-
121 -
49 -
5357 -
16
5587 plików
7,04 GB
Wł. Broniewski
Stadem krążą już bociany
Ponad wsią rodzinną,
Odlatują w kraj nieznany,
Bo im tutaj zimmo.
Słuchać klekot ich żałosny:
"Strach nam srogiej zimy!
Do widzenia aż do wiosny,
Wcześniej nie wrócimy!"
Hen, za morze odlatują,
Tam, gdzie słonko świeci.
Mogą lecieć- nie popsują
Gniazd bocianich dzieci
Z powiewem wiatru zboże falowało
W promieniach słońca pięknie dojrzewało
Na łąkach trawa i polne kwiecie
Hymn uwielbienia za zieloność niesie
Spokojny klekot na bocianim gnieździe
Zwiastuje porę ciepłą i żniw jednocześnie
I jak co roku słońce zboże pieści
By po omłotach żniwne śpiewać pieśni
Witaj jutrzenko wstającego dnia
Każda kroplo rosy na czerwonych malwach
Witaj złocisty kłosie żyta i pszenicy
Dający nadzieję na dostatnie życie
Niech każdy rolnik co kłos z trudem zbiera
Który ziemię umiłował i zachwaścić nie dał
Ma radość z tego, że pokłon mu niosą
Wieńce dożynkowe z najdorodniejszych kłosów
Nie biegnij czasie tak szybko i tak cię nikt nie dogoni, starcowi życie ucieknie, młody je szybko roztrwoni
Deszczowe emocje
Złapani mocno za ręce
na ulicę wychodzimy
skacząc i chlupiąc nogami
w deszczu wariacje tworzymy.
Deszcz jest jak uliczny grajek
My jego wierni tancerze
światła latarni na twarzach
emocje jak na premierze.
Księżyc ukryty zza chmurką
szczęściem się naszym raduje
wyciąga swój magiczny flet
deszczowi akompaniuje.
Chwile wielkiej namiętności
radość serc spowodowały
w kałużach zakwitły fiołki
Oszalał dla nas świat cały!
Piękno Natury
Przez swoje życie biegniesz stale
Piękna natury nie widzisz wcale
Jej piękno spotyka Cie na każdym kroku
przez wszystkie cztery pory w roku.
Te wszystkie drzewa i kwiaty kwitnące
Żabki i ptaki i trawa na łące
Motyle co piękne skrzydła mają
i pszczoły co z kwiatów nektar zbierają.
Natura to także słońce i chmury
natura to też strumyki i góry
Nic nie da tego co da przyroda
Nic nie da tego co słońce i woda.
Więc w swoim życiu znajdź choć
dwie chwile by w locie podziwiać
piękne motyle by ujrzeć blask
słońca ciepłego by usłyszeć szum
Morza Bałtyckiego.
Jesienna nostalgia
Jesienna nostalgia we mnie się tli
Nie lubię tych krótkich dni
Tego deszczu spływającego po szybie
I tych coraz chłodniejszych dni
Słońce już tak pięknie nam nie świeci
Wiatr owiewa liście z drzew
Zwierzęta ciepłą szatę przybierają
Do lasu w gęstwinę się chowają
Zaczyna się odliczanie wiosny wyczekiwanie
Muzyka jesienna we mnie się tli
Jeszce raz powtarzam nie lubię jesiennych dni
DESZCZOWY WIERSZ
Zapłakany za oknem dziś świat
zakrył błękit kolorem popiołu.
Chmury szare i ciężkie od łez
nadąsanych, deszczowych aniołów.
Przystanęła jesień na dobre.
Ziarno smutku nam w sercach zasiała.
Za garść ciepła w ramionach słońca
swe marzenia bym w zastaw oddała.
Z rozrzewnieniem spoglądam w niebo,
pragnę dostrzec choć promyk w oddali.
Tylko wilgoć spływa po szybach,
Niebo żali się , żali i żali...
