Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.

Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, wyrażasz zgodę na ich umieszczanie na Twoim komputerze przez administratora serwisu Chomikuj.pl – Kelo Corporation.

W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia dotyczące cookies w swojej przeglądarce internetowej. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności - http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Jednocześnie informujemy że zmiana ustawień przeglądarki może spowodować ograniczenie korzystania ze strony Chomikuj.pl.

W przypadku braku twojej zgody na akceptację cookies niestety prosimy o opuszczenie serwisu chomikuj.pl.

Wykorzystanie plików cookies przez Zaufanych Partnerów (dostosowanie reklam do Twoich potrzeb, analiza skuteczności działań marketingowych).

Wyrażam sprzeciw na cookies Zaufanych Partnerów
NIE TAK

Wyrażenie sprzeciwu spowoduje, że wyświetlana Ci reklama nie będzie dopasowana do Twoich preferencji, a będzie to reklama wyświetlona przypadkowo.

Istnieje możliwość zmiany ustawień przeglądarki internetowej w sposób uniemożliwiający przechowywanie plików cookies na urządzeniu końcowym. Można również usunąć pliki cookies, dokonując odpowiednich zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej.

Pełną informację na ten temat znajdziesz pod adresem http://chomikuj.pl/PolitykaPrywatnosci.aspx.

Nie masz jeszcze własnego chomika? Załóż konto

04.pdf

Download: 04.pdf

29 KB

0.0 / 5 (0 głosów)

Komentarze:

Nie ma jeszcze żadnego komentarza. Dodaj go jako pierwszy!

Aby dodawać komentarze musisz się zalogować

Inne pliki do pobrania z tego chomika
Słuchaj, chłopaczku. Zaraz pojedziemy razem na rynek i popatrzymy te dyski, co je potrzebujesz. Tylko, synku, proszę cię, nie spraw mi zawodu. Nie rób żadnych głupot. Dlatego dogadajmy się: za każdą głupotę dostaniesz karę. On za każdy niegrzeczny postępek będzie ci coś obcinał, a co zostanie, ja ukatrupię. Czujesz?
A to co jest, feluś? Sreberka od czekoladek? Nie, feluś, te papierki nazywają się pieniążki. I ty ukradłeś bardzo dużo takich papierków. Ukradłeś dwadzieścia milionów osiemset tysięcy takich biletów narodowego banku Ameryki. Ale to nie wszystko. Tu jest tylko dziewięć tysięcy osiemset dolców. Gdzie reszta? Wisisz, chłoptasiu, jeszcze dwadzieścia milionów siedemset dziewięćdziesiąt tysięcy osiemset zielonych. Dobrze karkuluję? Gdzie forsa? Tylko nie ciągnij z odpowiedzią, bo mój partner ma nerwy do niczego. Jemu pięści swędzą, żeby podrapać je o czyjś pysk. No to, drogi mój geniuszu, zamiast złościć mojego tutaj przyjaciela, lepiej siądźmy razem i pomyślmy jak by tu wszystko obstawić, żeby zwrócić pieniążki i zapomnieć o nieprzyjemnościach. Oddaj forsę - i po ptokach. Ja rozumiem, każdemu się może zdarzyć. Pokusa duża, pomyślunek mały, ale oddać trzeba.
Rozumiesz, w systemie operacyjnym są procesy, które nie są procesami użytkownika. To są procesy systemowe, czyli demony. Krewa właśnie podawał się za jeden taki. Dlatego przy autentyfikacji zarejestrowanych użytkowników nikt go w systemie nie widział. Nawiasem mówiąc, kiedy wchodziłem do waszego systemu zrobiłem to samo – na wszelki wypadunek, żeby mnie nie wykryli. Wygląda na to, że wasi sysadmini w tych sprawach nie kumają.
Ten wirus działa tak... Nijak się nie ujawnia do pewnego momentu. A tym momentem jest otwarcie programu DataMax. Dalej wszystko jest zrobione bardzo sprytnie: wirus zwyczajnie monitoruje dane na kontach najbogatszych klientów i jeśli ci mają na koncie co najmniej 400 tysięcy dolarów, to wirus przechwytuje transakcje DataMaxa i do wyciągów każdego z twoich 52 oligarchów dodaje jedną pozycję. Jeśli chociaż jeden z nich nie będzie miał odpowiedniej sumy na koncie - przelew nie nastąpi i nikt niczego nie zauważy. Ale z chwilą gdy każdy z nich będzie miał na koncie co najmniej 400 tysięcy, wtedy dostajesz to, co masz. Jedno ci powiem - to jest filigranowa robota! Ten, kto to wymyślił, to geniusz. Mówię ci to jako fachowiec.
Nie patrz na mój garnitur wart kupę papierów, ani zegarek wart jeszcze większą kupę papierów. I niema co zazdrościć, że siedzę w gabinecie, wystrój którego wart jest pewnie pięć razy więcej niż całe twoje mieszkanie. I nie patrz na gablotę za oknem. Tak naprawdę, Paweł, to ja jestem w dupie. A jeśli konkretnie - to po uszy w gównie. Tak że, bracie, jutro to ja w najlepszym razie pójdę na rynek handlować bananami, a w najgorszym - na cmentarz. Takie buty...
Sam wiesz, jak to jest - czas to pieniądz; po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się! Krótko mówiąc, dużo tekstu. Ubieraj się i wychodź. Tam, gdzie pojedziemy, nakarmią cię i napoją i jak to się mówi, wszystkie potrzeby zaspokoją: i herbatki z bułeczką i pod kołdrę z dzieweczką. Wszystko będzie alles gut. Daję ci dziesięć minut. I nie zapomnij o dowodzie osobistym - u nas panuje porządek.
Pewnego razu Czarek przyjechał do pracy na rowerze, a ochroniarze na parkingu powiedzieli mu, że roweru pilnować nie będą. Nie pozostało mu nic innego, jak taszczyć rower do biura i gramolić się z nim do windy. Tak się złożyło, że w windzie jechali na spotkanie z dyrektorem Małolepszym nasi klienci. A tu akurat zjawił się Czarek ze swoim rowerem... Jakiejś pani od razu podarł rajstopy błotnikiem; obrócił się, żeby przeprosić, razem z rowerem i kołem wjechał ich dyrektorowi w ucho. A na górze na klientów czekał nasz szef. Czarek ledwo uratował swój rower, bo Małolepszy już go chciał zrzucić z siódmego piętra. Od tej pory rower stoi w klitce Czarka.
Zgodnie z ogólnie przyjętym określeniem, Ojczyzna, to test kraj, w którym człowiek się urodził, obszar historycznie należący do jego narodu, wraz z jego przyrodą, ludnością, ustrojem społeczno-politycznym, językiem, kulturą, mentalnością, obyczajowością...
Ach, gdyby tak Jahwe dał mi mądrości patrzeć przez zasłony, mój naród by nie żył w jedynym miejscu Ziemi Obiecanej pozbawionej nafte... Tak i co ja wam nie powiem, ę? I tu bez forty, i tam lukowe... Żebym ja tak wiedział, jakie jeszcze doświadczenia Pan wszelkiego stworzenia dla mnie uszykował... Tak i pan mi mówi osiem bez atu, szanowne hadżi Murat? I gdzie tu widzicie takie bogactwo, żebym ja tak cierpiał na ból zęba, jak szanowne mułła - na brak sceptycyzmu... Aj, waj - tak i co ja wam zlicytuję? Albo ja tu widzę naciągnięty kontrakt?
więcej plików z tego folderu...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin
W ramach Chomikuj.pl stosujemy pliki cookies by umożliwić Ci wygodne korzystanie z serwisu. Jeśli nie zmienisz ustawień dotyczących cookies w Twojej przeglądarce, będą one umieszczane na Twoim komputerze. W każdej chwili możesz zmienić swoje ustawienia. Dowiedz się więcej w naszej Polityce Prywatności