-
2232 -
1701 -
44582 -
29
48595 plików
84,68 GB


O słuszną rzecz się modlę: ta, co mnie złowiła,
Niech mnie kocha lub sprawi, bym ją kochał zawsze.
Zbyt dużo chcę — niech tylko kochać się pozwoli!
Niech bogini z Kytery wysłucha mej prośby!
Przyjmij tego, kto będzie służyć ci lat wiele,
Przyjmij tego, kto umie wiernym być w miłości!
Nie mogę się pochwalić wielkich przodków rodem
Pradawnym, a mój ojciec jest tylko ekwitą,
Nie orzą mojej ziemi niezliczone pługi,
A oboje rodzice oszczędni być muszą —
Ale za mną przemawia Apollo i Muzy,
Wina twórca i Amor, który ci mnie daje,
Niezłomna wierność oraz zwyczaje bez skazy,
Rumieniąca się skromność i prostota szczera.
Nie szukam wciąż miłostek, nie jestem niestały:
Ty zawsze będziesz, wierz mi, przedmiotem mej troski.
Z tobą przeżyć chcę lata, co będą mi dane
Z woli Parek, i umrzeć chcę żal twój wzbudzając.
Chcę, byś była tematem szczęśliwym mych pieśni,
A będą one mogły stać się ciebie godne.
Pieśń rozsławiła Io w jałówkę zmienioną
I tę, której kochanek miał postać łabędzia;
Tę, którą poprzez morze niósł byk udawany,
Dziewiczą ręką rogi trzymającą krzywe.
My też sławni będziemy jak świat jest szeroki
I moje imię z twoim na zawsze się złączy.
Przełożył Jerzy Ciechanowicz
===========================================
Owidiusz
Walczy każdy kochanek, a wodzem Kupido.
Wierz mi, Attyku — każdy kochanek żołnierzem.
Wiek do wojaczki zdatny i dla Wenus miły.
Szpetny jest żołnierz stary, szpetna starcza miłość.
Jakich zalet wódz szuka u swego żołnierza,
Takie i u kochanka chce widzieć dziewczyna.
Obaj stale czuwają, obaj śpią na ziemi:
Ten drzwi dziewczyny strzeże, tamten — swego wodza.
Żołnierz w służbie dalekie musi przebyć drogi,
Kto kocha — za dziewczyną pójdzie na kraj świata.
Pójdzie przez niedostępne góry i wezbrane
Rzeki, przemierzać będzie sam spiętrzone śniegi.
Nie wymówi się dmącym wiatrem od żeglugi,
Nie każą jemu fale czekać dobrej gwiazdy.
A któż, jeśli nie żołnierz lub kochanek, zniesie
Chłód nocy i ze śniegiem pomieszane deszcze?
Jeden na zwiad jest słany między groźnych wrogów,
Drugi rywala wzrokiem tak jak wroga śledzi.
Ten oblega fortece, tamten próg kochanki
Niedostępnej. Ten kruszy bramy miast, ten domu.
Często korzystnie napaść jest na śpiących wrogów
I zbrojną ręką wyciąć bezbronnych żołnierzy.
Tak srogi zastęp Traka Rezosa wyginął,
Zdobyte jego konie utraciły pana.
Tak właśnie ze snu męża korzysta kochanek
I gdy wroga sen zmorzy — dobywa swej broni.
Przemknąć się poprzez warty i pod okiem stróża
To zadanie żołnierza częste i kochanka.
Zmienny Mars jest i Wenus: wstają pokonani,
A giną tacy, w których nie wierzyłbyś klęskę.
Kto więc mówi, że miłość znaczy próżnowanie,
Niech zamilknie. Ta sztuka też wymaga męstwa.
Tęskni za odebraną Bryzeidą Achilles —
Póki czas, łamcie szyki argiwskie, Trojanie!
Do boju ruszał Hektor z objęć Andromachy,
A żona hełm na jego nakładała głowę.
Wódz naczelny Atryda osłupiał z podziwu
Na widok rozpuszczonych córki Priama włosów.
Schwytany Mars też odczuł siłę więzów kutych —
Żadna opowieść bardziej w niebie nie jest znana.
Ja sam byłem leniwy, do ciszy stworzony,
A cień i łoże ducha osłabiły mego.
Gnuśnego obudziła miłość do dziewczyny,
W jej obozie mi każąc służyć dla nagrody.
Dlatego wciąż się krzątam, nocne toczę boje.
Kto nie chce żyć bezczynnie, niech szuka miłości!
=====================================================
Owidiusz
Pierścionku, co ozdobisz przepięknej dziewczyny
Rękę — ty będziesz świadczyć o mojej miłości.
Niech cię z wdzięcznością przyjmie. Gdy już radość wzbudzisz
Niech ciebie, nie zwlekając, na palec nałoży.
A tak masz jej pasować jak ja jej pasuję.
Ścisłym kręgiem dokładnie otocz jej paluszek.
O, szczęśliwy pierścionku — zaznasz jej dotyku!
Nieszczęsny, już darowi swojemu zazdroszczę.
Gdybym tak mógł się zmienić sam w mój podarunek
Za sprawą sztuki Kirke albo Proteusza!
Wówczas chciałbym, byś piersi swoich dotykała
Lub ręką zapuściła się gdzieś pod tunikę:
Zsunąłbym ci się z palca (choć ściskam go mocno)
I — nagle dziwnie luźny — spadłbym na twe łono.
A kiedy mną tabliczkę z sekretnym liścikiem
Opieczętować zechce — aby wosk nie przywarł
Do gemmy — ust wilgotnych wpierw dotknę dziewczyny.
Obym tylko złych wieści pieczętować nie miał!
Kiedy zaś zdjąć mnie zechcesz i schować w szkatułce,
Nie zejdę, ścisłym kręgiem palec otaczając.
Nigdy ci, moje życie, nie przyniosę wstydu,
Palca delikatnego nie zmęczę ciężarem.
Noś mnie, gdy skrapiasz ciało w gorącej kąpieli,
Nie martw się, że się woda pod gemmę dostanie.
Lecz gdy cię ujrzę nagą, w członkach żądza wzbierze
I, choć pierścień, grać zacznę już rolę mężczyzny.
Po cóż marzyć na próżno! Podarunku mały,
Idź już — niech w tobie pozna dar mojej miłości!
===================================================
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB

