgodnie ze średniowieczną tradycją zastosował złote tło. Kolor złoty symbolizował świętość.
  • 20 KB
  • 5 lip 11 16:24
Tiziano Vecellio, Ofiarowanie Maryi w świątyni, olej na płótnie, 1534–1538, Galleria dell’Accademia, Wenecja

W roku 1534 Tycjan otrzymał bardzo prestiżowe zamówienie. Czcigodni obywatele Wenecji, zrzeszeni w la Scuola Grande di Santa Maria della Caritŕ, poprosili artystę o namalowanie do swej głównej sali spotkań wielkiej sceny ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Na malowidle mieli zostać uwiecznieni dostojni fundatorzy. Obraz był dostosowany rozmiarami do ścian i wyposażenia sali, stąd jego nietypowy kształt. Dzieło do dziś znajduje się w tym samym miejscu, tylko budynek Scuoli stał się w tym czasie muzeum. Scuole, instytucje charakterystyczne dla Wenecji, były bractwami osób świeckich, zakładanymi przez franciszkanów i dominikanów. Członkowie scuoli, pochodzący z najzamożniejszych warstw społecznych, finansowali przedsięwzięcia charytatywne. Scuola Grande di Santa Maria della Caritŕ była najstarszą (powstała w 1260 r.) i jedną z największych. Fundatorzy obrazu zostali przedstawieni z lewej strony, jako grupa osób przyglądających się ofiarowaniu. Maryja idzie sama po schodach. Artysta namalował ją na podeście, by była lepiej widoczna. Dodatkowo otoczył całą jej postać złocistą poświatą – symbolem świętości. W drzwiach świątyni czeka już na nią kapłan. O ofiarowaniu Maryi w świątyni jerozolimskiej mówią tylko apokryfy (pisma nie uznane za natchnione i nieomylne, i nie włączone do Biblii). Według nich, rodzice Niepokalanej, św. Anna i św. Joachim, przyprowadzili trzyletnią Maryję do świątyni, aby ofiarować Ją Bogu. Spory wśród historyków sztuki wywołuje postać kobieca z koszem jaj, siedząca pod schodami. Być może to zwykła scenka rodzajowa. Niektórzy doszukują się w niej jednak znaczenia symbolicznego. Jaja mogłyby oznaczać odrodzenie życia za sprawą Jezusa, zapowiedziane już wiele lat wcześniej jako część losu Maryi
  • 42 KB
  • 5 lip 11 16:23
Autor nieznany, Paryska Apokalipsa, tkanina, ok. 1400, Biblioteka Narodowa, Paryż

Dzieło ilustruje wizję z czwartego rozdziału Apokalipsy św. Jana. Apostoł, którego widzimy z lewej strony na dole, gdy z pomocą anioła wychodzi po schodach, jest świadkiem niezwykłej sceny. „A oto w niebie stał tron i na tronie [ktoś] zasiadał. A Zasiadający był podobny z wyglądu do jaspisu (…)” (Ap 4,2–3). Osoba zasiadająca na tronie to Bóg Ojciec. Wraz z tronem otoczony jest podtrzymywaną przez anioła mandorlą, czyli olbrzymią aureolą o owalnym kształcie, obejmującą całą postać. Bóg trzyma królewskie berło, a Jego stopy spoczywają na kuli ziemskiej, co symbolizuje Boskie panowanie nad światem. „(…) a w środku tronu i dokoła tronu cztery Zwierzęta pełne oczu z przodu i z tyłu: Zwierzę pierwsze podobne do lwa, Zwierzę drugie podobne do wołu, Zwierzę trzecie mające twarz jak gdyby ludzką i Zwierzę czwarte podobne do orła w locie. Cztery Zwierzęta – a każde z nich ma po sześć skrzydeł (…)” (Ap 4,6–8). Anonimowy artysta wiernie przedstawił postaci opisane w Apokalipsie. Według niektórych interpretacji są to symbole czterech Ewangelistów. Lew bardzo często w sztuce towarzyszy św. Markowi, wół – Łukaszowi, anioł – Mateuszowi, a orzeł – Janowi. Nad tronem, u góry, wisi siedem lamp, o których wspomina św. Jan: „(…) i płonie przed tronem siedem lamp ognistych, które są siedmiu Duchami Boga” (Ap 4,5). To symbol Ducha Świętego. Po obu stronach mandorli i tronu widzimy osoby nazwane przez św. Jana Starcami. To Patriarchowie ze Starego Testamentu i Apostołowie. Oddają oni cześć Bogu, klęcząc lub grając na instrumentach muzycznych. Poniżej mandorli i Starców dostrzegamy wodę. „Przed tronem – niby szklane morze podobne do kryształu” (Ap 4,6) – pisze św. Jan. Morze symbolizuje odległość Stwórcy od stworzenia, podkreśla jeszcze bardziej Jego świętość i chwałę. Wielkość tej chwały chciał przede wszystkim pokazać anonimowy twórca „Paryskiej Apokalipsy”.
  • 28 KB
  • 5 lip 11 16:23
Jan van Eyck, Sąd Ostateczny, olej na desce przeniesiony na płótno, 1420–1425, Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork

Potworna postać kościotrupa z rozłożonymi skrzydłami nietoperza dzieli obraz na dwie połowy. Górna to miejsce blisko Boga, gdzie trafiają sprawiedliwi. Dolna to otchłań. Tam wpadają potępieni. Centralne miejsce w górnej części zajmuje Chrystus. Artysta mocno przypomina o Jego śmierci na krzyżu, dzięki której stało się możliwe zmartwychwstanie i zbawienie ludzi. Dlatego dwaj aniołowie za Jezusem trzymają krzyż, a dwaj inni atrybuty męki Pańskiej: włócznię, koronę cierniową, gąbkę z octem… Na ciele Jezusa złocistym światłem promieniują rany po gwoździach na rękach i nogach oraz rana w boku zadana włócznią. Po bokach aniołowie ogłaszają trąbieniem czas sądu. Przy Jezusie klęczą Jego Matka oraz św. Jan Chrzciciel, wstawiając się za ludźmi. Poniżej znajdują się zbawieni. Centralne miejsce na ławach zajmują Apostołowie. Na pierwszym planie widzimy najdostojniejszych spośród zmartwychwstałych: duchownych z lewej, monarchów i arystokratów z prawej. Wita ich jeden z aniołów, podczas gdy drugi dyryguje chórem. W niebie panuje idealny porządek. Piekło pogrążone jest w chaosie. Potępieni spadają tam głowami w dół i od razu porywani są przez ogromne węże i inne bestie. Artysta również wśród potępionych nie zawahał się namalować kilku osób w mitrach i kardynalskich kapeluszach. Na skrzydłach kościotrupa – diabła stoi św. Michał Archanioł w zbroi, zamierzając się na niego mieczem. Na środku widzimy cienką warstwę ziemi i podnoszących się z grobów bezbronnych, nagich ludzi. Wyciągają ręce ku niebu. Czy zostaną zbawieni? Obraz ma bardzo nietypowy kształt. To dlatego, że stanowił boczne skrzydło tryptyku. Część główna została skradziona w XIX wieku.
  • 27 KB
  • 5 lip 11 16:23
Albrecht Dürer, Wszyscy święci, olej na desce, 1511, Kunsthistorisches Museum, Wiedeń

Mieszczanin z Norymbergi, Matthäus Landauer zamówił u Albrechta Dürera obraz do kaplicy Wszystkich Świętych w Szpitalu Dwunastu Braci. Powstało malowidło przedstawiające około setki postaci. Mimo to nie mamy wrażenia chaosu. Wszystko dzięki kunsztownej kompozycji dzieła. Artysta namalował świętych adorujących Trójcę Przenajświętszą. Na lewo od Chrystusa klęczy Maryja, na prawo – św. Jan Chrzciciel, a za plecami Matki Bożej stoi św. Jan Ewangelista. Te tradycyjnie przedstawiane w scenach Ukrzyżowania osoby znajdują się na czele świętych oddających cześć Trójcy. Za Janem Chrzcicielem Dürer namalował osoby ze Starego Testamentu. Łatwo rozpoznać króla Dawida z harfą i Mojżesza z tablicami przykazań. Natomiast obok Maryi klęczą męczennice, trzymające w rękach palmy męczeństwa. Pierwsza z prawej św. Agnieszka z barankiem, obok św. Dorota z koszem. Po lewej stronie Matki Bożej rozpoznajemy św. Katarzynę Aleksandryjską z kołem i mieczem. Poniżej widzimy grupę ludzi dążących do świętości. Reprezentują oni wszystkie stany: duchowieństwo, szlachtę, mieszczaństwo i chłopstwo. Artysta sportretował kilka osób. Na pierwszym planie znajdują się papież Juliusz II (w tiarze na głowie) i cesarz Maksymilian I (w koronie). Z lewej strony artysta umieścił fundatora dzieła. Matthäus Landauer to starzec w czarnym płaszczu z długimi siwymi włosami i siwą brodą. Po prawej stronie wyróżnia się jego zięć Wilhelm Haller, rycerz w złocistej zbroi. Na samym dole widzimy krajobraz jeziora Garda we Włoszech i samotną sylwetkę człowieka. To sam Albrecht Dürer, podtrzymujący tablicę informującą nas, kto i kiedy namalował tę piękną wizję. ALBERTVS DVRER NORICVS FACIEBAT ANNO A VIRGINIS PARTV[M] 1511 (Albrecht Dürer malował w Norymberdze w roku 1511 od porodu Dziewicy).
  • 24 KB
  • 5 lip 11 14:58
Tycjan (Tiziano Vecellio), Adam i Ewa, olej na płótnie, ok. 1550, Muzeum Prado (Madryt)

Wtedy rzekł wąż do niewiasty: „(…) wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”. Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. (Rdz 3,4–6). Pozornie dzieło Tycjana ujmuje temat grzechu pierworodnego w sposób konwencjonalny. Postacie Adama i Ewy znajdują się z dwóch stron drzewa wiadomości dobrego i złego. Ewa bierze do ręki owoc podany jej przez węża. Artysta z Wenecji namalował jednak węża inaczej niż wcześniejsi twórcy. Wąż przybiera na jego obrazie kształty dziecka, ma ludzką głowę i rękę. W nowy sposób Tycjan namalował również Adama. Jego przechylone, jakby odsuwające się od drzewa, ciało wyraża niepokój i napięcie. Lewą ręką wyraźnie próbuje powstrzymać Ewę, która wydaje się tego gestu nie zauważać. Tycjan jest uważany za najwybitniejszego przedstawiciela tzw. szkoły weneckiej w malarstwie. Tworzył jednak nie tylko w Wenecji. Był nadwornym malarzem cesarza Karola V i na jego zamówienie pracował również w Bolonii, Rzymie i Augsburgu. Jego twórczość w znacznym stopniu wpłynęła na rozwój malarstwa XVII w. Peter Paul Rubens tak podziwiał Tycjana, że skopiował kilka jego dzieł, m.in. właśnie „Adama i Ewę”.
  • 18 KB
  • 5 lip 11 14:58
Frans Hals, "Św. Łukasz", olej na płótnie, ok. 1625 r., Muzeum Sztuki Zachodniej i Wschodniej, Odessa

Zwykły człowiek, w ubogich szatach, wyglądający bardziej na skromnego rolnika niż na intelektualistę. Tak czasem w epoce baroku malowano Ewangelistów, aby podkreślić, że napisane przez nich Ewangelie nigdy by nie powstały bez inspiracji Boga. U boku Ewangelisty nie widzimy jednak podpowiadającego mu anioła, lecz… byczy łeb. Właśnie ten byczy łeb pozwala rozpoznać przedstawionego mężczyznę jako ewangelistę Łukasza. To dlatego, że jego Ewangelia rozpoczyna się od zjawienia się archanioła Gabriela kapłanowi Zachariaszowi w świątyni jerozolimskiej. W świątyni zaś składano Bogu w ofierze m.in. woły. Bardzo tajemnicze były losy tego obrazu. Wiadomo, że Frans Hals namalował około 1625 roku cztery płótna przedstawiające Ewangelistów, wszystkie jednak zaginęły. Dopiero w 1760 roku pojawiły się na aukcji Gerarda Hoeta w Hadze. Kupił jeza 120 florenów niejaki Yver, który w 1771 roku wystawił je na kolejną aukcję. Obrazy kupiła wówczas caryca Rosji Katarzyna II. 20 marca 1812 roku car Aleksander I przekazał je jednemu z kościołów na Krymie, po czym, w tajemniczy sposób, wszystkie dzieła znów znikły. Dopiero w 1960 roku historyk sztuki Irina Link ustaliła, że w muzeum w Odessie znajdują się dwa z zaginionych półtora wieku wcześniej płócien Fransa Halsa. Dzięki byczej głowie udało się ustalić, że jeden z tych portretów przedstawia św. Łukasza.
  • 23 KB
  • 5 lip 11 14:58
Johann Karl Loth, Dobry Samarytanin, olej na płótnie, ok. 1676 r., Muzeum Sztuki hrabiego von Schönborn, Pommersfelden

Obrazy były czasami małymi traktatami pedagogicznymi, malowanymi na zamówienie rodziców dla ich dzieci. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie z Ewangelii św. Łukasza znakomicie się na taki traktat nadawała. Jezus opowiedział uczonym w Piśmie o człowieku napadniętym, okradzionym i pobitym przez złoczyńców na drodze z Jerycha do Jerozolimy. Po napadzie przechodzili tą drogą kapłan, a potem lewita (duchowny niższego stopnia). Przeszli obok rannego mężczyzny i nie udzielili mu pomocy. Dopiero kolejny podróżny, mieszkaniec Samarii, zatrzymał się i zaopiekował nieszczęsnym. Obraz niemieckiego artysty, tworzącego prawie przez całe życie w Wenecji, Johanna Karla Lotha, ilustruje tę przypowieść. Na pierwszym planie widzimy Samarytanina, czule pielęgnującego rannego, nieprzytomnego mężczyznę. W lewej ręce trzyma on naczynie z oliwą, prawą ręką przemywa rany pobitego. W tle z prawej strony artysta namalował spokojnie odchodzących kapłana i lewitę. Ale na obrazie jest ktoś jeszcze – dwie osoby, o których przypowieść nie wspomina. Za rannym stoi mężczyzna, zwracający się twarzą w kierunku pogrążonego w półmroku chłopca. Nie wiadomo, kim są ci ludzie. Przypomina się jednak zakończenie przypowieści. Jezus powiedział do uczonego w Piśmie: „Idź, i ty czyń podobnie!” (Łk 10, 37). Mężczyzna zdaje się powtarzać te słowa pod adresem chłopca. Być może są to fundator dzieła i jego syn.
  • 23 KB
  • 5 lip 11 14:58
Giotto di Bondone, Wypędzenie demonów z Arezzo, fresk, 1297–1299, bazylika św. Franciszka, Asyż

Na początku XIII wieku miasta włoskie włączyły się do rywalizacji między cesarstwem a papiestwem. Powstały dwa stronnictwa. Zwolenników cesarskiej dynastii Hohenstauffów zwano gibelinami, a ich przeciwników gwelfami. Arezzo, piękne miasto w Toskanii, które poparło gibelinów, przegrało w 1226 roku wojnę z sąsiednią Florencją. Zwycięzcy nałożyli na pokonanych wysokie podatki, zwalniając jednak z opłat swoich miejscowych sojuszników, czyli gwelfów. Ta nierówność spowodowała wkrótce w Arezzo wybuch wojny domowej. Podczas wojny działy się rzeczy straszne. Św. Franciszek, który przybył w okolice miasta w tym burzliwym czasie, dostrzegł nad Arezzo demony. Poprosił Sylwestra, brata z utworzonego przez siebie zakonu, o pomoc w przepędzeniu sił zła. Giotto utrwalił tę scenę na jednym spośród 28 fresków w bazylice św. Franciszka w Asyżu. Na środku obrazu widzimy Sylwestra, jak zdecydowanym ruchem ręki nakazuje demonom opuścić Arezzo. Egzorcyzm był skuteczny. Siedem demonów odlatuje w popłochu. Franciszek, skromnie schowany za plecami Sylwestra, pokornie się modli. Do miasta wkracza normalność – w bramach pojawiają się uspokojeni mieszkańcy. To wielki triumf świętego. Ale nie tylko jego. Nieprzypadkowo Franciszek modli się na tle bazyliki San Donato. Świątynia symbolizuje tu całą wspólnotę wiernych. Zakończenie wojny domowej i przywrócenie moralności w mieście to zwycięstwo Kościoła.
Zgodnie ze średniowieczną tradycją malarską, najważniejsze osoby i rzeczy są większe od tych mniej ważnych. Dlatego postacie Sylwestra i Franciszka są tak duże, a bazylika San Donato wyższa niż całe Arezzo.
  • 40 KB
  • 5 lip 11 14:57
Juan de la Abadía, „Archanioł Michał”, tempera na desce, ok. 1490, Muzeum Narodowe Sztuki Katalońskiej, Barcelona

Wszak waszmości Michał na imię? – pyta Kmicic w „Potopie” Henryka Sienkiewicza. – Właściwie to ja jestem Jerzy Michał, ale że święty Jerzy smoka tylko roztratował, a święty Michał całemu komunikowi niebieskiemu przewodzi i tyle już nad piekielnymi chorągwiami odniósł wiktoryj, przeto jego wolę mieć za patrona – odpowiada Wołodyjowski. Św. Michał Archanioł jako patron rycerzy cieszył się dawniej ogromnym kultem. Bardzo często przedstawiano go jako osobę, której Chrystus poleca na Sądzie Ostatecznym ważyć dobre i złe uczynki dusz. Tak właśnie namalował go Juan de la Abadía, malarz z miasta Huesca w Aragonii. Archanioł, w rycerskiej zbroi, trzyma w lewej ręce wagę. Purpurowy płaszcz na ramionach symbolizuje dostojeństwo. Na prawej szali wagi dobre uczynki w białej szacie oznaczającej niewinność, są „podtrzymywane” przez anioła. Na lewej – złe uczynki widzimy odarte z szaty niewinności. Rękę po nie wyciąga diabeł. Na razie nie wiadomo, co przeważy: dobro czy zło – anioł czy diabeł? Dobre i złe uczynki się równoważą, obie szale znajdują się na tym samym poziomie. Ale Bóg jest miłosierny. Chce ratować człowieka. Archanioł nie pozostaje więc bierny. Uważnie spogląda na zbliżającego się do wagi diabła i trzymaną w prawej ręce włócznię kieruje w jego stronę. Za chwilę dźgnie demona i nie pozwoli mu zabrać duszy do piekła.
  • 14 KB
  • 5 lip 11 14:57
Nicolas Poussin, Krajobraz ze św. Mateuszem i Aniołem, olej na płótnie, ok. 1645 r., Muzeum Miejskie, Berlin

Każdy z czterech Ewangelistów ma swój symbol: Jan – orła, Marek – lwa, Łukasz – byka, a Mateusz – anioła. W tym ostatnim przypadku to nawiązanie do początku Ewangelii św. Mateusza. Po przedstawieniu genealogii Jezusa opisuje ona bowiem pojawienie się anioła św. Józefowi (Mt 1,20). Artyści wykorzystywali ten symbol zwykle do pokazania, że powstanie Ewangelii inspirował Bóg. Anioł na obrazach przedstawiających Mateusza podpowiada więc Ewangeliście, co powinien napisać. Taka sugestia jest wyraźnie zawarta również w dziele Poussina. Siedzący na kamieniu św. Mateusz patrzy na stojącego obok anioła, który udziela mu wskazówek. Tak samo przedstawiało tę scenę wielu malarzy, a jednak obraz Poussina można nazwać nowatorskim. Francuski artysta zerwał bowiem z tradycją malowania krajobrazu jako nic nieznaczącego tła. Mateusz i anioł zostali namalowani w konkretnej okolicy. Artysta wybrał dolinę Tybru w Aqua Acetosa, niedaleko Rzymu. Wiadomo, że Mateusz nigdy tam nie był. Chodziło jednak nie o pokazanie tego miejsca, lecz o wzbogacenie przesłania dzieła o symbole zawarte w pejzażu. Ewangelista i anioł są otoczeni rumowiskiem starożytnych budowli. Są to w większości postumenty i fragmenty kolumn, na których pierwotnie stały zapewne figury, być może pogańskich bogów. Ewangelia powstaje na gruzach starego świata, który odszedł w przeszłość. To chwila przełomowa, oznacza powstanie czegoś nowego – to najważniejsze przesłanie, jakie płynie z obrazu Poussina. Obraz zamówił u artysty Gian Maria Roscioli, sekretarz papieża Urbana VIII. Miał być częścią cyklu przedstawiającego czterech Ewangelistów. Realizację zamówienia przerwała śmierć papieża. Poussin zdążył namalować jeszcze tylko „Krajobraz ze św. Janem na Patmos”.
  • 33 KB
  • 5 lip 11 14:57
Paolo Caliari, zwany Veronese. Wizja św. Heleny, olej na płótnie, ok. 1580 Muzea Watykańskie

Matka cesarza Konstantyna Wielkiego, Flavia Julia Helena, była głęboko wierzącą chrześcijanką. W 326 roku przyjechała do Jerozolimy odnaleźć krzyż, na którym zmarł Chrystus. Jej wyprawa została uwieńczona powodzeniem. Odnalezienie krzyża trzy stulecia po śmierci Jezusa wydawało się niemożliwe bez pomocy Opatrzności. Aby podkreślić cudowny charakter odkrycia, tradycyjnie przypisywano Helenie objawienie prywatne w przededniu podjęcia pielgrzymki do Ziemi Świętej. Cesarzowa przez sen zobaczyła krzyż niesiony przez aniołów. Miało ją to skłonić do podjęcia poszukiwań. Tradycja o śnie Heleny nawiązuje do wcześniejszego o 14 lat snu Konstantyna Wielkiego. W nocy poprzedzającej rozstrzygającą bitwę na Mulwijskim Moście, pomiędzy Konstantynem a jego rywalem do tronu cesarskiego Maksencjuszem, synowi Heleny przyśnił się świecący krzyż z napisem „In hoc signo vinces” (pod tym znakiem zwyciężysz). Jego żołnierze przystąpili do zwycięskiej bitwy pod znakiem krzyża, a rok później cesarz przyznał chrześcijanom wolność wyznania. Św. Helena wyjeżdżając do Jerozolimy, miała już prawie 80 lat. Veronese przedstawił ją jednak jako młodą piękną kobietę. Senne widzenie – aniołek z krzyżem – jest na obrazie tak samo realne jak postać drzemiącej Heleny. Artysta namalował ją w koronie na głowie i cesarskim, purpurowym płaszczu na ramionach. Chciał w ten sposób podkreślić związek między treścią snu a ważnymi dla państwa decyzjami, podejmowanymi pod jego wpływem. Twarz świętej skierowana jest mimowolnie w stronę wyśnionego krzyża.
  • 20 KB
  • 5 lip 11 14:56
Giotto di Bondone, Narodziny Maryi, fresk, 1304–06, Kaplica Scrovegni, Padwa

O narodzeniu Maryi Pismo Święte nie wspomina. Giotto oparł się więc na tzw. Protoewangelii Jakuba – jednym z apokryfów, to znaczy pism mówiących o czasach biblijnych, lecz nieuznanych przez Kościół za wiarygodne i natchnione. Na obrazie, wbrew pozorom, nie widzimy jednej sceny, lecz trzy kolejne, następujące po sobie, jak w komiksie. Pierwsza scena, z lewej strony, nawiązuje do słów, jakie św. Anna, matka Maryi, usłyszała od Juthine, swej służebnicy. Anna rozpaczała, bo długo nie mogła mieć dziecka. Nosiła z tego powodu żałobne szaty. Juthine namawiała ją, aby porzuciła żałobę i włożyła na głowę ozdobną przepaskę. W drzwiach domu widzimy Juthine, jak wręcza stojącej we wnętrzu Annie przepaskę. Anna porzuciła żałobę. Wkrótce Bóg wysłuchał jej prośby i urodziła córkę. W centrum obrazu widzimy, jak Juthine podaje dziecko Annie. Zamyka kompozycję trzecia scena, na dole obrazu. Jedna służąca pielęgnuje noworodka, a druga zwija przepaskę, która pojawiła się w pierwszej scenie i stała się znakiem radości macierzyństwa Anny. Artysta łączy w ten sposób poszczególne sceny, które razem stanowią opowieść dziejącą się w ciągu mniej więcej jednego roku. „Narodziny Maryi” to jeden z 53 fresków Giotta dekorujących ściany kaplicy Scrovegni. W zamyśle fundatora, bankiera z Padwy, Enrico Scrovegni, kaplica miała być „drogą do nieba” jego ojca Reginaldo, również bankiera. Reginaldo Scrovegni tak zasłynął swym lichwiarstwem, że nie chciano go pochować w poświęconej ziemi. Dante Alighieri umieścił go nawet w XVII kręgu piekła w swej „Boskiej komedii”. Syn, fundując wspaniale dekorowaną kaplicę, chciał więc odkupić winy ojca.
  • 46 KB
  • 5 lip 11 14:56
Vittore Carpaccio, Wizja św. Augustyna, olej na płótnie, 1502, Scuola di San Giorgio degli Schiavoni, Wenecja

Jak pokazać na obrazie głos? Vittore Carpaccio udziela bardzo malarskiej odpowiedzi na to pytanie: wszystko można pokazać za pomocą światła. Święty Augustyn i święty Hieronim, dwaj wielcy teolodzy i filozofowie, Ojcowie Kościoła, często ze sobą korespondowali. Pewnego dnia w roku 420, gdy Augustyn czytał list napisany przez Hieronima, nagle zaczął słyszeć jego głos. Hieronim przepowiadał swą rychłą śmierć. Na obrazie widzimy Augustyna, jak zadumany spogląda w okno. Głos wydaje się dochodzić właśnie stamtąd, wraz z jasnymi promieniami światła, wdzierającymi się do pracowni filozofa. Pod oknem (dość nisko, na wysokości ławy) artysta namalował klepsydrę, będącą symbolem przemijania. W ten sposób nawiązuje do słów, jakie Augustyn – w sposób cudowny – usłyszał od Hieronima. Dzieło jest częścią cyklu „Sceny z życia świętych Jerzego, Hieronima i Tryfona”. Carpaccio wyraźnie chciał jednak powiedzieć też coś o samym Augustynie, jednej z najważniejszych postaci w dziejach Kościoła. Na obrazie roi się więc od symboli, podkreślających znaczenie myśli Augustyna w historii chrześcijaństwa. Rozłożone wszędzie otwarte księgi oznaczają nieprzemijającą aktualność dzieła biskupa Hippony, który wywarł ogromny wpływ na późniejszą myśl teologiczną i filozoficzną. Augustyn odegrał też w IV–V w. wielką rolę w obronie Kościoła przed pelagianizmem i innymi odstępstwami. Dlatego Carpaccio na pierwszym planie namalował psa – symbol wierności. Podkreślił w ten sposób wierność Świętego Kościołowi. Takie samo znaczenie ma umieszczenie tiary i pastorału – oznak biskupiej godności Augustyna – pod figurą Chrystusa zmartwychwstałego w centrum obrazu.
  • 51 KB
  • 5 lip 11 14:55
Dosso Dossi "Św. Jan i św. Bartłomiej z donatorami", olej na desce, 1527 Narodowa Galeria Sztuki Dawnej, Rzym

W średniowieczu fundator obrazu był czasem na nim przedstawiany. Zwykle ukazywano go, jak pokornie klęczy przed wizerunkiem świętego. W czasach renesansu bogaci donatorzy nie byli już tak pokorni. Często nakazywali artyście, by namalował ich przy boku świętych, jak kogoś im równego. Na obrazie Dossiego widzimy dwóch Apostołów, a z lewej strony dwóch mężczyzn o dumnych twarzach, świadomych swego bogactwa i potęgi. Apostołów bardzo łatwo rozpoznać. Pierwszy z prawej to św. Bartłomiej. Ponieważ, według tradycji, przed śmiercią został żywcem obdarty ze skóry, jego atrybutem jest właśnie zdarta skóra. Bartłomiej trzyma ją na kolanach. Obok stoi św. Jan. Natchnione spojrzenie skierował w niebo, a jednocześnie zapisuje słowa Ewangelii. Aby nie pomylić go z innymi Ewangelistami, artysta umieścił u jego stóp kielich. W jednym z apokryfów (są to pisma o treści biblijnej, nieuznane za wiarygodne i natchnione) znajduje się legenda tłumacząca ten symbol. Według niej, Aristodemus, kapłan z pogańskiej świątyni Diany w Efezie, zmusił św. Jana do wypicia kielicha z trucizną. Apostoł uczynił znak krzyża, wypił i nic mu się nie stało.
  • 55 KB
  • 1 lip 11 18:12
Antonio Allegri, zwany Correggio, „Wniebowzięcie Maryi”, fresk, 1526–1530, Katedra Najświętszej Maryi Panny, Parma

Jesteśmy we wnętrzu katedry w Parmie. Patrzymy do góry i… mamy wrażenie jakby jakaś siła chciała nas unieść w kierunku rozświetlonego koła nieba. Skąd to wrażenie? Correggio wypełnił wnętrze kopuły mnóstwem postaci namalowanych w wielkich skrótach perspektywicznych oraz piętrzącymi się chmurami. Nie sposób skupić się na jednej osobie czy scenie, a całość tworzy iluzję spiralnego „korkociągu”, który „ciągnie” nas do góry. Ten fresk nosi tytuł „Wniebowzięcie Maryi”, ale niełatwo dostrzec na nim Matkę Bożą. Musimy się dobrze przyjrzeć. Znajdziemy Ją, jeśli skierujemy wzrok nieco poniżej złotego koła nieba, dokładnie w dół, tam gdzie jest najwięcej postaci. Zobaczymy Ją w purpurowej sukni, z narzuconym na ramiona niebieskim płaszczem. Aniołowie niosą Ją do nieba. W złotym kręgu u szczytu kopuły znajduje się jedna postać, którą zauważamy od razu. To Chrystus. Wyszedł naprzeciw swojej Matce, czeka na Nią. Artysta niewątpliwie chciał jednak powiedzieć coś więcej, dlatego Matki Bożej nie umieścił na pierwszym planie. Chrystus czeka bowiem nie tylko na Maryję, czeka na każdego z nas. Droga do nieba jest dla nas otwarta. Wcześniej znalazła się na niej Matka Boża, a także Apostołowie. Można dostrzec też Adama i Ewę, stojących po obu stronach Maryi, koło dłoni Jej rozłożonych rąk. Fresk z katedry w Parmie był bardzo nowatorski. To zapowiedź sztuki baroku, która miała nadejść dopiero za kilkadziesiąt lat. Twórca dzieła nazywał się Antonio Allegri, powszechnie jednak nazywano go Correggio, od nazwy małej miejscowości, z której pochodził.
  • 27 KB
  • 1 lip 11 18:12
Alessandro di Mariano Filipepi, zwany Sandro Botticelli „Przemienienie”, tempera na desce, ok. 1500 Galeria Pallavicini, Rzym

Jezus zaprowadził swych trzech uczniów, Piotra, Jakuba Starszego i Jana, na górę Tabor. „Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło” (Mt 17,2). Apostołowie, którzy jeszcze przed chwilą spali, budząc się, słyszą słowa: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” (Mt 17,5). Jezusowi towarzyszyli podczas Przemienienia dwaj prorocy, Mojżesz i Eliasz. Botticelli namalował ich nieco poniżej Zbawiciela, którego rozjaśniona i promieniejąca sylwetka dzięki temu wygląda tak, jakby unosiła się w powietrzu. Trzech Apostołów znajduje się na dole obrazu. Ich postaci są dwukrotnie mniejsze od Jezusa i proroków. Artysta chciał, by widz skupił się na głównej scenie Przemienienia, zastosował więc starą zasadę malarstwa średniowiecznego, by sceny i osoby ważniejsze malować jako większe. Na bocznych skrzydłach tryptyku znajdują się św. Augustyn (z prawej) i św. Hieronim (z lewej). Ojców Kościoła widzimy przy pracy. Przyglądają się pilnie Przemienieniu i zapisują w księgach swoje refleksje. Umieszczając ich na obrazie, artysta chciał podkreślić znaczenie teologiczne przedstawionej sceny. Można odnieść wrażenie, że Augustyn i Hieronim siedzą w tym samym pokoju, przedzielonym środkową sceną. Komnata ta symbolizuje cały Kościół jako wspólnotę, której centrum stanowi Chrystus. Podkreślenie jedności Kościoła miało ważne znaczenie na przełomie XV i XVI wieku, w przededniu pojawienia się reformacji.
  • 28 KB
  • 1 lip 11 18:12
Peter Paul Rubens "Cuda świętego Ignacego", olej na płótnie, 1617 Kunsthistorisches Museum, Wiedeń

