Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto
Folder z materiałami dla osób pełnoletnich
+18 Ten folder Chomika zawiera materiały, które mogą być oglądane tylko przez osoby pełnoletnie.

Czy chcesz zobaczyć zawartość tego folderu?
Zaloguj się jeśli masz już konto.

Powolne oddychanie.pdf

Download: Powolne oddychanie.pdf

8,89 MB

0.0 / 5 (0 głosów)
Izuku ma zły dzień.

Lub

Inko wspomniała wcześniej Shocie, że Izuku został zepchnięty ze schodów w gimnazjum. O tym właśnie jest ta historia.

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Inne pliki do pobrania z tego chomika
Jeśli nieprzyzwoita poza nie wystarczyła, to mały ruch dwóch palców, którymi Sukuna wskazał miejsce pomiędzy jego nogami z zadowolonym uśmiechem na twarzy, sprawiło, że wiadomość dotarła całkiem wyraźnie do Yuji’ego. — Pierdol się. — To właśnie próbuję z tobą zrobić, ale niestety potrzebujesz małych kroków. — Ty… ja… — Yuji mógł poczuć, jak jego policzki przybierają zawstydzający odcień czerwieni. Zakrycie ich dłonią tylko pogorszyłoby jego sytuację, więc zamiast tego zdecydował się zacisnąć dłonie w pięści. Czy Sukuna uważał ten rodzaj molestowania za zabawny?! I co miał na myśli mówiąc, że miał taki zamiar? — Nie mówisz poważnie! — Och, ale jestem. Jestem śmiertelnie poważny. — Sukuna wskazał palcem dokładnie pomiędzy oczami Yuji’ego, a spojrzenie jego własnych czerwonych oczu wierciło dziurę w czaszce Yuji’ego. — Mogę z łatwością opuścić tę szkołę, kiedy tylko zechcę i mogę być na tyle hojny i zabrać cię ze sobą… tylko trzeba mnie przekonać.
Ryomen Sukuna został pobłogosławiony. Itadori Yuji, któremu zaprzeczano samej nazwy ich klanu, został wykreślony z rejestrów i pochowany w społeczeństwie niebędącym czarownikami.
— Itadori-kun, jak długo ty i Sukuna jesteście małżeństwem? Cisza. Chwila ciszy, podczas której cały świat zamarł na najdłuższą minutę życia Yuty. Itadori następnie zamrugał, powodując, że Yuta zrobił to samo, gdy powietrze stało się zbyt ciężkie od napięcia. Yuta pomyślał, że być może będzie musiał powtórzyć swoje pytanie, ale zanim zdobył się na odwagę, by powiedzieć te słowa jeszcze raz, Itadori wypluł sodę przez nos. Pierwszoroczniak sięgnął do niego, płonącego teraz od napoju gazowanego. Całą ta akcja spowodowała, że jego oczy zaszły łzami i Yuta podbiegł, żeby sprawdzić, czy Yuji dobrze się czuł i czy nie zemdleje w jego ramionach. To pytanie nie miało go zabić!
— Cho… chory. — Yuji wykrztusił słabo, drżąc pod swoim źle zbudowanym kokonem. Chory nie było wystarczająco dokładnym określeniem, by opisać to, czego doświadczał, ale otwieranie ust, by coś powiedzieć, było tak samo złe, jak słyszenie tego. Dźwięk wciąż odbijał się echem w jego czaszce. — Chory? Naczynie Ryomen Sukuny nie choruje. — Ból… Prawdopodobnie umie… umieram.
