-
1152 -
660 -
70 -
18
2330 plików
1116,14 GB
A CO TO W OGÓLE JEST?
Jeśli nie spotkałeś się dotąd z nazwą Hard Truck: 18 Wheels of Steel, masz czego żałować. Gra ta, podobnie zresztą jak i jej recenzowana poniżej kontynuacja, polegają na płatnym wożeniu ciężarówkami towaru różnorakiego pochodzenia. Gracz nie prowadzi jednak wyłącznie ciężkiego samochodu, zajmuje się również interesami swojej firmy i rosnącymi cyferkami na koncie bankowym. Dba więc, by kursować na możliwie najbardziej opłacalnych szlakach, by unikać uszkodzeń transportowanego sprzętu i w miarę możliwości ulepszać wóz.
Jedyny problem to kwalifikacja gatunkowa omawianego programu. Na pierwszy rzut oka 18 Wheels of Steel: Across America jest klasyczną samochodówką. Dziewięćdziesiąt pięć procent czasu gry spędza się w kabinie kierowcy, połykając kilometry niczym smok skazane na rzeź owieczki. Jednak nie jest to żaden wyścig. Konkurenci z innych firm przewozowych jeżdżą po zupełnie innych trasach i rzadko kiedy się ich widuje. Rywalizacja przeniesiona jest bowiem na aspekt ekonomiczny, a nie czysto zręcznościowy. Z drugiej strony jest on zbyt mało rozbudowany, by nazwać 18 Wheels of Steel: Across America strategią ekonomiczną. Wydaje mi się więc, że najbliżej grze do symulacji przedsiębiorstwa transportowego z prawdziwego zdarzenia.
JAK SIĘ GRA?
Po uruchomieniu programu i wybraniu kompletu opcji (w tym urządzenia, z którego się steruje samochodem - na kierownicy z force feedback świetnie wypadają drżenia towarzyszące pracy silnika) gracz trafia do jednego z amerykańskich miast. Znajduje się na ulicy w kiepskiej, ale mimo wszystko sprawnej ciężarówce. Na początku musi odnaleźć przyczepę z towarem. W tym celu udaje się na jeden z zaznaczonych na mapie placów spedycyjnych.
Jazda przez miasto to pierwsza atrakcja gry. Co prawda osady są niewielkie i nawet wielomilionowe Chicago składa się z kilu przecznic ozdobionych kilkunastoma budynkami, lecz odwzorowano na nich prawdziwy ruch uliczny. Na skrzyżowaniach zapalają się i gasną światła, samochody mieszkańców krążą i stają w korkach, trąbią widząc niewłaściwe zachowanie się innych kierowców, a wszelkiej maści stłuczki przyciągają uwagę wszędobylskiej policji. Czasem wystarczy przejechać na czerwonym świetle, by wpaść w oko smerfowi, który bez mrugnięcia okiem wypisze mandat na 200, 500 czy 1000 dolarów.
- sortuj według:
-
0 -
0 -
0 -
0
1 plików
177,29 MB