Reżyseria: Kazimierz Karabasz
Scenariusz: Kazimierz Karabasz
Zdjęcia: Czesław Świrta
Muzyka: Zbigniew Rudziński
Obsada aktorska: Mariusz Dmochowski (Józef Wenda), Jarosław Kopaczewski (Henryk Wenda, syn Józefa), Włodzimierz Kwaskowski (Leon, przyjaciel Jóżefa), Michał Bajor (asystent dyrektora), Janusz Cywiński (dyrektor), Władysław Dewoyno (Czesław, uczestnik spotkania), Jerzy Janeczek (Marek, kolega Henryka), Jerzy Kryszak (urzędnik), Eliasz Kuziemski (wiceminister), Marian Łącz (sąsiad Józefa), Maciej Maciejewski (Zygmunt, działacz Komitetu Zakładowego), Czesław Mroczek (Wojciech Dec, uczestnik spotkania), Wiktor Nanowski (inwalida, znajomy z komisji lekarskiej), Andrzej Precigs (Paweł, kolega Henryka), Czesław Przybyła (Franek, uczestnik spotkania), Roman Stankiewicz (inżynier Mazowiec), Andrzej Stockinger (Kostek, uczestnik spotkania), Ewa Ziętek (dziennikarka krakowskiej telewizji), Jan Donatowicz, Stanisław Dziadowiec, Stanisław Gawlik, Aleksander Gawroński, Henryk Guzek, Waldemar Izdebski (chłopak w domu kultury), Antoni Jurasz (uczestnik spotkania), Józef Kalita (uczestnik spotkania), Maria Kołodziejska (Halinka), Roman Kosierkiewicz (uczestnik spotkania; w czołówce nazwisko: Kosiorkiewicz), Józef Kubisiak, Jerzy Lustyk (sekretarz),
Do Krakowa przyjeżdża Józef, około 60-letni rencista, były budowniczy Nowej Huty i długoletni elektryk w kombinacie, od kilku lat mieszkający z drugą żoną w Szczecinie. Józef, mimo wyraźnego inwalidztwa (utyka na lewą nogę) i szorstkiego zachowania, optymistycznie patrzy na życie. Na dworcu wita go syn Henryk, który już kilkakrotnie zmieniał zajęcie i ostatnio pracuje jako kierowca. Mieszka on z rodziną w pozostawionym przez Józefa mieszkaniu. Choć Henryk przyjmuje ojca serdecznie, wyczuwa się między nimi napięcie, jakieś zadawnione urazy, konflikty. Powód przyjazdu ojca jest dość oficjalny: zaproszono go wraz z innymi zasłużonymi weterenami pracy na uroczysty jubileusz trzydziestolecia pierwszego spustu surówki z pierwszego pieca wybudowanego w Nowej Hucie. Rano Józef udaje się do kombinatu, gdzie zostaje niezwykle serdecznie przyjęty przez dawnych towarzyszy pracy. Dobry nastrój pryska, gdy okazuje się, iż Józefa i jeszcze jednego uczestnika zgromadzenia pominięto przy wręczaniu honorowych odznaczeń. Józef daremnie stara się wyjaśnić źródła tej niesprawiedliwości, natrafiając na biurokratyczne wykręty przedstawiciela dyrekcji. Przyjaciel Leon próbuje mu pomóc w rozwikłaniu tej tajemnicy. Sugeruje, iż zaważył na tym jakiś "haczyk" w dokumentach, spowodowany zadawnionym konfliktem z brygadzistą. Leon namawia Józefa, aby wyjaśnić sprawę u byłego szefa, inżyniera Mazowca.