-

11252 -

45762 -

4378 -

2859
65629 plików
18841,18 GB
Foldery
Ostatnio pobierane pliki
W czasach komunistycznych obowiązywał w Polsce dogmat, na straży którego stała cenzura. Brzmiał on następująco: w okresie wojennej okupacji w Polsce - w przeciwieństwie do innych państw okupowanych - nie było kolaborantów. Przykładem negatywnym miała być m.in. Norwegia, gdzie płk Vidkun Quisling, po zajęciu tego kraju przez Niemców (1940), utworzył podporządkowany im rząd. "Polska nie wychowała quislingów!" - ogłaszały tryumfalnie komunistyczne media przy okazji różnych wojennych rocznic.
Dogmat ten był wierutnym kłamstwem - tak jak cały obraz wojny, kreowany od początku przez Wydział Propagandy Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego "ludowego" wojska oraz przez cenzurę (najpierw wojskową, potem przez Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk). Kiedy kończyła się wojna, Norwegowie skazali na śmierć i powiesili Quislinga. W tym samym czasie polscy kolaboranci wyciągali słomę z butów i szykowali się do wielkiego skoku na stanowiska i przywileje, które gwarantowała im nowa okupacja. Nie kryli swego zaprzaństwa. W swym lubelskim organie, zatytułowanym jak na ironię "Rzeczpospolita", pisali w lipcu 1944 r. m.in.: "My mamy rację, bo reprezentujemy tę Polskę, która będzie, nie tę, która była (...). Bo my rozumiemy, ku czemu idzie świat...". Mieli niezawodne argumenty w ręku: sowieckie dywizje NKWD pacyfikujące Polskę i tworzoną na terenie Sowietów od 1943 r. "polską" bezpiekę.
Pogoda na Komi
Kiedy członkowie kolaboranckiego PKWN-u debatowali nad dekretem o reformie rolnej, szef "resortu rolnictwa" tego gremium, Andrzej Witos (nie mylić z Wincentym Witosem) zgłosił pewne zastrzeżenia do treści dekretu. W czasie przerwy podeszła do niego Wanda Wasilewska, która krótko załatwiła sprawę (według jej relacji): "W jakiejś chwili przerwy, kiedy przyniesiono kanapki, ktoś mówił coś o pogodzie, a ja zapytałam Witosa: 'Ciekawe, jaka o tej porze jest pogoda w Komi ASRR?'. Wówczas Witos siedział i więcej głosu nie zabrał"... Wanda Wasilewska, przed wojną redaktorka "Płomyczka" dla dzieci, wiedziała, jak rozmawiać z ludźmi. Należało pokazać im wybór: albo wybraniec "ludu" ze wszystkimi przywilejami, albo więzień sowieckiego obozu koncentracyjnego. Historycy często podkreślają, że sowieckie metody zniewolenia były znacznie skuteczniejsze niż niemieckie. Groźby i okrucieństwa przeplatano bowiem widokiem marchewki. Drastycznie wyraził to znany wileński pisarz polityczny Józef Mackiewicz: "Okupacja niemiecka czyniła z nas bohaterów, okupacja sowiecka robiła z nas g...". "Dlaczego mamy mówić tylko o literatach, dziennikarzach i uczonych z Generalnego Gubernatorstwa, a nie wspominać na przykład tych polskich pisarzy, którzy w 1940 r. wstąpili do Związku Sowieckich Pisarzy Ukrainy, uczestniczyli w propagandowych przedsięwzięciach dla uczczenia rocznicy 'wyzwolenia' Ukrainy zachodniej itd.? Dla przeciętnego Polaka było przecież oczywiste, że 17 września 1939 r. miała miejsce agresja przypieczętowująca kolejny rozbiór Polski, a wiedza o masowych aresztowaniach, egzekucjach i deportacjach, a także o działających w Londynie legalnych władzach Rzeczypospolitej - powszechna. Postawy intelektualistów z czasu okupacji sowieckiej lat 1939-1941 znalazły swoją znacznie szerszą kontynuację po 1944 r." - pisze w dyskusji o kolaboracji dr hab. Paweł Machcewicz z Biura Edukacji Publicznej IPN.
Wanda Słowianka
Postacią szczególną wśród stalinowskich kolaborantów była niewątpliwie przywołana tu Wanda Wasilewska. Przed wojną związana ze środowiskiem KPP, na jesieni 1939 r. "zerwała więzy" z Polską "reakcyjną" i "wybrała wolność" w "ojczyźnie proletariatu". Przyjęła sowieckie obywatelstwo, w którym wytrwała do końca życia. Została członkinią Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików) i Związku Pisarzy Sowieckich. Stalin "wybrał" ją już w 1940 r. do Rady Najwyższej ZSSR i wyznaczył jej rolę swego rodzaju "ambasadora" od spraw polskich, którą to rolę pełniła ze szczególną gorliwością. Kierowała "polskim" Teatrem Dramatycznym w okupowanym Lwowie, pisała "słuszne" reportaże i opowiadania. Na polecenie Stalina założyła tzw. Związek Patriotów Polskich - karykaturalne zaprzeczenie patriotyzmu polskiego - i asystowała w powołaniu kolejnych instytucji kolaboranckich: tzw. Krajowej Rady Narodowej i tzw. Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, w którym była wiceprzewodniczącą. Z zachowanych w rosyjskich archiwach, częściowo odtajnionych dokumentów wynika, że to ona przedkładała Stalinowi do zatwierdzenia skład PKWN - "reprezentacji narodu polskiego" (!). Po wojnie do Polski już nie wróciła. Wyszła za mąż za podrzędnego poetę sowieckiego i uczestniczyła w "ruchu obrońców pokoju".
"Rus Słowianin"
Komunistyczna "Gazeta Lubelska" zagrzewała do przyjaźni ze Związkiem Sowieckim (sierpień 1944) rymowanką: "Rus Słowianin - tyś Słowianin, na tym przyjaźń się nie kończy. Wrogiem Niemcy. Razem na nich! Nic nie dzieli - wszystko łączy!". Gazeta pomijała milczeniem "Rusa Słowianina", który doskonale dogadywał się w sierpniu 1939 r. z "wrogiem Niemcem" kosztem Polski i "Rusa Słowianina", który strzelał w tył głowy polskiemu jeńcowi wojennemu. Dla polskich kolaborantów Stalina argument wspólnoty słowiańskiej był niezawodnym atutem. XIX-wieczny panslawizm rosyjski, zmodyfikowany na potrzeby imperializmu sowieckiego, trafiał do wielu ludzi zmęczonych wojną. Nawet jeśli ludzie ci nie uprawiali czynnej kolaboracji, lecz akceptowali nowy "porządek", spełniali wyznaczoną im przez Stalina rolę.
- sortuj według:
-

0 -

0 -

1 -

0
1 plików
161,54 MB
Chomikowe rozmowy














Pokaż wszystkie
Pokaż ostatnie






