Download: Spotkanie w porcie.avi
W Amsterdamie statek nasz na wyładunku był.
Człowiek do roboty ni miał nic, więc w porcie pił.
Piję. Po obcemu nie rozumiem, nudzę się.
Kiedy jakiś czarny siada koło mnie.
America !?- mówi do mnie - zrozumiałem.
Rozejrzałem się i mówię - Sowietskij Sajuz.
Soviet Union ! - on się cieszy, ja do pełna mu nalałem.
Jak raz swoich nie było, więc był pełny luz.
Po ichniemu nie rozumiem, on po ludzku też.
Lecz jest wódka, więc jest tłumacz, przy niej mów, co chcesz.
Postawiłem po sto gram, niech Negr widzi, że gest mam,
Jemu przecież, w Ameryce, ciężko jest.
On tymczasem mówi: Stany Zjednoczone,
To największe państwo z wszystkich Świata Państw.
W bankach złoto ma, zasoby niezliczone.
Chcesz z nim zacząć, to już nie masz żadnych szans.
A ja na to: Kreml w niebo śle rakiety!.
Bez wysiłku wielkich rzek zawraca bieg !.
Żal mi ciebie, lecz niestety,
Również trudny kunszt baletu,
Posiadł On najlepiej na planecie tej.
Przyszło potem po gram dwieście, do rozmowy chęć.
Wyjaśniłem mu, że jest ofiarą klasowych spięć.
Lecz Murzyna marynarski umysł wciąż w ciemnościach trwał
I na światły wywód mój, odpowiedź dał:
U nas jest na głowę po dwa samochody.
Zbudowaliśmy najwyższy świata gmach.
Nasza demokracja daje nam swobody,
Których oczekuje cały świat, we łzach.
A ja na to: my w niebo ślem rakiety !.
Bez wysiłku wielkich rzek cofamy bieg !.
Żal mi ciebie, lecz niestety,
Również trudny kunszt baletu,
Najlepiej posiedliśmy na planecie tej.
Szybko nabierała tempa ta wymiana zdań.
Ale nie chciał, Negr, zrozumieć co jest dobre dlań,
Postawiłem po gram trzysta, myślę teraz zgodzi się,
Ale on, choć ledwie mówi, jednak mówi, że:
Ja posiadam wielki kanion, Colorado.
Delfinów język też rozszyfrowałem ja.
U mnie Najagra jest, największy z wodospadów.
I gwiazd pięćdziesiąt moja flaga ma.
A ja na to: ja w niebo ślę rakiety !.
Bez wysiłku wielkich rzek zawracam bieg !.
Żal mi ciebie, lecz niestety,
Również trudny kunszt baletu,
Najlepiej ja posiadłem na planecie tej!.
Jacek Kaczmarski
1975