-
8 -
7674 -
83054 -
93
94331 plików
1915,78 GB
Gatunki: Komedia, Dramat, Romans, Szkolne, Okruchy zycia, Nadprzyrodzone
Szkolne kluby w Japonii poza oczywistym rozwijaniem zainteresowań uczniów pełnią jeszcze jedną rolę. Nie, nie mam tu na myśli miejsc tworzenia haremów dla życiowych nieudaczników, w tym momencie piszę całkiem serio. Ważnym, jeśli nie najważniejszym zadaniem jest integrowanie i socjalizowanie młodzieży oraz nauka pracy w grupie. Dlatego właśnie sam cel istnienia klubu nie ma aż tak zasadniczego znaczenia i dlatego nie ma nic specjalnie dziwnego w tym, że w jakimś liceum od wszystkich uczniów wymaga się przynależności do wybranego klubu. Nie ma też nic dziwnego w tym, że zawsze znajdzie się kilka osób, które… nie, nie są czarnymi owcami, ale po prostu jakoś tak nigdzie nie pasowały. Dlatego, że ich zainteresowania są zbyt niszowe, jak w przypadku Taichiego Yaegashiego. Dlatego, że nie umieją się zdecydować, jak Iori Nagase. Dlatego, że z dotychczasowego klubu odeszły z powodu konfliktu, jak Himeko Inaba. Dorzućmy do tego jeszcze Yui Kiriyamę i Yoshifumiego Aokiego i mamy akurat pięć osób potrzebnych do sformowania obowiązkowego klubu. Klubu kulturalnego, który nie ma szczególnych celów i zadań, a jego luźno zaprzyjaźnieni członkowie zwykle spotykają się po to, żeby swobodnie pogadać.
Kolejne trzynaście odcinków słynnego już jedzenia ciasteczek? A gdzie tam… Pewnego dnia z przedstawioną wyżej piątką zaczyna się dziać coś dziwnego: bez żadnego uprzedzenia i losowo zaczynają się zamieniać ciałami. Czasem dotyka to tylko dwójki z nich, czasem wszystkich… Ot, na kilka‑kilkadziesiąt minut stają się kimś innym. Sprawca tego fenomenu szybko się odnajduje – to tajemnicza istota, kontaktująca się z nimi tylko za pośrednictwem jednego z nauczycieli, którego ciało przejmuje, a przedstawiająca się jako Fuusenkazura (to rodzaj tropikalnego pnącza, którego nazwa naukowa – Cardiospermum – pochodzi od greckich słów „serce” i „nasiono”). Celem tej istoty jest, no cóż, dostarczenie sobie rozrywki. I lepiej, żeby członkowie klubu kulturalnego wywiązali się z tego zadania, bo inaczej znajdzie nowe sposoby urozmaicania im życia.
Motyw zamiany ciał wykorzystywany jest zazwyczaj tylko w jeden sposób – do stworzenia serii typu „kupa śmiechu z przewagą kupy”. Tu jednak okazuje się punktem wyjścia do potraktowanego całkowicie serio rozważenia takiej sytuacji. Powiedzmy sobie szczerze, nawet dla nas coś takiego stanowiłoby koszmarne wręcz naruszenie prywatności – a co dopiero w przypadku jeszcze bardziej oddzielających życie osobiste od publicznego Japończyków. Przez chwilę można odnieść wrażenie, że Kokoro Connect zaraz ześlizgnie się w ciężką psychodramę, testującą granice odporności psychicznej postaci – jednak tak się nie dzieje. Nie chcę tutaj psuć potencjalnym widzom przyjemności, dlatego staram się pisać bardzo oględnie, z komentarzy wynika jednak, że seria zawiodła oczekiwania wielu osób, kiedy okazało się, że bohaterowie lepiej lub gorzej, ale szczerze i ze wszystkich sił starają się poradzić sobie jakoś z nietypową sytuacją i związanymi z nią wyzwaniami. Od razu zaznaczę, że z mojego punktu widzenia nie była to ani wada, ani tym bardziej powód do odejmowania punktów. Przyznam, że całkiem uczciwie nie interesuje mnie udowadnianie, że jak do człowieka przyłożyć odpowiednio duży nacisk, to człowiek się załamie (podobnie jak nie interesuje mnie wyważanie otwartych drzwi). Znacznie ciekawsze jest dla mnie obserwowanie, jak ludzie radzą sobie z problemami, a pod tym względem Kokoro Connect spisuje się bez zarzutu. Seria naprawdę świetnie lawiruje między poważnym podejściem do tematu, a naturalnym humorem (chociaż nie nazwałabym jej komedią), doskonale „odciążającym” wydarzenia.
Motyw zamiany ciał, choć bardziej „nośny” niż można by się początkowo spodziewać, nie wystarczyłby raczej na utrzymanie zainteresowania widza przez trzynaście odcinków. Kto jednak powiedział, że Fuusenkazura nie będzie miał dalszych pomysłów? W sumie oglądamy trzy kilkuodcinkowe epizody (cztery odcinki dodane do wersji DVD mają obejmować kolejny) i tu już naprawdę nie zamierzam ani słowem zdradzać, czego dotyczą dalsze historie. Są one wystarczająco zróżnicowane, by uniknąć jakiegokolwiek wrażenia powtarzalności, i dobrze rozplanowane czasowo – krótsze byłyby zbyt pospiesznie rozegrane, dłuższe mogłyby się już zacząć wlec ponad miarę. Drobne zastrzeżenie konstrukcyjne mogę mieć właściwie tylko do jednego elementu: pierwszy epizod kończy się wyjątkowo mocnym akcentem, będącym chyba najbardziej udanym odcinkiem serii. W porównaniu z nim zakończenia drugiej i trzeciej historii są o tyle słabsze, że po prostu nie robią już na widzu aż takiego wrażenia. Trudno byłoby tego jednak uniknąć, ponieważ wspomniany akcent był czymś, co mogło się wydarzyć tylko raz – powtarzanie tego (lub zastosowanie innych podobnych pomysłów) zdecydowanie osłabiłoby serię, spychając ją niebezpiecznie w kierunku przeszarżowanego dramatu.
- sortuj według:
-
0 -
0 -
13 -
0
13 plików
2,29 GB