-
665 -
1117 -
11544 -
929
16099 plików
343,35 GB
![Foldery Foldery](http://x4.static-chomikuj.pl/res/152bece31a.png)
![Ostatnio pobierane pliki Ostatnio pobierane pliki](http://x4.static-chomikuj.pl/res/152bece31a.png)
Piękność to mniej niż miłość
Piękność to mniej niż cierpienie
Nie lubię wierszy pięknych - niech budzą ludzkie sumienie...
Samotność jak długie uszy
Żal, że serce nie poszło do serca
Żal, że dusza odeszła od duszy...
Róża ludowi służąc wiernie postanowiła stępić dla niego ciernie
Jednak na dalszych tępoty etapach
postradała kompletnie barwę kształt i zapach
co równa się unicestwieniu rózy.
Tak to jest gdy sie tępo czemuś służy.
Zadaniem sztuki jest powoływanie do życia światów i rzeczy urojonych...
Gdy serce ukłuje przykrości igiełka
I biedne się czuje, niczyje Ciepełka ździebełko
Ździebełko ciepełka
Wystarczy i wszystko przemija
Nosimy w sobie cuda, których szukamy poza nami...
Na naszą słabość i biedę, niemotę serc i dusz.
Na to że nas nie zabiorą do lepszych gór i mórz.
Na czarnych myśli tłok, na oczy pełne łez lekarstwem miłość bywa.
Jeżeli miłość jest, jeżeli jest możliwa.
A od zwykłych rzeczy naucz się spokoju i zapomnij że jesteś gdy mówisz, że kochasz...
Śpi się dla siebie, ale sny ma się dla drugich....
Przyjaźń nie wymaga słów;
to samotność wolna od lęku samotności...
jeśli pukasz do drzwi i nikt nie otwiera
nie martw się to nie znaczy że dom jest pusty
to tylko zmęczenie niechęć by otworzyć dzwi
Jeśli wołasz na podwórzu i nikt nie pojawi się w oknie
to też się nie martw ten świat jest głuchy nie słyszy bicia serca
Tęsknota śpiewa:
Jestem dla Ciebie niczym przeznaczenie
I uśmiecham się cicho, gdy widzę, jak błądzisz,
Bo wiem, że z głębi tylu samotnści
Wyjdziesz naprzeciw ogromnemu szczęściu,
Aby odnaleźć na koniec me dłonie.
Idę wraz z Tobą przez wszystkie prozy
I radzę Ci, i uczę, jak rozumieć
Głęboką wartość wszystkich losów.
I to, że w małym płatku róży
Możemy ujrzeć wielką wiosnę.
Najpiękniejsze są miłości, których nie ma. Które jutro przyjdą albo nie.
Najpiękniejsze są miłości, których nie ma. Światło z nieba nie wiadomo jak i gdzie.
Najpiękniejsze są miłości, które były. Są jak stare wino kiedy płynie czas.
Najpiękniejsze są miłości, które były. Taka chwila przyjdzie na każdego z nas
Zakochany słowik
Serce to pałac szklany, gdy pęknie nie można go naprawić.
[Z baśni i bajek perskich]
Na początku świata kiedy Allach stworzył już morza i ziemię,
postanowił ją przyozdobić. W
tym celu powołał do życia tysiące kwiatów. Na koniec zdecydował się
dać kwiatom królową.
I oto narodziła się piękna biała róża, a jako, że królowa musi być nie
tylko piękna, ale i
groźna, dał jej jako oręż ostre kolce. I panowała miłościwie królowa
kwiatów, spełniając
prośby swych poddanych. Konwalie prosiły, aby mogły zamieszkać w
bardziej cienistych
miejscach i pozwoliła im rosnąć w lasach. Narcyzy wybrały miejsca
wokół źródeł, a
pachnący groszek, koło ludzkich siedzib. Słoneczniki pragnęły mieć
długie szyje, aby zawsze
mogły obracać się ku słońcu. Jaśminy zaś chciały pachnieć wieczorami,
aby ludzie je cenili.
Powój prosił, aby nie musiał pełzać po ziemi, a mógł się piąć wysoko i
być widocznym z
daleka. Na jej życzenie jesienne słońce zabarwiło złotem chryzantemy.
I żył szczęśliwie świat
kwiatów.
Pewnego razu królową kwiatów ujrzał słowik. Usiadł mały szary ptaszek
na pobliskim
drzewie i zaczął wychwalać jej urodę swymi trelami. Płynęły dźwięki
czyste, tak przejmujące,
że wszystko umilkło dookoła aby słuchać słowiczej pieśni. Nawet wiatr
przestał hałasować
wsłuchując się w pieśń ptaka. Gdy minął upojny wieczór na ogród spadł
chłód nocy. Mógł on
zaszkodzić delikatnym płatkom róży. Zaniepokoił się słowik. Sfrunął z
drzewa aby swymi
skrzydełkami i ciepłem małego ciałka ogrzać ukochaną. Wtedy to jeden z
kolców, w które
Allach uzbroił różę, zadrasnął go w miejsce gdzie biło małe, słowicze
serce. Z ranki spłynęła
czerwona kropla krwi i zabarwiła różę. Od tego czasu królowa kwiatów -
symbol miłości, ma
czerwony kolor.
W baśni O. Wilde’a słowik słyszy biadolenie zakochanego studenta, że nie ma czerwonej róży w całym ogrodzie, a jego ukochana takiej sobie zażyczyła właśnie i nie otrzymując, nie zatańczy z nim, czym złamie mu życie… Słowik bierze to za lament miłości, o której on śpiewa, ale której bólu jeszcze nie przeżywa… Ptaszek prosi więc o tę różę jeden krzew różany, drugi, trzeci…A ten ostatni mówi, że zima zmroziła jego żyły i pąki, więc jedynie śpiew słowika przy księżycu z piersią przebitą jego cierniem, może krwią ożywić jego żyły tak, że wyda ów kwiat. Słowik myśli, że czym jest jego małe życie w porównaniu z sercem człowieka, które może pęknąć z braku miłości. Postanawia więc oddać się w śpiewie dla tej jednej róży, bez której umrze czyjaś miłość. Kiedy żegna się z dębem, jego śpiew słyszy student, który nisko ocenia jego sztukę, jako nieszczerą i egoistyczną, bo taka z natury jest ponoć sztuka, a ten śpiew mimo uroku, jest bez znaczenia i korzyści. Kiedy wschodzi księżyc, słowik siada na gałązce z cierniem i zaczyna śpiewać o narodzinach miłości w sercu studenta (który właśnie sobie usnął). Krzew prosi, by ptaszek przytulił się mocniej do ciernia, by krew zdążyła zabarwić różę przed wschodem. Śpiew jest coraz wyższy i boleśniejszy, jak miłość ukoronowana śmiercią…A kiedy kolec dosięga serca ptaka, melodia staje się najbardziej przejmująca, aż wszystko zamiera w zasłuchaniu. I wtedy krzew woła, że róża jest tak czerwona…Ale martwy słowik tego nie słyszy. Kiedy student budzi się koło południa, widzi purpurową różę, zrywa ją, szuka łacińskiej nazwy i idzie do ukochanej. Ta jednak mówi, że ten kolor nie będzie pasował do jej nowej kreacji i że otrzymała od kogoś prawdziwe klejnoty znacznie cenniejsze od kwiatów. Oburzony student ciska różę, która ląduje w rynsztoku i odchodząc stwierdza, że miłość jest idiotyzmem, jest niepraktyczna i każe wierzyć w złudzenia. I wraca do swych ksiąg.
*
Może ptak nie, ale człowiek jest w stanie wytrzymać więcej bólu niż mu się zdaje. Ten ktoś wspomniany na początku opowiadał, że jeden pacjent z sąsiedniej sali wciąż śpiewał kolędy. Gdy zapytał pielęgniarkę, cóż to za ptaszek, ta powiedziała, że on śpiewał tuż przed operacją i zaraz po wybudzeniu go z narkozy. I tenże człowiek potem wjechał na wózku inwalidzkim na jego salę, pocieszając kogoś przed operacją w trochę dziwny sposób… „Operacja to pestka. W końcu i tak się obudzisz. I choćby cię cięli i cięli, to i tak ci nie utną więcej niż mnie.” A na zdziwione spojrzenia tamtych odpowiedział zsunięciem koca ze swoich amputowanych obu nóg. „Widzicie, mnie tak obcinają po kawałku już od kilkunastu lat. I czy mam się tym zamartwiać? Niech się martwią robaki, gdy się natkną na takie zwłoki…” Najdziwniejsze było to, że to nie były puste przechwałki czy wisielczy humor. Ten człowiek w jakiś przedziwny sposób wpływał na tych najbardziej załamanych. W innych budził jakieś wzajemne współczucie i chęć pomocy. Rozplatał on jakby po salach i korytarzach szpitala niewidzialne nici sympatii. A gdy wychodził ze szpitala, starał się pracować, by nikt nie nazwał go darmozjadem, bo on siebie za inwalidę nie uważał.
Ta cisza jest
Jak łza
Łza co trwa
U powiek
Człowiek W słowie
Gubi ją łatwo
Żyć bez łzy
Nie warto
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB
![Zaprzyjaźnione i polecane chomiki (584) Zaprzyjaźnione i polecane chomiki (584)](http://x4.static-chomikuj.pl/res/cba406437d.png)