Download: Szerokie.Tory.2010.Rosja.Moskwa.Sobowtor.Lenina.TVP1.RiP.MaKaRoN.avi
Cykl reportaży Barbary Włodarczyk pokazujących codzienne życie mieszkańców byłego ZSRR przez pryzmat zmian, jakie się tam dokonały w ciągu minionych 10 lat (reportaże były realizowane w latach 2002-2004). Autorka pragnie przedstawić nowe zjawiska i problemy, które pojawiły się wraz ze zmianami, stan demokracji i reform, warunki życia i mentalność Rosjan, hierarchię wartości, ideały poszczególnych warstw i grup społecznych.
Każdy z reportaży opowiada o jednym dniu z życia wybranego bohatera, którego losy odzwierciedlają znaki czasu i przemian.
Tym razem autorka cyklu towarzyszy z kamerą 57 - letniemu Aleksandrowi Karbyszewowi, który od kilkunastu lat - codziennie - wciela się w postać wodza bolszewickiej rewolucji, Włodzimierza Lenina. W centrum Moskwy - na placu Maneżowym, przylegającym do placu Czerwonego - w przebraniu pozuje do zdjęć. Oczywiście robi to za pieniądze, bo jak sam mówi: "teraz mamy kapitalizm i za wszystko trzeba płacić"!.
Na jego uderzające podobieństwo do Lenina zwrócili Karbyszewowi uwagę koledzy, a on postanowił wykorzystać daną mu przez los szansę. Miał trzydzieści kilka lat, kiedy porzucił pracę w Taszkiencie w fabryce futer i jako wódz rewolucji ruszył na podój Moskwy. Jest w stolicy doskonale znany, jedni go podziwiają, ale są i tacy, którzy nienawidzą.
Aleksander Karbyszew zaczyna dzień od niewielkiej w sumie charakteryzacji, potem jedzie na plac metrem (oczywiście jest przepuszczany przez bramkę bez biletu). "Lenin" zjawia się tu około południa i zostaje aż do wieczora, z krótką przerwą na gorącą kawę. Dopiero po skończonej pracy je kolację zakrapianą kieliszkiem czystej wódki, bo granie wodza według niego to stresujące zajęcie. Chętnych do sfotografowania się z "Leninem" nie brakuje, ale Karbyszew nie chce powiedzieć ilu ma klientów, by nie zdradzać swoich zarobków. Kiedyś Zachód kusił go znacznie większymi pieniędzmi, ale nie skorzystał z tej propozycji.
W Szwajcarii jest kawiarnia - bistro, do której Lenin wpadał na piwo. Nadal jest tam jego ulubiony stolik, przy którym teraz mógłby zasiadać sobowtór wodza, ale Karbyszew wolał pozostać w ojczyźnie. Nadal można go więc spotkać na placu Maneżowym. Nie ma jednak prawa wstępu w przebraniu na plac Czerwony, nie mówiąc już o robieniu zdjęć.