Można było pomyśleć, że bachor był nieprzytomny. Albo, że był uwięziony w transie lub głębokim śnie, z którego nie można było go wyrwać. Żadne z tych stwierdzeń nie było prawdą, gdyż jedno spojrzenie w jego oczy ujawniło najsłabszy błysk. Wzdrygnięcie. Chociaż może nie był w stanie zrobić nic więcej, bachor z pewnością był świadomy otaczającego go świata. Oznaczało to, ze czuł, jak dłoń Sukuny chwyciła jego podbródek i podniosła głowę do góry, upewniając się, że przyjął widok, jaki przedstawiał mu Sukuna. — Spójrz, bachorze. — Nie będąc w stanie odeprzeć ani wykazać nietypowej chęci wykonania jego rozkazów, Sukuna wziął na siebie obowiązek powolnego obrócenia głowy chłopca. Sukuna potrzebował, żeby zobaczył, co przyniosły jego działania. Pragnął tego. — Przegrałeś.
— Jesteś znacznie większy, niż sobie wyobrażałem — szepnął chłopiec, gdy jego dłoń przesunęła się w dół od jednego ramienia do drugiego, zatrzymując się na przedramieniu Sukuny, gdy obrócił głowę, gdzie indziej. Co dziwniejsze, na jego twarzy pojawił się uśmiech, jakby znalazł coś w tych swoich dziwnych poszukiwaniach. — Jesteś również przystojniejszy. Wieści nie opisywały cię wystarczająco dobrze. — Jak możesz tak mówić, skoro ani razu nie spojrzałeś na moją twarz? — Sukuna warknął, zirytowany grą, którą próbował grać omega.
— Maleńki. Pająk wolał, aby nawiązali kontakt wzrokowy. Dopiero wtedy przycisnął swoje usta do ust Yuji’ego i odebrał mu oddech. To była prosta kwestia rozmiaru, Sukuna był w stanie pochłonąć go całkowicie, gdyby tego pragnął. Ale to się nie wydarzy. Nieważne, jak Yuji bardzo chciał, aby ten koszmar się skończył, aby drwiące z niego kły wbiły się tak głęboko, jak to tylko możliwe. Pająk jedynie będzie muskał krawędziami kłów jego skórę, aby uniknąć ryzyka zmiażdżenia swojego słodkiego, splątanego w pajęczynę motyla. — Nie możemy narażać twoich skrzydeł na ponowne rozdarcie, prawda?
Daryl zostaje aresztowany jako wspólnik Merle'a i spotyka w areszcie interesującego funkcjonariusza, drapieżnika, który go przyciąga. Ale wkrótce Daryl odkrywa, że Rick to coś więcej niż tylko dziki duch, za jakiego się wydawał. Ma w sobie głębię, którą Daryl dopiero zaczyna odkrywać i jeśli Daryl jest ze sobą szczery, zaczyna się w nim zakochiwać.
— Satoru… Nikt inny nie potrafił wypowiedzieć jego imienia tak pięknie jak Yuji. Niezależnie od tego, czy był to szept przeznaczony tylko dla jego uszu, czy jęk niesiony przez fale oceanu, Satoru nigdy nie miał dość słuchania tego w kółko. — Satoru, nie możemy teraz tego zrobić. Jeśli Sukuna nas odkryje… — Niech nas znajdzie! — Satoru rzucił się do przodu, zmuszając Yuji’ego do przewrócenia się na plecy tak, że spoczywał teraz na swoim człowieku. — Jego zazdrość nic nie znaczy. Nie pozwolę, aby apodyktyczne problemy twojego brata powstrzymywały cię ode mnie na nieokreślony czas. Jesteś jedynym człowiekiem… jedynym stworzeniem dla mnie!
Pozwolenie młodemu tak łatwo zajść mu za skórę byłoby po prostu wstydem, biorąc pod uwagę to, kim był. Król zarówno przekleństw, jak i bestii miał dość cierpliwości, aby poradzić sobie z jednym dzieckiem, którego energia przyćmiewała jego w najdziwniejszych porach dnia. — Bachorze. Uszy wspomnianego bachora położyły się płasko na głowę, chowając się w niesfornych włosach, zanim młode odwróciło się i stanęło twarzą w twarz z przeklętą hybrydą. — Jaki interes masz z moim ogonem?
więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności