-
243 -
221 -
476 -
414
1463 plików
97,15 GB
Motto: Świat cały śpi spokojnie i wcale o tym nie wie, że nie jest tak na wojnie, jak jest w żołnierskim śpiewie.
Eugeniusz Małaczewski jedno ze swych opowiadań zaczyna opisem „południa lipcowego jaśniejącego okrąg na spieczonym stepie”. Jedzie stłoczony na dachu pociągu wśród rosyjskich towarzyszy, którzy „śpiewali pieśni rosyjskie, przepaściste i bezpłodne w swym smętku okrutnym jak step, który jest w dzień miedziany od słońca, a w nocy upiornie srebrny od księżyca”. Pociąg mija Wołgę a on wyznaje, że męczy go „nuda najrozpaczliwsza, jakiej kiedykolwiek doznałem!” Step, upał i nuda. Wówczas następuje zdarzenie, którego nastrój oddaje Magaczewski przywołując określenie: „oaza przerażenia na pustyni martwej nudy”.
Jedna z towarzyszek podróży zaczęła krzyczeć, że ją okradziono. Na dachu zaczęło się zamieszanie. Pobieżna rewizja ubrań i bagaży wszystkich siedzących obok niej nie przyniosła rezultatu. Prowadzący śledztwo zmienili taktykę: zapytali kobietę, na kogo rzuciłaby podejrzenie. Odpowiedziała bez wahania, że na chłopca siedzącego obok niej. („Był to miły chłopaczek, na wpół dziecko jeszcze, różowy, schludny i wesoły; przygrywał nam na organkach, naśladował uniwersalnie lokomotywę odjeżdżającą ze stacji i cieszył się jazdą na dachu jak osobliwą przygodą; świat był dlań jedną wielką, nowiuteńką zabawką i tej zabawki miał pełno w szarych oczach, patrzących w ludzkie źrenice prosto i z zaufaniem serdecznym”). Chłopiec zaprzeczał, ale kobieta uparła się, że to na pewno on. Któryś z sąsiadów dorzucił, że widział go upuszczającego coś z wagonu na ziemię. „ - Pod koła go wrzućcie, pod koła! – ryczała kupa ludzi dorosłych, ciągnąc przerażone dziecko ku śmierci”. Potężny czerwonoarmista złapał chłopca w swoje ręce. „Kupa dorosłych mężczyzn i kobieta przypatrywali się w zaciekłym skupieniu temu, co się działo, aż rozległ się mokry chrzęst kości i ścięgien, łamanych i rozrywanych w człowieku żywym… Wtedy zepchnięto nogami bezwładne ciało chłopięce z dachu pod koła pociągu…”.
Nie minęło kilka chwil, gdy kobieta znów podniosła hałas: „Cóż ja najlepszego zrobiłam, nieszczęsna!... Pieniądze się znalazły”. Okazało się, że portmonetka przez dziurę w kieszeni obsunęła się pod podszewkę. Chwilę potem kobieta „darła się w głębi struchlałych wnętrzności potwornym wrzaskiem, niby kobieta, która rodzi”, lecz jej krzyk przerwany został przez chrzęst łamanego karku. Czerwonoarmista ponownie zepchnął bezwładne ciało pod koła pociągu.
- sortuj według:
-
1 -
2 -
0 -
1
5 plików
229,03 MB