-
8211 -
806 -
76 -
182
9698 plików
312,44 GB
Jak Państwo zapewne wiecie, kilka dni temu odbyło się przesłuchanie Bronisława Komorowskiego przed Sądem, w sprawie, w której oskarżonymi są płk. Aleksander L. oraz dziennikarz śledczy, Wojciech Sumliński. Ściślej mówiąc, to Sąd przybył do Pałacu Prezydenckiego na Krakowskim Przedmieściu, aby odebrać zeznania od jednego z kluczowych świadków w sprawie rzekomej korupcji podczas weryfikacji WSI.
Na sali była obecna publiczność, która wcześniej musiała złożyć odpowiednie wnioski do Prezesa Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli, i wnioski te musiały być pozytywnie rozpatrzone - oraz dziennikarze, których obejmowała podobna procedura. I właśnie im, dziennikarzom, chciałbym poświęcić parę słów. Bowiem dziennikarze ci byli... ale jakby ich nie było....
W przeważającej części byli to dziennikarze największych stacji telewizyjnych w Polsce - czyli TVN, Polsat i TVP, do tego Superstacja i Polskie Radio. Doskonale zaopatrzeni w sprzęt, kamery, mikrofony...
Ba, jeszcze przed rozpoczęciem rozprawy mieli możliwość rozstawienia tego całego swojego sprzętu na sali, która w tym dniu była salą rozpraw. Dziennikarze ci dostali też zgodę na rejestrację rozprawy, a nawet na transmisję na żywo. No i właśnie...
Jak z tego sprzętu skorzystali, to już też zapewne Państwo wiecie. Mimo, że na sali, w charakterze oskarżonego, siedział ich kolega. Tak, kolega, bowiem Wojciech Sumliński jest również dziennikarzem. Ale tych "dziennikarzy" jakoś to chyba nie za bardzo obchodziło, że oskarżonym jest także dziennikarz - ile bowiem poważnych, dobrze udokumentowanych artykułów, przez te kilka dni, które upłynęły od tej "pałacowej" rozprawy, mieliście Państwo okazję przeczytać na ten temat? Ile zobaczyć czy też wysłuchać relacji, w których ci "dziennikarze" z największych, tzw. mainstreamowych mediów, rozpatrywaliby kwestię dowodów czy też braku dowodów i winy Wojciecha Sumlińskiego? Ile pogłębionych analiz, dlaczego Wojciech Sumliński, dziennikarz, ich kolega z branży, znalazł się na ławie oskarżonych?
Nie, ci dziennikarze nie skorzystali z możliwości, aby w jakiś sposób wykorzystać swoją obecność na tym procesie. Dodam - pojawili się na nim bodaj pierwszy raz, od kiedy ten proces trwa, a rozpraw w przez te kilka lat odbyło się już kilkadziesiąt.
No cóż, chyba bardzo specyficzni są ci "dziennikarze", prawda?
Nie interesuje najwyraźniej, ani ich, ani ich szefów, którzy ich tam wysłali, że na ławie oskarżonych siedzi dziennikarz. I że warto byłoby się przyjrzeć, czy rzeczywiście są jakiekolwiek powody, że ten dziennikarz się tam znalazł.
Pomijam tu oczywiście dziennikarzy z TV Republika oraz Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, którzy mieli bardzo duże problemy, aby w ogóle dostać się i relacjonować tę rozprawę - za to po rozprawie miałem okazję zobaczyć już kilka (jeśli nie kilkanaście) przygotowanych przez nich audycji o okolicznościach tej sprawy.
Na koniec swojego tekstu, chciałbym Państwu przedstawić próbkę z relacji z tej rozprawy, wykonaną przez "dziennikarzy" z mediów tzw. mainstreamowych:
"(...) Śledztwo zainicjował Leszek T., który nagrywał rozmowy z płk. L. i Sumlińskim. W listopadzie 2007 r., po przegranych przez PiS wyborach, zawiadomił o sprawie ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, który poinformował o niej ABW. (...)"
Otóż, drodzy Państwo, płk. Leszek T. NIE NAGRAŁ żadnej rozmowy z Wojciechem Sumlińskim. NIE MA TAKICH NAGRAŃ. Nie ma ich w aktach sprawy. Nie ma ich w akcie oskarżenia. Całe oskarżenie Wojciecha Sumlińskiego o udział w rzekomej próbie korupcji członków Komisji Weryfikacyjnej WSI opiera się bowiem na słowach - i to przede wszystkim na słowach dwóch byłych wysokich oficerów wojskowych służb specjalnych, jednego z WSW, a drugiego z WSI.
- sortuj według:
-
2 -
2 -
19 -
1
24 plików
1,84 GB