Download: Kowboj Zuzia cz.3 _ xvid.avi
Ludzie wierzcie mi, że nie czuję nóg,
Bom się tutaj wlókł, wśród pustynnych dróg,
Jeszcze dłużej, niż zbieg ten z Alcatraz.
Bo mnie pchnął na dno takich przygód rój,
Że kolejny ów, odpoczynek mój,
W pewnym sensie... przymusowy był.
Prycza w pryczę tuż, tłumiąc serca ból,
Siedział Johny Busz, eks iluzji król.
To nazwisko w Teksasie dziecko zna.
Nie pożyję już - mawiał Johny Busz -
Zuziu, ty się wzrusz i przysięgę złóż,
I przed śmiercią, to jedno dla mnie zrób.
Po czym tak jak stał - wierzcie, to nie żart,
Johny w rękę brał pełną talię kart,
Ciskał nimi... a piękny był jak lew.
Jedna w ręku zaś zostawała mu,
Patrzył na nią więc, mówiąc mi bez tchu:
Pozostała mi ręku piątka trefl...
W dniu zaś kiedy sczezł - Johny pośród łez,
Rzekł mi: oto jest tresowany pies -
Bom wam nie rzekł, że pieska z sobą miał.
Zuziu!, mówił: patrz!, on się wabi Paź,
Ja mu powiem skacz!, on nie skoczy zaś !.
To jest antytresura bracie. Szał !.
Po czym Johny wszedł do niebieskich bram.
Ja zostałem sam i powiadam wam,
Jego sztuki, wyczyniam gdzie się da.
Lecz magików Klub sztuk nie uznał tych.
Powiedzieli że: to ośmiesza ich !
Kiedy magik na imię Zuzia ma !. ha..ha....