k8.gif
-
Animacje - morfing -
CZASY KTÓRE NIGDY NIE WRÓCĄ -
Dla Estery -
Dla mnie -
Efekty1 -
Efekty2 -
Efekty3 -
Egipt -
FLESZKI NIE FLESZKI + PROGRAM DO OTWIERANIA -
Galeria zachwytu -
Gałązki -
Gify bez tla -
J P2 -
Kilka porad -
Łabędzie w locie 2 -
maki -
MAKI -
Medjugorie -
Moje filmiki -
Moje gify -
moje wiersze - nowe -
morze -
mp 4 -
Napisy -
nasza biało - czerwona (patryk1706) -
Nie wiem od kogo -
Nowe fleszki z muzyką -
Od Ewy -
Od Zbyszka -
popsy religijne -
PPS-y -
ProShow Producer -
Przyroda,natura swf -
RAMKI Z KODAMI -
RAMKI Z KODAMI - 2(moje) -
Romantyczne swf -
RÓZANIEC - Tajemnice Radosne -
Różne swf -
TŁO GIFOWE -
Ustawienia +napisy+znak wodny -
Ustawienia kilku fotek -
W MP3 -
we mgle -
ZABAWNE OBRAZKI GIF -
zachody słońca -
Zapis projektu -
Zegary swf -
zima -
zima2-gif -
Zwierzęta swf
Życie pisze scenariusze - Byłam pierwszą żoną a w kondukcie czwartą...Czarny humor?
Chciałabym dać Ci wiersz
tak na koniec - a może początek
W którym prawda
nie zmienia się
pod wpływem spojrzeń
Byłam pierwsza czy może ostatnia...
Wspomnienia -
z których żadne nie bylo dobre
Znowu odszedłeś
tym razem na zawsze
Nie chciałam płakać
Płakałam...płakałam nad sobą
Żegnaj
Zamiast kwiatów zostawiam
te wszystkie lata
gorzkie samotnością
**************************
Poranek
Upadając i podnosząc się nauczyłam się iść pod górkę
Strumień światła zagląda przez okno
zapach kawy która zaprasza
kusząc
Jestem żyję - a jednak jakby mnie nie było
Repley
Czas - wróg czy przyjaciel
Dni podporzadkowane zegar wyznacza rytm
szósta - pobudka jedenasta
druga kawa szesnasta - obiad,
dwudziesta...
Proza życia ranek i znowu noc
a ja gdzie jestem zawieszona
pomiędzy wschodem,a zachodem słońca
Repley
Krzyczę bezgłośnie RATUNKU
Wyciągam ręce w szara próżnię
która mnie wchłania - już znikam.
*********************
Poranieni
„Nie patrz wstecz, bo serce zatęskni i znowu zaczniesz żyć przeszłością...” [Margaret Mitchell - Przeminęło z wiatrem
Było na wyciągniecie reki
tylko wziąć
bałam się nie wierzyłam
Tyle razy dostałam
po wyciągniętych łapkach
stąd to wahanie
Bo życie to wieczny kpiarz
lubi się z nami pobawić
a ja - już nie umiem
Dawno temu zabrałam
swoje zabawki
i poszłam do domu
Siedzę sobie
w zbudowanej fortecy
tak na zapas najeżona
by ktoś przypadkiem mnie
nie zranił
Boje się, nawet nie cierpienia
lecz odrzucenia
Chociaż czasem żal
motyli w brzuchu
drżenia serca
Tak - to było przyjemne
Pamiętam to ciche
zauroczenie
kiedy jeszcze miedzy nami
nic nie było
a wzajemna fascynacja
potrafiła w pół słowa
odgadnąć myśli
I twoje oczy
które tak wiele obiecywały
a tak niewiele
dać mogły
Zrobiłeś mi wielką krzywdę
ja tobie również
Paradoksem jest to
że to wszystko z miłości
Tak z miłości jesteśmy
śmiertelnie poranieni
*******************************
Noc
Za oknem noc
cienie marzeń rozsypane
na poduszce
Krzyczę do ciebie
myślą
Nie byłam porzucona - sama odeszłam
ale co to zmienia
Za drzwiami zatrzaśniętymi
milczeniem
i tak czyha samotność
Sama zjem śniadanie
wypiję poranna kawę
nasłuchując twych kroków
na schodach
Niestety ciszą drga powietrze.
********************************
Kochaj...
www.youtube.com/watch?v=tPidmq8EJbI Tutaj jest filmik z tym wierszem
Kochaj mnie mocno
gorący szept spragnionych ust
posyłam w dal
Dłonie wyciągnięte
w próżnię...
100 kilometrów to dużo,
czy mało
za krótkie są ręce
by dotknąć niemą pieszczotą
twoich włosów
wczepić w nie palce
i zastygnąć w bezruchu.
100 kilometrów- to tak dużo
dla stęsknionego serca
Gonię beznadziejnie
ułamki słów,
rysy które się
nieco przytarły i myśli
gonią w piętkę
ty pępku mojego świata
100 kilometrów to tak mało
tylko wsiąść w pociąg
cztery godziny jazdy
oszalałe bicie serca
urywane zdania
z przecinkami pocałunków
i już zamknąłeś mnie
w swych ramionach.
Lecz nie jadę...
Jestem jak wyczerpany akumulator
bezsilna, bezwolna
z zamierającym wykrzyknikiem
na ustach;
Kochaj mnie mocno
Jeszcze raz dałam ten wiersz,bo uważałam że to jeden z moich lepszych.Hi hi - a on przeszedł bez echa.Troszkę poprawiłam:)
*****************************
Szpaczek
Sfrunął szpak,
rozkołysał brzemienną
kwieciem gałązkę
Po pracowitym ranku
chciał odpocząć
Lubię na nie patrzeć
za wpółprzymkniętego
okna
Garstka piskląt
wygania go co rano
na mój podjazd
w poszukiwaniu pędraków
Nieważne czy pada, czy też nie
co ranek
ten sam scenariusz
Ciekawe
czy narzucony obowiązkiem
czy też szantażem
rozwrzeszczanych
piskląt
Jest jeszcze analogia
jakby jej mogło nie być
Dwójka dzieci
wypłata ,
pijany mąż
brak pieniędzy - strach
***************************
Prośba
Otul mnie cisza
mój Panie
moje chore rozdarte
serce
może się szarpać
przestanie
nie chcę niczego
więcej
******************
Mój osobisty
Aniele Boży, stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój. Rano, wieczór, we dnie, w nocy Bądź mi zawsze ku pomocy, Strzeż duszy, ciała mego, zaprowadź mnie do żywota wiecznego.
sklejone snem powieki
mój osobisty
pochyla się nade mną
z troską
trąca skrzydłem - wstawaj
w szyby puka nowy dzień
wpuść go
podnoszę ciężką
od snu głowę
spoglądam w okno
maleńka smużka
światła
próbuje się przebić
przez grubą warstwę
chmur
ciężkich jak moje powieki
zaraz lunie
odwracam się na drugi bok
osobisty z dezaprobatą
trzepocze skrzydłami
chyba jest mu przykro
**************************
Majowa
O Panienko najsłodsza
najczystsza
dla mnie będziesz zawsze
wiośniana
Stąpasz boso po łące
w utkanej z mgieł
sukni
Pod sercem nosisz
Mojego Pana
Ty Częstochowska
jakże jesteś inna
poważna, smutna
raną na policzku
Tyś mą królową
lecz schylam się nisko
przed tą z dziecinnych
marzeń
całą w kwiatach
kapliczkowa
Jutrzenko Maryjo
W tysiącu wcieleń
a ciągle ta sama
najmilsza mi
jednak
właśnie ta wiośniana
Pierwsza Monstrancjo
brzemienna Maryjo
******************************
Podsumowanie
na nosie niemodne okulary
za dwa pięćdziesiąt od chińczyka
psują oczy
jednak bez nich nie da się czytać
second hand to jej sklep
czeka kiedy będzie przecena
by cudze wyrzucone
kupić za złotówkę
jest jeszcze żabka fresz lewiatan
(kiedyś się wstydziła)
koszyczek z żywnością
za pięćdziesiąt procent
(jeden dzień ważności)
była świetną fryzjerką
przez czterdzieści lat
wyceniono na dziewięćset złotych
pięć polskich złotych
na dzień
(tak wyliczyła)
na przeżycie
każdego z tych dni
z krótkim terminem
ważności
Emerytom z niższej półki...
***************************
Dieta
Jest wczesne popołudnie
dzisiaj bez obiadu
Ha - jestem na diecie
W dłoni filiżanka kawy
z kromka chleba.
Podana
na kraciastym obrusie
pod kwitnącą jabłonią
w ogrodzie
Te cudowności zamiast masła
odchudzam się
Przede mną leży książką
nie - nie kucharska
a w sercu wspomnienie
sprzed lat
Czytałeś ją...
Twoje ciepłe mocne ramiona
wieczory utkane ze słów
a częściej z milczenia
siedzieliśmy
przytuleni na huśtawce
i było tak dobrze
Byłam wtedy szczupła
nie zajadałam
tęsknoty za tobą.
*******************************
Halny
przeszedł halny
w szachu trzymał kilka dni
całą dolinę
teraz zaszył się
za złamaną sosną
i robi remanent
biedna wierzba
dotąd rozplątuje
swoje długie zielone
włosy
płacze nie na darmo
zwą ją płaczącą
halny to jej nieobliczalny
kochanek
Przyrzekał że już nigdy,
przenigdy - obiecywał
kłamał
nie pierwszy raz zresztą
*****************************
Burza
Zagrzmiało gdzieś
daleko i tak nagle
bez uprzedzenia - lunęło
Ściana deszczu
rynny bryzgały wodą
podjazd zamienił się
w rwący potok
Zrobiło się ciemno
zegarom pomyliły się godziny
Z przerażeniem patrzałam
na sufit
z którego zaczynało kapać
Pięć minut to trwało
tylko tyle...
Jak cicho za oknem
nawet chmury się rozstąpiły
wyjrzało słońce
malując podwójną tęczę
******************************
W moim ogrodzie
rozdzwoniły się konwalie
w ogrodzie
rozśpiewały ptaki
maleńkie stokrotki
niewinnością
rozświetliły trawę
kwitną tulipany
zmrożone nieco przygruntowym
tylko magnolia
straszy czernią
przegrała walkę z mrozem
dzisiaj słońce wyszło
po wczorajszej burzy
natura
niepomna nauczki - kwitnie
*****************************
Zmierzch
Mrok wkrada się miękko
do ogrodu,
dzień odszedł znowu
tak bez pożegnania,
Wiosna zakwitła
jabłonią...
Tylko ja się zgubiłam
Szukam szczęścia
w zaklętym ogrodzie
wśród róż
które jeszcze nie kwitną
raniąc się kolcami
************ * * * *
Wieża Babel
(II wiek p.n.e.)
Bóg nie mógł znieść pychy
pomieszał języki
Minęły dwa wieki
Powiał wiatr w wieczerniku
Maryja uczniowie kościół,
ten pierwszy - zatrwożony
i nagle powiew...
dar języków
Przestali się bać
Po raz wtóry historia
zatoczyła koło
dwudziesty pierwszy wiek
Powtórka...
Czy to znowu pycha?
Czy może głupota,
że ludzie
którzy mówią tym samym
językiem
nie mogą się dogadać.
***********************
Deszcz
pada
jest nieprzyjemnie i zimno
nie umiem się rozgrzać
odkąd ciebie nie ma
przygarbione złudzenia
nie bolą przywykłam
już nie płaczę
Proszę los o zwykły chleb miłości
i******************
Moja litania
Wiatr zagrał na witkach wierzby
Kyrie eleison
ptaki mu zawtórowały
Maj czcił Maryję
Dzieciaki, ( a było ich sporo)
siedziały, pod przydrożnym krzyżem
na trawie
splatając wianki
z mlecza, Kyrie i zdrowasiek
To ciągle trwa...
siedzę w bujanym fotelu
(nie mogę już na trawie)
i śpiewam sercem
Matko mojego dzieciństwa
ukwiecona wiankami
z polnych kwiatów
Matko pasących krowy
(wolałam, niż plewić buraki)
Matko nieszczęśliwych miłości
(zawsze źle lokowałam swoje uczucia)
Matko samotnie wychowujących dzieci
(nie było przy mnie opiekuna Józefa)
Matko
tych co nie maja szczęścia;
oszukanych, samotnych
którym wszystko nie tak...
Matko najlepsza bo dająca nadzieje
módl się za nami
To moja litania
wiatr ucichł, zamilkły ptaki
*****************************
inastępny »
Emi - mój osobisty
Aniele Tobie (mimo wszystko w podzięce)
anielski był
( na sto procent)
tak bym go opisała
piękny
tylko jakim kanonem
określić to co nim było
Wiedziałam że jest
czułam
strzegł mnie każdego dnia
Wybudził
kiedy płonął mój dom
jeden raz przysnął
(a może go odwołano na chwilę)
miał podłożyć mi nogę
kiedy szłam do ślubu
nie zdążył
to jedno wypowiedziane
TAK rzuciło cień
trzy litery - tylko...
Ciężar słów
****************************
Krzyk
Odbierz przeciętnemu człowiekowi jego kłamstwo życia, a wziąłeś mu zarazem całe szczęście. Henryk Ibsen
usłysz krzyk
minionych
dni
nie ma czasu
na
prostowanie
myśli
ŻYJ
w powietrzu
gęstym
od snu
*****************************
ninastępny »
Osika
zgubiłam się
pomiędzy
kuchnią a sypialnią
o kilka słów
za wiele
urosło w przestrzeni
drżałam
to nie czar muzyki
(choć pięknie grał)
grał dla niej...
była tam za ścianą
w naszej sypialni
rano wzięłam dzieci za ręce
i wyszłam
by nigdy nie wrócić
drżałam...
dlaczego drży osika?
*******************************
100 krotki
Dom to wcale nie są ściany i sufity i podłogi ale ręce naszej mamy autor: Anna Kamieńska Na You tube jest filmik który zrobiłam; https://youtu.be/o5bh2YJdom8
zdjełam buty
to nie jest
fatamorgana
one są
tysiące - morze
stokrotek na łące
Boso po trawie
jak w dzieciństwie
pochyliłam się
dotykam...
świat lśnił
Przez moment
przez chwile
w tej magii ogrodu
chciałam
byc motylem
Mojej mamie (kiedyś - kiedy jeszcze z nami była, kochała stokrotki.)
*******************************
*Pamięć
Dzieciakom na emigracji
staniało słowo
mama
ma się jak złotówka
do funta
jedna któraś
miłości mierzonej
pamięcią
czy tylko inną datą?
cyrylicą na lodówce
zapisać
a najlepiej w sercu
**************************
Ranek i ja
wczesny ranek
chłodem
zielonym
drga powietrze
nocne obawy odeszły
czają się jeszcze
za oknem...
pytają
czy mogą wrócić
drżę lękiem
bez marzeń - sama
czekam na słońce
może scałuje
zimną rosę łez
********************************
Zraniona
Wyciągnęłam z lamusa,nie wiersz- kawałek mojego życia. Od kiedy zaczęłam pisać wiersze to tematy objęte klauzurą nietykalności wróciły...
szłam przed siebie
krople deszczu
mieszały się
ze łzami
przekroczyłam
jakąś granicę
za która nie świeciło
słońce
zamknęłam
drzwi do marzeń
i wszystko
co było mną
umarło
kropli deszczu
czy łez
nie wiem czego
było więcej
umiera się po trochu
codziennie
chwila po chwili
ja umarłam w grudniu
Lubię kiedy pada deszcz bo wtedy nie widać moich łez
******************************
Obrączki
pierwszą srebrną
zgubił
przeszkadzała w pracy
tak tłumaczył
druga kupił
już złotą
po jakiejś kłótni
w przypływie
odgrzanych uczuć
wkrótce odszedł
nanizała
na łańcuszek obie
i założyła na szyję
dwie obrączki tyle
zostało
po miłości
kwietniowej -
ta srebrna z naiwności
a złota ze zdrady
każda ciężka
niczym młyński kamień
*****************************
M-A-J
rześko...
poranek po wieczornej
burzy
tajemnicę chce wykrzyczeć
nikt nie słucha
zabiegani ludzie zajęci
sobą
a tyle chciał im
przekazać
stokrotki skuliły się
z powrotem
zawstydzone falstartem
ptaki zamilkły
zdziwione
że maj już za nami
zatrzymaj się, popatrz, posłuchaj
M-oże
A-kurat
J-esteś... zostało kilka godzin
********************************
Wspomnienia
Ścieram kurz ze wspomnień
Dostałam je,
Jak dwie czyste kartki
syn córka... i pytanie,
jak wychować
na dobrych ludzi.
Chyba nie dorosłam,
by z pierwszym
krzykiem
zacząć je wypełniać.
W tę grudniowa noc
nie myślałam o tym...
(biegłam
kurczowo trzymając
ich maleńkie raczki)
Chciałam jak najprędzej
znaleźć się,
w rodzinnym domu
i przekręcić klucz.
Zabiję cię
jak odejdziesz,
te słowa długo mnie
ścigały.
Czy podołałam,
czy umiałam
kochać w dwójnasób,
być matka i ojcem
jednocześnie,
To trudne...
Bo dając miłość,
trzeba
jeszcze wymagać.
*********************************
Kara
J - estem
A - niołem
zawieszonym
miedzy niebem a ziemią
na pajęczej nitce
już nie umiem latać
podcięto mi skrzydła
rany nie chcą się goić
krwawią
anielski banita
którego przytłoczyło
niebo
chciałem ocalić małą
ziemską miłość
i tak się zapatrzyłem
ze niepomny zasad
straciłem serce
w chwilę później skrzydła
mam czas do przemyśleń
dopóki
nitka pajęcza wytrzyma
*****************************
W technikolorze
świat za oknem pociągu
w technikolorze
jak na obrazie
jakiegoś malarza
(nazwiska nie pamiętam)
błękitno- różowy
zapatrzeć się i zasnąć
tak na zawsze,
by natrętne myśli
nie miały dostępu
do mojego jestem
odpłynąć
w krainę ciszy
tam smutek nie zmąci
mojego czoła
znajdę ukojenie
zapomnę o troskach
i będę wesoła
******************************
Bonus
kiedyś niebo spadło mi
na głowę,
chociaż nie chciałam
łapać gwiazd
nie tylko radio gra
wczorajsze piosenki...
Wszystko co ma przyjść
dojdzie
we właściwym czasie
od nas zależy
niewiele
swój los dostałam
z bonusem
pomimo wolnej woli
******************************
Czas
W zaklętym
wiosny przedpokoju
czas oparł się
o ścianę...
Tak szybko gonił,
że dostał zadyszki.
W tym jesteśmy
podobni.
Słowo zadyszka
znam z autopsji.
Ja już nie gonię...
Dziękuje za
za każdy dzień
darowany.
Po prostu żyję.
Umiera się codziennie,
po trochu
w ludzkiej pamięci.
Na końcu pozostanie cisza.
***************************
Okruchy wspomnień
Dla mojego taty
Podwórko szkolne
na schodach
siedzi mała dziewczynka
z dwoma śmiesznymi
warkoczykami
siedzi osobno
nie bawi się z dziećmi
takie małe, półtora
nieszczęścia
zadzwonił dzwonek
dzieciaki
karnie w parach
czekają
na otwarcie drzwi
jedna z pań podchodzi
i bezbarwnym głosem
zwraca się
do dziewczynki
idź do domu, twój ojciec umarł
mała spuściła głowę,
skuliła się,
zmalała
jakby chciała zniknąć
tylko warkoczyki drżały
od łkania
*************
Tato, tatuś - ojciec
była najmłodsza
ukochana
za mała by pamiętać
jednak ten obraz
został na zawsze
w jej sercu...
to był wrzesień - jego ostatni
przywieźli go na wozie
z sianem
z przetrąconym kręgosłupem.
szpital,tlen
trzy dni...
w których paraliż
zabierał go po kawałku
zamknął życie jedna łzą
*************
Malwy
za skrzywionym płotem
rozkwitły
kolorowe malwy
a w sercu ożyło
wspomnienie
letniego poranka
kiedy to tato
na odpustowym jarmarku
kupił jej różaniec
z bułeczek
z kokardkami jak malwy
i założył na szyje
nie ma już takich jarmarków
nie ma różańców z bułeczek
mego ojca też nie ma
Tylko malwy kwitną
******************************
Okna
Pogasły już okna
wokoło,
dzień zmęczony też zasnął.
Tylko jej szyba długo
prześwietla noc.
Sen nie chce pościelić
myślom,
spod ciężkich powiek
skraść troski
zetrzeć
codzienny kurz
Noc chłodną dłonią
studzi
rozpalone czoło
słysząc szept
ciągle powtarzający
jego imię...
Świat zatonął
w mroku,
czuwa okno z latarnią.
***************************
Zapłakało niebo
wielkie krople
padają
na rozgrzaną ziemię
parno
dobrze, że burza
przeszła bokiem
w tej ciszy
można usłyszeć
zaczarowaną melodię
symfonia na trzy rynny
i dachówkę
świeżo
perliście rozbłysły
łzy nieba
na piwoniach przygarbionych
deszczem
na pajęczynach
brylantowe krople
wiążą światło
a ja
jestem światłem
uwięzionym w kropli
***************************
Sroczka
dzień zaczął się
pięknie
przez otwarte
drzwi do ogrodu
wdzierał się
świergot ptaków zmieszany
z odgłosami wsi
przyleciała
czarno-biała sroczka
zaskrzeczała
wróżyła gości
przeciągnęłam się
jak dobrze
obudzić się bez bólu
to rzadkość
przyzwyczaiłam się do każdej
jego postaci
jestem z nim na ty
kolega przyszedł nieproszony
i został
nazwałabym go intruzem
ale nie wypada
przecież to kumpel
******************************
Telefon
halo - to ja życie
słońca blask już się wyłonił
sponad łąk
spójrz - wstaje nowy dzień
przecież nie wiesz
co przyniesie
kiedy byłaś mała
lubiłaś niespodzianki
skąd ta zmiana
nie można przecież
przespać życia
zaczyna mi brakować
argumentów
do kogo ja mówię
podnieś wreszcie
słuchawkę
dla ciebie specjalnie
wgrałem nowy dzwonek
dziadek - polkę
nawet umarłego by ruszyło
halo!
*****************************
Widok z okna
Niepokój... bardzo wieje
Wiatr wymusza
posłuszeństwo,
przygina do ziemi
krzewy róż.
Szyby zapłakały
deszczem,
spłoszone ptaki
zamilkły i uciekły
w pośpiechu.
Słychać tylko szum
ulewy i stukot
blachy na daszku
przy każdym porywie
wiatru
Drzewa tańczą
jakiś afrykański taniec
z moim sercem
w parze.
*****************************
Pajęcza nić
Złą wiadomość przyniósł
listonosz,
Wrzucił ją do skrzynki.
Przeleżała tam do wieczora.
Kilka godzin
darowanych przez los...
Nawet skrzynka
zapłakała,
gdy ona ubrała się
w smutek.
Była sama, chociaż
towarzyszył jej wiatr.
Tylko cieniutka,
pajęcza nić,
lekko kołysała się
na gałęzi.
Czekała - na jego czule
słowo..
Lecz wkoło była cisza.
Była sama...
**************************
Poniedziałek
normalny dzień
tyle, że poniedziałek
wstał leniwie - jak ona
ale sprężyła się
( już słychać szum pralki)
o gotowości
świadczy też wyciągnięty
odkurzacz
jedynka gra stare przeboje
a ona usiadła z filiżanką
kawy i myśli
samotność
starość
smutek
trzy S od których kawa
robi się
bardziej czarna i gorzka.
***************************
Medjugorie
Jutro wyjeżdżają kolejny raz do Medjugorie, niestety musiałam się wypisać...
Idę na górę.
Zwie się Podbrdo.
W ręku butelka z wodą,
a w drugiej różaniec.
W ciszy poranka
modlę się do Ciebie.
Tutaj w Medjugorie
na skalistej ziemi
pełnej kamieni,
tysiące pielgrzymów
przemierza tę trasę
codziennie...
Wchodząc na szczyt
niosą
w swych sercach,
ciężary nie do
udźwignięcia,
przywiezione ze sobą.
Góra pachnie miętą
i modlitwami, szeptanymi
cicho...
Krople potu i łez
padają na czerwoną
ziemię,
by zakwitnąć makiem.
\***************************
Bąbelkowe koperty
nie traktuj telefonu
do mnie jako obowiązek
nie lubię przymusu
trzynaście lat