Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto
wiktorek88
  • Prezent Prezent
  • Ulubiony
    Ulubiony
  • Wiadomość Wiadomość

widziany: 25.07.2018 00:10

  • pliki muzyczne
    542
  • pliki wideo
    33
  • obrazy
    91
  • dokumenty
    102

922 plików
45,63 GB

Ukryj opis Rozwiń

Dobronocka

Rocznik 2014

  • 110,8 MB
  • 19 lis 15 20:54
Czy można żyć na pozytywnym haju bez chemii?

Jest to ostatnia już Dobronocka, Grażyna Dobroń wspomina o tym w ostatnich minutach audycji!


Robert Rutkowski

Robert Rutkowski


Pracujemy najdłużej w Europie, dlatego wciąż szukamy sposobów na regenerację. Liczy się to, co jest skuteczne i co szybko zadziała. Na początek dnia duża kawa, pigułka żeby się rozruszać, później coś na migrenę i żeby nie bolało. - Wszyscy jesteśmy na swój sposób narkomanami - ostrzega psychoterapeuta Robert Rutkowski.

To naprawdę zadziwiające, że organizm fizycznie zniesie nawet kilkanaście lat takiego życia, za to psychicznie - na równowagę nie ma szans. Czy da się żyć bez chemii na haju, czyli bez pigułek, narkotyków, dopalaczy, żyć w radości i wolności?

Każdego dnia po lek na depresję sięga milion Polaków, a jedna czwarta dorosłych ludzi używała narkotyków w ciągu życia. Za życie na haju zawsze trzeba płacić. Czasami pieniędzmi, czasem wolnością, zdrowiem, a bywa też, że życiem.

- Wszyscy jesteśmy na swój sposób narkomanami. Jesteśmy zaprogramowani genetycznie na to żeby szukać rzeczy, które nam sprawiają przyjemność, także zawodowo. Człowiek wstaje rano i skupia się na tym, żeby szukać fajnych miejsc, fajnych ludzi, fajnych sytuacji - mówi psychoterapeuta Robert Rutkowski.

Gość Grażyny Dobroń podkreśla, że życie dostarcza nam ciągłego stresu, napięcia, które przekracza możliwości naszej odporności. - Ciągły, permanentny kortyzol w naszym krwiobiegu produkowany przez przysadkę mózgową, w końcu doprowadza do sytuacji, w której mózg wysyła komunikat "rozluźnij się, jesteś zbyt napięty" - dodaje Rutkowski. Zdaniem gościa Trójki szukanie przyjemności nie jest niczym złym, natomiast ważna jest kwestia "narzędzi", które wybierzemy, aby rozładować towarzyszące nam napięcie.

Psychoterapeuta zaznacza, że nie każdy z nas potrafi żyć "na czysto", na trzeźwo. Bardzo duża część populacji nigdy nie osiągnie stanu pełnej równowagi i harmonii, jeżeli nie będzie miała dodatkowego bodźca. Jego zdaniem należy sobie jednak najpierw zadać pytanie, co możemy nazwać trzeźwością? Czy jeśli zastrzyk adrenaliny i uczucie bycia na haju, daje nam sport, muzyka, hobby, oznacza to, że jesteśmy trzeźwi?

Robert Rutkowski mówi, że charakterystyczne dla naszego społeczeństwa jest to, że często szukamy dodatkowej stymulacji, ponieważ boimy się cierpieć. - Ważne jest żeby dać sobie prawo do cierpienia, chociaż cierpienie może nas "powalić". Może być też jednak narzędziem do odkrycia samego siebie - podkreśla. Psychoterapeuta poleca także, zanim sięgniemy po różnego rodzaju "wspomagacze", zatrzymać się, wziąć głęboki oddech i postarać się "zarządzać swoimi myślami".

Czas trwania: 97 min
Format: mp3, 160 kbps, stereo

z chomika papric

  • 100,8 MB
  • 19 lis 15 20:54
Warto żyć i pracować za granicą?

Za granicą mieszkają 2 mln Polaków, a w kraju o wyjeździe myśli 8 na 10 młodych ludzi. Z badania CBOS wynika, że w 2012 roku 85 proc. Polaków stwierdziło, że warunki życia w naszym kraju są szkodliwe dla zdrowia psychicznego. Tomek i Barbara Kwiatkowscy opowiedzieli w "Dobronocce" o swoich doświadczeniach w życiu za granicą.

Czy znajomość języka zapewni nam łagodne lądowanie na obcej ziemi? Czy na miejscu trzymać się z "tubylcami", czy w gronie Polaków? Czy stała praca na stanowisku odpowiadającemu wykształceniu i kwalifikacjom zapewni osobistą pomyślność? Czy wejście w nowe życie, bo przyjaciel pochodzi stamtąd, gwarantuje bezbolesne przejście od jednego społeczeństwa do drugiego?

Gośćmi "Dobronocki" byli Barbara i Tomek Kwiatkowscy, którzy od 9 lat mieszkają na Wyspach Brytyjskich. Skąd pomysł na życie za granicą? - Ja zatęskniłem za trochę innym życiem. Wyjechałem do Francji na spotkania wspólnoty ekumenicznej z Taizé i zobaczyłem Paryż, a w nim ludzi, którzy żyli zupełnie inaczej, byli bardziej zrelaksowani. Pomyślałem, że czas zobaczyć świat. Bardzo wtedy żałowałem, że nie jestem elektrykiem, albo spawaczem, bo miałbym pracę od zaraz, a jako dziennikarz nie bardzo wiedziałem, co wpisać w swoje CV - wspominał Tomek Kwiatkowski.

Gość Grażyny Dobroń chciał też nauczyć się języka. - Wyjeżdżając do Anglii mówiłem po angielsku na tyle dobrze, że dostałem pracę. Nie czułem się jednak komfortowo, nie czułem się u siebie. Nawet dziś nie czuję się Anglikiem, chociaż mam już paszport brytyjski i dwójkę dzieci, które uczą mnie poprawnej wymowy brytyjskiej - opowiadał.

Także dla Barbary Kwiatkowskiej język okazał się barierą. Chociaż ona wcześniej przez rok mieszkała w Stanach Zjednoczonych. - Ale nawet to nie sprawiło, żebym mogła swobodnie się porozumieć w Anglii. Natomiast było mi łatwiej, bo przyjechałam do Tomasza, on mi pomógł. Znamy się od liceum i chyba ta rozłąka, kiedy ja byłam w Stanach a on już w Anglii, ta tęsknota za domem sprawiły, że zaczęliśmy więcej rozmawiać i zbliżyliśmy się do siebie - dodała Barbara.

Z jakimi przeszkodami spotykają się za granica, jak wychowują dzieci? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

Czas trwania: 98 min
Format: mp3, 144 kbps, stereo

z chomika papric

  • 104,0 MB
  • 19 lis 15 20:54
Co nas hamuje by żyć po swojemu?

Małgorzata Liszyk-Kozłowska

Małgorzata Liszyk-Kozłowska

Często chcemy w naszym życiu coś zmienić, zacząć coś nowego, ale pewne blokady, które są w nas powstrzymują nas przed tym krokiem. Co przeszkadza nam żyć po swojemu?

Jak tłumaczy psychoterapeutka Małgorzata Liszyk-Kozłowska, najważniejsze jest to, by zrozumieć dlaczego stoimy w miejscu, choć mamy cel przed naszymi oczami. Póki nie odpowiemy sobie na to pytanie, będziemy wciąż stać coraz bardziej sfrustrowani.

Często okazuje się, że przed podjęciem decyzji o tym, że zmieniamy coś w swoim życiu hamują nas nie ograniczenia o charakterze finansowym, ale ograniczenia mentalne - normy społeczne, oczekiwania bliskich.

- Musimy uwzględnić to, że nasza decyzja wywoła opór na zewnątrz. Po pierwsze spowoduje bowiem, że boleśnie uświadomimy innym, że można się ruszyć, a oni stoją w miejscu. Po drugie - nasza decyzja zakłóci pewną homeostazę, równowagę, jaka była do tej pory. Liczenie na to, że jak zaczniemy się zmieniać otoczenie powie: "cudownie" jest utopią - zaznacza gość Trójki.

Kluczowe jest jednak to, by niezależnie od tego, co sądzi otoczenie, nie zrezygnować z realizacji swoich potrzeb. Z rzeczy, które sprawiają nam przyjemność. To my również powinniśmy wyznaczyć sobie moment, kiedy czujemy się zadowoleni. Nie musimy wszystkiego robić na "szóstkę z plusem". Możemy pójść na kurs gry na gitarze, nauczyć się dwóch utworów i być z tego zadowolonym, pomimo iż inni oczekują, że po takim kursie będziemy grać jak Eric Clapton.

Jakich granic nie powinniśmy jednak przekraczać? Rozmówczyni Grażyny Dobroń podkreśla, że nie możemy się skupić jedynie na sobie i na swoim "ja chcę". Mamy w życiu zobowiązania np. wobec naszych dzieci, z których nie możemy się po prostu wycofać i powiedzieć "teraz to ja się będę bawić w życie, a wy macie to zrozumieć". Psychoterapeutka dodaje, że wszystko da się połączyć. Wszystkie te elementy mogą ze sobą współistnieć. Możemy i dobrze wypełniać swoje role, i jednocześnie rozwijać się.

Czas trwania: 114 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 104,5 MB
  • 19 lis 15 20:54
Jak żyć bez poczucia winy?

Dagmara SkalskaTomasz Skalski

Dagmara i Tomasz Skalscy

- Nasze poczucie winy i ciągłe wyrzuty sumienia mogą wynikać z tego, że my, kobiety, bardzo mocno angażujemy w działanie męską część siebie - uważa Dagmara Skalska. - Cały czas chcemy więcej i więcej, ciągle walczymy, a to powoduje, że uruchamiamy tę męską część, a ta kobieca jest pomijana.

Uwielbiamy myśleć o sobie, że się poświęcamy. Wiecznie robimy coś dla męża, dzieci czy przyjaciółek. Angażujemy się w sprawy całego świata i sprytnie odwracamy uwagę od własnych problemów i niezadowolenia. Coraz częściej mamy jednak poczucie winy, że wszystko idzie nie tak.

- Role społeczne mężczyzny i kobiety zmieniają się i właściwie dzisiaj nie wiadomo czego wymaga się od obydwu płci - uważa dr Tomasz Skalski, filozof.

Gość Grażyny Dobroń dodaje, że kobiety o wiele chętniej i łatwiej wchodzą w role męskie. - Okazują się w tej zmianie o wiele bardziej elastyczne - wyjaśnia dr Tomasz Skalski i dodaje, że mężczyźni o wiele rzadziej angażują się w kobiece działania, gdyż wciąż w naszej kulturze mężczyzna zajmujący się "kobiecymi” sprawami jest postrzegany jako mniej wartościowy.
Według Dagmary Skalskiej najtrudniejszym dla kobiet tematem związanym z poczuciem winy są dzieci.

Jak sobie radzić z poczuciem winy, a także z nieodłącznym partnerem tego stanu, poczuciem odpowiedzialności?

Dr Tomasz Skalski i Dagmara Skalska są twórcami Projektu Egoistka. Został on stworzony dla wszystkich kobiet poszukujących równowagi, harmonii i szczęścia w swoim życiu. Egoizm to styl życia, pozytywna cnota warunkująca równowagę. "Rezygnując z egoizmu, obarczasz innych odpowiedzialnością za siebie, ufasz bardziej innym niż sobie samej, zamiast szczerego wyrażania emocji jesteś uprzejmie grzeczna, tracąc szacunek dla siebie, rezygnujesz z własnych celów" - czytamy w opisie projektu.
Uczestnicząc w Projekcie Egoistka, kobiety dowiadują się, jak zbudować wewnętrzną siłę, jak odnaleźć siebie i poczucie własnej wartości. Uczą się myśleć o sobie bez wyrzutów sumienia. "Egoizm nie jest grzechem lecz nieustającym źródłem wsparcia dla siebie samej" - podkreślają twórcy projektu.

Czas trwania: 116 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 105,8 MB
  • 19 lis 15 20:54
Żal jest potrzebny. Motywuje do zmiany

Michał Pasterski

Michał Pasterski


Żal jest nam potrzebny, byśmy sobie uświadomili, jakie nasze pragnienia zaniedbujemy - tłumaczy trener rozwoju osobistego Michał Pasterski. A taka świadomość może być silnym impulsem do działania.

Żal to jedno z trudnych uczuć, które blokuje, zabiera szczęście i perspektywę dobrego życia. Żal polega na tym, że tworzymy w swojej głowie alternatywną rzeczywistość. Wyobrażamy sobie, że nasze życie mogłoby wyglądać inaczej, potoczyć się inaczej. Zapętlamy się na tym wyobrażeniu. Porównujemy je do naszego życia. Ta luka, między światem wyimaginowanym, a prawdziwym boli nas.

Gość audycji "Dobronocka" w radiowej Trójce podkreśla jednak, że żal jest nam potrzebny. - Jak każda inna emocja jest nośnikiem informacji, ma być lekcją, ma nas czegoś nauczyć - tłumaczy Michał Pasterski. - Żal jest nam potrzebny, byśmy uświadomili sobie, jakie nasze pragnienia zaniedbujemy, gdzie popełniliśmy błąd. Żal motywuje nas do tego, byśmy coś zmienili w swoimi życiu, byśmy coś naprawili - dodaje.

Żalu - jak podkreśla Pasterski - nie można za wszelką cenę starać się wyrzucić z życia. Im bardziej będziemy go wypierać, tym bardziej on będzie rósł.

Jak zatem postępować? - Pierwszy krok do poradzenia sobie z żalem to przyjrzenie się sobie, akceptacja sytuacji, zrozumienie tego, co się dzieje. A to nie jest łatwe - przyznaje rozmówca Grażyny Dobroń i dodaje, że na szczęście ten "sztorm emocjonalny zacznie się powoli uciszać". Gość Trójki zaznacza, że dopóki nie zrozumiemy naszego żalu, jesteśmy zablokowani. Wyciągnięcie wniosków z tej sytuacji da nam siłę, żeby dalej żyć, zapomnieć o tym, co było, wybaczyć i z nowym bagażem doświadczeń iść przez życie. Więcej na ten temat w nagraniu audycji.

Czas trwania: 116 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 110,7 MB
  • 19 lis 15 20:54
Terapia Bowena - kilka ruchów, które uleczą ciało?

Grażyna RokoszHanna Opiła

Grażyna Rokosz, Hanna Opiła


Gdy odczuwamy ból, często sięgamy po tabletki. Tymczasem są inne sposoby. Od niedawna w Polsce można skorzystać z tzw. techniki Bowena. Stosujące ją terapeutki mówią, że jest ona dobra dla wszystkich i na każdy rodzaj schorzeń. Co na to medycyna?

Terapia Bowena powstała w Australii w latach 50. Jest bardzo popularna w Europie Zachodniej, a niedawno dotarła do Polski. Wymyślił ją Tom Bowen. - Nie sugerował się on wiedzą medycyny uniwersyteckiej, nie znał anatomii, za to bazował na własnej intuicji i niesamowitych zdolnościach obserwacyjnych - mówi Grażyna Rokosz, szefowa stowarzyszenia Bowtech, zrzeszającego terapeutów tej techniki w Polsce.

Bowen obserwował ciało ludzkie i przebiegające przez nie wibracje. Opracował ruchy i strategię postępowania z pacjentem, ale tego nie dokumentował, wszystko miał w głowie. Dopiero jego uczniowie, małżeństwo Ossie i Elaine Rentsch opracowali podręczniki i metodę nauczania techniki.

- Jego uczniowie obserwowali, uczyli się terapii po to, aby ją stosować, a jednocześnie dostali błogosławieństwo, żeby tę terapię spisać i po śmierci Toma Bowena uczyć jej na całym świecie - wyjaśnia Hanna Opiła, terapeutka w stopniu mistrzowskim.

Autor tej techniki zmarł w 1982 roku. Dziś rząd Australii uznaje ją za oficjalną metodę leczniczą, jest ona nawet refundowana.

Na czym polega terapia? Na pierwszy rzut oka przypomina masaż lub refleksoterapię, ale bardzo się od nich różni. Na początku przeprowadzany jest wywiad medyczny. Pacjent mówi o swoich dolegliwościach i największych problemach. Terapeuta stara się w nich pomóc, ale ponieważ metoda ta opiera się w dużej mierze na samoleczeniu, to ciało pacjenta decyduje, które choroby zwalczy na początku.

Terapeuta podczas sesji z pacjentem wykonuje pojedyncze ruchy na ciele. Po każdym z nich robi się kilkuminutową przerwę. - Ruchy wprowadzają daną część ciała w delikatną wibrację, która przenosi się przez układ nerwowy do mózgu, a mózg te wibracje traktuje jako impuls do zapoczątkowania procesów samoleczenia - wyjaśnia Hanna Opiła.

Są natomiast badania potwierdzające jej skuteczność. W latach 70. na zlecenie australijskiego rządu przeprowadzono testy na kilkunastu tysiącach pacjentów i dowiodły one, że 88 proc. osób leczonych przez Bowena wykazało albo całkowite wyzdrowienie, albo znaczącą poprawę stanu zdrowia. Tylko 12 proc. osób nie wykazało znaczących zmian, ale nie znalazł się ani jeden pacjent, którego stan się pogorszył.

Goście Trójki wyjaśniają, że jest to terapia na wszystko i dla wszystkich, bo pomaga się zrelaksować i uruchomić układ immunologiczny. - A przecież gdy jesteśmy zestresowani, układ immunologiczny nie pracuje pełną parą - dodaje Grażyna Rokosz.