Deszczowe Nastroje
Za oknem pada deszcz,
Przechodnie na nim mokną
I drzewa mokną też,
I moknie moje okno.
I świat taki ponury
Jak gdyby zabrakło radości,
Byle jaki, szarobury,
Aż smutek w sercu zagości.
Smutek - że świat taki szary,
Że przybrał barwy żałobne
Zamiast barw tęczy,
Że wszystko takie wilgotne.
A gdyby tak w tej pogodzie
Uśmiechnąć się do deszczu kropelki,
Przejrzeć się w kałuży wodzie -
Ustałby smutek wszelki.
Wyjść na spacer w deszczu,
Bez płaszcza, bez parasola -
Każdy, nawet mieszczuch
Urok ten pojąć zdoła.
Tam gdzie te wrzosy, tam mój raj,
zaczarowane słowem dzieje,
tam wciąż w nadziei jutra trwam
i tańczę, i się śmieję.
Tam w lustrze rosy moja twarz
uśmiechem szczęścia mrok rozpala,
symfonią marzeń dla mnie grasz
i czas się zbliża i oddala.
Tam gdzie te wrzosy w magii trwam
błekitem oczu zniewolona,
i nie mam nic i wszystko mam
skryta od swiata w twe ramiona.
Maleńka polana
W lesie się rózowi
Słońcem oswietlona,
skrawek ziemi zdobi.
przykucłam , by zerwać
Mały pęczek wrzosu
Lecz serce me drgnęło
Nie uszkadzaj proszę.
By piekno zobaczyć
Tych kwiatów połacie
To trzeba mieć serce
Troskliwe, nie kacie.
Skromnościa obrosły
Zielone pręciki
I w słońcu podniosły
Ust swoich kąciki.
A słońce wrześniowe,
Ozłaca ich fiolet
Choć są na podłożu
Tak całkiem na dole.
Nie wznoszą się dumnie
Nie chwalą urodą
Lecz przy samej ziemi,
Skromności ozdobą .
Ich piękno przerasta
Wyobrażnie waszą
A skromność zawstydza
Osobowość Naszą .
Przemijanie
Wszystko sie kiedys konczy
Wszystko co niegdys zaczelo
Trawa skoszona na lace
Choc latem tak pieknie pachniala
I mlodosc radosna nie wroci
Choc silne wspomnienie ja prosi
Pozolknie listek zerwany
Niegdys zielonej paproci
Wszystko kiedys przeminie
Wszystko co niegdys bawilo
Serce juz nie jest takie
Jak wtedy gdy dzwiecznie walilo
I pamiec nieco przyblednie
Jak wiersz napisany o zmroku
Pozostanie za tym jedynie
Nieutajona lza w oku
Deszcz
Czarny parasol nocy okrywa świat cieniem.
Srebrny sierp księżyca przez niebo żegluje.
Rzeczywistość staje się z sennym marzeniem,
W którym mój umysł wytchnienie znajduje.
Cichy szmer deszczu co łzami po szybie spływa.
Cudowną jest muzyką dla znękanej mojej duszy.
Świetlistym welonem spokoju mnie okrywa.
Jego dźwięk delikatny złe wspomnienia kruszy.
Dzienne sprawy i tęsknoty, co się we mnie zgromadziły,
Płynąc wraz z kroplami deszczu już mnie dawno opuściły.
I zapadam się powoli w cichą otchłań zapomnienia.
Kobieta ma tyle siły, że zadziwia mężczyzn...
Dźwiga ciężary losu, rozwiązuje problemy, jest pełna miłości, radości i mądrości.
"Uśmiecha się gdy chce krzyczeć,
śpiewa gdy chce się jej płakać,
płacze gdy się cieszy i śmieje gdy się boi.
Jej miłość jest potężna..
Jedyna niesłuszna w Niej rzecz to to, że często zapomina ile jest warta..."
"Są dwa serca.
Ich ciągłe, nieustanne bicie,
zdaje się w dwóch jestestwach
jedno tworzyć życie.
Łańcuch, który nas wiąże,
los nie skruszy zmianą,
będą bić razem
albo bić przestaną....
- George Byron
Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata, Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących. Ptaków, co przed podróżą na drzewie usiadły, Czekając na swych braci, za morze lecących. Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych, Szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych. Gdy białą mgłą otuli zachodzący księżyc, Gdy koi w twoim sercu codzienne tęsknoty. Jak nie kochać jesieni, smutnej, zatroskanej, Pełnej tęsknoty za tym, co już nie powróci. Co chryzmatem bieli, dla tych, co odeszli. Szronem łąki maluje, ukoi, zasmuci. Jak nie kochać jesieni, siostry listopada, Tego co królowanie blaskiem świec rozpocznie. Co w swoim majestacie uczy nas pokory. Tego, co na cmentarzu wzywa nas corocznie.
J e s i e ń
Jesień mnie cieniem zwiędłych drzew dotyka,
Słońce rozpływa się gasnącym złotem.
Pierścień dni moich z wolna się zamyka,
Czas mnie otoczył zwartym żywopłotem.
Ledwo ponad mogę sięgnąć okiem
Na pola szarym cichnące milczeniem.
Serce uśmierza się tętnem głębokiem.
Czemu nachodzisz mnie, wiosno, wspomnieniem?
Tak wiele ważnych spraw mam do zachodu,
Zanim z mym cieniem zostaniemy sami.
Czemu mi rzucasz kamień do ogrodu
I mącisz moją rozmowę z ptakami?
Kasztany z drzew strącają mali chłopcy,
Pożółkłe liście niesie drogą wiatr.
Jesiennym chłodem idziesz przesiąknięty,
I przez to bardziej zszarzał cały świat.
Ostatnie kwiaty więdną na balkonach,
Zasypia wcześniej w bramie nocny stróż.
I stare domy stoją przemoknięte,
na pustych oknach osiadł ciężki kurz.
Ty chcesz jesieni pełnej słońca,
Z wiatrem, który liście strąca,
Choć za chwilę Cię przykryje śniegu zimna biel.
I życie ciężko jest odmienić,
Wśród szarych dni i serc kamieni,
Zapytaj się człowieka obok,
Może on coś wie.
Kasztany z drzew spadają nam pod nogi,
Pożółkłe liście niesie drogą wiatr.
Przechodnie idą, tuląc się do płótów,
Zziębnięte twarze kryjąc w fałdach palt.
Jadące auta przecierają oczy
I woda spływa z ich gumowych rzęs.
I coraz ciemniej robi się na dworze,
I wszystko to ma swój jesienny sens.
I wszystko to ma swój jesienny sens.
Krzysztof Daukszewicz
Jarzębina ta czerwona
przy ruczaju brzegu rosła,
wiatr ją trącać zaczął z lekka,
gniewem strasznym się uniosła.
Hej, wietrzyku ty nicponiu,
nie wiej mocno, zełżyj nieco,
bo korale z mej sukienki
pozrywałeś i w świat lecą.
Rozżalona jarzębina,
z wiatrem kłóci się i swarzy,
ramiona swe załamując,
o piękności dawnej marzy.
Ze jest piękna, obsypana
czerwonymi koralami,
da je dzieciom na jesieni,
do naszyjnika dla ich mamy.
Jesienne grzybobranie
Sosnowy bór gesty
podszyty krzakami,
mchem ciemnozielonym,
słodkimi borowikami.
W aksamicie mchu
grzyby się rozrosły,
tłuste swoje czapy
nad ziemie wyniosły....
surojadek kupki,
i rydzów różowych,
gšsek kurek i podpienków,
borowików bršzowych.
A zza pniaka wyglšda
muchomor stary,
ze zło�ci cały czerwony,
liczy swe talary.
Jesień obdarzyła
swym bogactwem las
i rozpoczšł się nareszcie,
grzybobrania czas.
Babiego lata nici,
siatkę utworzyły,
jak srebrnym, wielkim namiotem
cały bór okryły.
Rosy krople wiszš,
na mech opadajš
i do czarnej matki - ziemi
pomału wsiškajš.
Jeszcze lato nie odeszło, a już jesień bliska. Wrzesień milczkiem borowiki skrył we wrzosowiskach, na polany rude rydze stadkami wygonił i rumiane jabłka strąca raz po raz z jabłoni. Jeszcze słońce o południu tak potrafi przypiec, jakby to nie wrzesień rządził, lecz upalny lipiec. Ale już chłodniejsze noce niż bywały w lecie. Liściom - żółknąć czas, a ptakom - za morza odlecieć! obraz
Dojrzałe myśli jak kasztany
nadzieja wiszą wśród zieleni
wybuchną wiatrem postrącane
na żółtych liściach od jesieni
większość zebrana biedną ręką
sprzeda sie w skupie za kieliszek
inne zmrożone smutno zwiędną
od niedomówień i niesłyszeń
i tylko te co wdzięczne oczy
biel pośród brązu ich docenią
wielością prawdy w swojej mocy
w śliczne figurki się zamienią
KASZTANY
Już jesień unosi
zaspanym kasztanom
zielone kolczaste
powieki
lecz radość się płoszy
zostawiasz mnie samą
a miało być zawsze
na wieki
wyzłoci się jesion
opadną żołędzie
i klon zaszeleści
tęsknotą
kalina rozwiesi
na mokrych gałęziach
czerwone liściaste
żaboty
przechowam ci wszystkie
kolory jesieni
i słodycz winogron
dojrzałych
na szyi ogniste
korale z jarzębin
a w oczach brązowe
kasztany
Kasztany
Pierwsze rdzawe zmarszczki noszą kasztanowce
gubią już kolczaste dojrzałe owoce
pęka ich zieloność brązem błyskającym
rodzą się kasztany o magicznej mocy.
Wracają wspomnienia kiedy zbieraliśmy
błądząc w romantycznym zaciszu alei
bicie serca tłumił szelest złotych liści
jeszcze tak niesmiałe jeszcze tak niepewne.
Tyle dróg przebytych tak wiele jesieni
i znów "lecą z drzewa jak dawniej kasztany"
(płynie tekst piosenki tylko głos się zmienił)
ile jeszcze zbiorów tego wciąż nie wiemy.
Kasztany i żołędzie
Ach te kasztany, ach te żołędzie,
może ktoś powie co z tego będzie.
Muszę nazbierać ich całą kieszeń,
będę wiedziała,że przyszła jesień.
A może schowam je do poduszki,
bo tak podobno robiły wróżki,
liczyły plamki na burym grzbiecie.
Plotły trzy po trzy pewnej kobiecie.
Ona im tylko trochę ufała
i tak robiła co uważała.
Bo czary sobie,a życie sobie,
z żołędzi może konika zrobię.
Ps.słyszałam kiedyś od pewnej babki,
że te kasztany nie na zabawki,
dobrze je trzymać pod łóżkiem nocą,
lecz zapomniałam na co i po co?
"Coraz ciszej. Wrzesień! Wrzesień!
Słońce rzuca blask z ukosa i dzień krótszy, chłodna rosa -
Ha i jesień - polska jesień! O, jesieni złota nasza!
Tyś jak darów Boża czasza, dziwnie mądra, pełna części i kojącej pełna treści.
W pożegnaniu grają lasy, barw tysiącem, pełnych krasy;
Wiosną łąki tu się tęczą, starodrzewne lasy wieńczą.
Miedzią, złotem i rubinem i szmaragdem i bursztynem.
Na jesieni świat się mieni i w dobrane gra kolory..."
«♥»Wincenty Pol «♥» "Na jesieni"
Nie ma plików w tym folderze
-
0 -
0 -
0 -
0
0 plików
0 KB