1971 soft machine - fourth.zip
-
35 MP3 -
anime 1080 -
audie l. murphy -
Bit Fry and Laurie -
black.legion.(1937).eng.1cd.(7920189) -
bracia karamazow -
bryce -
chaplin -
czterdziestolatek -
czterej pancerni i pies -
detektyw zen -
Dlaczego zwierzęta nie dostają ataków serca -
electric dreams -
electric.dreams.(1984).pol.1cd.(4690199) -
ferdek -
filmy -
flip i flap -
gang olsena -
history of anarchism -
horror thirler -
id croft -
in_the_loop -
jedną nogą w grobie -
kariera nikodema -
Mała brytania-sezon 1 RMVB [LEKTOR PL] -
manga anime -
miasteczko Twin Peaks -
Miłosz Czesław - Ziemia Ulro -
Mobi -
Morderstwa w midsomer -
narcos -
New Blood -
Nowy folder -
os x sys -
Paweł Godawa - wykłady -
s00 -
s01 -
s02 -
s03 -
s04 -
s-f -
Sprawy inspektora Morsea -
stare filmy -
The Fall -
The Spy -
To Hell and Back -
Windows -
Wolniewicz - Głos racjonalny -
Wolniewicz - Postmodernizm -
Wolniewicz - W krainie zlota i totemow
Dlaczego ta płyta jest dla mnie szczególna?
No bo jest to kawał dobrej, zwartej muzy ;-)
Soft Machine jako dojrzały muzycznie zespół nagrywa po raz ostatni
z Robertem Wyattem (dr, voc). Jak to niektórzy mówią, jest to ostatnia płyta okresu Wyattowskiego w działalności grupy. Oprócz Wyatta są starzy wyżeracze
Mike Ratledge (org) i Hugh Hopper (g.b). W składzie okrzepł już Elton Dean (sax),
który parę lat wcześniej dołączył do "softów" z Keith Tippett Group. Gościnnie oprócz nich występują: Roy Babington (double bass), Mark Charig (cornet), Nick Evans (trombone), Jimmy Hastings (alto flute & bass clarinet), Alan Skidmore (tenor sax) ... czyli sama śmietanka 'sceny canterbury'.
Jest to pierwsza w pełni instrumentalna płyta Softów, Wyatt nie śpiewa, jest tu tylko wspaniałym perkusistą i oczywiście ma swoje zdanie i udziela się podczas nagrywania (zobacz film dokumentalny z czasu kiedy nagrywano ten materiał).
W zespole zachodzą zmiany mentalne, Wyatt odchodzi w cień (co widać nawet na okładce płyty), zaczyna dominować spółka Hopper/Ratledge gdzie Hugh Hopper jest głównym kompozytorem większości utworów. Cała druga strona płyty „Virtually” do niego należy.
Mike Ratledge i Elton Dean napisali zaledwie po jednej ale dobrej kompozycji.
Otwierający płytę słynny „Teeth” Ratledge'a i free jazzowy „Flether's Blemish” Dean'a.
To tyle na temat suchych faktów.
Jest rok 1970, skupmy się na muzyce jaką nam zaprezentowali na 'czwórce'.
Według mnie jest to najbardziej hałaśliwa i najtrudniejsza w odbiorze płyta 'softów' gdzie zahaczają już o rejon muzyczny, który później zostanie nazwany "awangardą rockową". Awangarda jazzowa już się zaczęła (Sun Ra), free jazz też (Coleman), jest czas by nieskrępowanie czerpać i łączyć to z rockową charyzmą, i na tej płycie 'sofci' poszli w tą stronę, czerpiąc też z awangardy. Jak do tej pory jazz rock oscylował głównie w dosyć przewidywalnych i łagodnych klimatach (wczesny Keith Tippett, Miles Davis i wcześniejsze płyty softów 'Volume Two' i 'Third'). Tu jakby nabrzmiała bańka pękła i wyzwoliła energię
w muzyce. Pojawiło się mnóstwo dźwięków, porozrzucanych wątków muzycznych, które układają się w pewną intelektualną całość i są cały czas w ruchu do całkowitego zatrzymania.
Taki zaplanowany wybuch, jeśli coś takiego można sobie wyobrazić. Inżynierska precyzja doświadczonych muzyków łączy to, co było do tej pory w muzyce. Jazz softów nabiera mocy Coltreana (Dean). Czas akcji utworów został przyspieszony i rozszczepiony. Inne kompozycje są spowolnione i mamy do czynienia z przekrojem wszystkiego co działo się do 1970 roku
w muzyce. Dlatego płyta brzmi niezwykle świeżo i kończy się wspaniałym wybrzmieniem
(taki filmowy termin). Modne w tych czasach długie rozwinięcia, tutaj stanowią całe kompozycje, gdzie rozwinięcie następuje w kolejnym utworze i jest luźno związane z tym co było wcześniej, ale nie koniecznie („Virtuality”). Tematy utworów są jednak rozpoznawalne np: "Teeth" i "Kings and Queens".
Po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty, odkrywamy zaplanowane tematy, które przeradzają się w improwizację, ale nie wiem czy to improwizacja czy świadoma kompozycja.
Bas i perkusja tworzą bogate i twarde struktury muzyczne, które przeplatają się z miękkimi zaokrągleniami organ czy kontrabasu, flet rysuje miękkie splątane linie. Cierpki saxofon 'puszcza się bandy' („Flether's Blemish”) lub tworzy rytmiczne frazy jakby był częścią sekcji rytmicznej.
Druga strona płyty to generalnie jedna suita - słynne "Virtually", ale również może stanowić 4 poszczególne kawałki. Eksperyment muzyczny z awangardowym zacięciem. Jest różnica pomiędzy stroną pierwszą i drugą płyty. Widać wyraźnie to, że każdy utwór na płycie nosi piętno swojego kompozytora.
Co do rockowości tej płyty, to jest inna niż na wcześniejszych krążkach softów,
na 'jedynce' i 'dwójce' rytm rockowy był taki aby piosenka popłynęła, czyli nawiązujący do psychodeli lat 60-tych, tu już nie ma piosenek i nie jesteśmy zobligowani do utrzymywania tego podejścia do rytmu. Można go teraz trochę pozmieniać, powykręcać i skomplikować, muzycy utworzyli swoistą kaskadę rytmów z której mogły czerpać tacy późniejsi wykonawcy jak Henry Cow czy późniejszy King Crimson. Zapowiedź tego można było już zauważyć na płytach 'third" i 'peel session' lecz tam nie było to aż tak rozbuchane. Soft Machine już nigdy później nie zagrał w ten sposób, natomiast energię sesji rytmicznej tej muzyki przeniósł Robert Wyatt na swój nowy zespół Matching Mole. Hugh Hopper poszedł za głosem „virtuality” na swoich solowych albumach, Elton Dean kontynuował swój awangardowy styl zawarty w „ Flether's Blemish” w swoim Just Us. Mike Ratledge później dokonał rzeczy na miarę „Teeth” na albumie "six".
Widać, że ta płyta miała wpływ na to, co powstawało w muzyce. Poczęcie kilku ścieżek, którymi później podążał jazz rock i awangarda muzyczna.