Czas trwania: 97 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 105,1 MB
  • 19 lis 15 20:54
Podróże to dojrzewanie w intensywnym tempie

Sonali DeraniyagalaJoanna Heidtman

Przemek Skokowski, Joanna Heidtman


- Podróżuję, bo to kocham, kocham autostop. Ten etap jeszcze trwa, w pewnym momencie się skończy, ale nie za szybko. To najciekawszy środek transportu. W podróży można się sprawdzić - uważa Przemek Skokowski, autor książki "Autostopem przez życie".

I dodaje, że w samotnej podróży jest się "tu i teraz", nie ma przeszłości, zachowujesz się tak jak ci najbardziej odpowiada. Nie musisz spełniać wymogów i nacisków otoczenia.

Gość "Dobranocki" przyznał, że w podróży "jesteśmy narażeni na zupełnie nowe sytuacje, na które musimy się nauczyć reagować". - Dla mnie obecnie jest to jedna z wielu ścieżek samodoskonalenia i rozwoju - dodał.

Jego ostatnia wyprawa to 26 tys. km z Gdańska do Birmy przez Litwę, Łotwę, Rosję, Kazachstan, Kirgistan, Chiny, Laos i Tajlandię. Tematem scalającym tę trasę stało się życie dzieci. Spotykał się z nimi, dając pocztówki od dzieci z Europy.

Ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Teraz podpisuje się wyłącznie pod "podróżą z przesłaniem" podobnie jak dr Joanna Heidtman, psycholog, również podróżniczka. Według Heidtman ludzie podróżują, żeby przebudzić stępione przez rutynę zmysły. - Czasem wcale nie trzeba ruszać się z miejsca, czasem wystarczy kontakt z innym człowiekiem - uważa.

Przemek Skokowski opowiadał też m.in. o swoim projekcie "Pocztówki z Europy". - W tym roku poprosiłem ludzi o wysłanie listów z miejsc, w których mieszkają i napisanie krótkiej wiadomości dla dzieci pokrzywdzonych przez los. Dostałem 780 pocztówek, które wziąłem ze sobą w podróż i w trakcie niej organizowałem spotkania w domach dziecka. Z wolontariuszami tłumaczyliśmy kartki na języki lokalne, a dzieci odpisywały do nadawców - mówił.

Podróżnik zwrócił uwagę na otwartość i serdeczność ludzi, których spotykał na swojej drodze. Jedna z najpiękniejszych historii, która mu się przytrafiła, miała miejsce podczas podróży w Kirgistanie. - Wychodziłem już z miasta, gdy zatrzymał się mężczyzna i spytał czy mnie podwieźć. Wsiadłem do samochodu, zaczęliśmy rozmawiać, a on zaprosił mnie do siebie. Poznałem jego żonę, matkę i dwie córeczki. Przygotowali też kolację, kładąc na stół wszystko. co mieli. Ten człowiek dał mi siebie, nie oczekując niczego w zamian. Jego żona nie pracuje, a on w sezonie letnim sprzedaje warzywa. Gdy się z nimi żegnałem, kobieta podeszła do mnie i poprosiła tylko o plecak dla swojej córeczki. Wówczas nie wytrzymałem i się rozkleiłem. Później opisałem tę historię na blogu www.autostopem-przez-zycie.pl. Ludzie, którzy to przeczytali sami się zorganizowali i wysłali do tej rodziny paczki - powiedział.

Czas trwania: 115 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 104,6 MB
  • 19 lis 15 20:54
Dlaczego warto mieć kolorowe wega-życie?

Małgorzata DesmondJoanna Bylinka

Małgorzata Desmond i Joanna Bylinka

Wegetarianizm to nie tylko sposób odżywiania, ale przede wszystkim życiowa postawa. Czy warto rozważyć przejście na wegetarianizm? Co kieruje ludźmi, którzy decydują się przejść na taką dietę? Mówili o tym goście audycji "Dobronocka".

Małgorzata Desmond, specjalistka medycyny żywienia, mówiła, że bycie wegetarianinem, czy weganinem, to przede wszystkim świadomy wybór. Ekspert podkreśliła, że te osoby, które zmieniły swoje nawyki żywieniowe w większości są zadowolone z takiej decyzji.

- Najczęstsze komentarze, z którymi się spotykam dotyczą odkrywania. Słyszę często, że dzięki przejściu na wega-życie ludzie poznali wiele nowych produktów, nowych źródeł białka, a ich dieta stała się bardziej urozmaicona - tłumaczyła ekspert.

Gość Trójki dodała, że złe bilansowanie takiej diety może prowadzić do pogorszenia stanu zdrowia, ale cały czas w Polsce kierujemy się stereotypami. - Mamy teraz dużą wiedzę na temat wegetarianizmu. Z badań wynika, że dorośli wegetarianie i weganie są szczuplejsi niż reszta populacji. Jednocześnie nie oznacza to, że są słabsi. Posiadamy silne dowody naukowe na to, że chorują mniej na choroby krążenia (30 proc. mniej), nowotwory (18 proc. mniej), a także cukrzycę i nadciśnienie - wyjaśniła specjalistka medycyny żywienia.

Zatem dlaczego często boimy się przejść na wegetarianizm i posmakować innego życia? Małgorzata Desmond mówiła, że jest wiele mitów na temat diety wegetariańskiej, a największy dotyczy białka. - Wszyscy myślą, ci których udziałem są te stereotypy, że głównym i jedynym źródłem białka są jaja i mięso, ewentualnie nabiał. To błąd - stwierdziła gość Trójki. - Białko jest również w roślinach i co ciekawe, jest to białko pełnowartościowe - dodała Desmond.

Joanna Bylinka, psycholog, psychoterapeutka, mówiła z kolei, że stereotypy na temat wegetarianizmu oczywiście istnieją i wbrew pozorom są potrzebne. - Dopóki nie zweryfikujemy pewnych przekonań, pewnego sposobu myślenia, to będziemy ponosili w związku z tym straty. Jeśli chodzi o wegetarianizm mamy wiele takich stereotypów, które nie są oparte o dowody naukowe i aktualną wiedzę, tylko o tradycję, czy przekonania rodzinne - zaznaczyła psycholog.

Czas trwania: 114 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 104,7 MB
  • 19 lis 15 20:54
Podróżowanie "po bandzie" smakuje najlepiej

Maja Sontag

Maja Sontag

- Moja ciekawość świata jest tak mocna, że po prostu mnie wypycha. Właśnie dlatego muszę ruszać w podróż i realizować swoje pasje - mówi gość "Dobronocki" Maja Sontag podróżniczka, autorka książki "Majubaju, czyli żyrafy wychodzą z szafy".

Na ogół boimy się, nie tylko nowych technologii, ale i miejsc, czy ludzi obcych kulturowo. Nawet jeśli jesteśmy otwarci na "nowe" zachowujemy dystans, patrzymy z ostrożną ciekawością, badamy grunt, oswajamy się. Maja Sontag, autorka książki "Majubaju, czyli żyrafy wychodzą z szafy" z otwartością i pewnego rodzaju zachłannością, często solo poznaje świat. W swoim planie podróży od razu rzuciła się na głęboką wodę, w wir doświadczeń ekstremalnych. - Bo mnie to wszystko co nieznane, co niebezpieczne pociąga - mówi Maja Sontag w rozmowie z Grażyną Dobroń.

Gość "Dobronocki" wyjaśnia, że zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, które może napotkać podczas podróży w najodleglejszych rejonach świata, ale - jak podkreśla - to samo może ją spotkać na warszawskiej ulicy. - To co przeżywam, hartuje mnie - dodaje.

Koszty związane z podróżowaniem są często czymś co ogranicza. Jednak z doświadczeń Mai Sontag wynika, że im mniej miała w kieszeni pieniędzy, tym podróż stawała się bardziej fantastyczna. - Jak się ma pieniądze to się je lekką ręką wydaje. Kupuje się rzeczy gotowe: wycieczki, przejazdy lepszym autobusem - tłumaczy gość Trójki i dodaje, że kiedy jej budżet totalnie się kurczy, kiedy jeździ autostopem i korzysta z gościnności napotkanych osób, jej podróżowanie, takie "po bandzie" smakuje najlepiej.

Teraz Maja wzięła kurs na Afrykę. Kiedy nie podróżuje, pracuje w agencji reklamowej.

Czas trwania: 114 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 104,6 MB
  • 19 lis 15 20:54
Kiedy powiem sobie: dość?

Jan Gliński

Jan Gliński

- Trudno jest być szczęśliwym w życiu i odnosić sukcesy zawodowo, gdy mamy problemy z własnym ciałem. Obecnie najchętniej rozwiązywalibyśmy wszystkie trudności łykając tabletkę czy pijąc coś. Nie ma jednak drogi na skróty. Podstawą jest praca ze sobą, praca nad sobą - mówi Jan Gliński, którego odpowiedzialność osobista w jednej z firm sięgała miliarda euro.

Jak zachować równowagę przy takiej odpowiedzialności? Nie ma na to prostej odpowiedzi, podkreśla gość Grażyny Dobroń. Przypomina jednak, że nawet najbardziej złożoną kwestię można rozłożyć na proste elementy. - Firma, w której pracowałem działała w 180 krajach, w 130 miała swoje filie. - To szereg krajów, szereg kultur. Sam kontekst biznesowy był najprostszy. Trik w takiej pracy leży w zrozumieniu człowieka, zrozumieniu innej kultury. 95 procent zarządzania w biznesie dotyczy spraw międzyludzkich, słuchania ludzi. Trzeba mieć dużo pokory - podkreśla Jan Gliński, elektronik, dr fizyki, który pracował na wszystkich kontynentach.

Jak przypomina jedną ze starych azjatyckich zasad, pojawiającą się m.in. w "Sztuce wojny" Sun Tzu, jest przekonanie że największym zwycięstwem jest to odniesione bez walki. - W kulturze północnoamerykańskiej podkreśla się wagę zniszczenia przeciwnika, w modelu azjatyckim, chodzi raczej o to, żeby przeciągnąć go na swoją stronę. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe - mówi gość "Dobronocki".

Jan Gliński z zamiłowania jest etnografem, interesują go zwłaszcza stare kultury. Od 40 lat ćwiczy tai-chi. Jego dzień zaczyna się po 5.30 rano, wtedy właśnie oddaje się treningowi, trwającemu najczęściej do śniadania, które zwykle je koło 7 .

- Trzeba mieć motywację, ale zostałem nauczony, że powinniśmy polegać na sobie. Nasze zdrowie jest w naszych rękach, nasze życie jest w naszych rękach - podkreśla. Według niego dzięki ćwiczeniom mamy szansę na zyskanie większego dystansu, ale jest to droga, która nigdy się nie kończy. - Nie chodzi tylko o to, co się ćwiczy, ale też jak się ćwiczy. Aerobik przy muzyce po całym dniu spędzonym w hałasie psychosomatycznie nie dostarcza odpowiedniej ilości relaksu - dodaje, podkreślając, że istotne jest także to, kto nas uczy. - Nastąpiła komercjalizacja, której nie oparł się nawet klasztor Shaolin. W wielu przypadkach nastąpiło uproszenie dyscyplin skierowanych kiedyś na holistyczny rozwój człowieka. Zostały one zredukowane do ćwiczeń gimnastycznych. Największą wartość mają te dyscypliny, które nie tylko rozwijają ciało, ale i ducha, wpływają na koncentrację, na umysł - ocenia gość Grażyny Dobroń.

Czas trwania: 114 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 104,6 MB
  • 19 lis 15 20:54
Czy współczesna rodzina gotowa jest do świąt?

Marek Rożalski

Marek Rożalski

Ile za nami świątecznych uśmiechów, życzeń prosto z serca, bliskości rodzinnej, ale też milczenia, niewygodnych pytań zadanych przez dzieci. Ile też kompromisów, gdzie, z kim i o której spotkamy się, czasem przepychanek lub nieobecności. Opowiada o tym gość "Dobronocki" psycholog Marek Rożalski.

Marek Rożalski mówi, że w czasie świąt mamy takie "zastanawianie się": czy święta są sztuczne czy naturalne? Czy to, że zmuszamy się, żeby zasiąść przy bogato udekorowanym stole to jest łaska od Boga czy to przymus, bo tak każe tradycja. - Ciągle uważam, że u nas w głowach siedzi cała rzeczywistość, którą próbujemy zobaczyć dookoła nas - dodaje gość Grażyny Dobroń.

Dlaczego przy świątecznych stołach zdarzają się konflikty? Zdaniem Marka Rożalskiego każdy z nas ma pewną hierarchię. - Jeśli masz w głowie hierarchię pod tytułem "ksiądz, religia, dobrobyt, bezpieczeństwo" i spotkasz się z rajskim ptakiem dla którego wolność, eksperymentowanie i kreatywność są najważniejszymi rzeczami, to natychmiast konflikt gotowy - opowiada.

- Pracuję w takiej działce, gdzie próbuję ludziom tłumaczyć, co jest po jednej stronie, a co jest po drugiej. W jaki sposób jedni ludzie przeżywają świat, a w jaki sposób robią to inni. Ludzie zawsze robią najlepsze, co mogą dla siebie. Stąd się bierze ten potworny kłopot, który później wypływa przy stole świątecznym, gdzie musimy akceptować inne wartości i inne przekonania - dodaje.

Czas trwania: 114 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 104,8 MB
  • 19 lis 15 20:54
Chcesz schudnąć? "Nie odmawiaj sobie deseru"

Maciej Szaciłło i Karolina Kopocz

Maciej Szaciłło i Karolina Kopocz

Problem nie do końca leży na talerzu, ale w głowie. Trzeba zaakceptować fakt, że jest, tak jak jest i potem można zacząć działać. My to nazywamy spojrzeniem smokowi w oczy - mówią Karolina Kopocz i Maciej Szaciłło, autorzy książki "Karolina na detoksie". - Dopóki nie zrobimy porządku w głowie, to nie uda nam się zrobić porządku z naszym ciałem - dodają.

Goście "Dobronocki" podkreślają, że proponowany 7-dniowy detoks nie spowoduje, że od razu schudniemy, ale dzięki niemu później możemy tracić zbędne kilogramy. To początek całej pracy - przyznają.

Karolina Kopocz mówi, że w życiu próbowała wszystkiego, żeby się odchudzić, ale każda dieta kończyła się porażką. - Każdy musi osiągnąć swoje dno, u mnie to były 83 kg na wadze - dodała.

Maciej Szaciłło, specjalista od gotowania, a obecnie mąż Karoliny namówił ją na kolejną próbę. Smaczny i kolorowy detoks, a potem specjalna kompozycja posiłków, spowodowała, że Karolina schudła 20 kg. To nie stało się nagle, potrzebny był rok na całościową przemianę.

- Odstawienie tłuszczu jest równoznaczne z odstawieniem słodkiego smaku. W takiej sytuacji buduje się jeszcze większy brak, a on kiedyś się odezwie, np. gdy będziemy mieli gorszy nastrój. Lepiej, żeby nasza dieta zawierała tłuszcz, ale zdrowy. Wtedy będziemy tracić zbędę kilogramy - mówi Maciej Szaciłło.

Karolina Kopocz dodaje, że słodki smak daje nam poczucie bezpieczeństwa, a jego odmawianie powoduje poczucie braku, a im jest on większy, tym większy jest stres, a później jego zajadanie. - Dlatego w propozycji naszego detoksu codziennie jest deser - tumaczy.

Współautor książki zdradza, jak wygląda proponowany w książce detoks. - Przez pierwsze cztery dni jest to dieta warzywno-owocowa z dodatkiem tłuszczy, np. oleju rydzowego, koksowego i oliwy z oliwek. Później po wprowadzamy węglowodany złożone, trochę pestek i orzechów, jest też kasza jaglana - wylicza. Jego małżonka przyznaje, że w ciągu trwania detoksu czuła się bardzo dobrze. - Trzeci dzień był newralgiczny, pojawiły się wymioty, zmęczenie oraz dość duże wychłodzenie organizmu. Jak mówiła na śniadanie piła ciepłą wodę z cytryną i zielony koktajl.

Słuchając audycji dowiemy się także, jak wyglądały inne posiłki podczas detoksu oraz jakie rady dla słuchaczy mają goście Grażyny Dobroń.

Czas trwania: 114 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 106,4 MB
  • 19 lis 15 20:54
Życie z wewnętrznym rytmem

Ewa Klepacka-GryzJacek Sobol

Ewa Klepacka-Gryz i Jacek Sobol

W dzisiejszym świecie większość z nas żyje z zegarkiem w ręku. Z perfekcyjnym planem na najbliższe pół roku. W tym pędzie nic nie jest w stanie nas zatrzymać. Czy aby na pewno nie można żyć inaczej, zgodnie z wewnętrznym rytmem? M.in. na to pytanie starali się odpowiedzieć goście "Dobronocki” psycholog Ewa Klepacka-Gryz i fizjoterapeuta Jacek Sobol.

Każdy z nas zna swój wewnętrzny rytm, a na zewnątrz świat jest pełen powinności, reguł, zakazów i nakazów. Dlatego bardzo ważne jest określenie przez nas samych tego czego chcemy - przekonywała psycholog Ewa Klepacka-Gryz. - Świat stwarza nam mnóstwo możliwości tylko trzeba wybrać z talerza, to na co mamy ochotę. (…) Można z hobby zrobić pracę, najpierw poczuj co lubisz robić i rób to za darmo, a później zrób z tego zawód - dodała.

Jacek Sobol zwrócił uwagę, że wiele osób ze względu na - jak to ujął - podzielenie i odcięcie głowy od ciała; oddzielnie serca i duszy znajduje się w stanie bycia na rozdrożu i wówczas nie potrafi wybrać tej właściwej dla siebie drogi. - Osoba, która ma problem z "połączeniem głowy z ciałem i sercem jest zamrożona" przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji - powiedział.

