Download: Geras Adele - Mroczne sekrety.pdf
Powieść Adeli Geras „Mroczne sekrety” jest przykładem literatury lekkiej, prostej i przyjemnej.
Napisana jest w formie rodzinnej sagi. Bardzo lubię rodzinne sagi, więc przez kilkadziesiąt pierwszych stron książki było nienajgorzej. Akcja rozgrywa się w pięknej, angielskiej posiadłości. Leonora, jej właścicielka, kończy bodajże 75 lat i z tej okazji urządza wielkie rodzinne przyjęcie. Zjeżdżają się córki z rodzinami, wnuki, a nawet jeden malutki prawnuk. Jak to zwykle bywa, niemal każdy członek rodziny obarczony jest różnymi problemami, traumami, nierozwiązanymi sytuacjami z przeszłości itp. Poznajemy te barwne historie z różnych punktów widzenia. Żeby było ciekawiej pojawia sie także sekret, którego korzenie kryją się w dzieciństwie Leonory. Wraz z rozwojem akcji wszystkie rodzinne zawiłości znajdują swoje rozwiązanie. Ci, którzy byli skłóceni zaczynają ze sobą “normalnie” rozmawiać i okazuje się, ze się kochają. Prawda o rożnych, nieczystych sprawach wychodzi na jaw. Tajemnica się wyjaśnia. Sercowe problemy kilku osób konczą się “happy-endem”. Itd, itd.
Nic mnie w tej książce nie zaskoczyło, bo w zasadzie wszystko, co jest do przewidzenia, daje się przewidzieć. Postacie są czarno-białe, dialogi sztuczne i wydumane, a poczucie, że opisywane sytuacje są prawdopodobne, bliskie zeru. Miłosne rozterki irytują swoją naiwnością. Nie jestem czepialska i jak się rozczytam, to nie zwracam uwagi na szczegóły, ale tu zastanowiła mnie jedna sytuacja. Otoż do rąk 75-letniej Leonory trafia skrawek wyblakłej tapety zapisanej ręcznym pismem. Starsza pani bez żadnego wahania rozpoznaje charakter pisma swojej nieżyjącej matki. Dodajmy, ze matka zmarła tragicznie, gdy Leonora miała 8 lat i z tego, co wiadomo nie pozostawiła po sobie żadnych innych listów, rękopisów ani tym podobnych dokumentów. Niemożność rozpoznania charakteru pisma matki po prawie 70 latach jej nieobecności w życiu córki jest dla mnie oczywista. Innego zdania, jak widać, jest autorka.