Seria przybliżająca codzienne życie mieszkańców krajów byłego ZSRR
=======
Moskwa to nie Rosja
W Polsce nadal pokutuje stereotyp, że byłe republiki ZSRR to jeden wielki obszar i jeden radziecki człowiek - Rwiemy się na Zachód, a pani postanowiła pokazać nam, jak wygląda życie w krajach za wschodnią granicą. Skąd pomysł na serię reportaży \"Szerokie tory\"?
- W ciągu ostatnich lat Wschód stał się obszarem zapomnianym i nieznanym. Polacy chętniej wyjeżdżają dziś na Zachód i lepiej znają tamtejsze realia. Tymczasem byłe republiki Związku Radzieckiego to zupełnie inne kraje niż dziesięć lat temu. Zmieniły się wygląd miast, warunki życia, ideały i świadomość ludzi. Tak naprawdę w Polsce przeżywamy takie same problemy, tylko tam skala jest większa. Poza tym obszar byłego ZSRR to barwny i różnorodny świat. Bardzo europejska Ryga i na drugim biegunie biedna Gruzja. Tymczasem w Polsce nadal pokutuje stereotyp, że istnieje jeden wielki obszar i jeden radziecki człowiek. To wszystko wynika z niewiedzy.
- Gdzie te zmiany widać najwyraźniej?
- Na przykładzie Moskwy, która zmienia się dosłownie z miesiąca na miesiąc. To już nie jest dawna siermiężna radziecka stolica, ale światowa metropolia, przy której Warszawa wygląda jak prowincjonalne miasto. Oczywiście, Moskwa to nie Rosja. Jak mawiają sami Rosjanie, jest państwem w państwie. Metropolia skupia najbogatszych ludzi i to widać po ekskluzywnych samochodach, butikach czy nocnych klubach. W polskich mediach Moskwa pojawia się zwykle w wiadomościach przy okazji ataków terrorystów, mafii lub innych groźnych wydarzeń, co też jest naturalne, bo ludzie szukają sensacji.
- A pani mafii w Moskwie nie widziała?
- Powiedzmy, że wielokrotnie ocierałam się o ten świat przy okazji różnych tematów. Gdy realizowałam odcinek o scenarzyście filmu \"Bandycki Petersburg\", byłam na spotkaniu mojego bohatera z informatorami i nie miałam wątpliwości, kim są ci ludzie. Zetknęłam się też z tym światkiem podczas pracy nad reportażem o więzieniu dla recydywistów w Białej Cerkwi na Ukrainie. Wątek mafii pojawiał się w programach o biznesmenach, prostytutkach czy żebrakach, którzy płacą haracz w zamian za \"opiekę\". Ale to nie jest już ten etap bandytyzmu, kiedy dzielono rynki zbytu i strzelano na ulicach. Ludzie, którzy na początku lat 90. zajmowali się działalnością przestępczą, nierzadko prowadzą dziś legalny interes i są szanowanymi biznesmenami. Natomiast drobna przestępczość - podobnie jak u nas - była, jest i będzie. Nie jest ani niczym nowym, ani specyficznym. Myślę, że w Moskwie czy w Kijowie nie jest bardziej niebezpiecznie niż w Warszawie.
- Co więc było dla pani nowe i zrobiło największe wrażenie?
- Byłam już w wielu ciekawych miejscach i niezwykłych sytuacjach. Zjeżdżałam z ukraińskimi górnikami do jednej z najniebezpieczniejszych kopalń w Europie, jechałam na mecz z pseudokibicami do Żytomierza, wspinałam się z kominiarzem po dachach Petersburga i jechałam mercedesem najbogatszego Gruzina świata. Ale największe wrażenie zrobili na mnie rosyjscy neofaszyści. Jechałam do Moskwy z przekonaniem, że to marginalne zjawisko, że oni są krzykliwi, ale niegroźni. Zobaczyłam wykształconych, inteligentnych i zdeterminowanych młodych ludzi. Do dziś słyszę słowa mojego bohatera - bojówkarza partii neofaszystowskiej - który na pytanie, czy kiedykolwiek zabił człowieka, odpowiada, że ma taką nadzieję, bo jeśli przez dziesięć minut skacze się człowiekowi po głowie, to jest duże prawdopodobieństwo, że on umrze. Przeraziła mnie też reakcja ulicy, a właściwie jej brak. Ofiary neofaszystów - imigranci bici za niesłowiański wygląd - opowiadają, że często dzieje się to w metrze i najczęściej nikt nie zwraca uwagi.
- Każdy odcinek przedstawia dzień z życia bohatera. Zawsze jest jednak ilustracją szerszego zjawiska i bardzo często nie dotyczy tak niebezpiecznych sfer.
- Moim celem jest pokazywanie codziennego życia, a to nie oznacza tylko samych zjawisk marginalnych. Zresztą na każdym kroku przekonuję się, że \"szary dzień\" zwykłych ludzi może być równie interesujący jak sensacyjne wydarzenia. Przykład: dzień z życia maszynisty moskiewskiego metra, gdy wspólnie z bohaterem oglądamy zabytkowe stacje i poznajemy specyfikę podziemnego świata, gdzie ogniskują się zmiany zachodzące w całym społeczeństwie. Albo reportaż o baletnicy z Petersburga. Obserwacja codziennego życia bohaterki pokazuje, jakich wyrzeczeń wymaga ten zawód.
- Ma pani zaledwie kilka dni na realizację. A przecież bohaterowie zabierają panią w miejsca, do których często dostęp ma tylko najbliższa rodzina. Jak udaje się zyskać ich zaufanie?