Fizjoterapeuta mówił o potrzebnie znalezienia i poczucia własnego "ja”. Według niego wielu osobom brakuje "uzmysłowienia w ciele czy w duszy", że są takie rzeczy, które pozwalają nam otworzyć zupełnie nowe dla nas rzeczy.

- Tylko, że my się tego boimy. Ten strach zostawia piętno w naszym ciele. To są te napięcia uzewnętrzniające się w oddychaniu, grymasie twarzy czy pracy ciała. Wiadomo, że tkanka, która jest napięta jest niedokrwiona, a jeśli jest niedokrwiona, to mamy do czynienia ze śmiercią ciała połączoną ze śmiercią duszy - powiedział.

Czas trwania: 116 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 101,2 MB
  • 19 lis 15 20:54
Ikigai - sposób na długwieczność

Dorota Hołówka

Dorota Hołówka

Starsi Okinawczycy bez zastanowienia potrafią podać powód, dla którego budzą się rano z chęcią do życia. To daje im poczucie, że są potrzebni, nawet w wieku stu lat, a także narzuca dyscyplinę. Nazywają to ikigai.

Każdy z nas ma wpływ na to, jak wygląda jego życie - powiedziała Dorota Hołówka, szefowa Stowarzyszenia Nowa Psychologia. - W momencie, gdy zdecydujemy się, żeby nasze życie przybrało barw, wówczas zaczyna nam ono sprzyjać. Nawet, jeśli mamy lęki i w jakichś okolicznościach zaczynamy się z nimi konfrontować, to mogą one nawet dawać nam wsparcie. Są drogowskazem, jaką drogą mamy nie iść - podkreśliła.

Jak zwrócił uwagę gość Grażyny Dobroń, na bazie wdzięczności dużo łatwiej przychodzi określenie własnych celów. - Trudno jest wyznaczać cele, gdy budzimy się w poczuciu, że nam jest źle. To taki rodzaj czarnowidztwa, który tworzy w naszej świadomości obrazy i ciężko jest nam zobaczyć światełko w tunelu. Prace nad sobą zaczęłabym od wdzięczności i przyglądania się temu, za co mogę być wdzięczna - zaznaczyła.

Według Doroty Hołówki powodem dla którego ludzie nie określają sobie celów jest wyobrażenie, że taki cel musi być określony bardzo szczegółowo. - Błędem jest określanie celów przez to czego ja dokładnie chcę, gdzie chcę być i z kim chcę być. (…) W realizacji celu chodzi o to, żeby zbadać, co za nim idzie. Gdy wyobrazimy sobie, czego w wymarzonej pracy będziemy doświadczali, wchodzimy w stan emocjonalnego spokoju i ekscytacji. Wówczas, na bazie tych emocji, zaczynają się pojawiać obrazy i kreuje się nowa rzeczywistość - powiedziała. Tymczasem, jak zauważyła rozmówczyni Grażyny Dobroń, większość z nas realizuje swoje cele ze strachu albo w momencie, gdy doświadczy dużego bólu.

Dorota Hołówka uważa też, że czasem emocji trzeba poszukać, bo być może nigdy ich nie doświadczyliśmy. - Na tym polega rozwijanie marzeń, czyli szukanie inspiracji. Film, czy książka może być inspiracją, żeby obudzić w sobie to coś, co jest w nas. Jeśli pojawi się pragnienie i zadbamy, żeby nie stracić go z oczu, to życie zadba też o nas - mówiła.

Czas trwania: 110 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 106,8 MB
  • 19 lis 15 20:54
"Obiecuję, że nie utonę". Jak poradzić sobie ze śmiercią bliskich?

Agnieszka Kaluga

Agnieszka Kaluga

Agnieszka Kaluga obiecała umierającej córeczce, że poradzi sobie w życiu. Teraz niesie nadzieję i wsparcie w miejscu, gdzie ze śmiercią ma do czynienia na co dzień - w hospicjum.

"Jeśli nie masz siły zostać, to pozwalam Ci odejść i obiecuję Ci, że nie utonę" - te słowa Agnieszka Kaluga wypowiedziała do swojej 10-dniowej córki, wiedząc już, że dziewczynki nie da się uratować. Kolejne lata spędziła, realizując tę obietnicę.

Została wolontariuszką w hospicjum, a także współzałożycielką organizacji "Dlaczego". Na co dzień pomaga tym, którzy niedługo odejdą i ich rodzinom. Przeżywane codziennie historie opisuje na blogu zorkownia.blogspot.com, którego fragmenty zostały też opublikowane w książce "Zorkownia". Jak wyjaśniła , blog pomaga jej się oczyścić i znaleźć miejsce na kolejne przeżycia. - Życie przynosi tyle pięknych historii i wystarczy patrzeć, słuchać i ocalać - mówi Agnieszka Kaluga.

Ogromnej życiowej tragedii autorka "Zorkowni" doświadczyła jako 25-latka. Jej zdaniem wiek nie ma tu jednak dużego znaczenia, ponieważ nigdy nie jesteśmy dostatecznie dojrzali i przygotowani na utratę bliskich. Choć ból po starcie dziecka był niewyobrażalny, blogerka przyznaje, że nawet z takich doświadczeń można wynieść jakieś wartości.

- Decyzja, co z tym zrobimy, należy do nas. Czy utoniemy, zatrzymamy się w tym punkcie i nasze życie już właściwie będzie tylko się degradować, czy przepracujemy żałobę, dźwigniemy ciężar, a może zrobimy też z tego pewną wartość w naszym życiu - wyjaśniła rozmówczyni Grażyny Dobroń.

Jak przyznała, po śmierci córeczki miała potrzebę znalezienia innych kobiet w podobnej sytuacji. Z jednej strony tylko one mogły ją naprawdę zrozumieć, a z drugiej liczyły się też bardziej prozaiczne względy. - Musimy się przejrzeć w oczach innych kobiet - podkreśliła Agnieszka Kaluga. Dzięki porównaniu z innymi wiemy, jak sobie radzimy z własną tragedią.

Autorka "Zorkowni" przyznała, że założenie organizacji "Dlaczego" dla rodziców, którzy stracili dzieci, nie było formą autoterapii. Kaluga wiedziała już wtedy, jak przejść żałobę i jak może pomóc innym w podobnej sytuacji. - Jeśli przepracujemy własną tragedię i dźwigniemy się, to coś nam się otwiera i jesteśmy też w stanie bardziej dźwignąć innych ludzi i ich historie - powiedziała w Trójce.

Z kolei pisanie bloga było formą radzenia sobie z tym, z czym na co dzień Kaluga spotykała się w hospicjum - cierpieniem, śmiercią i mnóstwem ludzkich historii, które poznawała. - Opisywanie tego, co mi się wydarza, kogo spotykam i jak sobie radzę, było sposobem, żeby nie utonąć w tym hospicjum, a być gotową na dalsze historie - wyjaśniła.

Zdaniem Agnieszki Kalugi w naszej kulturze mało miejsca poświęca się mówieniu o śmierci, dlatego nie jesteśmy na nią przygotowani i nie wiemy, jak przeżyć żałobę.

Czas trwania: 117 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 105,9 MB
  • 19 lis 15 20:54
Rolfing - przywróć równowagę w swoim ciele

Mariusz Solpa

Mariusz Solpa

Ta metoda poprawia wygląd naszej sylwetki, podwyższa koordynację ruchową, zwiększa witalność, odpręża. Wspiera także nasz wzrost i rozwój na poziomie mentalnym i duchowym. Czym jest Rolfing?

Rolfing wymyśliła 50 lat temu biochemiczka Ida Rolf. Walcząc z własnymi problemami zdrowotnymi zauważyła, że pomagają jej ćwiczenia rozciągające. Stosując wypracowane przez siebie techniki udało jej się pomóc kobiecie, która straciła czucie w rękach. Wówczas postanowiła się zająć tym na poważne. - Pokazała światu, że powięź ma ogromne znaczenie - mówi gość audycji "Dobronocka" w radiowej Trójce, Mariusz Solpa, terapeuta Integracji Strukturalnej, certyfikowany Rolfer, psycholog.

- Powięź to błona zbudowana z tkanki łącznej, której zadaniem jest zewnętrzna osłona poszczególnych mięśni i grup mięśniowych. Daje ona formę ciału, utrzymuje je w jedności. Spina narządy, wypełnia i stabilizuje wnętrze naszego ciała. Powięź daje nam stabilizację - tłumaczy gość Trójki.

Jak podkreśla rozmówca Grażyny Dobroń, nasze samopoczucie w dużej mierze zależy od tego, w jakim stanie jest powieź. - Jeśli jesteśmy zestresowani i ten stres odkłada nam się na przykład w szyi, to ta część ciała przestaje być elastyczna, czujemy sztywność. To wpływa na cały nasz organizm. Staje się on mniej zdolny do reagowania - mówi Solpa.
Gość Trójki zaznacza, że nasze ciało potrafi przystosować się, zaakceptować to, że wewnątrz odczuwa jakąś blokadę. Może dostosować się do sytuacji, w której brakuje tej swobody. Jednak może to prowadzić do negatywnych skutków w przyszłości, na przykład do szybszego zwyrodnienia kręgów szyjnych.

Rolfing polecany jest m.in. osobom, które mają wady postawy, odczuwają sztywność w ciele, cierpią z powodu przewlekłych dolegliwości bólowych związanych z narządem ruchu, przeszły niedawno operację, próbują odzyskać sprawność po doznanym urazie, żyją w stresie i napięciu, szybko się męczą oraz mają poczucie, że brak im energii.

Po 10 sesjach - jak zapewniają Rolferzy - osoba, która zdecydowała się na tę metodę odczuwa ulgę, zwiększa się jej elastyczność i giętkość, podwyższa się jej koordynacja ruchowa i zręczność, poprawia się wygląd sylwetki i swoboda oddechu. Zwiększa się też witalność i poczucie własnej wartości.
- Rolfing to też edukacja, zwiększanie świadomości czym jest nasze ciało i jak funkcjonuje. My z tą wiedzą inaczej później idziemy przez życie. Jesteśmy bardziej aktywni ruchowo - dodaje Solpa.

Czas trwania: 116 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 106,2 MB
  • 19 lis 15 20:54
Jak oczyścić organizm?

Grażyna Pająk

Grażyna Pająk

Niektórzy uważają, że nie ma sensu oczyszczać organizmu, bo on reguluje się sam. Jednak jak się okazuje, obecnie tak się nie dzieje. Odkwaszając organizm już po tygodniu możemy poczuć się lepiej. Jeśli mamy się oczyścić, to jak i z czego?

Dietetyk, dr Grażyna Pająk uważa, że trzeba przede wszystkim zwracać uwagę na to, co jemy. - Tym bardziej, że trudno jest utrzymać właściwe pH krwi ze względu na różne czynniki np. nadmiar cukru, niewłaściwe tłuszcze, czy przetworzone produkty. To wszystko obciąża wątrobę i ułatwia zakwaszenie organizmu - zauważyła. Gość "Dobronocki" mówiła o tzw. spirali śmierci komórki, która związana jest z zakwaszonym organizmem. - W momencie, gdy komórka nie ma energii, nie jest w stanie przyswoić składników odżywczych, a także nie ma siły wyrzucić toksyn. Pracujemy na to przez dłuższy czas, a w pewnym momencie zaczyna się to przekładać na nasze samopoczucie - podkreśliła.

O znacznym zakwaszeniu organizmu może świadczyć wypadnie włosów, problemy z paznokciami, ciągłe zmęczenie, częste przeziębienia, a nawet bóle głowy czy cienie pod oczami - mówiła dr Pająk. - Nawet przy zdrowym trybie życia także wytwarzamy odpowiednią ilość kwasów. Cały problem polega na zachwianiu równowagi kwasowo-zasadowej. W momencie, gdy mamy nadmiar kwasów w organizmie, to łatwiej rozwijają się bakterie, wirusy i grzyby - dodała.

Dietetyk mówiła, że może to być groźne, bo takie związki, jak grzyby i gluten zaburzają barierę krew-mózg. - Zawsze nas uczono, że do mózgu nic się nie przedostaje, to nie prawda, dostają się związki, które nie powinny się przedostać i mają one wpływ na nasz stan psychiczny - dodała. Ekspertka podkreśliła, że wpływ na pozytywne myślenie ma także to, co jemy i jak jemy. - Jest szereg badań, które uświadamiają, że w momencie, gdy wyłączymy cukier z diety oraz, gdy ograniczymy gluten zmienia się całkowicie nastawienie do życia. Wycofuje się wiele problemów psychicznych - powiedziała.

Dr Pająk powiedziała, że zakwaszenie organizmu jest pierwszym bodźcem, który powoduje całą kaskadę problemów. - Zawsze przy pierwszym zachwianiu odzywa się serce, ale także wątroba, jelita i nerki. W momencie, gdy środowisko nie odpowiada naszemu organizmowi, to mamy objawy na skórze, problemy z górnymi drogami oddechowymi albo układem pokarmowym - podkreśliła.

Według gościa Grażyny Dobroń przy odkwaszaniu organizmu, na początku, możemy zastosować wodę z cytryną, naturalny sok, czy herbatę z ziół. Ekspertka poleciła, też picie wody z sodą, bo wówczas zmienia się pH naszych płynów ustrojowych, w związku z tym ułatwiamy uwalnianie toksyn.

Czas trwania: 116 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 105,6 MB
  • 19 lis 15 20:54
Jak radzić sobie ze stratą?

Joanna HeidtmanSonali Deraniyagala

Joanna Heidtman, Sonali Deraniyagala


Rankiem 26 grudnia 2004 roku Sonali Deraniyagala straciła rodziców, męża i dwóch synków w tsunami, które uderzyło w południowe wybrzeże Sri Lanki. Swoje niewiarygodne cierpienie opisała w książce "Tsunami". - A przeżywała różne fazy, od odrętwienia, przez próby samobójcze, maniakalne chęci zemsty na świecie, aż do próby otumanienia się alkoholem - mówiła w Trójce psycholog dr Joanna Heidtman.

Jak z cierpieniem po tragicznym tsunami w 2004 roku poradzili sobie tamtejsi mieszkańcy? Dr Joanna Heidtman miała okazję sprawdzić to osobiście. - Kiedy dwa lata temu poleciałam na Sri Lankę, postanowiłam kilka dni spędzić tam, gdzie przed 8 laty tsunami wdarło się gwałtownie w głąb lądu. Okazało się, że ludzie tam już się śmiali, szukali życia, ale tragedia była nadal widoczna - opowiadała w audycji "Dobronocka".

Zdaniem psycholog Azjaci, szczególnie z niektórych regionów, szybciej się podnoszą, "jak przygnieciona trawa". - Opłakują stratę, to jasne, ale trochę szybciej wstają po niej do życia. Pewnie częściowo wynika to z kultury, trochę z religii, poza tym tam wiele rzeczy przeżywa się zbiorowo, rodzinnie. Sieć takich relacji na pewno dodaje siły - mówiła Joanna Heidtman.

Gość Grażyny Dobroń zwracała przy tym uwagę, że tsunami należy rozumieć symbolicznie, bo dla jednych to cierpienie wywołane kataklizmem, a dla innych np. śmiercią kogoś bliskiego albo utratą pracy. Autorka książki miała wspaniałą rodzinę, kochającą się, ciekawą. - I te dobre wspomnienia na pewno pomogły jej stanąć po jakimś czasie na nogi - mówiła psycholog.

Sonali Deraniyagala na początku myślała, że tsunami było pokutą za jej winy z poprzedniego życia. Później było jej wstyd, nie rozumiała, dlaczego to ona przeżyła i dlaczego to ją dotknęła tragedia. - To naturalny element całego procesu. Kiedy spada na nas cierpienie, pojawiają się odwieczne pytania: dlaczego ja, dlaczego taka niesprawiedliwość, co jest ze mną nie tak? Oczywiście nie ma na nie odpowiedzi - przyznała Joanna Heidtman.

Psycholog opowiadała też o fazach, jakie przechodziła cierpiąca pisarka. - Od odrętwienia, przez próby samobójcze i maniakalne chęci zemsty na świecie, po próby otumanienia się alkoholem. Temu wszystkiemu przyglądała się jej rodzina, która podświadomie wyczuwała i rozumiała, że trzeba trwać, nie należy oceniać, czasami trzeba pilnować. Ale wiedziała też, że nie da się takiego procesu ani przyspieszyć, ani wytłumaczyć cierpiącej osobie - dodała psycholog.

Czy lekarstwem na taka traumę może być zupełna zmiana otoczenia i rozpoczęcie życia od nowa? Jak poradzić sobie ze sprzecznymi emocjami, jeśli przetrwało się grupową katastrofę? Jak na ciężkie przeżycia powinni reagować znajomi z pracy? Ile czasu potrzeba na przeżycie największej straty? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, w której padają odpowiedzi miedzy innymi na te pytania.

Czas trwania: 115 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 104,3 MB
  • 19 lis 15 20:54
Co ze mną jest nie tak?

Ewa Mażul

Ewa Mażul


Każdy z nas zadał sobie kiedyś to pytanie. Jednak najtrudniej jest wtedy, gdy zmagamy się z nim codziennie. W którym momencie naszego życia pojawia się to pytanie? Dlaczego czasem ciągnie się za nami przez całe życie? Próbowaliśmy o tym opowiedzieć w audycji "Dobronocka".

Grażyna Dobroń mówiła, że co jakiś czas umysł musi odpocząć od bitów informacji, spekulacji, a nawet od tworzenia rozwiązań. Wszystko dla naszego dobra. - Kto myśli, że tego nie potrzebuje zapędził się za daleko. To znaczy, że nie czuje, że przekroczył barierę ochronną. Zamiast chronić siebie jest już po drugiej stronie. Osądy na własny temat jeszcze bardziej kruszą nadszarpnięte zdrowie. Tak czy inaczej trzeba zidentyfikować szkodnika, który podrzuca złe myśli i nie czekać na to, że ktoś pomoże nam to zmienić. Trzeba się zabrać do pracy. To jest jedyna droga wyjścia na prostą - dodaje autorka audycji "Dobronocka".

- Co ze mną jest nie tak? Najtrudniej robi się wtedy, gdy to pytanie pojawia się na porządku dziennym, ciągle przewija nam się w głowie. To jeden z powodów, dla których milion Polaków bierze leki antydepresyjne. Tylko czy one wyleczą z braku poczucia bezpieczeństwa i z bezradności? Gdzie po raz pierwszy pojawia się to pytanie? W którym momencie naszego życia i dlaczego czasem ciągnie się za nami przez całe życie? - pytała Grażyna Dobroń.

Zdaniem Ewy Mażul, coacha i trenera komunikacji, ciężko sobie uświadomić, kiedy to pytanie się pojawia po raz pierwszy. Dzieci bardzo często czują się zawstydzone i wystraszone. Wtedy pojawia się pytanie, że coś z nimi jest nie tak. - Do socjalizacji, czyli wychowania stosuje się takie metody, jak zawstydzanie, zastraszanie. W ten sposób łatwo okiełznać dziecko. Ono zaczyna działać tak jak chcemy dlatego, że przestaje być spontaniczne. Dowiaduje się, że coś z nim jest nie tak, jeśli robi inaczej niż oczekuje tego otoczenie - dodaje Ewa Mażul.

Ekspertka twierdzi, że część osób ma skłonność do wycofywania się wewnątrz siebie. Myślenia, że to z nimi jest coś nie tak. W sytuacji kryzysowej, te osoby są skłonne "uciec na drzewo". To one są potencjalnymi biorcami leków antydepresyjnych. - Gdy trudno jest nam ufać, że świat jest przyjazny, że mogą się wydarzyć rzeczy pozytywne, wtedy budujemy sobie wszystkie negatywne obrazy w głowie i one stają się naszą rzeczywistością. Ciągle myślimy o tym, czego nie chcemy mieć w swoim życiu. To powoduje odwrotny efekt do tego, co byśmy chcieli - twierdzi Ewa Mażul.

Czas trwania: 116 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 105,8 MB
  • 19 lis 15 20:54
Gniew - jak żyć z cholerykiem?

Katarzyna Miller

Katarzyna Miller


Choleryk to osoba, która często te same, pełne emocji sytuacje odbiera zupełnie inaczej, niż otoczenie. - Taki człowiek nie słyszy siebie. Natomiast wewnętrznie uznaje tylko swoje racje i niosą go emocje - mówiła w Trójce psychoterapeutka Katarzyna Miller.

Od lat uznaje się, że są cztery, podstawowe typy osobowości: melancholik, flegmatyk, choleryk i sangwinik. Katarzyna Miller tłumaczyła w Trójce, że te pojęcia cały czas funkcjonują i nie zdezaktualizowały się. - Niby są to określenia staroświeckie i trochę niedzisiejsze, a jednak nie powstało nic, co by wytępiło te nazwy. Są to wyjątkowo trafne określenia, ludzie je kojarzą i przyporządkowują do siebie - zaznaczyła ekspert.

Przyjęło się, że cholerycy przejawiają tendencje do ciągłego niezadowolenia i agresji. Silnie przeżywają emocje oraz mają dużo energii życiowej. Głównym pragnieniem choleryków jest dominacja, a od innych oczekują podporządkowania się i uznania dla swojej ciężkiej pracy. Skąd u nich takie cechy? Zdaniem Miller, nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi.

- Wszystko jest wieloczynnikowe, człowiek jest bardzo skomplikowany i utkany z przeróżnych rodzajów nici. Cholerycy część zachowań przejmują w genach - po przodkach - ale część nabywają z wiekiem, wynikają z ich doświadczeń życiowych - tłumaczyła ekspert.

Gość Trójki mówiła, że cholerycy są niezwykle nieprzewidywalni, ale paradoksalnie w ich zachowaniu złość jest potrzebna. - Złość jest niejako dopełnieniem naszych uczuć. Trzeba umieć się złościć, wyrazić sprzeciw. Dziecko, które jest zastraszone, zniewolone, nie potrafi mówić "nie", a jego "tak" to tylko objaw podległości - podkreśliła psychoterapeutka. - Od złości łatwo się jednak uzależnić. Ona niesie na fali, która pędzi i trzeba umieć pewne rzeczy równoważyć - dodała.

Miller stwierdziła, że choleryk często zupełnie inaczej odbiera dane sytuacje niż osoby w jego otoczeniu. - On wewnętrznie uznaje tylko swoje racje i niosą go emocje. Ciężko mu cokolwiek przetłumaczyć - wyjaśniła.

Jak opanować napady gniewu? Jak postępować z miłym na co dzień człowiekiem, który - zazwyczaj bez żadnych zwiastunów zbliżającego się wybuchu - potrafi zacząć krzyczeć, żeby po chwili się uspokoić i powiedzieć, że mu głupio? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą poprowadził Jerzy Sosnowski (w zastępstwie Grażyny Dobroń).

Czas trwania: 116 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 104,3 MB
  • 19 lis 15 20:54
Medytacja lepsza od antydepresantów

Alicja KrataMichael Sanderson

Alicja Krata i Michael Sanderson

Zabiegani, zapracowani, przez co nerwowi szukamy źródła równowagi psychicznej i zdrowia. Trenerzy medytacji wyciągają pomocną dłoń i podpowiadają: - Umiejętność nakierowania naszej uwagi na ciało powoduje, że organizm uzyskuje spokój - zdradza gość "Dobronocki" Michael Sanderson, nauczyciel techniki medytacyjnej mindfulness.

To, że medytacja pomaga w życiu, udowodniono już wiele lat temu, ale nawet psychoterapeuci początkowo nie chcieli w to uwierzyć. Medytuje coraz więcej osób i nie dziwią już plakaty informujące, że "medytacja jest lepsza od antydepresantów". Medytować może każdy, bo sztuka ta nie jest już zarezerwowana jedynie dla buddystów, joginów i mnichów w klasztorach kontemplacyjnych.

Coraz popularniejszą metodą staje się tzw. mindfulness, czyli sztuka świadomego życia. Mindfulness to termin tłumaczony jako "uważność" lub "uważna obecność". Ze względu jednak na brak idealnego słowam w języku polskim, terapeuci zachowują oryginalny termin.

Najczęściej cytowana definicja mindfulness wyjaśnia, że to szczególny rodzaj uwagi: świadomej i skierowanej na bieżącą chwilę. - Nasze życie dzieje się w teraźniejszości, w pojedynczych bieżących chwilach. Jednakże, ponieważ przez większość czasu jesteśmy "w kołowrocie" aktywności ukierunkowanych na jakieś cele, a przez nasz umysł przepływa nieustanny potok myśli, jesteśmy mało świadomi tego, czego doświadczamy w danym momencie. W tym stanie zmniejszonej świadomości, często działamy jakby automatycznie, nawykowo kierowani przez lęki i pragnienia - przekonują propagatorzy metody.

- Dlatego, by żyć efektywnie, musimy być zdyscyplinowani - wyjaśnia w Trójce Michael Sanderson, nauczyciel medytacji. - I właśnie wtedy z pomocą przychodzi medytacja mindfulness, która uczy nas nabierania dystansu - dodaje gość Dariusza Bugalskiego.

Mindfulness jest sztuką świadomego życia, gdyż poprzez systematyczną samoobserwację i badanie natury własnego umysłu daje możliwość znalezienia harmonii, radości i mądrości w życiu. Polega na rozwijaniu umiejętności pełnego skupiania uwagi na tym, czego się w danej chwili doświadcza.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą poprowadził Dariusz Bugalski (w zastępstwie Grażyny Dobroń).

Czas trwania: 114 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 102,8 MB
  • 19 lis 15 20:54
Tajemnice mózgu: lepsza pamięć

Jagoda WąsowskaMałgorzata Liszyk-Kozłowska

Jagoda Wąsowska i Małgorzata Liszyk-Kozłowska

W zależności od okoliczności mózg działa różnie, żeby zapamiętać dane rzeczy. - Półkule mózgowe bardzo się od siebie różnią, ale na szczęście są połączone. I tu leży klucz do ćwiczenia pamięci - przekonywała w Trójce Jagoda Wąsowska, szkoleniowiec z zakresu mnemotechniki.

Jak zatem działa schemat zapamiętywania? - Na przykład jeśli zapamiętujemy jakiś obraz, uaktywniają się te obszary mózgu, które odpowiadają za przetwarzanie obrazów. Jeśli natomiast zapamiętujemy słowa, włącza się półkula lewa, która jest "werbalna" - tłumaczyła w audycji "Dobronocka" Jagoda Wąsowska.

Dlatego możliwe jest, że ludzie "specjalizują się" w zapamiętywaniu pewnego typu informacji. Jeżeli u danej osoby dominuje prawa część mózgu, to łatwiej jest jej zapamiętać obrazy i wyobrażenia. - To też zwykle osoby bardziej emocjonalne, kierujące się przeczuciem. Natomiast te z dominującą lewą półkulą lepiej zapamiętają cyfry, szybciej też uczą się języków - mówiła Jagoda Wąsowska.

Sposobem na lepsze zapamiętywanie jest jednoczesne pobudzanie do pracy obu półkul. - Okazuje się, że jeśli jesteśmy w sytuacji powodującej stres, jedna półkula może być zablokowana. Koncertujemy się wtedy na emocjach i efekt może być taki, że o ile normalnie zapamiętujemy nazwiska czy numery i kody, o tyle w stresie nie możemy sobie przypomnieć numeru PIN czy czyjegoś nazwiska - dodała ekspertka z zakresu mnemotechniki.

Półkula prawa, czyli odpowiedzialna za emocje, ma także zdolność ukrywania przed nami części zapamiętanych danych. Działa w ten sposób, że nawet jeśli zapamiętamy jakąś informację, ona ją wypiera z naszej świadomości w sytuacji, gdy jest to dla nas zbyt trudne do przyjęcia.

- Czasami do pewnych wspomnień nie mamy dostępu i to jest bardzo mądre, bo nas chroni. Zapominamy albo rzeczy mało istotne, albo wręcz przeciwnie - bardzo ważne, ale których z jakiegoś powodu nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Tak się dzieje na przykład przy traumach dziecięcych. Jeśli dziecko nie może sobie z czymś poradzić, ta informacja zostaje zamknięta, dopóki nie będzie ono w stanie jej przeżyć - tłumaczyła psycholog Małgorzata Liszyk-Kozłowska.

Jednak - jak podkreśliła ekspertka - nie ma takiego zdarzenia, które całkowicie znika z naszego mózgu. - Te informacje pozostają ukryte, zamknięte jak w sejfie, ale nadal są. Wyjątkiem są sytuacje, w których doszło do mechanicznego uszkodzenia mózgu - dodała.

Czy pamięć można przeładować? Jak nauczyć się przywracania pamięci? Jak zapamiętują dzieci, a jak dorośli? Dlaczego z wiekiem pamięć się pogarsza? Co jeść, żeby wspomagać pamięć? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znaleźć można w nagraniu audycji.

"Dobronockę" prowadził (w zastępstwie Grażyny Dobroń) Jerzy Sosnowski.

Czas trwania: 112 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 104,7 MB
  • 19 lis 15 20:54
Wypalenie zawodowe

Elżbieta Olszewska

Elżbieta Olszewska

- Łatwo się mówi: mieć przyjaciół, rodzinę. Trzeba nad tym pracować. Trzeba być z ludźmi, być dla nich. Wówczas, gdy los nas doświadcza, mamy z czego czerpać. Przyjaciele i rodzina są naszą siłą - mówi Elżbieta Olszewska, mama niewidomej Zuzi, wiceprezes fundacji "ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom".

Zuzia urodziła się z anomalią Petersa, to bardzo rzadka choroba genetyczna. - Jak przyszła na świat, to nikt nie chciał nam nic powiedzieć, choć lekarz musiał wiedzieć od razu, że dziecko jest niewidome. Informację o chorobie Zuzi w bardzo niedelikatny sposób przekazała nam pielęgniarka - wspomina Elżbieta Olszewska. Jak przyznaje, w takiej sytuacji człowiek odnajduje się bardzo długo.

Sytuacja rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi jest tym bardziej trudna, że tylko 1 na 10 małżeństw potrafi przetrwać taką próbę. Mężczyźni najczęściej odchodzą, nie dają sobie rady psychicznie, emocjonalnie.

- Przed narodzinami Zuzi prowadziliśmy spokojne życie, koncentrując się na tym, żeby mieć coraz lepiej, ciekawie spędzać czas. Mieliśmy już jedną wspaniałą córkę. Zuzia wszystko zmieniła. Nagle zauważyłam, że obok nas jest inne życie. Przytrafiło się nam na tej niełatwej drodze wiele wspaniałych rzeczy. Ludzie potrafią dać sobie bardzo wiele dobrego, choć oczywiście potrafią się też skrzywdzić - mówi Elżbieta Olszewska. - Zastanawiałam się bardzo długo, gdzie jest fałszywy gen, który odpowiada za chorobę Zuzi. Ale nie obwiniałam się. Nie wolno tego robić - dodaje. Gość Grażyny Dobroń zauważa, że każda toksyczna myśl zabiera nam energię. - Myśląc tak, sami się krzywdzimy - konstatuje.

Czas trwania: 114 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • 106,0 MB
  • 19 lis 15 20:54
Wypalenie zawodowe

Agnieszka StarońKatarzyna Skoczek

Agnieszka Staroń i Katarzyna Skoczek

- Nasz organizm jest czasami mądrzejszy niż umysł i daje wyraźne znaki, kiedy nie jest w stanie znieść większego obciążenia. Dochodzi wtedy do zasłabnięć, czy bezradnego płaczu. To bardzo ważny sygnał alarmowy – mówiła w Trójce Agnieszka Staroń, trener biznesowy.

Jednym z podstawowych problemów w walce z wypaleniem zawodowym jest niechęć do przyznania się do problemu. – Często objawy się zauważa, ale nie mamy odwagi, aby coś z tym zrobić. Ja przez długie lata obserwowałam, że coś się ze mną dzieje, ale pomagałam innym, a nie sobie. Świadomie doprowadziłam się do końca, a tym końcem było zasłabnięcie w pracy – opowiadała w audycji "Dobronocka” Katarzyna Skoczek (doradca biznesowy, Prezes Zarządu SLOWLAJF – Fundacji Przeciwko Wypaleniu Zawodowemu).

Kobieta trafiła do lekarza, u którego okazało się, że wszystkie wyniki badań są... dobre. - A jednak jedynym, na co ma siłę mój organizm, był sen. Moje ciało nie chciało już dźwigać nic więcej, okazało się mądrzejsze od umysłu. Przez trzy miesiące prawie wyłącznie spałam. Nie wiedziałam, że można tyle spać, ale okazało się, że nie jestem jedynym przypadkiem. Dlatego teraz, jak ktoś mnie pyta o pomoc, mówię że trzeba dbać o siebie i spać – podkreślała Katarzyna Skoczek.

Także Agnieszka Staroń (coach, trener biznesowy, Członek Zarządu SLOWLAJF – Fundacji Przeciwko Wypaleniu Zawodowemu) tłumaczyła, że wszyscy doradcy stykający się z wypaleniem zawodowym jako pierwszą radę podpowiadają, żeby zacząć solidnie się wysypiać. - My niestety mamy tendencję do tego, żeby najpierw odstawiać te rzeczy, które wydają nam się zbędne, czyli zdrowe jedzenie i sen. Bo jak znaleźć czas na sen, czy spokojne jedzenie, kiedy mamy bardzo wiele ważnych obowiązków. A takie myślenie to niestety błąd – tłumaczyła Agnieszka Staroń.

Ważnym objawem wypalenia zawodowego, poza fizycznym zmęczeniem, może być też zmiana stosunku do pracy. – Przychodzą do nas osoby, które żalą się, że praca, która przez lata była dla nich pasją, nagle już nie jest tym samym i zaczyna męczyć. W pracy takie wypalenie objawia się zasłabnięciami, albo tym, że nagle tacy ludzie zaczynają płakać. Proszę sobie wyobrazić profesjonalistę w garniturze, albo w garsonce i we łzach… To bardzo ważny sygnał – mówiła Agnieszka Staroń.

W takiej sytuacji ważny jest przede wszystkim odpoczynek i gruntowna regeneracja. Trzeba jednak też dać sobie "przyzwolenie na niemożność". Na czym to polega i jak można walczyć z wypaleniem zawodowym? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

Czas trwania: 116 min
Format: mp3, 128 kbps, stereo

z chomika papric

  • Pobierz folder
  • Aby móc przechomikować folder musisz być zalogowanyZachomikuj folder
  • dokumenty
    0
  • obrazy
    0
  • pliki wideo
    0
  • pliki muzyczne
    24

24 plików
2,47 GB




capordai2518

capordai2518 napisano 30.05.2013 19:20

zgłoś do usunięcia
jegah58199

jegah58199 napisano 24.04.2022 19:14

zgłoś do usunięcia
Super chomik
soterif545

soterif545 napisano 31.01.2023 19:24

zgłoś do usunięcia
Super chomik
paginap536

paginap536 napisano 18.05.2023 16:15

zgłoś do usunięcia
Zapraszam

Musisz się zalogować by móc dodawać nowe wiadomości do tego Chomika.

Zaprzyjaźnione i polecane chomiki (3)Zaprzyjaźnione i polecane chomiki (3)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności