Download: Dogville.avi
obsada: Nicole Kidman, Stellan Skarsgard, Chloe Sevigny, Paul Bettany, Patricia Clarkson
głosy: John Hurt
reżyseria: Lars von Trier,
scenariusz: Lars von Trier,
zdjęcia: Anthony Dod Mantle
szczegóły: dramat/thriller, Dania, Niemcy, Szwecja, Norwegia, Finlandia, Włochy, Francja, Holandia, 2003, 178 min
Piekło naprawdę wybrukowane jest dobrymi intencjami. Jego przerażającą, kinowo-teatralną wizję stworzył tym razem Lars von Trier. To "Dogville".
Trzęsąca się kamera, często chaotyczne, niemalże amatorskie (z założenia mające wyglądać właśnie na amatorskie) ujęcia z ręki, to jeden ze znaków rozpoznawczych filmów powstających w ramach manifestu Dogmy, którego Trier jest jednym ze współtwórców.
Do Dogville przybywa, szukając schronienia przed gangsterami, Grace. Mieszkańcy miasteczka zgadzają się jej go udzielić, pod warunkiem, że w zamian, będzie dla nich pracować. W tych dwóch zdaniach można właściwie streścić film.
Trier nakręcił opowieść o tym, jak łatwo o przekroczenie cienkiej granicy pomiędzy dobrem i złem. O negatywnym, niszczącym wpływie władzy. Jest z nią podobnie jak z pieniędzmi. Ich błysk działa jak opium na naszą chciwość. Chcemy mieć coraz więcej. Zatracamy się w tej żądzy posiadania. I nie możemy przestać. Tak samo jest z dreszczykiem emocji, który daje poczucie władzy nad kimś. Wtedy człowiek przekracza granice, których, w normalnych okolicznościach, nigdy by nie przekroczył, rozluźnia się jego morale. Zaczyna postrzegać rzeczywistość w nowy sposób; nagina prawdę do swoich potrzeb, tłumaczy siebie i swoje zachowanie. Jest w stanie przekonać nie tylko samego siebie ale i otoczenie, że jest w porządku, nawet jeśli daleko mu do tego.
Grace (wspaniała kreacja Nicole Kidman) to chodząca niewinność. Brakuje jej tylko świecącej aureoli. Ktoś powinien chodzić za nią i trzymać ją zapaloną nad jej głową (to by pasowało do konwencji, w jakiej utrzymany jest film). W miarę jak przyglądamy się temu, jak coraz bardziej jest wykorzystywana, pojawia się pytanie, dlaczego się na to godzi. Okazuje się, że, tak jak Trier potraktował swój film, tak i ona traktuje swój pobyt w miasteczku - jak coś w rodzaju eksperymentu. Mimo, że na to nie wygląda, ma w rękawie asa, o którym nikt nie wie. Długo nic na to nie wskazuje, ale, jak się okaże, to ona ma przewagę nad mieszkańcami Dogville ("Pieskiej doliny"?), nie oni nad nią.
Co dzień z każdej strony zalewają nas tysiące barw, dźwięków. Żyjemy w zwariowanym świecie, w którym wszystko gdzieś stale pędzi, pulsuje, jest w ciągłym ruchu. To zaczyna się robić męczące. Pod tym względem film Triera daje widzowi swego rodzaju wytchnienie. Jest ubogi w scenografię, w barwy ( chwilami to niemalże film monochromatyczny ) a i akcja rozgrywa się w nim powoli, bez tak charakterystycznego dziś dla świata ( zarówno rzeczywistego jak i kinowego ) pośpiechu.
Jak sam się do tego przyznał, Lars chciał nas zmusić do nowego, świeżego spojrzenia na kino. Udało mu się to. Oby to hasło rewolucji w filmie miało swoją kontynuację. Byłoby ciekawie, gdyby nie tylko w wykonaniu Triera. Gdyby podchwycili je także inni twórcy; reżyserzy i scenarzyści. Nie tylko z kręgu Dogmy.