- Moi bohaterowie to bardzo różni ludzie. Raz są to bezdomni z wysypiska śmieci, którzy muszą się przekonać, że nie chcę ich wyśmiać, tylko zrozumieć ich sytuację i jej przyczyny. Innym razem są to biznesmeni, którzy nie o wszystkim chcą mówić. Dlatego nie ma jednego klucza, by skłonić bohaterów do szczerych wyznań przed kamerą. Za każdym razem muszę stosować inne argumenty.
- Czy pomaga informacja, że reportaż zostanie pokazany za granicą, a nie u nich w kraju?
- Dla wielu osób fakt, że nie zobaczą ich znajomi lub przełożeni, jest ważnym argumentem i dzięki temu bardziej się otwierają. Ale na innych taka świadomość działa paraliżująco. Program nigdy nie jest autoryzowany, ale wszyscy bohaterowie dostają potem kasetę. Dotąd nikt nie miał zastrzeżeń.
- Odcinek o bezdomnym chłopcu z Moskwy zapadł mi szczególnie w pamięć. Opowiadała mi pani, że rozstanie z nim było bardzo trudne. Czy kiedyś próbowała pani odszukać swoich bohaterów? Przecież wraca pani w te same miejsca.
- To nie tylko mój ulubiony bohater, ale i producenta cyklu, Janusza Kowalskiego. Wspólnie zresztą wybraliśmy tego chłopca spośród grupki kilkorga dzieci, które koczowały na dworcu. Do tej pory mówimy o nim \"nasz Wasja\". Na pożegnanie podarował mi swoje zdjęcie z napisem: \"Nie zapomnij\". Te słowa przepisał litera po literze, bo choć miał 11 lat, nigdy nie chodził do szkoły. Wasji nigdy więcej już spotkałam. Ciągle mam pokusę, by zobaczyć, co się dzieje z moimi bohaterami, ale po prostu nie mam na to czasu. Bo nawet jeśli wracam do jakiegoś miejsca, to zwykle jestem na zdjęciach od rana do wieczora.
- Jedzie pani z tematem, a bohatera wybiera na miejscu?
- Temat nigdy nie jest przypadkowy. Jeśli jadę do Mołdawii, to robię reportaż o Cyganach, bo tam jest największy odsetek Romów w krajach byłego ZSRR. W Doniecku - o górnikach, bo Donbas to jedno z największych zagłębi węglowych w Europie. W Kaliningradzie moim bohaterem jest nielegalny poszukiwacz bursztynu, z którego słynie ten region, a w Taszkiencie - imam, bo Uzbekistan to kraj muzułmański. W Gruzji zaś robię reportaż w Gori o nostalgii za Stalinem, który tam się właśnie urodził. Ten ostatni temat wywarł na mnie ogromne wrażenie. Zobaczyłam kraj, który cofnął się o jakieś 40 lat. W Gruzji wyrosło już całe pokolenie dzieci, które nie wiedzą, co to centralne ogrzewanie i stały dostęp do prądu. Tam światło włączają tylko na kilka godzin. Wtedy wszyscy prasują, piorą lub oglądają telewizję. Obojętnie, czy to czwarta, czy piąta rano. Reportaż pokazywał, do jakiego stanu trzeba doprowadzić ludzi, żeby Stalin stał się dla nich uosobieniem dobrobytu i bezpieczeństwa! W Gori imię wodza do tej pory nosi stacja kolejowa, a jej naczelnik płacze ze wzruszenia, gdy wymawia to imię. Zapytany, czy słyszał o represjach stalinowskich, odpowiada, że owszem, ale widocznie były potrzebne. Zawsze pracuję z miejscowymi ekipami. Pomagają mi dotrzeć do miejsc, gdzie mogę znaleźć potencjalnego bohatera. Po przyjeździe wiele rzeczy mnie zaskakuje.
Przy reportażu o listonoszce w Petersburgu byłam na przykład poruszona reakcją emerytów, którym bohaterka roznosi świadczenia. Nauczycielka, która ma groszową pensję - i jak mówi, jada dwa razy w tygodniu - stwierdza, że to nie ma znaczenia, bo najważniejsza jest wolność. Największą karą jest przecież pozbawienie człowieka wolności, a nie jedzenia. W Polsce pewnie można by zrobić podobny temat, ale reakcje emerytów byłyby inne - przeważałyby rozgoryczenie i narzekanie.
- Wiele przygód przy realizacji było rzeczywiście niezwykłych, czasem miała pani nawet wstęp do miejsc, których kobiety nigdy nie widzą.
- W Uzbekistanie siedziałam przy stole z kilkoma imamami - duchownymi muzułmańskimi. Jest to rzecz niebywała, bo kobiety nie mają do tego prawa. Zdarzyło się to podczas jednej z uroczystości religijnych, w której brało udział trzystu mężczyzn. Główny imam Taszkientu, bohater reportażu, siedział na wydzielonym podwyższeniu. Stanęłam w drzwiach i nie odważyłam się wejść. Ale duchowny dał znak ręką, żebym podeszła. Ruszyłam w kierunku podwyższenia i po chwili słyszałam tylko łomotanie mojego serca. Na sali zapadła cisza - trzystu mężczyzn zamarło. Profanacja - weszła kobieta i siada za stołem, gdzie nawet wielu mężczyzn nie ma prawa usiąść. Szmery pojawiły się, dopiero gdy imam podsunął mi wspólny talerz z pilawem. Był to znak, że jestem jego honorowym gościem. W filmie było widać, jak siedzę przerażona, bo bałam się reakcji tych mężczyzn!
- Jak udaje się pani zachować obiektywizm?
- Bohaterowie mówią sami o sobie, oni są cenzorami. Ja tego nie komentuję.
- Ale ma pani swoją opinię o bohaterze.
- Oczywiście. Tylko nie umieszczam jej w reportażu. Pozwalam mówić bohaterom i ludziom z ich otoczenia. Pokazuję Cygana, który mówi, że majątek zdobył uczciwie, i wysłuchuję sąsiadów, którzy wprost twierdzą, że jest złodziejem. Widz sam wyrabia sobie zdanie. Jeśli mam niedosyt i czuję, że obraz staje się jednostronny, to drążę dalej.
- Zaczęłyśmy rozmowę od pokutujących w Polsce stereotypów na temat państw za wschodnią granicą. Czy tam spotyka się pani ze stereotypami na nasz temat?
- Oczywiście, że tak. Tam działa ten sam mechanizm, co u nas - ludzie słyszą mniej informacji o Polsce w mediach i rzadko do nas przyjeżdżają. Do Polski podróżują najczęściej mieszkańcy terenów przygranicznych, którzy handlują. Dla bogatego Rosjanina czy Ukraińca wyjazd do Polski nie jest żadną atrakcją. Kiedyś byliśmy dla nich Zachodem i synonimem lepszego życia, dziś już tak jest.
Z Barbarą Włodarczyk (autorką reportaży "Szerokie tory") Rozmawiała Katarzyna Długosz
« poprzednia stronanastępna strona »
Historia Wiktorii Łosiewej, kobiety, która podobnie jak wiele tysięcy kijowian mieszka w tak zwanej komunałce, czyli mieszkaniu, w którym żyje kilka rodzin. Wiktoria dzieli pokój ze swoim 17-letnim synem.
z chomika Kuberski
W Moskwie bezpańskich psów jest ponad 20 tysięcy, kotów zaś kilka razy więcej. Moskiewscy weterynarze w ślad za rozporządzeniem mera, postawili sobie za cel ograniczenie liczby bezdomnych zwierząt, w tym celu wyłapują je i sterylizują w swoich gabinetach. Bohaterem reportażu Barbary Włodarczyk jest 30-letni weterynarz, Denis. Prowadzi on "przychodnię na kółkach" dla bezdomnych zwierząt. Moskwa jest jedynym miastem w Rosji, w którym zwierzęta wyłapywane są nie po to, aby je zabić, lecz wysterylizować. Kamera towarzyszy przez jeden dzień lekarzowi pracującemu w pogotowiu weterynaryjnym w Moskwie. Reportaż przedstawia specyficzny stosunek Rosjan do zwierząt. Jest on miarą dojrzałości i kultury społeczeństwa.
z chomika Kuberski
Wadim, taksówkarz, który znalazł zatrudnienie w jednej z kijowskich korporacji, zna swoje miasto od podszewki. Razem z nim reporter poznaje Kijów widziany oczami miejscowych
z chomika Kuberski
Ten odcinek przybliży widzom środowisko kibiców ukraińskiego klubu piłkarskiego Dynamo Kijów. Oglądamy je oczyma jednego z nich, 23-letniego Żeni - magistra ekonomii i jego z przywódców tzw. Żylety. "Szalikowcy" pojawili się na Ukrainie już w latach 80. , ale wtedy nikt o nich nie słyszał, bo radziecka propaganda skrzętnie ten fakt skrywała.
Odkąd zmienił się system, działają jawnie i jest ich coraz więcej, choć nie tak dużo jak w Polsce. Są na wszystkich meczach swojej drużyny. Dla jednych rozróby stanowią sposób na rozładowanie frustracji, dla innych - sens życia.
z chomika Kuberski
Bohaterem odcinka jest inspektor patrolu, który walczy z kłusownikami, dokonującymi nielegalnych połowów na Morzu Czarnym i Dniestrze.
z chomika Kuberski
Autorka reportażu Barbara Włodarczyk jest z wizytą w Gołołustnoje, maleńkiej rosyjskiej wiosce położonej nad Bajkałem. Tam mieszka i pracuje jej gospodarz – 33-letni Wadim, myśliwy, rybak i leśniczy, mąż i ojciec dwójki dzieci.
z chomika Kuberski
Jadąc do Kijowa, dziennikarka zobaczyła coś, co nią absolutnie wstrząsnęło. Zauważyła, że do jednej z prostytutek, które świadczą usługi kierowcom, podszedł prawosławny duchowny w habicie. Jak sam mówi, pragnie pomóc kobietom, które pracują przy kijowskiej obwodnicy. Duchowny sprzeciwia się coraz bardziej powszechnej prostytucji, uważa też, że on jako przedstawiciel Kościoła powinien wyciągnąć pomocną dłoń ku młodym kobietom.
z chomika Kuberski
Reportaż z Odessy o walce z epidemią AIDS. Ukraina pod względem tempa wzrostu zakażeń HIV zajmuje dziś pierwsze miejsce w Europie. Według szacunkowych danych, liczba zarażonych AIDS sięga tam już pół miliona osób! Z tego - co najmniej kilkanaście tysięcy w Odessie - największym porcie Morza Czarnego.
Bohaterem reportażu jest Sierioża - dyrektor Fundacji "Droga do domu". Jest to taki odeski "Marek Kotański". Jego współpracownicy docierają do grup największego ryzyka - do narkomanów i prostytutek. Rozdają im strzykawki i prezerwatywy. Wszystko po to, by zmniejszyć efekt "kuli śnieżnej", bo tempo rozprzestrzeniania się AIDS na Ukrainie grozi już powszechną epidemią nie tylko w tym państwie, ale i w całym regionie.
Kamera towarzyszy Sierioży od rana do nocy. Jest z nim między innymi gdy spotka się z nosicielami wirusa HIV, z prostytutkami, z bezdomnymi i z narkomanami, którzy są najbardziej zagrożeni AIDS. Na Ukrainie większość nosicieli HIV zaraziła się poprzez brudne strzykawki. Sierioża doskonale rozumie problemy ludzi uzależnionych, bo w przeszłości sam brał narkotyki.
z chomika Kuberski
Bohaterem odcinka jest Mikoła Iwanowicz Tałajczuk, jeden z niewielu ludzi, którzy w wolnej Ukrainie zdołali rozkręcić biznes i znacznie się wzbogacić. Na dzień dzisiejszy Tałajczuk znajduje się w czołówce wschodnich milionerów.
z chomika Kuberski
Wołodia ma 32 lata i z wykształcenia jest animatorem kultury. Gra i śpiewa w jednej z nadmorskich restauracji Jałty. Na Krym przyjechał ze wschodniej Ukrainy. Urzekła go krymska przyroda, góry i ciepłe morze. Od trzech lat mieszka tu na stałe i patrzy na Jałtę od środka.
z chomika Kuberski
Siostra Maria ma 22 lata pochodzi z Kijowa gdzie ukończyła szkołę średnią. Od 6 lat przebywa w prawosławnym zakonie w mieście Czernichów. Historia klasztoru sięga jedenastego wieku i jest typowa dla Ukrainy. Do rewolucji był to zakon męski. W czasach radzieckich przerobiono go na magazyny, teatr i salę gimnastyczną. Dziesięć lat temu władze niepodległej Ukrainy oddały klasztor we władanie zakonnic. Mniszki odbudowały go od podstaw. Dziś przebywa w nim 75 sióstr.
z chomika Kuberski
W Moskwie są teraz takie same butiki jak na całym świecie. Tyle tylko, że bardziej bogate i wyszukane niż na Zachodzie. Bo zamożni ludzie w Rosji nie rozumieją zachodniego ascetyzmu! Autorką tych słów jest Julia Dalakian - jedna z czołowych projektantek mody w Moskwie. Przez kilka lat pracowała na Zachodzie, między innymi dla znanego włoskiego krawca Roberto Cavalli’ego. Dziś ma swój salon w rosyjskiej stolicy. Ubiera kobiety biznesu, gwiazdy i żony bogatych Rosjan. Moskwa to raj dla rynku mody. Bo po kilku dekadach deficytu - kiedy eleganckie kreacje były nieosiągalnym symbolem Zachodu - zamożne Rosjanki chcą mieć wszystko co naj. I nie żałują na to pieniędzy. W rosyjskiej stolicy mają swoje butiki wszyscy liczący się krawcy świata. Jest to jeden z największych znaków czasu i przemian Moskwy. Reportaż przedstawia jeden dzień z życia Julii Dalakian. Projektantka pokazuje swój butik, casting modelek, modny klub, bogate sklepy i siermiężny bazar. Poznajmy też jej córkę (studentkę dyplomacji), która jak większość młodych moskwianek nie ma już żadnych kompleksów wobec Zachodu.
z chomika Kuberski
Kiedyś Putin bardzo jej się podobał, bo w porównaniu z Jelcynem dobrze wygląda i nie pije. Dziś nazywa go „łobuzem i złodziejem”. Jewgienia Czirikowa jest jedną z liderek protestów opozycji w Moskwie. Ma 36 lat, 2 fakultety, filigranową posturę, niebywałą energię i odwagę. Na wiecach skanduje hasło: „Rosja bez Putina”, oskarża Kreml o korupcję i wyniszczanie kraju. Na swoim blogu bez ogródek demaskuje interesy biznesmenów związanych z Władimirem Putinem. W ubiegłym roku grożono jej odebraniem dwójki dzieci. Za rzekome zaniedbania. Reportaż jest barwną opowieścią o J. Czirikowej i ludziach, którzy zaczęli wychodzić na protesty i krytykować Putina. Kamera towarzyszy bohaterce w niezwykle „gorącym” dniu, w którym odbywa się wielotysięczny wiec niepokornych. Czirikowa polemizuje ze zwolennikami Putina, przemawia na mitingu, bierze udział w marszu. Reportaż doskonale oddaje pełną emocji atmosferę przedwyborczej Rosji, pokazuje najbarwniejsze postaci protestów oraz zwolenników i przeciwników zmian.
z chomika Kuberski
W tym odcinku spotkanie z Galiną Łogwinową - kobietą biznesu z Kijowa. Ma ona czterdzieści sześć lat i jest prezesem oraz współwłaścicielką trzech dużych firm: agencji modelek, studia filmowego oraz biura organizacji imprez rozrywkowych. Swój biznes prowadzi od siedmiu lat, a jej dochody są kilkadziesiąt razy wyższe od przeciętnych. Takie kobiety jak Galina stanowią na Ukrainie niewielki odsetek społeczeństwa.
z chomika Kuberski
Kobiecy Ruch FEMEN (Жiночий рух FEMEN Фемен) - ukraińska organizacja feministyczna, utworzona w Kijowie w 2008 przez Anna Hutsol (ur. 1983 r). Jest to kobiecy ruch społeczny, reagujący na problemy i patologie występujące w ukraińskim społeczeństwie: seksturystykę, prostytucję, naruszanie praw obywatelskich, problemy gospodarcze i podwyżki cen. W odróżnieniu do wielu podobnych polskich stowarzyszeń młode Ukrainki zawsze szokują i prowokują. Organizują spektakularne happeningi, które polegają głównie na rozbieraniu się.
Są młode, wykształcone, barwne i kontrowersyjne. Ich akcje zawsze wywołują burze. Bo szokują i prowokują. Hasłami i wglądem. Mowa o aktywistkach Femen ukraińskiego ruchu kobiecego.
Dziewczyny z Femen walczą z prostytucją, seksturystyką, ale też z cynizmem polityków i naruszaniem praw obywatelskich. Ich bronią jest nagość. Bo jak twierdzą, żeby przykuć uwagę i wstrząsnąć opinią publiczną, trzeba stosować radykalne środki.
Femen ma w internecie kilkanaście tysięcy zwolenników. I nie mniej przeciwników. Niemal każda ich akcja kończy się aresztowaniem, ale one ciągle wymyślają nowe happeningi.
Reportaż jest żywą i barwną opowieść o ukraińskich buntowniczkach, o ich celach, akcjach, zwolennikach i przeciwnikach. Bohaterką reportażu jest szefowa Feman Ania Hucoł.
z chomika Kuberski
Szerokie Tory 2010 Krymscy Tatarzy
cykl reportaży, Polska, 2010 - seria przybliżająca codzienne życie mieszkańców krajów byłego ZSRR. Autorką reportaży jest Barbara Włodarczyk.
Riszat Menetow jest jednym z najbogatszych Tatarów na Krymie. Widzowie przekonają się, jak wygląda życie członkowie tatarskiej społeczności, którzy na Krym wrócili dopiero w latach 90. po przymusowym wysiedleniu z rozkazu Stalina. Niektórzy z nich wciąż czują się wyalienowani, marząc, by przyznano im prawa do autonomii.
z chomika Kuberski
Kiedyś Putin bardzo jej się podobał, bo w porównaniu z Jelcynem dobrze wyglądał i nie pił. Dziś nazywa go "łobuzem i złodziejem".
Jewgienia Czirikowa jest jedną z liderek protestów opozycji w Moskwie. Ma 36 lat, 2 fakultety, filigranową posturę, niebywałą energię i wielką odwagę. Na wiecach skanduje hasło: "Rosja bez Putina", oskarża Kreml o korupcję i wyniszczanie kraju.
Na swoim blogu bez ogródek demaskuje interesy biznesmenów związanych z Władimirem Putinem. W ubiegłym roku grożono jej odebraniem dwójki dzieci za rzekome zaniedbania. Reportaż jest barwną opowieścią o Czirikowej oraz ludziach, którzy zaczęli wychodzić na protesty i krytykować Putina.
Kamera towarzyszy bohaterce w niezwykle "gorącym dniu", w którym odbywa się wielotysięczny wiec niepokornych. Jewgienia Czirikowa polemizuje ze zwolennikami Putina, przemawia na mitingu, bierze udział w marszu. Reportaż doskonale oddaje pełną emocji atmosferę przedwyborczej Rosji, pokazuje najbarwniejsze postaci protestów oraz zwolenników i przeciwników zmian.
z chomika Kuberski
Takich wyborów prezydenckich jeszcze w Rosji nie było! Po raz pierwszy od wielu lat głosowanie poprzedziły masowe protesty i zaciekłe polityczne spory. Faworyt wyborów Władimir Putin wywołuje dziś skrajne emocje. Od uwielbienia - w reportażu znajdzie się m.in. relacja z sekty, która uznaje Putina za wcielenie apostoła Pawła - do żądań osadzenia go w więzieniu.
Emocje wokół osoby Putina poznamy dzięki młodej dziennikarce liberalnego radia Echo Moskwy, Oldze Byczkowej. Bohaterka doskonale zna wszystkie niuanse sytuacji w Rosji i głównych uczestników wydarzeń. Od lat dokumentuje sukcesy i porażki Putina. Kamera towarzyszyć jej będzie tuż po ogłoszeniu wyników wyborów, czyli w chwili, kiedy w radiu panuje najbardziej gorąca atmosfera.
Reportaż w żywej formie odpowie na pytanie, czy po 4 marca 2012 Rosja będzie innym państwem niż dotychczas, i czy Władimir Putin przejdzie kolejną metamorfozę.
z chomika Kuberski
W Rosji działa szkoła kadecka tylko dla dziewcząt. Jej absolwentki zasilają kadry wojska, służb bezpieczeństwa i urzędów państwowych. Podczas gdy ich rówieśnice bawią się lalkami, one strzelają z pistoletu i w ciągu 8 sekund rozkładają kałasznikowa na części.
W odróżnieniu od chłopców doskonale radzą sobie też z musztrą, tańcem, śpiewem, szermierką, gotowaniem, szyciem, a nawet sztuką fryzjerską. W szkole, która ma kształcić patriotki, wzorowe obywatelki i matki, panuje wojskowy dryl. Nauka trwa przez 6 dni w tygodniu, od świtu do wieczora, gdyż kadetki mieszkają w internacie i tylko na weekend wychodzą do domów.
Bohaterką reportażu jest 13-letnia Karina. Dziewczynka marzy o tym, by pracować w MSW i gotowa jest zginąć za Rosję.
z chomika Kuberski
Inna zna najmroczniejsze zakątki Odessy. Już jako nastolatka brała narkotyki. Dwa razy siedziała w więzieniu. Jest nosicielką wirusa HIV. Kiedyś rzuciła się pod pociąg i straciła rękę, ma protezę. Dziś Inna pracuje w organizacji charytatywnej "Droga do domu". Pomaga bezdomnym dzieciom, które przyjeżdżają tu nie tylko z całej Ukrainy, ale też z Mołdawii, Rosji czy Białorusi, bo ciepły klimat i atmosfera słynnego portu nad Morzem Czarnym przyciągają jak magnes. Ich wymarzony raj zwykle jednak okazuje się piekłem.
W milionowej Odessie jest co najmniej kilka tysięcy dzieci ulicy.[/b] Większość bierze narkotyki, co trzecie ma AIDS. Ukraińskie państwo nie radzi sobie z nimi, a zwykli ludzie bardziej interesują się życiem miliarderów niż biedaków. Większość odesskich dzieci ulicy to półanalfabeci.
W internacie Inna ma mały pokoik, obok sal dla dzieci. Jeden z jej podopiecznych, Walik właśnie wstał, ma 10 lat. Jak większość wychowanków, trafił tu z ulicy. Pół roku wcześniej uciekł z domu. Zaczął kraść. Twierdzi, że ojczym się na niego wydzierał, a matka piła.
Odesscy bezdomni przeważnie chowają się w starych zrujnowanych kamienicach lub w bunkrach. Na pomoc państwa nikt nie liczy. Inna zawiezie im jedzenie i leki. Dziewczyny, które chowają się w kamienicy, uciekły z domów, gdzie była bieda, alkoholizm i przemoc. Jedna jest częściowo sparaliżowana, druga spodziewa się dziecka. Przed zimą Inna sprawdza wszystkie możliwe miejsca kryjówek. Bo dzieciaki często zmieniają legowiska. W obawie przed milicją, skinheadami, obcymi.
Do internatu Inna wraca o siódmej wieczorem. Na koniec dnia sporządza raport z patrolu. Opisuje spotkane dzieci i ich stan. Większość z nich nie ma żadnych perspektyw na przyszłość. Rzadko komu udaje się tak jak jej. Gdyby w 2003 roku nie trafiła do organizacji "Droga do domu", to - jak sama mówi - pewnie zaćpałaby się albo znów siedziała w więzieniu.
Reportaż Barbary Włodarczyk jest wstrząsającą opowieścią o nieznanym obliczu Odessy.
z chomika Kuberski
W Moskwie są teraz takie same butiki jak na całym świecie. Tyle tylko, że bardziej bogate i wyszukane niż na Zachodzie. Bo zamożni ludzie w Rosji nie rozumieją zachodniego ascetyzmu! Autorką tych słów jest Julia Dalakian - jedna z czołowych projektantek mody w Moskwie. Przez kilka lat pracowała na Zachodzie, między innymi dla znanego włoskiego krawca Roberto Cavalli’ego. Dziś ma swój salon w rosyjskiej stolicy.
Ubiera kobiety biznesu, gwiazdy i żony bogatych Rosjan. Moskwa to raj dla rynku mody. Bo po kilku dekadach deficytu - kiedy eleganckie kreacje były nieosiągalnym symbolem Zachodu - zamożne Rosjanki chcą mieć wszystko, co naj. I nie żałują na to pieniędzy. W rosyjskiej stolicy mają swoje butiki wszyscy liczący się krawcy świata. Jest to jeden z największych znaków czasu i przemian Moskwy.
Reportaż przedstawia jeden dzień z życia Julii Dalakian. Projektantka pokazuje swój butik, casting modelek, modny klub, bogate sklepy i siermiężny bazar. Poznajmy też jej córkę (studentkę dyplomacji), która jak większość młodych moskwianek nie ma już żadnych kompleksów wobec Zachodu.
z chomika Kuberski
Ulicą idzie młoda dziewczyna. Nagle podbiega do niej mężczyzna i siłą wpycha do samochodu. Zdarzenie widzi kilka osób. Nikt nie reaguje. Wszyscy świadkowie wiedzą, że to porwanie dla ożenku.
Tradycja uprowadzeń panien młodych, których rodzice nie chcą się zgodzić na ślub, ma w Dagestanie wielowiekową tradycję. Według oficjalnych danych, Dagestańczycy porywają co roku ponad sto kobiet. Nieoficjalnie - kilka razy więcej. Uprowadzona zwykle nie ma wyboru. Musi wyjść za mąż za porywacza, bo po tym żaden inny mężczyzna już jej nie poślubi.
Tradycji nie zdołała wyplenić ani władza radziecka, ani islam. Kaukaz rządzi się swoimi prawami. Bohaterem reportażu jest młody Dagestańczyk, który już trzeci raz organizuje małżeństwo przez porwanie. Chłopak wyjątkowo zgodził się, by filmowała to ekipa "Szerokich torów". Było to niesamowite przeżycie...
z chomika Kuberski
Są młode, wykształcone, barwne i kontrowersyjne. Ich akcje zawsze wywołują burze. Bo szokują i prowokują. Hasłami i wglądem. Mowa o aktywistkach Femen ukraińskiego ruchu kobiecego.
Dziewczyny z Femen walczą z prostytucją, seksturystyką, ale też z cynizmem polityków i naruszaniem praw obywatelskich. Ich bronią jest nagość. Bo jak twierdzą, żeby przykuć uwagę i wstrząsnąć opinią publiczną, trzeba stosować radykalne środki.
Femen ma w internecie kilkanaście tysięcy zwolenników. I nie mniej przeciwników. Niemal każda ich akcja kończy się aresztowaniem, ale one ciągle wymyślają nowe happeningi.
Reportaż jest żywą i barwną opowieść o ukraińskich buntowniczkach, o ich celach, akcjach, zwolennikach i przeciwnikach. Bohaterką reportażu jest szefowa Feman Ania Hucoł.
z chomika Kuberski
Dżulia wzięła ślub w wieku 16 lat. Męża, którego wybrali jej rodzice, poznała dopiero w dniu uroczystości. W Dagestanie na Kaukazie, gdzie się wychowała, taka praktyka jest na porządku dziennym. To najbardziej przywiązana do tradycji, a jednocześnie najbiedniejsza i najbardziej niestabilna rosyjska republika. Dziewczyna ucieka stamtąd do Moskwy. Przybysze z Kaukazu nie są jednak mile widziani w stolicy. Dżulia żartuje, że ma dwa życia. W jednym jest zakładniczką biedy i tradycji, a w drugim - swojego kaukaskiego wyglądu.
z chomika Kuberski
Odcinek „Szerokich torów” o współczesnej żydowskiej Odessie. To ukraińskie miasto nad Morzem Czarnym. jeszcze do niedawna nazywano „maleńkim Izraelem”. Bo Żydzi stanowili tu aż jedną trzecią mieszkańców. Tak było do połowy lat 70-tych, kiedy to zaczęli masowo emigrować do Ameryki, Izraela i Niemiec. Dziś jest ich zaledwie kilka procent, ale żydowski humor, który rozsławił Odessę w świecie, funkcjonuje nadal. A tradycje judaizmu przeżywają odrodzenie…
Bohaterem reportażu jest 24 letni ortodoksyjny Żyd – Borys. Należy on do pierwszego pokolenia w byłym Związku Radzieckim, które jawnie przestrzega zasad judaizmu. Pracuje jako sprzedawca w koszernym sklepiku przy synagodze w Odessie. Borys odsłania tajniki żydowskich tradycji, porusza sprawy i wielkie i małe, pomaga dusze jego narodu i specyfikę Odessy.
z chomika Kuberski
German Sterligow był pierwszym rosyjskim milionerem. Wzbogacił się w 1990 roku, kiedy w wieku 23 lat założył w Moskwie giełdę towarową. Miał luksusowy apartament w Nowym Jorku, zamek w Burgundii i dom na Rublowce - moskiewskiej dzielnicy bogaczy.
Dziś mieszka z żoną i czterema synami na głuchej wsi. Hoduje kozy, drób i świnie. Stał się bardzo religijny. Jego dzieci studiują Ewangelię, nie mają telewizora, nie chodzą do szkoły (bo jest źródłem rozpusty), a żona - zgodnie z prawosławnym zwyczajem - zakrywa głowę chustką. Do zmiany stylu życia zmusiła go nieudana próba startu w wyborach prezydenckich w 2004 roku. Podobno na kampanię wyborczą wydał wszystkie pieniądze.
O Sterligowie znów zrobiło się głośno, kiedy wybuchł kryzys. Wtedy to wyciągnął z szafy garnitur i pojechał do Moskwy, gdzie otworzył międzynarodową firmę do walki z recesją. Jego plan jest prosty: zlikwidować dolara, wprowadzić handel wymienny, a bezrobotnych przesiedlić na wieś.
Sterligow to jedna z najbarwniejszych postaci publicznych w Rosji. W reportażu jeden dzień z życia ekscentrycznego biznesmena, jest równie barwny jak sam bohater.
z chomika Kuberski
Tym razem autorka cyklu towarzyszy z kamerą 57 - letniemu Aleksandrowi Karbyszewowi, który od kilkunastu lat - codziennie - wciela się w postać wodza bolszewickiej rewolucji, Włodzimierza Lenina. W centrum Moskwy - na placu Maneżowym, przylegającym do placu Czerwonego - w przebraniu pozuje do zdjęć. Oczywiście robi to za pieniądze, bo jak sam mówi: "teraz mamy kapitalizm i za wszystko trzeba płacić"!.
Na jego uderzające podobieństwo do Lenina zwrócili Karbyszewowi uwagę koledzy, a on postanowił wykorzystać daną mu przez los szansę. Miał trzydzieści kilka lat, kiedy porzucił pracę w Taszkiencie w fabryce futer i jako wódz rewolucji ruszył na podój Moskwy. Jest w stolicy doskonale znany, jedni go podziwiają, ale są i tacy, którzy nienawidzą.
Aleksander Karbyszew zaczyna dzień od niewielkiej w sumie charakteryzacji, potem jedzie na plac metrem (oczywiście jest przepuszczany przez bramkę bez biletu). "Lenin" zjawia się tu około południa i zostaje aż do wieczora, z krótką przerwą na gorącą kawę. Dopiero po skończonej pracy je kolację zakrapianą kieliszkiem czystej wódki, bo granie wodza według niego to stresujące zajęcie. Chętnych do sfotografowania się z "Leninem" nie brakuje, ale Karbyszew nie chce powiedzieć ilu ma klientów, by nie zdradzać swoich zarobków. Kiedyś Zachód kusił go znacznie większymi pieniędzmi, ale nie skorzystał z tej propozycji.
W Szwajcarii jest kawiarnia - bistro, do której Lenin wpadał na piwo. Nadal jest tam jego ulubiony stolik, przy którym teraz mógłby zasiadać sobowtór wodza, ale Karbyszew wolał pozostać w ojczyźnie. Nadal można go więc spotkać na placu Maneżowym. Nie ma jednak prawa wstępu w przebraniu na plac Czerwony, nie mówiąc już o robieniu zdjęć.
z chomika Kuberski
Barbara Włodarczyk opowiada o pierwszym czarnoskórym polityku w Rosji. Jean Sagbo pochodzi z zachodniej Afryki. Do Rosji przyjechał na studia jeszcze w czasach radzieckich. Ożenił się z koleżanką z roku i został. Związek Radziecki był dla niego ideałem, wzorem sprawiedliwości społecznej, bo takiej biedy i nierówności, jaka była wtedy w jego postkolonialnym kraju, tutaj nie widział. Pochodzi z dość zamożnej rodziny. Rodzice mogli zapłacić za jego wykształcenie. Sam przyznaje, że w tamtych czasach miał poglądy komunistyczne.
Jean Sagbo jest radnym w miasteczku Nowozawidowo, położnym 100 km od Moskwy. To typowa rosyjska "głubinka", którą od bogatej rosyjskiej stolicy dzieli przepaść. Wybór czarnoskórego radnego w Rosji, gdzie co roku z rąk rasistów ginie co najmniej kilkadziesiąt osób i gdzie bojówki skinheadów urządzają regularne nagonki na imigrantów, stał się sensacją. Według szacunków w Rosji jest około 70 tysięcy członków organizacji rasistowskich, których bojówki tępią obcych o niesłowiańskim wyglądzie. Zaskakuje jednak nie tylko kolor skóry Jeana Sagbo. Nie mniej egzotyczne jest to, że Jean sam sprząta ulice, nie pije alkoholu, zrezygnował z życia w bogatej Moskwie, woli mieszkać na prowincji i jak może, pomaga biednym ludziom.
Do lokalnych wyborów zgłosili Jeana Sagbo mieszkańcy Nowozawidowa. Rywali pokonał miażdżąco. I został pierwszym czarnoskórym politykiem w Rosji.
Mieszka w małym dwupokojowym mieszkaniu, mimo że jest wicedyrektorem firmy obuwniczej w Moskwie, a jego żona Swietłana ma w okolicy trzy sklepy z butami. Oboje dobrze wiedzą, że w Nowozawidowie dla własnego bezpieczeństwa lepiej się nie wyróżniać. Co miesiąc Jean organizuje czyny społeczne, ale odzew jest niewielki, bo tutaj każdy myśli wyłącznie o sobie. Tylko kobiety doceniają aktywność Jeana, mężczyźni raczej go krytykują: kłuje ich w oczy to, że się tak bardzo stara. Oni wolą pić zamiast pracować. Teściowa Jeana twierdzi, że przekonała zięcia i córką, by mieszkali w Rosji. Tuż po studiach wyjechali do Afryki, ale czuła się bez nich samotnie. Z powodu bliskiej znajomości z czarnoskórym chłopakiem jej córka Swieta miała problemy w organizacji komsomolskiej. Młodzi nie ukrywali, że chcą się pobrać, mimo to dziewczynie zarzucono niemoralne prowadzenie się.
Jean Sagbo stara się pomagać ludziom, którym się nie wiedzie, jak choćby Jurijowi, który przyjechał tu do wojska w czasach Związku Radzieckiego. Po rozpadzie imperium chłopak nie poradził sobie, zaczął brać narkotyki, zgubił dokumenty. Został bez domu, bez pracy, bez przyjaciół. Teraz mieszka w garażu. Wygrał z nałogiem i dla zarobku nauczył się naprawiać komputery. Tylko biurokracji nie dał rady. Dopiero Jean wyciągnął do niego rękę. Chce mu pomóc w załatwieniu paszportu. Dzięki temu Jurij stanie się pełnoprawnym członkiem społeczeństwa. Radny Jean Sagbo pełni dyżury w siedzibie burmistrza. Tym razem kobieta z Mołdawii prosi go o zapomogę finansową. Ma 46 lat i nie potrafi napisać podania, bo jest analfabetką. W dzieciństwie nie chodziła do szkoły, jako najstarsze dziecko musiała pomagać matce.
z chomika Kuberski
Potiomkinowska wioska - Mansurowo
Na drodze asfalt, w chałupach plastikowe okna, a w sklepie francuskie bułeczki…
Luba, jedna z bohaterek, na poczcie (fot. Bartłomiej Kłębowski)
z chomika Kuberski
Powstaje tu wioska olimpijska, bo 2014 w Soczi odbędą się igrzyska zimowe, po raz pierwszy w historii w subtropiku. By zadziwić świat, Rosjanie nie liczą się z kosztami i pompują w Soczi rekordowe sumy. Słynny kurort został ogłoszony symbolem nowej Rosji. Wielu miejscowych ma na ten temat inne zdanie.
Olimpiada w Soczi będzie dla Rosji wydarzeniem nie mniejszym niż ta w Pekinie dla Chin. Pomimo kryzysu ekonomicznego i licznych wątpliwości, rząd Federacji pompuje w tę imprezę rekordowe sumy.
Jeszcze jako prezydent Władimir Putin stał się najpotężniejszym lobbystą interesów Soczi na świecie. Jego zabiegi przyniosły długo wyczekiwane rezultaty: w lipcu 2007 r. ogłoszono, że Soczi będzie w lutym 2014 r. gospodarzem 22 Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Przygotowania do prestiżowej imprezy są oczkiem w głowie Putina: prezydent-premier, przyjmując olimpijskie wyzwanie, rzucił na szalę pieczołowicie kreowany przez ostatnią dekadę wizerunek mocarstwowej Rosji.
Soczi leży na zachodnim Kaukazie, u brzegów Morza Czarnego. To pierwszy kurort Rosji, w ZSRR uchodził za mekkę zarówno komunistycznych oficjeli, jak i przeciętnych Rosjan; wciąż cieszy się niemalejącą popularnością. Zamieszkana przez około 335 tys. osób, rozpościerająca się na długości 147 km aglomeracja każdego roku przeżywa oblężenie nawet 2 mln turystów. W okolicy leżą rezydencje rosyjskich oligarchów i czołowych osobistości, z premierem Putinem na czele.
Swoją legendarną atrakcyjność Soczi zawdzięcza przede wszystkim położeniu – w klimacie subtropikalnym, na pasie wybrzeża rozciągającym się między morzem a wysokimi górami. Dzięki temu występują tutaj łagodne zimy, zaś letni żar skutecznie gasi morska bryza i chłodne powietrze opadające z gór. Z wyjątkowych warunków klimatycznych korzysta także znajdujący się tuż obok Soczi znany kurort narciarski w Krasnej Polanie. Pomimo stosunkowo krótkich tras (łącznie tylko około 9,5 km) miejscowość zyskała rozgłos wśród Rosjan jako jeden z najpiękniejszych ośrodków narciarskich w kraju. Sezon, trwający tutaj od listopada do maja, a czasem nawet czerwca, przyciąga największe gwiazdy spośród elit politycznych Rosji. Zaletom jazdy na nartach w Krasnej Polanie nawet prezydent Dmitrij Miedwiediew poświęcił jedno ze swoich multimedialnych wystąpień na założonym w zeszłym roku blogu internetowym.
z chomika Kuberski
« poprzednia stronanastępna strona »
- Pobierz folder
- Zachomikuj folder