W roku 1617 Rubens dostał zamówienie na dekorację nowego kościoła w Antwerpii, właśnie zbudowanego przez jezuitów. Zaprojektował 39 plafonów i dwa obrazy ołtarzowe. W ołtarzu głównym miał umieścić obraz poświęcony założycielowi zakonu, św. Ignacemu. Ignacy Loyola (hiszpańskie nazwisko: Iñigo López de Oñaz y Loyola) w roku 1609 został beatyfikowany. Trwały przygotowania do spodziewanej wkrótce kanonizacji. Dlatego jezuitom zależało, by artysta przedstawił scenę cudów dokonywanych za sprawą Ignacego. Pięć lat po namalowaniu obrazu, 22 maja 1622 roku, papież Grzegorz XV ogłosił Ignacego świętym. Widzimy więc założyciela zakonu jezuitów, w towarzystwie współbraci, jak ubrany w szaty liturgiczne wypędza złe duchy z opętanych. Przy stopniach ołtarza grupa ludzi przytrzymuje leżącego, niemal omdlałego, mężczyznę i wyrywającą się bladą kobietę o twarzach naznaczonych obłędem i cierpieniem. To, że chodzi o leczenie chorób ducha, a nie ciała, artysta pokazuje, malując u góry obrazu anioły przepędzające demony. Anioły umieścił nad głową świętego, a uciekające diabły na dalszym planie, z lewej strony. Rubens w kościele w Antwerpii zajął się nie tylko malowaniem. Zaprojektował cały wystrój świątyni, również architektoniczny. Dzięki temu mógł zadbać o zharmonizowanie obrazu z otoczeniem. Przedstawił więc św. Ignacego przed ołtarzem głównym tego właśnie kościoła, umieszczając na obrazie elementy architektury wnętrza świątyni, natomiast na ścianach nawy głównej malując następnych wiernych, obserwujących cuda dokonywane przez świętego. Niestety, w roku 1718 wnętrze kościoła spłonęło. „Cuda św. Ignacego” jednak ocalały i znajdują się obecnie w muzeum w Wiedniu.
  • 29 KB
  • 1 lip 11 18:12
Andrea del Sarto "Święty Jakub", olej na płótnie, 1528–1529 Galeria Uffizi, Florencja

Grób apostoła, św. Jakuba Większego, znajduje się od średniowiecza w Hiszpanii, w miejscowości, która otrzymała nazwę Santiago de Compostela. Na Półwyspie Iberyjskim trwały wówczas walki między chrześcijanami i muzułmanami. Rycerze chrześcijańscy, ruszając do boju, krzyczeli imię świętego, którego – z racji ewangelizowania przez niego Hiszpanii – uważali za patrona. Wołali w ludowej łacinie Sant Iacob (Święty Jakub), co wkrótce przeszło w Santiago. Z kolei Compostela pochodzi od łacińskich słów Campus Staelle (Pole gwiazdy). Według tradycji relikwie świętego znajdowały się w Hiszpanii już w VII wieku, ale zaginęły. Odnalazły się w 830 roku w cudowny sposób. Drogę do nich wskazywała gwiazda. Przez całe średniowiecze pielgrzymki do grobu św. Jakuba były niezwykle popularne. Santiago de Compostela stało się po Jerozolimie i Rzymie najważniejszym celem ówczesnych peregrynacji. Drogę do Santiago nazywano często Mleczną Drogą – w nawiązaniu do gwiazd, które miały wskazywać grób.
Nic więc dziwnego, że św. Jakub Większy był zwykle przedstawiany jako pielgrzym. Tak też namalował go Andrea del Sarto. Apostoł trzyma w ręku charakterystyczny kij. Drugą ręką dobrotliwie głaszcze dziecko, składające ręce do modlitwy. Aureola nad głową świętego przypomina, że nie mamy do czynienia ze zwykłym pielgrzymem. Kolor płaszcza pielgrzyma ma symboliczne znaczenie. Czerwień to barwa męcze nników. Św. Jakub poniósł śmierć męczeńską jako pierwszy z apostołów. W 44 roku został ścięty mieczem z rozkazu Heroda Agrypy I, wnuka Heroda I Wielkiego.
  • 31 KB
  • 1 lip 11 18:11
Jacopo Robusti, zwany Tintoretto, „Judyta i Holofernes”, olej na płótnie, ok. 1577–1578, Muzeum Prado, Madryt

Temat obrazu został zaczerpnięty z Księgi Judyty, wchodzącej w skład Starego Testamentu. Wojska asyryjskie pod dowództwem Holofernesa oblegały izraelskie miasto Betulia. Miasto było bliskie poddania się, z powodu głodu i dużych strat wśród obrońców. Zostało uratowane przez Judytę, wdowę po Manassesie. Odziana w bogate szaty Judyta udała się do obozu asyryjskiego. Holofernes przyjął ją w swoim namiocie i nakazał przygotować ucztę. Judyta pozostała w namiocie Holofernesa na noc, a gdy ten zasnął, obcięła mu mieczem głowę. Wojsko asyryjskie, pozbawione wodza, zmuszone było odstąpić od oblężenia.
Tintoretto namalował chwilę tuż po zabiciu wodza. Judyta nakrywa jego zwłoki leżące na łóżku, a jej służąca chowa głowę zabitego do torby. Zakrwawiony miecz Judyta pozostawiła na podeście łóżka. Tintoretto nazywany jest czasem weneckim Rubensem. Potrafił bowiem w mistrzowski sposób malować sceny dramatyczne i dynamiczne. Śmiało stosował skróty perspektywiczne. W „Judycie i Holofernesie” ciała wszystkich postaci są przechylone ukośnie w lewo. Linie te równoważone są przez prawą nogę klęczącej służącej, prawą rękę Holofernesa i ręce Judyty, skierowane ukośnie w prawą stronę. Stwarza to wrażenie ruchu i dynamiki. Jacopo Robusti był synem znanego w Wenecji rzemieślnika, farbiarza, trudniącego się barwieniem jedwabiu. Dlatego do artysty przylgnął przydomek Tintoretto (farbiarczyk).
  • 38 KB
  • 1 lip 11 18:11
Mistrz Martyrologium z Gerony, „Święty Benedykt”, tkanina, 1420 Muzeum Sztuk Pięknych, Budapeszt

Nie ma tu żadnego dramatu, nie jest to też ilustracja cudu. A jednak jesteśmy świadkami chwili niezwykłej, jednej z najważniejszych w historii Europy. Na środku siedzi mnich w habicie. W lewej ręce trzyma pastorał, a prawą podaje innym mnichom otwartą księgę. Tym zakonnikiem jest św. Benedykt z Nursji, a księga to reguła zakonna, którą opracował. Człowiek XXI wieku może się zdziwić: Co z tego, że napisał regułę, na której oparły się średniowieczne zakony? Czy to rzeczywiście takie ważne? Artysta w XV wieku nie miał takich wątpliwości, wiedział bowiem o czymś, o czym dziś pamiętają tylko historycy. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego nastąpił w Europie długotrwały regres kultury. Nawet stare rzymskie miasta obróciły się w ruinę. Jedynymi ośrodkami, w których rozwijała się kultura, były klasztory. Tylko klasztorne wspólnoty, zakładane w całej Europie, przywracały cywilizację tam, gdzie została zapomniana. Zakonnicy uprawiali ziemię, karczowali lasy, zakładali stawy rybne, budowali młyny, wprowadzali innowacje techniczne. A jednocześnie klasztory byli ośrodkami naukowymi. Tylko w klasztornych bibliotekach przetrwała myśl starożytnych. Sieć klasztorów tworzyła więc kulturę Europy, zarówno duchową, jak i materialną. Nieprzypadkowo więc św. Benedykt, ojciec europejskich wspólnot zakonnych, jest jednocześnie jednym z patronów Europy. Nie znamy imienia autora tkaniny z wizerunkiem Benedykta. Zwany jest Mistrzem Martyrologium z Gerony, od nazwy swego najsłynniejszego dzieła. Był Czechem, w tym też kraju powstała tkanina „Święty Benedykt”.
  • 21 KB
  • 1 lip 11 18:11
Peter Paul Rubens „Niewierność św. Tomasza”, olej na desce, 1613–1615, Koninklijk Museum, Antwerpia

O świętym Tomaszu Apostole mówi się czasem „niewierny Tomasz”. Oczywiście nie oznacza to, że był niewierny Jezusowi. Miał tylko zwykłe ludzkie wątpliwości, czy rzeczywiście pozostali apostołowie ujrzeli zmartwychwstałego Zbawiciela: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę” (J 20, 25) – mówił. Na obrazie Rubensa niedowiarkiem jest nie tylko Tomasz, wpatrujący się badawczo w ranę na dłoni Chrystusa. Artysta po prawej i lewej stronie Tomasza namalował dwóch innych apostołów. Jan, umiłowany uczeń Chrystusa, też przygląda się uważnie dłoni Pana, mimowolnie rozkładając ręce tak jak On. Wychylający się zza pleców Tomasza Piotr przypatruje się natomiast twarzy Zbawiciela, jakby zadawał sobie pytanie: „Czy to rzeczywiście Ty, Panie?”. Piotr i Jan też zatem nie są pewni swej wiary. Jezus ich za to nie potępia. Patrzy łagodnie na Jana, pełen ojcowskiej dobroci. Na bocznych skrzydłach tryptyku artysta namalował fundatora dzieła, bogatego mieszczanina z Antwerpii Nicolaasa Rockoxa, i jego małżonkę, Hiszpankę Adrianę Pérez. Dzieło było przeznaczone do ich kaplicy grobowej. Rockox był jednym z najlepszych klientów Rubensa. Na jego zamówienie powstały m.in. dwa słynne obrazy przechowywane dziś w madryckim Muzeum Prado: „Zdjęcie z krzyża” i „Pokłon Trzech Króli”
  • 29 KB
  • 1 lip 11 18:11
Leonardo da Vinci, „Św. Jan Chrzciciel”, olej na desce, 1513–1516, Luwr, Paryż

Tajemniczy uśmiech na delikatnej twarzy. Nikt tak nie malował świętego Jana Chrzciciela – ani wcześniej, ani później. Ten uśmiech jest jednak inny niż na słynnym obrazie „Mona Lisa”. Jan uśmiecha się pełniej, mocniej niż Gioconda. Jego twarz jest twarzą człowieka, który zna jakąś prawdę, napawającą go wewnętrznym spokojem i szczęściem. O tym, jaka to prawda, mówi nam gest prawej ręki Świętego. Leonardo kilka razy, w różnych okresach swego życia, malował Jana Chrzciciela. Bez względu na to, czy portretował dziecko, czy dorosłego mężczyznę, prawie zawsze układał ręce Świętego w ten sposób, by palec wskazujący pokazywał niebo. A tuż koło rąk zawsze umieszczał mały, symboliczny krzyżyk. „Zbawienie poprzez Jezusa i Jego śmierć na krzyżu” – mówi do nas uśmiechnięty Święty. Leonardo chciał uwagę widza skupić tylko i wyłącznie na tym wskazującym krzyż i niebo palcu oraz na uśmiechu potwierdzającym Dobrą Nowinę. Dlatego tło obrazu pogrążył w zupełnym mroku. Potem, w okresie baroku, powstawało wiele takich obrazów, ale w czasach Leonarda był to zabieg rewolucyjny. Twórcy renesansowi lubowali się w malowaniu wspaniałych krajobrazów. Wielki Leonardo zrezygnował nie tylko z tła. Oświetlił twarz i rękę Świętego nadnaturalnym światłem, umieszczając resztę sylwetki w cieniu. Nie zostawił widzowi wyboru. Musi, patrząc na obraz, zastanowić się, co pokazuje skierowany w niebo palec i jaka jest wymowa spokojnego, choć intrygującego uśmiechu długowłosego młodzieńca odzianego w wielbłądzią skórę. „Św. Jan Chrzciciel” to prawdopodobnie ostatni obraz artysty, namalowany u schyłku życia. Czy w uśmiechu Jana znajdował pociechę, gdy myślał o zbliżającej się śmierci?
  • 60 KB
  • 1 lip 11 18:10
Nuno Goncalves "Święty Wincenty", poliptyk ołtarzowy, olej i tempera na desce, ok. 1465 - Muzeum Narodowe Sztuki Dawnej, Lizbona

Nuno Gonçalves był nadwornym malarzem króla Portugalii i bardzo cenionym artystą. Niektórzy stawiali go nawet na równi z Leonardem da Vinci. Dziś jednak o Gonçalvesie pamiętają tylko nieliczni specjaliści. Dlaczego? W 1755 r. Lizbonę nawiedziło trzęsienie ziemi. Prawie cała stolica Portugalii legła w gruzach. Bezpowrotnie zginęły też dzieła wielkiego malarza, który tworzył wyłącznie w Lizbonie. Długo sądzono, że zniszczyło się wszystko. Dopiero w 1882 roku podczas remontu starego klasztoru św. Wincentego w Lizbonie odkryto odrapane, pokryte farbą deski. Badania i konserwacja trwały bardzo długo. Wreszcie w 1902 r. portugalski uczony José de Figueiredo ogłosił, że jest to jedyne zachowane dzieło największego portugalskiego malarza! Poliptyk powstał na zamówienie króla Alfonsa V. Przedstawia w sposób symboliczny całą ludność Portugalii. Dwa panele środkowe są szersze od pozostałych. Na lewym artysta umieścił dwór królewski (tzw. panel infanta), na prawym – wysokie duchowieństwo (tzw. panel arcybiskupa). Skrzydła boczne bliższe środkowym (drugie od prawej i drugie od lewej) ukazują dwie warstwy ludności będące źródłem potęgi kraju: z lewej strony rybacy i żeglarze, z prawej – rycerze (z księciem Bragança na czele). Skrajne części poświęcono sprawom duchowym. Lewe skrzydło to panel mnichów (są to cystersi z Alcobaça), a prawe – relikwii. Na tym ostatnim panelu zaskakuje obecność Żyda, trzymającego otwartą Torę (z prawej strony u góry). Ma to świadczyć o tolerancji panującej w królestwie Portugalii. Na obu środkowych panelach centralne miejsce zajmuje św. Wincenty: patron Lizbony, a jednocześnie rodziny królewskiej. Ubrany w czerwony płaszcz, trzyma w rękach Biblię. Na panelu infanta przed świętym klęczy król Alfons V. Uczeni przypuszczają, że jest to scena składania przez króla ślubowania pokonania muzułmańskiego Maroka. Król zwyciężył Maroko w kampanii trwającej od 1458 do 1464 r. i uzyskał przydomek Alfonsa Afrykańskiego. Obraz zamówił zapewne po spełnieniu ślubowania. Naprzeciwko króla Alfonsa klęczy jego żona Izabela (w czerwonej sukni). Za plecami Alfonsa stoi ich syn, późniejszy król Jan II. Między nim a świętym Wincentym widzimy wuja Alfonsa, księcia Henryka Żeglarza (w czarnym kapeluszu). W momencie malowania dzieła Izabela i Henryk Żeglarz już nie żyli, ale król Alfons zapewne nakazał ich umieszczenie na obrazie, aby podkreślić ich zasługi. Uczeni rozszyfrowali jeszcze jedną postać umieszczoną na tym panelu. W lewym górnym rogu Nuno Gonçalves namalował swój autoportret.
  • 41 KB
  • 1 lip 11 18:10
Corrado Giaquinto "Św. Małgorzata Maria Alacoque kontempluje Serce Jezusa", olej na płótnie, ok. 1765, kolekcja prywatna

Pomiędzy 1673 a 1675 rokiem, w klasztorze wizytek w Parayle-Monial w Burgundii, mniszka Małgorzata Maria Alacoque czterokrotnie ujrzała Zbawiciela, który nakazał jej szerzyć kult swego Serca. Pod wpływem jej objawień wprowadzono uroczystość Najświętszego Serca Jezusa, którą Kościół katolicki obchodzi w piątek po oktawie Bożego Ciała. Chrystus ukazał się św. Małgorzacie Marii już podczas rekolekcji poprzedzających obłóczyny, 6 listopada 1672 r. Potem nastąpiły cztery objawienia, zwane dziś wielkimi. Po śmierci świętej kult Najświętszego Serca Jezusa rozszerzał się coraz bardziej. Wreszcie, w 1765 roku, papież Klemens XIII ustanowił święto. Prawdopodobnie w tym samym roku Corrado Giaquinto, włoski malarz barokowy, namalował Małgorzatę Marię modlącą się do Serca Jezusa. Na obrazie widzimy drugie z czterech wielkich objawień, do którego doszło w kaplicy klasztornej. Jezus przekazał pobożnej mniszce swoje pragnienie, aby ludzie Go miłowali. Wyjaśnił, że właśnie dlatego objawia im swoje Serce wraz ze wszystkimi skarbami Bożej Miłości. Serce było otoczone promieniami i koroną cierniową. U góry wieńczył Je krzyż. Giaquinto namalował objawienie w ten sposób, że na pierwszym planie widzimy Serce, oglądając je od innej strony niż święta. Cała sytuacja została przez artystę odrealniona. Tłumy aniołków skąpanych w złocistym świetle, podtrzymują teatralną kurtynę otaczającą Serce i Małgorzatę Marię. Całość przypomina pobożne obrazki, które wierni wieszają na ścianach swych mieszkań. Rozmodlona święta wydaje się zachęcać widza do przyklęknięcia i adoracji Bożego Serca.
« poprzednia stronanastępna strona »
  • Pobierz folder
  • Aby móc przechomikować folder musisz być zalogowanyZachomikuj folder
  • dokumenty
    0
  • obrazy
    52
  • pliki wideo
    0
  • pliki muzyczne
    0

52 plików
1,49 MB




sierjorza

sierjorza napisano 13.03.2016 20:29

zgłoś do usunięcia
obrazek
ZAPRASZAM!!!! NA MOJEGO CHOMIKA CODZIENNA AKTUALIZACJA ----MNÓSTWO SERIALI---- ----MUZYKA---- ----FILMY----

H.grzesiek

koral61

koral61 napisano 23.07.2017 11:33

zgłoś do usunięcia
Audiobooki spakowane,czytane przez profesjonalnych polskich lektorów. Thrillery,sensacja,kryminały. Filmy z lektorem polskim. Zapraszam do pobierania.
wagnerka9595

wagnerka9595 napisano 23.09.2017 17:45

zgłoś do usunięcia
obrazek
Filmy-_2017

Filmy-_2017 napisano 29.10.2017 19:00

zgłoś do usunięcia
wagnerka9595

wagnerka9595 napisano 20.04.2018 19:09

zgłoś do usunięcia
obrazek
dined43998

dined43998 napisano 13.04.2022 01:37

zgłoś do usunięcia
Super chomik
gacenag360

gacenag360 napisano 11.12.2022 15:37

zgłoś do usunięcia
Super chomik
toyoga9536

toyoga9536 napisano 13.05.2023 16:35

zgłoś do usunięcia
Zapraszam
przememk

przememk napisano 23.09.2024 13:48

zgłoś do usunięcia

Audiobooki najwyższej jakości po polsku, angielsku i niemiecku! Profesjonalny lektor! Hasło:123

 

| Stephen King | Agatha Christie | Neil Gaiman | Harlan Coben | Remigiusz Mróz | Andrzej Sapkowski | Nicholas Sparks | J.R.R. Tolkien | J.K. Rowling | Cassandra Clare | Tess Gerritsen | George R. R. Martin | Katarzyna Bonda | Paula Hawkins | Dan Brown | Jakub Żulczyk | Camilla Lackberg |

Musisz się zalogować by móc dodawać nowe wiadomości do tego Chomika.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności