Download: Józek z bagien... wersja góralska _ xvid.avi
Stary baca jedzie capem. Jedzie od Działnisa.
Nagle potwór wysedł z lasu... to krowa sołtysa.
Wielki potwór, dziko świnia, rzecy stary baca:
Wiencej bimbru jus nie pijem. Nie bede mioł kaca.
Józek, z bagien, nie zrobił oscypka.
Józek, z bagien... została mu rybka.
Józek, z bagien, nie zrobił oscypka.
Józek, z bagien... została mu rybka.
Bo Łunia go zwiedła... oscypa zastrzegła.
Zoastała matryca, wrzucem ją do pieca.
Jedzie bac, łod Kościelisk, na kulawej klacy.
Urwis patrzy przez lornetkę, jas go bolom łocy.
Ka ty jedzies łojce chrzestny? - jadem do Brukseli.
Nagle Burmistrz odpowiado: tam by cie nie kcieli.
Józek, z bagien, nie zrobił oscypka.
Józek, z bagien... została mu rybka.
Józek, z bagien, nie zrobił oscypka.
Józek, z bagien... została mu rybka.
Bo Łunia go zwiedła... oscypa zastrzegła.
Zoastała matryca, wrzucem ją do pieca.
Co mom zrobić, co powiedzieć, jak cepry pytajom?.
Powiedz krótko i na temat: capy sie nie dojom.
Sprzedom łowce i barany, a wydojem byka!.
Sołtys pyta: coś ty zrobił?... jadem w Ameryka.
Józek, z bagien, nie zrobił oscypka.
Józek, z bagien... została mu rybka.
Józek, z bagien, nie zrobił oscypka.
Józek, z bagien... została mu rybka.
Bo Łunia go zwiedła... oscypa zastrzegła.
Zoastała matryca, wrzucem ją do pieca.
Bo Łunia go zwiedła... oscypa zastrzegła.
Zoastała matryca, wrzucem ją do pieca.