Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

Nikczemny uścisk samozniszczenia.pdf

Lampira / Jujutsu Kaisen / Itadori Yuuji i Ryoumen Sukuna / Nikczemny uścisk samozniszczenia.pdf
Download: Nikczemny uścisk samozniszczenia.pdf

8,91 MB

0.0 / 5 (0 głosów)
Ryomen Sukuna nie posiadał duszy.

Nie była to krytyka jego amoralności, ale w rzeczywistości dosłowna obserwacja, którą można było poczynić, gdyby zajrzeli wystarczająco głęboko w głąb jego istoty. Bez względu na to, jak daleko ktoś zapuszczał się w otchłań, nie można było wydobyć, rozpieścić ani wyciągnąć z powrotem na powierzchnię żadnego człowieczeństwa w jakiejś nędznej próbie odkupienia lub reanimacji raz utraconego życia.

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Inne pliki do pobrania z tego chomika
Ryomen Sukuna został pobłogosławiony. Itadori Yuji, któremu zaprzeczano samej nazwy ich klanu, został wykreślony z rejestrów i pochowany w społeczeństwie niebędącym czarownikami.
— Itadori-kun, jak długo ty i Sukuna jesteście małżeństwem? Cisza. Chwila ciszy, podczas której cały świat zamarł na najdłuższą minutę życia Yuty. Itadori następnie zamrugał, powodując, że Yuta zrobił to samo, gdy powietrze stało się zbyt ciężkie od napięcia. Yuta pomyślał, że być może będzie musiał powtórzyć swoje pytanie, ale zanim zdobył się na odwagę, by powiedzieć te słowa jeszcze raz, Itadori wypluł sodę przez nos. Pierwszoroczniak sięgnął do niego, płonącego teraz od napoju gazowanego. Całą ta akcja spowodowała, że jego oczy zaszły łzami i Yuta podbiegł, żeby sprawdzić, czy Yuji dobrze się czuł i czy nie zemdleje w jego ramionach. To pytanie nie miało go zabić!
— Cho… chory. — Yuji wykrztusił słabo, drżąc pod swoim źle zbudowanym kokonem. Chory nie było wystarczająco dokładnym określeniem, by opisać to, czego doświadczał, ale otwieranie ust, by coś powiedzieć, było tak samo złe, jak słyszenie tego. Dźwięk wciąż odbijał się echem w jego czaszce. — Chory? Naczynie Ryomen Sukuny nie choruje. — Ból… Prawdopodobnie umie… umieram.
Można było pomyśleć, że bachor był nieprzytomny. Albo, że był uwięziony w transie lub głębokim śnie, z którego nie można było go wyrwać. Żadne z tych stwierdzeń nie było prawdą, gdyż jedno spojrzenie w jego oczy ujawniło najsłabszy błysk. Wzdrygnięcie. Chociaż może nie był w stanie zrobić nic więcej, bachor z pewnością był świadomy otaczającego go świata. Oznaczało to, ze czuł, jak dłoń Sukuny chwyciła jego podbródek i podniosła głowę do góry, upewniając się, że przyjął widok, jaki przedstawiał mu Sukuna. — Spójrz, bachorze. — Nie będąc w stanie odeprzeć ani wykazać nietypowej chęci wykonania jego rozkazów, Sukuna wziął na siebie obowiązek powolnego obrócenia głowy chłopca. Sukuna potrzebował, żeby zobaczył, co przyniosły jego działania. Pragnął tego. — Przegrałeś.
— Jesteś znacznie większy, niż sobie wyobrażałem — szepnął chłopiec, gdy jego dłoń przesunęła się w dół od jednego ramienia do drugiego, zatrzymując się na przedramieniu Sukuny, gdy obrócił głowę, gdzie indziej. Co dziwniejsze, na jego twarzy pojawił się uśmiech, jakby znalazł coś w tych swoich dziwnych poszukiwaniach. — Jesteś również przystojniejszy. Wieści nie opisywały cię wystarczająco dobrze. — Jak możesz tak mówić, skoro ani razu nie spojrzałeś na moją twarz? — Sukuna warknął, zirytowany grą, którą próbował grać omega.
— Maleńki. Pająk wolał, aby nawiązali kontakt wzrokowy. Dopiero wtedy przycisnął swoje usta do ust Yuji’ego i odebrał mu oddech. To była prosta kwestia rozmiaru, Sukuna był w stanie pochłonąć go całkowicie, gdyby tego pragnął. Ale to się nie wydarzy. Nieważne, jak Yuji bardzo chciał, aby ten koszmar się skończył, aby drwiące z niego kły wbiły się tak głęboko, jak to tylko możliwe. Pająk jedynie będzie muskał krawędziami kłów jego skórę, aby uniknąć ryzyka zmiażdżenia swojego słodkiego, splątanego w pajęczynę motyla. — Nie możemy narażać twoich skrzydeł na ponowne rozdarcie, prawda?
Pozwolenie młodemu tak łatwo zajść mu za skórę byłoby po prostu wstydem, biorąc pod uwagę to, kim był. Król zarówno przekleństw, jak i bestii miał dość cierpliwości, aby poradzić sobie z jednym dzieckiem, którego energia przyćmiewała jego w najdziwniejszych porach dnia. — Bachorze. Uszy wspomnianego bachora położyły się płasko na głowę, chowając się w niesfornych włosach, zanim młode odwróciło się i stanęło twarzą w twarz z przeklętą hybrydą. — Jaki interes masz z moim ogonem?
W sumie cztery strzały. Ani jedna kula nie chybiła, wbijając się w każdą klatkę piersiową z przerażającą precyzją. Ręce Yuji’ego pozostały stabilne, jego ramiona rozluźniły się zbyt łatwo po zakończeniu tego zadania. Podczas gdy Sukuna czuł, jak jego serce biło za szybko, a płuca pracowały ciężej, aby nadążyć za rosnącym zapotrzebowaniem na powietrze - jego umysł tłumił wszelkie oznaki jego paniki najlepiej jak potrafił - wyraz twarzy Yuji’ego nie zmienił się z swojego neutralnego stanu, w który wpadł dopóki mały pistolet nie został schowany ponownie tam, gdzie wcześniej trzymał go jego chłopak. — Wszystko w porządku, Suku?
— W takim razie nie noś żadnych ubrań. Bez nich wyglądasz lepiej. — Mówisz tak tylko dlatego, że patrzysz na samego siebie. To nie była prawda. Rysy Yuji'ego były coraz bardziej zaokrąglone na krawędziach. Jego skóra była bardziej miękka, a oczy odrobinę większe i przepełnione zdecydowanie zbyt dużą nadzieją i podziwem.
Wahając się, ale ostatecznie nie chcąc być świadkiem dalszych szkód wyrządzonych przez jego decyzje, jego naczynie przycisnęło swoje usta w czymś, co miało być małym i niewinnym pocałunkiem. Ale Sukuna nie pozwolił mu tak łatwo odejść. Nie, kiedy mógł z łatwością utrzymać bachora w miejscu i wyssać powietrze z jego płuc. Rozchylił jego wargi językiem i delektował się słodkim smakiem jego ust zmieszany z solą z łez spływających mu po policzkach. Ten akt miłości nie był dla niego, ale Sukuna się tym nie przejmował.
więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności