0003 (9).jpg
-
! RADYJKA PIĘKNE -
! SKĄD SIĘ BIERZE ZŁO -
! SKUTKI NARKOTYKÓW +++++++++++++++ -
1 -
2 -
2 CZĘŚĆ -
3 CZĘŚĆ -
4 CZĘŚĆ -
888 PIĘKNE PIOSENKI RELIGIJNE -
888 SKRZYNKI MODLITEWNE -
aniołki -
BOŻE NARODZENIE -
FIGURY I OBRAZY PŁACZĄCE -
KOŚCIÓŁ ŚWIĘTEGO DUCHA W SIERPCU -
KOŚCIÓŁ W LIGOWIE -
KU PAMIĘCI -
MARYJA Z GUADELUPE -
MERRY CHRISTMAS -
MINIATURKI -
obrazy -
OŁTARZE -
OŁTARZE 10 -
OŁTARZE 11 -
OŁTARZE 12 -
OŁTARZE 13 -
OŁTARZE 14 -
OŁTARZE 15 -
OŁTARZE 16 -
OŁTARZE 17 -
OŁTARZE 18 -
OŁTARZE 19 -
OŁTARZE 2 -
OŁTARZE 20 -
OŁTARZE 21 -
OŁTARZE 22 -
OŁTARZE 3 -
OŁTARZE 4 -
OŁTARZE 5 -
OŁTARZE 6 -
OŁTARZE 7 -
OŁTARZE 8 -
OŁTARZE 9 -
PANI JASNOGÓRSKA W NOWEJ SZACIE -
POMNIK CHRYSTUSA KRÓLA -
SANKTUARIA W POLSCE -
SANKTUARIUM MARYJNE W SKĘPE -
WIENIEC ADWENTOWY -
WIEŃCE DOŻYNKOWE -
ZDJĘCIA 6 -
ZDJĘCIA 7
[TRZY STOPNIE POKORY]
[165] Pierwszy stopień pokory jest konieczny do zbawienia wiecznego. Polega on na tym, że się do tego stopnia poniżam i upokarzam, ile to tylko możliwe, żebym we wszystkim był posłuszny prawu Boga, naszego Pana. Oznacza to, że choćby mnie mianowano panem wszystkich rzeczy stworzonych i choćbym [miał stracić] własne życie doczesne, to i tak nie brałbym pod uwagę przekroczenia jakiegokolwiek przykazania - ani Bożego, ani ludzkiego - które mnie obowiązuje pod grzechem ciężkim.
[166] Drugi stopień pokory jest doskonalszy niż pierwszy. Polega on na tym, że doszedłem do takiego usposobienia, iż się nie czuję przywiązany bardziej do bogactwa niż ubóstwa, do szukania bardziej chwały niż wzgardy, do pragnienia bardziej życia długiego niż krótkiego, byleby to w jednakowy sposób służyło Bogu, naszemu Panu, i zbawieniu mojej duszy. Ponadto [ten stopień pokory polega na tym], że ani za wszystkie rzeczy stworzone, ani nawet gdyby mi miano życie odebrać, nie brałbym pod uwagę popełnienia jakiegokolwiek grzechu powszedniego.
[167] Trzeci stopień pokory jest najdoskonalszy. Polega on na tym, że zawiera w sobie pierwszy i drugi, [ale jeśli] będzie równa chwała i cześć Bożego Majestatu, żeby lepiej naśladować Chrystusa, naszego Pana, i bardziej być do Niego podobnym, chcę wybrać raczej ubóstwo z Chrystusem ubogim niż bogactwo, raczej zniewagi z Chrystusem pełnym zniewag niż zaszczyty. Pragnę też, żeby mnie uważano raczej za obłąkanego i głupca dla Chrystusa, którego wcześniej za takiego uważano, niż za mądrego i roztropnego na tym świecie.
NAJWAŻNIEJSZY WYKŁAD WŁADCY PIEKIEŁ LUCYFERA, ZE WSZYSTKICH JEGO PRZEDMÓW (WIERSZ BRATA BOGUMIŁA ADAMCZYKA)
KUSZENIE DUCHOWNEGO STANU Znowu w tajemnej Sali tłum czartowski wzbiera, By wysłuchać następnej lekcji Lucyfera. „Ważne sprawy – rozpoczął – mam dzisiaj wyłożyć, Stąd grobowe milczenie niech nastanie w loży”. Gdy się uspokoili dusz uwodziciele, Lucyfer wystrojony jakby na wesele, 3 W inny sposób przedstawia temat zagadnienia; „Czy wiecie, kto grzeszników na świętych przemienia? Nie Michał z Aniołami, ani święci z Góry; Największym cudotwórcą – to ten klecha, który Zasiada w słuchalnicy, lezie do ołtarza ........ On w najpodlejszej duszy mocą Chrysta stwarza Życie nadprzyrodzone, niszcząc grzech uprzednio. Nawet gwiazdy w przestworzach przed klechami bledną, Bo w kapłańskiej posłudze równi Wszechmocnemu! Ten wykład najważniejszy jest ze wszystkich przemów, Jakie wam wygłosiłem.” Teraz wam wykażę, „Jak kaptować kapłana, by wzgardził ołtarzem, A tym samym i Zbawcą, u którego służy ....” Tu drapnął się w czuprynę swym pazurem kurzym, Jakby nie wiedział, z której ma rozpocząć beczki. „Na pastwisku - zagadnął – pasą się owieczki, Białe, tłuste, wesołe .... Pośrodku zaś stada Chodzi pasterz skupiony i całością włada. Gdy spostrzeże jak owca schodzi na manowce, Wszystko daje z siebie, by zawrócić owcę: Żal mu nawet jednego zagubić kopyta. A gdy wilki zachodzą, wówczas lagę chwyta I z narażeniem życia broni swych owieczek. Nawet nad parszywymi roztacza swą pieczę! Kto chce zagrabić owce, musi bid w pasterza! Właśnie do tej potyczki ta opowieść zmierza.” „Kapłan jest duszpasterzem: wy bądźcie wilkami! Musicie podbić księży, by władać duszami. Na próżno podchodzicie poszczególne dusze, Gdy klecha z tej batalii na cało wam uszedł. On z powrotem je woła, o ile je kocha, I zaleczy im rany. Nawet dziewka płocha Zatęskni za kościołem, pójdzie do Spowiedzi,
Gdy zobaczy, że pasterz w słuchalnicy siedzi. I cóż wam przyjdzie z tego, że ją w szponach macie, Jeśli się znów pojedna z Chrystusem przy kracie?! Trzeba dążyć, by pasterz chwycił się na sidło, A wkrótce ich owieczki będą żyd jak bydło: Bez Spowiedzi, bez Łaski, w pijaństwie, w rozpuście. Księży stokroć od stada więcej razy kuście, Bo trud się wam opłaci – Lucyfer wam gada! Wykolejony pasterz pociągnie pół stada, A w kościele wywoła ogromne zgorszenie, Które będzie przechodzić w setne pokolenie, Jak w przypadku Focjusza, Zwinglego, Kalwina czy Lutra, Nie skończył bym wymieniać przykładów do jutra, Ale chcę inne sprawy poruszyć tu jeszcze, A czasu mam zbyt mało.” „Teraz podam kleszcze, W jakie należy łapać załogę ołtarzy; Zakładam, że już znacie jako łowcy starzy Wiele chwytów wabienia stanu duchownego. Posłuchajcie w tej sprawie jeszcze mistrza swego. Pokusy na kapłanów są całkiem odmienne: Muszą być w filozofię kłamliwą brzemienne, Bo macie do czynienia z sztabem wykształconych. Należy skrzętnie ukryć rogi i ogony, By przed czasem nie zdradzić swego pochodzenia.” Zacznijcie od wspólnego wszelkich wad korzenia, Wiecie, co mam na myśli: „Super vult videri” W ich języku superbia i to wyższej serii: Pycha innymi słowy klechów zawieruszy! Po grzechu pierworodnym nie ma jednej duszy, Mniej czy więcej sobkostwem i pychą dotkniętej, Za wyjątkiem Dziewicy bez grzechu poczętej. Księża przecież nie z Nieba na ziemię spadają, Choć niektórzy za twory bezgrzeszne ich mają;
Winniście podtrzymywać przesąd ten u ludzi, Wtedy mały grzech księży ogromny srom budzi. Jak to? –zaraz pytają – to ksiądz grzeszyć może? Jeśli on - my tym bardziej łammy Prawa Boże! Lud z potknięcia kapłana wyciąga złe wnioski. Na próżno będzie uczył o Zakonie Boskim: Lekarzu, ulecz sam siebie! – usłyszy niebawem.” Ja na księdza młodego tak robię obławę: Gdy skończył już kazanie, mądre w każdym zdaniu, Że lud zrozumiał tyle, co w Turka kazaniu, Sam ksiądz go nie rozumiał, gdy schodzi z ambony, Szepcę (Lucyfer) w ucho pochlebstwa: Lud jest zachwycony! Masz wspaniałe talenty, genialną wymowę, Mógłbyś świat oczarować kaznodziejskim słowem. Biskup cię nie docenia, wepchnął cię do dziury, A tym samym pozbawia mitry i purpury. „Zawsze im trzeba poddać krzesła co najlepsze, A poślednie posypać popiołem i pieprzem, By nie mieli okazji do upokorzenia, Zawsze w blasku zaszczytów, a nigdy do cienia. A „nasi”, gdy dostrzegą u nich brak pokory, Będą mieli preteksty szlifować jęzory: Patrzcie! – powiedzą zaraz – jak Chrysta słuchają? On uczył, by ostatnie miejsce uczeń zajął, Bo kto zajmie ostatnie, ten najpierwszy będzie, A kler mimo to – pierwsze zawsze ma na względzie. Pragniecie mied złych księży? – Śledźcie urodziny I gdy zauważycie w dziecku powołanie, Niech was przy nim od razu najmniej sześciu stanie, By obsiewać kąkolem jego czysta duszę. Ja nawet jeszcze wcześniej powołania głuszę. Gdy widzę, że brzemienna ma zrodzić wybrańca, Natychmiast po poczęciu czaję się na szańcach I sam lub przez lekarza skłaniam do „zabiegu”. Już wielu ich zgładziłem, nim się urodzili. Nie wiem, czy bym panował, gdy by oni żyli: Mieli kopę talentów – więcej niźli Paweł!
Dzięki morderczym matkom – ja dzierżę buławę! Gdy matka żyje w Łasce, wtedy nie posłucha. Gdyż ma światłem niebieskim wzmocnionego ducha. Szeptać jej nie zawadzi, lecz szkoda mitręgi, Szybko podstęp odkryje, chod żem spryciarz tęgi! Nie myślcie, że kapłanów lękam się jedynie. Najwięcej strat poniosłem od tych, co pustynie I klasztory - zajmują – tak męże jak i damy! To jest bodaj najtwardszy do zgryzienia kamyk! Zagrzebie się gdzieś w kącie od ludzi z daleka: W pokucie i modlitwie rośnie w nadczłowieka, A potem trzęsie piekłem jak Tarnowski biczem Na szczęście już zamiera życie pustelnicze..... Bardziej się lękam miotły brata pokornego, Niż najwspanialszych kazań kleru uczonego. Gdyby mi zakonnice jeszcze nie szkodziły, Niewiele bym się lękał „zawodowej siły” Na świecie też są dusze prawdziwie zakonne: Przypominają fiołki maleńkie a wonne. Nie lękają się oszczerstw, za nic mają kpiny..... Nie lękają się oszczerstw, za nic mają kpiny..... A już pogromem piekła są święte rodziny, Gdzie ojciec, matka, dzieci wspólnie do pacierza I Komunii klękają. Przykład się rozszerza: Coraz więcej jest rodzin czystych, miłosiernych, Płonących Bożym Ogniem.... Czy można stad biernym, Gdy źródło się oczyszcza a korzeń się odradza?! Jak nie jedni, to drudzy – zawsze ktoś przeszkadza. „Chcecie mieć liczny połów w klasztornych rodzinach? Usiłujcie wśród członków wbić niezgody klina : Niech nie ustąpią zdania nawet przełożonym: Za bunt przeciwko Władzy - jam został strącony, I oni też zostaną wtrąceni w czeluście. Zwłaszcza do niewierności w małych rzeczach kuście: Tu jest powód odstępstwa od ślubów i cnoty, Wnet będą się sprzeczali, jak zadziorne koty! Na drugi turnus resztę mych kruczków wyłożę. Wara stąd! do nauki i solidnej pracy!” Opuścili lożę.