Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

06.pdf

Download: 06.pdf

44 KB

0.0 / 5 (0 głosów)
Nie płacz. To tylko śmierć. Oni nie chcieli zabijać - ani Szymon, ani jego synowie. Nie każda okazja przeżyć jest dobra. Nawet, jeśli to jedyna okazja. Widziałem śmierć twojego ojca. Był szlachetnym człowiekiem, Anxhi. Prosił mnię, by ci o tym powiedziec. Teraz leży wśród innych szlachetnych ludzi. Anxhi, kiedy to wszystko się skończy, pójdź tam. To niedaleko. Za Glogovacem, w rowie na skraju lasu...

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Inne pliki do pobrania z tego chomika
- Zapalniczka. Jakich to tylko nie robią w dzisiejszych czasach. W kształcie granatów, i pistoletów, i... - ...tak-tak, i bomb atomwych, i krążowników rakietowych, i satelitów szpiegowskich. Słuchaj no, pan - zamknij się pan i nie zawracaj mi pan głowy. Tu jest Kosowo. Tu każde dziecko wie jak wygląda granat lepiej niż jak wygląda podręcznik matematyki. Bo ci, którzy nie wiedzieli, już nie żyją.
Szymon milczy. I fontanna krwi pod jego dłonią też zamarła. Niema więcej Szymona. Gabriel wydostaje się z rowu i czołga się w kierunku lasu. Nie patrzy już na niebo. Ono daje całkiem nieoczekiwane odpowiedzi. Ale obiecał Szymonowi. Przysiągł nad ostatnim tchem umierającego. Jeśli tego nie uszanuje, to co pozostanie na tej ziemi oprócz długich, głębokich rwów wypełnionych trupami? I las, jakby w odpowiedzi na to nieme pytanie, bierze go w swe objęcia jak przyjaciela i podsuwa pod stopy krętą ścieżkę; Gabo wstaje i idzie tam, gdzie powinien znajdować się północny-zachód, a znaczy i Glogovac, i rodzina Alkaliqi, których dwóch synów zabili wcześniej. Ale ty żyjesz, Gabo. Żyjesz i przysięgłeś.
Popatrz no, rzeczywiście nie zapalniczka. A ja się sprzeczałem, udowadniałem... Ludziom trzeba wierzyć, poc, ot co. Wszystkie nasze problemy biorą się z braku wiary. Zgadzasz się? No, to siadaj, Khaled, bo widzę, że się zaraz przewrócisz. Poznajmy się bliżej, co? Przecież spędzimy razem trochę czasu.
Ale tu się okazało, że odpocząć się nie da, bo obóz nie może pomieścić tyle ludzi, nawet jeśli będą stali stłoczeni jak śledzie w beczce. A transporty przybywają niemal każdego dnia. Więc muszą pracować dalej, bez przerwy, i strasznie się na to złoszczą. Pewnie bardzo by chcieli, żeby więźniowie po prostu nagle zniknęli... No, może nie wszyscy, a tak, żeby od czasu do czasu można było, nie szukając za długo, wyciągnąć rękę i potorturować kogoś, pogwałcić i zabić, jak przyjdzie na to ochota. Ale tak nie wychodziło. Całkiem naodwrót: transporty przybywały niemal każdego dnia.
Zgubił rachunek godzin... a może dni? Albo miesięcy? Ile czasu tak męczył się i miotał po tej suchej, palącej, kaszlącej pustyni, pływał we własnym pocie, pełzał po rozżarzonej patelni śmierci? Dokąd? O tutaj, do tych chłodnych dłoni, tak cudownie i słodko leżących na jego rozpalonym czole, do tego uśmiechu, do tego szeptu, do tych zielonych oczu. On już nie chce umierać, on chce żyć i będzie żyć, bo od tego się nie ucieka, w każdym bądź razie - nie z własnej woli.
Jakie hotele? Tu nie Bawaria, przyjacielu. Niech pan szuka na domach tabliczek z napisem "B & B", może pan coś znajdzie. Ale ja panu dobrze radzę: niech pan jedzie prosto do Tropoji. Te okolice nie są zbyt przyjazne, jeśli rozumie pan, co mam na myśli. W dwie godziny pan tam dojedzie. I jeszcze jedno... Ma pan aparat fotograficzny... Robienie zdjęć meczetów stanowczo odradzam. A ludzi przy meczetach - tym bardziej. Zbyt wielu z nich szczerze wątpi w swoją fotogeniczność.
No nie, no co ty... W Kosowie jest super! W Prištinie, ma się rozumieć. To w Niemczech jest nudno, to fakt. Żadnej cywilizacji. Ani bab, ani rozrywki... A w Kosowie jest super. Namioty dobre, nowe, z drewnianymi podłogami. W Niemczech, rozumiesz, jeśli namiot jest na szesnastu chłopa, to szesnastu chłopa w nim mieszka. Taki porządek. A w Kosowie nie, w Kosowie jest demokracja... No coś ty! Namiot na szesnastu chłopa, a w namiocie sześciu, albo nawet pięciu, czujesz? Prysznic, gorąca woda, takie tam... No coś ty!
Popatrz no, rzeczywiście nie zapalniczka. A ja się sprzeczałem, udowadniałem... Ludziom trzeba wierzyć, poc, ot co. Wszystkie nasze problemy biorą się z braku wiary. Zgadzasz się? No, to siadaj, Khaled, bo widzę, że się zaraz przewrócisz. Poznajmy się bliżej, co? Przecież spędzimy razem trochę czasu.
Kiedy naszej bohaterce zrobiło się za ciasno w maleńkiej Hiszpanii, ona bez cienia wahania wyszła na arenę międzynarodową. No niech pan sam pomyśli: po co w pocie czoła biegać za kolumbijskimi narkobaronami, kiedy bez większego problemowu można sobie znaleźć głośną sprawę i zarobić sobie na krzyczące nagłówki w głównych gazetach światowych stolic? Można, dajmy na to, pozwać do sądu cały rząd Argentyny, albo wydać nakaz aresztowania kryjącego się niewiadomo gdzie Milana Vukovićia... I tak też się stało. Carmen del Rio dostała dokładnie to, o co zabiegała: nieskończone wywiady-rzeki, światła reflektorów, chwalebne peany we wszystkich językach świata i swoją twarz na okładkach Time'a, Newsweek'a i Playboy'a. Ale! Ale, niestety, młody człowieku, ambicje są jak narkotyki, alkohol i seks - pochwały i uznania nawet w największych dozach przynoszą jedynie krótkotrwałą satysfakcję.
Pewnego razu Czarek przyjechał do pracy na rowerze, a ochroniarze na parkingu powiedzieli mu, że roweru pilnować nie będą. Nie pozostało mu nic innego, jak taszczyć rower do biura i gramolić się z nim do windy. Tak się złożyło, że w windzie jechali na spotkanie z dyrektorem Małolepszym nasi klienci. A tu akurat zjawił się Czarek ze swoim rowerem... Jakiejś pani od razu podarł rajstopy błotnikiem; obrócił się, żeby przeprosić, razem z rowerem i kołem wjechał ich dyrektorowi w ucho. A na górze na klientów czekał nasz szef. Czarek ledwo uratował swój rower, bo Małolepszy już go chciał zrzucić z siódmego piętra. Od tej pory rower stoi w klitce Czarka.
więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności