-
555 -
1579 -
1800 -
424
5115 plików
967,89 GB
![Ostatnio pobierane pliki Ostatnio pobierane pliki](http://x4.static-chomikuj.pl/res/152bece31a.png)
Shelzog przyklęknął przede mną bez słowa na jedno kolano i położył moje ręce na swoich barkach, tak, bym mogła się o niego oprzeć. Sięgnął po moją nogę, tę w ocalałej szpilce i silnym pociągnięciem oderwał drugi obcas.
- Dziękuję - powiedziałam nieco zduszonym głosem.
Nie odpowiedział, tylko zamknął oczy i oparł się czołem o moje udo. Jego palce gładziły delikatnie łydkę , powoli wspinając się coraz wyżej i wyżej po moim udzie.
- Shell - szepnęłam, zaciskając dłonie w pięści na klapach skórzanej kurtki demona.
Wreszcie podniósł na mnie wzrok.
Po plecach przebiegł mi przyjemny dreszcz oczekiwania, na widok żądzy skrzącej się w jego błękitnych oczach.
Podniósł się powoli do pionu, ponownie górując nade mną. Odniosłam wrażenie, że osacza mnie samą swoją obecnością, jak drapieżnik zwierzynę.
Instynktownie cofnęłam się pod ścianę.
Podążył za mną, ale nie próbowałam już więcej uciekać, nie chciałam. Położył dłonie na mojej talii tylko po to, by chwilę później zsunąć je niżej, na biodra. Szarpnął mnie za nie i przyciągnął do swojego muskularnego torsu, tak, że od pasa w dół nasze ciała ściśle do siebie przylegały. Opuszkami palców zahaczył o brzeg mikro-mini, wsuwając ręce pod nią i opierając je na moich pośladkach.
Westchnęłam cicho, kiedy poczułam, jak na mnie napiera.
Jezu Chryste, kiedy zdążył tak stwardnieć? Szczerze wątpiłam, żeby cały czas chodził z /takim/wzwodem w spodniach.
Poczułam się mile połechtana na myśl, że nawet umorusana i w podartych ubraniach działałam na Shelzoga równie silnie, co zawsze.
Tak, jak on na mnie.
Objęłam go i przyciągnęłam jeszcze bliżej siebie, chcąc się z nim całkowicie zespolić.
W tej pozycji nic nie przysłaniało mu widoku na mój głęboki dekolt, ale to nie na piersi patrzył, lecz na moją twarz.
Myślałam, że mnie wtedy pocałuje, ale zamiast do moich ust, przycisnął swoje wargi do mojej szyi, tuż nad miejscem, gdzie galopował puls. Zassał wrażliwą skórę i lekko nacisnął zębami, tak, że mógł wyczuć moje tętno na swoich zębach.
Była to niebezpieczna gra, nie wiem, czy zaufałabym komuś innemu na tyle, by pozwolić mu w ten sposób się do siebie zbliżyć.
Shelzog nacisnął zębami skórę, jeszcze odrobinę mocniej, stawiając mnie na krawędzi pomiędzy rozkoszą, a bólem.
Mimo dyskomfortu ryzyko podnieciło mnie bardziej, niż mogłabym się tego po sobie spodziewać. Odciągnęłam głowę Shella od szyi, sama robiąc następny krok i całując go zaborczo w usta.
Odwzajemnił się tym samym, nasze usta, zęby i języki splotły się w agresywnym pocałunku.
W pewnym momencie obrócił mnie gwałtownie plecami do siebie i spróbował zsunąć ze mnie stringi, jakie miałam na sobie.
Otrzeźwiałam nieco.
Co my, do cholery, wyprawialiśmy?! Wampir mógł sprowadzić posiłki i lada chwila tu wrócić!
Odepchnęłam go od siebie gwałtownie, na tyle mocno, żeby nas rozdzielić, ale nie tak, by rzucić nim przez całą uliczkę, jak Blake mną wcześniej.
Shelzog zatoczył się na ścianę i odruchowo postąpił krok z powrotem w moją stronę, ale gdy zobaczył moją minę, w porę się opamiętał. Oparł się plecami o ceglany mur, dysząc ciężko. Oboje z trudem łapaliśmy powietrze.
- Co to miało, do cholery, znaczyć? - napadłam na niego. - W każdej chwili mogą tu wrócić z małą armią! Jak niby chciałeś załatwić ich wszystkich? Z jajami na wierzchu?!
- Zdumiewające, że przypomniałaś sobie o tym akurat w takiej chwili - rzucił - a wcześniej sama jęczałaś mi do ucha, chcąc więcej.
Sapnęłam oburzona. Jak śmiał?
-Ale z ciebie Dupek! - krzyknęłam, zrywając się z miejsca. Potykając się w zniszczonych szpilkach i przeklinając na czym świat stoi, ruszyłam w kierunku wylotu zaułka.
Shelzog złapał mnie za rękę, mówiąc, żebym poczekała, ale wyrwałam mu się.
Uniósł ręce w pojednawczym geście i powiedział:
- Okej, przepraszam. Nie powinienem był tego mówić - powiedział skruszonym tonem, ale widząc moje znaczące spojrzenie, pospiesznie dodał - i w ogóle cię całować. Przepraszam, nie wiem, co mnie napadło.
Co gorsza, ja też nie wiedziałam, ale w końcu skinęłam głową.
- Dobra, to co teraz? - zapytałam.
Wzruszył ramionami, jakby chciał z nich zrzucić niewidzialny ciężar.
- Nic - mruknął. - Parę przecznic stąd zostawiłem swój samochód. Podrzucę cię do domu.
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB
![Chomikowe rozmowy Chomikowe rozmowy](http://x4.static-chomikuj.pl/res/a2dccdc43c.png)
![Zaprzyjaźnione i polecane chomiki (23) Zaprzyjaźnione i polecane chomiki (23)](http://x4.static-chomikuj.pl/res/cba406437d.png)