-
4243 -
55416 -
118817 -
1422
190723 plików
19263,85 GB
Autorką bajki jest Pani Ewa Nawrot. Bajka z Bajdulkowa.
Zostawił Staś rowerek pod górką
i pobiegł za jaskółką.
Tu pogonił pszczółkę, tam motylka...
Trwało to chwil kilka.
Znudzony rowerek zjechał zygzakiem,
między jednym a drugim krzakiem,
i schował się w gęstwinie.
- Ciekawe, ile chwil minie
- myślał rozbawiony
- zanim Staś dojrzy moje opony.
Lecz tylko usłyszał głos przerażony:
- Ktoś mi ukradł rowerek nowy!
Na rowerek o trzech kółkach
skoczyła z drzewa wiewiórka.
- Chcesz się przejechać? - zapytał rowerek.
- Pewnie! Najlepiej do miasta, na skwerek!
Dość mam orzechów i wszelkiego ziarna,
chętnie bym okruszków zjadła.
I pojechali. A, że drogi nie znali
trochę kołowali.
Przy stawie zatrzymała ich żaba.
- Ale fajna zabawa!
Mogę jechać z wami?
- Weź koleżankę i kręćcie pedałami!
- krzyknęła z siodełka wiewiórka.
I pojechali... robiąc kółka.
Nagle żaby krzyknęły: - W prawo! W lewo!
I... rowerek wpadł na drzewo.
Z niego spadła śpiąca sowa,
wprost na tylne koła.
Żabki szybko podskoczyły
i sowę na bagażniku ułożyły.
I pojechali. Wjechali w gęste sitowie.
- Niech mi ktoś wreszcie powie,
gdzie jest ten skwerek!
- wrzasnął zmęczony rowerek.
Usłyszał go bocian przy stawie.
- Nie wiesz?! Poczekaj, ja ci powiem!
Skręcisz na ścieżkę,
potem w prawo troszeczkę...
Na przednie koło zając skoczył
- żabki, uciekajcie! - i rowerek wytoczył.
Lecz jakoś tak niezdarnie,
że zepchnął go na kamień.
Zająca odrzuciło,
wiewiórkę z siodełka wyrzuciło,
żaby, które pedałowały,
pospadały...
Sowa poleciała do góry,
prawie że pod chmury...
i spadła na drzewo.
Podniosła powiekę lewą,
i mruknęła: - Ale głupi sen miałam,
hm... że na rowerku jechałam...
Tylko dziwne, bo nikt nim nie kierował
- ziewnęła... i zasnęła od nowa.
Bociana, który podszedł blisko,
tak ubawiło to widowisko,
że ze śmiechu zrywał boki.
Wtem, zawadził skrzydłem o nogi
i jak długi na ziemię runął...
Lecz szybko się pozbierał... i odfrunął.
Rowerek został sam w wysokiej trawie,
leżąc kołami do góry. I w obawie,
by Staś go nie przeoczył,
kręcił kółkami i dzwonił...
Staś wracał do domu zmartwiony,
gdy nagle, gdzieś z lewej strony,
usłyszał dzwonienie...
Zawrócił... i w okamgnienie
wpadł w gęste źdźbła trawy.
Gdy ujrzał opony, krzyknął uradowany:
- Hura! Znalazłem rowerek!
Tak się skończyła wycieczka na skwerek.
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB