Download: Allen Paul - Katyń. Stalinowska masakra i triumf prawdy (2006).jpg
Wstęp do polskiego wydania
Jestem Amerykaninem bez polskich korzeni, nie mówię po polsku, ale bardzo cieszę się, że moja książka została przetłumaczona i będzie dostępna dla polskich czytelników. Zająłem się sprawą Katynia zdumiony, że tak straszna zbrodnia jest zupełnie nieznana na Zachodzie. Kilkakrotne wizyty w Polsce i rozmowy z wieloma Polakami w Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej przekonały mnie, że również sami Polacy mają często jedynie mgliste pojęcie o wydarzeniach, które można śmiało uznać za stalinowską wersję "ostatecznego rozwiązania" sprawy polskiej. Obecnie pojawia się coraz więcej książek na ten temat, wypełniając tak zwane "białe plamy" w historii, powstałe wskutek brutalnego i systematycznego tłumienia prawdy w latach totalitarnych rządów w Polsce.
Zbiorowa pamięć wynikająca ze znajomości własnej historii jest niezwykle ważnym czynnikiem utrwalającym w Polsce pluralizm i ideały demokracji. Z tego względu tak ważna jest działalność Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. To dzięki osobistemu zaangażowaniu jej Sekretarza Generalnego, Andrzeja Przewoźnika, udało się doprowadzić do wydania w Polsce mojej książki o Katyniu, za co mu serdecznie dziękuję. Cmentarze, zbudowane przez Radę w Katyniu, Charkowie i Miednoje, znajdują się na uświęconej krwią ziemi. Ich proste w formie, skłaniające do zadumy i ciekawe artystycznie pomniki najlepiej świadczą o tym, że ofiara pochowanych tutaj bohaterskich synów Polski nie poszła na marne, i przekazują tę niewzruszoną prawdę przyszłym pokoleniom.
Od przyjaciół wiem, jakie wrażenie zrobił na nich przejmujący, przenikliwy dźwięk podziemnego dzwonu na cmentarzu w Charkowie. Dzwon umieszczono pod murem, na którym na brązowych tabliczkach wypisano nazwiska zamordowanych przez NKWD "wrogów ludu". Wydawało się, jakby ziemia zadrżała od głosów zabitych jeńców, zmieszanych ze stłumionym biciem dzwonu. Początkowo dźwięki te przeszywały na wylot, a potem zapadały głęboko w duszę. Powiedziano mi, że wszyscy obecni słyszeli jedynie ten dźwięk; poza tym trwała absolutna cisza. Nikt nie był w stanie opisać niesamowitego wrażenia i niepokoju, jakie wywoływało bicie dzwonu. Tak jakby w ten sposób oddano głos zamęczonym ludziom, leżącym na tym cmentarzu. Przez ponad 60 lat stanowili oni symbol i świadectwo polskich dążeń do życia w wolnym kraju. Pamięć o nich mówi, że pragnienia wolności nie da się wyeliminować. Ten dzwon i jego brzmienie mają nam przypominać, że nie wolno zapomnieć ich ofiary.
Dziesięć lat temu, kiedy pisałem tę książkę, większość Polaków słyszała już o pierwszym oficjalnym przyznaniu się Sowietów do winy. To, o czym od dawna wiedziano, zostało w końcu formalnie potwierdzone. Jednak w tym wyznaniu winy zabrakło prawdziwej skruchy. Deportowana do Kazachstanu Maria Pawulska-Rasiej, której ojciec był jednym z rozstrzelanych oficerów i której losy szeroko opisuję, powiedziała mi wówczas: "Oni (Sowieci) powinni wyrazić najgłębsze ubolewanie całemu narodowi. Powinni się jakoś zobowiązać, że coś takiego nigdy już się nie powtórzy".