-
2602 -
297 -
10506 -
576
14923 plików
393,33 GB
Duże lotnisko ,ale nie tak ogromne jak Schiphool.
Trzeba się tylko dopytać gdzie są "karuzele" z bagażami ,rozpoznać swój i do taksówki.
Z jej okien od razu zobaczyłam w oddali pasmo górskie. Chciałam porozmawiać z taksowkarzem - ale problem ten sam jak w Bilbao. Oni w absolutnej większości nie mówią po angielsku.
Dotyczy to też mieszkańców i nie tylko starszej generacji.
W Holandii każdy uczeń poradzi sobie z tym językiem. To samo w Niemczech.
Widać więc od razu różnicę w poziomie i wymogach edukacji.
Byłam w Madrycie już o 10-tej,a w hotelu przed 11-tą,więc po rozpakowaniu się i odświeżeniu w łazience od razu wyszłam na rekonesans zaopatrzona w hotelu w mapkę i wyjaśnienia
(oraz specjalny bilet autobusowy)
Oczywiście do Prado było spacerkiem 10 minut,ktore chciałam zwiedzić od razu. Ale po drodze natknęłam się na budkę w ktorej sprzedawano bilety i do muzeum i na różne wycieczki.
Ponieważ marzyło mi się rownież zobaczenie kompleksu Eskurial ( oddalonego o 45 km od Madrytu) zapytałam o to i okazalo się ,że za godzinę mogę tam wyruszyć. Zadowolona wykupiłam bilet,poszłam sobie jeszcze zjeść tapas , wypić herbatę i na czas wrócić. Mikrobus wyruszył przez centrum z przewodnikiem i chyba sześcioma osobami .
Po chyba 10 min zatrzymał się na pewnym placu i powiedziano,że zmienimy autobus.
Przewodnik rozmawiał z jakąś kobietą,ktora miała dalej prowadzić grupkę,ale....
oznajmiono,że wycieczka się nie odbędzie !!!
Ogarnęła mnie wściekłość.
Nie dość ,że to był niewypał,ale pozostawili nas gdzieś w nieznanym mi miejscu .
Zmarnowałam cenny czas na pójście tego dnia do Prado , trzeba wrocić to punku wyjściowego,a tu nie można się dopytać jak mam się dostać na znany mi plac bo oni " non comprendo " !
Ktoś z przechodniów w końcu zasugerował metro,ale z przesiadką - więc wiedziałam,że takiego ryzyka nie podejmę,jeśli nikogo po drodze nie mogę dalej pytać.
Udało mi się znaleźć taksówkę i wtedy pomyślałam,że mam tego dnia czas na muzeum Reina Sofia,a potem godzinną jazdę przez całe miasto specjalnym turystycznym autobusem .
A więc widziałam obraz Guernica...
Jest bardzo duży i pełen nieprawdopodobnej ekspresji.
Ale niestety wisi w niewłaściwym dla siebie miejsu. Wszystkie sale tego muzeum są szerokie,ale nie posiadają wystarczającej długości.Następnego dnia rozmawiałam o tym w Prado ze swoją przewodniczką. Ona oczywiście myśli tak samo,jak ja. Wyjaśniła jednak ,że wiele lat temu postanowiono,że obrazy powstałe do urodzenia Picassa będą w Prado,a po tej dacie w Raina Sofia. Niezbyt trafny to podział. Trochę jak granice "pod linijkę".
I w ten sposób zabrakło Guernice przestrzeni..
Po wędrówce po galeriach postanowiłam wrócić na znany mi już dobrze plac muzealny i poprzygladać się miastu z dachu autobusu. Było to i ciekawe i dało mi potrzebny odpoczynek.Potem pozostała po drodze lekka kolacja i powrót do hotelu Suite Prado hotel
Przyjemny prysznic,wielkie podwójne łożko,książka i duży plan Madrytu..
.
02.Muzeum Reina Sofia | 03.Od rana do Prado | 04.Po południu czas na zobaczenie pałacu i katedry |
05.Ostatni przedwieczorny spacer |
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB