Wersja z polskim lektorem
Jest to klasyka radzieckiego filmu dokumentalnego. Do dziś nie stracił nic ze swojej siły wyrazu, do dziś zastanawia nas to samo, co zastanawiało Michaiła Romma, jak to się stało, że faszyzm był tak zwyczajny dla ówczesnego społeczeństwa niemieckiego?
„Zwyczajny faszyzm” składa się z fragmentów hitlerowskich kronik zmontowanych przez reżysera i opatrzonych odautorskim komentarzem (czytanym przez niego samego). Wykorzystane materiały pochodzą z Reichfilmarchive i wielu prywatnie kręconych filmów – w sumie Romm wraz ze swoimi asystentami przejrzeli blisko 2 miliony metrów filmu. W „Zwyczajnym faszyzmie” Michaił Romm stawia pytanie, jak mogło dojść do powstania i rozwoju nazizmu, co doprowadziło do tego, że idea faszystowskich Niemiec pociągnęła za sobą tylu ludzi.
Reżyser prezentuje na samym początku filmu rysunki dzieci opisując, co na nich widzimy: „zadowolony kot”, „głodny kot”, „niedźwiedź”, potem pojawiają się zdjęcia zrobione na ulicach powojennej Moskwy, Warszawy, Berlina – dzieci, studentów. Romm mówi: „Każdy widzi świat trochę inaczej, ale każdy jest człowiekiem”.
I zestawia te idylliczne obrazki z fotografią martwej kobiety z dzieckiem w ramionach. Rodzą się kolejne pytania, na które reżyser będzie poszukiwał odpowiedzi – jak to się stało, że ludzie stawali się tak okrutni?
Komentarz Romma jest zabarwiony jego emocjami, nie znajdziemy tu raczej politycznych analiz, a raczej sporo ironii reżysera. Szczególnie w części zatytułowanej „Mein Kampf albo jak się obrabia skórę cielęcą”, w której pokazuje jak garbarze i introligatorzy przygotowują szczególnie cenny egzemplarz dzieła Hitlera. Drwina w komentarzu reżysera pojawia się także w scenach prezentujących przemowy faszystowskich wodzów – szczególnie Hitlera i Mussoliniego. Nie skupia się w nich na retorycznych umiejętnościach mówców, ale zwraca uwagę na gestykulację, mowę ciała, ruchy ust – za pomocą długich zbliżeń i komentarza Romma, wodzowie zostają wyśmiani.
Nie bez znaczenia jest fakt, że „Zwyczajny faszyzm: powstał po śmierci Stalina. W 1965 r. otrzymał specjalną nagrodę Jury na VII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych i Animowanych w Lipsku. Po premierze pokazywany był w kinach (obejrzała go rekordowa liczba 40 milionów widzów), ale nigdy nie trafił do telewizji. Na scenariuszu pojawił się komentarz cenzora: „Miliony go widziały i miliony go zapomniały”. Powodem, dla którego kierownictwo KPZR zabroniło pokazywania filmu, były sceny związane z opresją nazistowskiego systemu w stosunku do pojedynczego człowieka. Przemoc była wprawdzie przypisana przez Romma faszystom, ale wielu ludzi w Związku Radzieckim poddawana była podobnym represjom w okresie stalinowskim.